Szczepienia przeciw COVID-19 będą obowiązkowe? 10 tys. złotych grzywny dla opornych? Przybywa zwolenników tej opcji w PiS i w opozycji

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Epidemiolodzy ostrzegają, że koronawirus całkowicie szybko nie zniknie, więc kluczowe znaczenie ma zaszczepienie jak największej części populacji. Najlepiej – wszystkich, tak jak to zrobiono w przypadku obowiązkowych szczepień na inne choroby dziesiątkujące w przeszłości ludzkość. Niestety, co czwarty Polak nie chce się szczepić.
Epidemiolodzy ostrzegają, że koronawirus całkowicie szybko nie zniknie, więc kluczowe znaczenie ma zaszczepienie jak największej części populacji. Najlepiej – wszystkich, tak jak to zrobiono w przypadku obowiązkowych szczepień na inne choroby dziesiątkujące w przeszłości ludzkość. Niestety, co czwarty Polak nie chce się szczepić. Wojciech Wojtkielewicz
ANALIZA. Szczepienia na covid powinny być obowiązkowe dla wszystkich Polek i Polaków, z wyjątkiem osób, które z ważnych przyczyn zdrowotnych nie mogą przyjąć preparatu - uważa coraz więcej lekarzy, ale też polityków - zarówno Zjednoczonej Prawicy, jak i opozycji. Powód jest oczywisty: przechorowanie covidu nie chroni przez ponownym zarażeniem (i zarażaniem innych), więc szczepienia zdają się być jedynym skutecznym remedium na rozprzestrzenianie się choroby i masowe zgony. Epidemiolodzy ostrzegają, że koronawirus całkowicie szybko nie zniknie, więc kluczowe znaczenie ma zaszczepienie jak największej części populacji. Najlepiej – wszystkich, tak jak to zrobiono w przypadku obowiązkowych szczepień na inne choroby dziesiątkujące w przeszłości ludzkość.

FLESZ - Komisja Europejska odwołuje zamówienie 300 mln szczepionek

Lekarze i politycy są dziś wyjątkowo zgodni, że od tempa szczepień zależy nie tylko życie i zdrowie Polek i Polaków, ale i stan gospodarki: bez masowych szczepień nie podźwignie się turystyka, gastronomia, kultura, rozrywka, branża fitness, ani żadna z usług wymagających bezpośredniego kontaktu z klientem. Do normalnej pracy nie mogą także wrócić szkoły i firmy. Organizacje gospodarcze w trybie pilnym przygotowały wraz resortem rozwoju akcję szczepień w zakładach pracy, która ma ruszyć z początkiem maja i objąć wszystkie większe przedsiębiorstwa. Zainteresowanie biznesu jest ogromne. Problem w tym, że nie wszyscy w Polsce chcą i zamierzają się zaszczepić. To może - w interesie ogółu - trzeba ich zmusić?

Nie boją się zakażenia koronawirusem, więc się nie zaszczepią i już

W kwietniu (badanie Inquiry) 54 proc. Polaków zadeklarowało, że chce ("zdecydowanie tak" i "raczej tak"), wziąć udział w Narodowym Programie Szczepień przeciwko COVID-19; ten odsetek utrzymuje się od wielu tygodni. Równocześnie jedna czwarta badanych stwierdziła, że nie zamierza się zaszczepić; wprawdzie od pewnego czasu populacja niechętnych maleje, ale jest wciąż na tyle duża, że - jak podkreślają epidemiolodzy - cały plan szczepień może się przez nią wywrócić. Nawet jeśli osiągniemy tzw. odporność stadną, to wirus przetrwa i będzie groźnie mutował w środowisku antyszczepionkowców, stwarzając stałe zagrożenie dla pozostałych.

Producenci szczepionek informują na razie, że ich preparaty zapewniają zaszczepionemu ochronę na ok. 6 miesięcy po przyjęciu drugiej dawki. Oznacza to, że masowe iniekcje będą musiały być regularnie powtarzane. Ale nabiorą większego sensu jedynie wówczas, jeśli zaszczepi się zdecydowana większość obywateli, a nie tylko nieco ponad połowa.

W ostatnich tygodniach Polska awansowała na tragiczne 13. miejsce w świecie w zestawieniu ogólnej liczby zgonów na covid (choć pod względem liczby ludności jesteśmy 39. krajem świata), wyprzedzając większe państwa, jak Argentyna, RPA czy Turcja. Od tygodni nasz kraj utrzymuje się na szczycie zestawień nowych zgonów (w piątek - 539 przypadków, podczas gdy w 130-milionowym Meksyku 498, a w 145-milionowej Rosji - 398; w całej UE równie źle jest obecnie tylko na Węgrzech).

Te koszmarnie tragiczne statystyki - najgorsze od II wojny światowej - nie zmieniają jednak istotnie nastawienia antyszczepionkowców. Żadnego wpływu na ich postawę nie ma też fakt, że zaszczepiło się już prawie 10 mln Polaków i negatywne skutki uboczne tych iniekcji, o których tyle mówią sceptycy, wystąpiły ekstremalnie rzadko. Większość przeciwników szczepień stwierdza wprost, że nie boi się zakażenia. Najwyższy poziom obaw występuje w grupie wiekowej od 45 do 54 lat (61 proc. boi się zakażenia) oraz 55+ (66 proc. się boi). Natomiast aż trzy czwarte młodych (18-24 lat) - mimo krzyczących statystyk - „nie odczuwa zagrożenia koronawirusem”.

Połowa osób, które nie zamierzają się zaszczepić, jako powód niechęci wskazuje „brak pewności, czy szczepionka jest bezpieczna” oraz przekonanie, że „powstała zbyt szybko i nie jest odpowiednio przetestowana”. Część odpowiada, że „nie wiadomo, jakie mogą być skutki uboczne”. Są to wszystko kwestie wielokrotnie wyjaśnione przez autorytety medyczne i odpowiednie agendy krajowe, unijne i globalne (WHO), a mimo to odsetek sceptyków znacząco nie topnieje.

W Małopolsce tygodniowy wskaźnik zakażeń był na poziomie około 30 przypadków na 100 tys. osób, plasując tym samym nasz region na siódmym miejscu wśród wszystkich województw o najwyższym wskaźniku zapadalności na koronawirusa. Mimo że Małopolska nie wypada najgorzej na tle kraju, to w niektórych powiatach sytuacja pandemiczna jest wciąż poważna. Jak wygląda sytuacja z koronawirusem w powiatach Małopolski? Przejdź do galerii i zobacz zestawienie. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE >>>LISTA POWIATÓW >>>

Czarne powiaty w Małopolsce. W tych regionach koronawirus ud...

Janina Ochojska: Szczepienia na COVID-19 powinny być obowiązkowe

W tej sytuacji coraz więcej lekarzy, ale też polityków i działaczy społecznych sugeruje, że szczepienia przeciwko covid powinny zostać wpisane na listę szczepień obowiązkowych, obok szczepień przeciwko gruźlicy, błonicy, krztuścowi, polio, odrze, śwince czy różyczce. Opinię taką wyraziła ostatnio m.in. powszechnie szanowana Janina Ochojska, szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej.

W Zjednoczonej Prawicy oficjalnie nikt nie wystąpił na razie z takim postulatem. Wiadomo, że zdecydowanie na „nie” jest tutaj wicepremier Jarosław Gowin, który równocześnie namawia koalicjantów do wprowadzenia certyfikatów zdrowotnych uprawniających zaszczepionych do wstępu np. do hoteli i restauracji oraz korzystania z usług (w praktyce mielibyśmy tu więc do czynienia tzw. miękkim przymusem). Kilku wpływowych polityków PiS z Małopolski w nieoficjalnych rozmowach powiedziało nam jednak, że „państwo może nie mieć wyjścia i wprowadzi jakąś formę obowiązkowych szczepień na covid”. Zwracają uwagę na to samo, co Janina Ochojska: dzięki masowym szczepieniom możemy się uporać z epidemią i jej skutkami w relatywnie krótkim czasie (nawet kilku miesięcy), a bez szczepień wszyscy – i zaszczepieni, i sceptycy – będziemy się z covidem „bawić” przez kolejne lata. O ile zabawą można nazwać przepełnione szpitale i niepotrzebne zgony kilkuset rodaków dziennie…

Za obowiązkiem szczepień na covid zdążyli się już wcześniej opowiedzieć politycy opozycji, zwłaszcza Lewicy, m.in. Adrian Zandberg z Razem: - Jestem zwolennikiem tego, żebyśmy zadbali o powszechne szczepienie. Jeżeli do tego potrzebne będzie wprowadzenie obowiązkowości szczepień - to tak, to jest narzędzie, które należy wtedy wykorzystać – powiedział „Rzeczpospolitej”.

Ożywione dyskusje na ten temat trwają także w innych krajach. W Izraelu, który w rekordowym tempie zaszczepił przytłaczającą większość obywateli i odniósł dzięki temu wielki sukces zdrowotny i gospodarczy (zaledwie 63 nowe zakażenia i ani jednego zgonu ostatniej doby; wszystkie branże działają już właściwie normalnie), opór antyszczepionkowców (stanowiących kilkanaście procent populacji) złamano wprowadzając wymóg zaszczepienia w celu dopuszczenia do wykonywania niektórych zawodów, np. nauczyciela.

Podobne działania otwarcie zapowiadają firmy w Wielkiej Brytanii, której rząd nie zamierza wprawdzie wprowadzać ani obowiązku szczepień, ani tzw. paszportów (certyfikatów) zdrowotnych dla zaszczepionych, ale zostawia w tym zakresie przedsiębiorcom wolną rękę. „Financial Times” już w lutym informował, że „brytyjskie przedsiębiorstwa konsultują z prawnikami możliwość wprowadzenia zasady w umowach z pracownikami: nie ma szczepionki, nie ma pracy; ma ona dotyczyć zarówno nowych, jak i już zatrudnionych osób”.

Czego nie wolno robić przed szczepieniem na COVID!

Czego nie robić przed szczepieniem na koronawirusa? Nie rób ...

Również linie lotnicze coraz częściej stawiają dziś warunek: jeśli chcesz lecieć, musisz się zaszczepić przeciwko koronawirusowi. - Musimy przywyknąć do myśli, że wymóg zaszczepienia zostanie z nami jako standard w lotnictwie pasażerskim i to nie tylko w przełomowym – miejmy nadzieję - 2021 roku, ale i w latach kolejnych. Być może warunek ten zostanie z nami na zawsze, podobnie jak stało się to z zakazem palenia na pokładzie samolotu czy nakazem zapinania pasów przy starcie i lądowaniu – komentuje dr Artur Bartoszewicz, ekspert ds. rynku lotniczego ze Szkoły Głównej Handlowej.

Jego zdaniem, mimo zastrzeżeń i kontrowersji, trzeba się liczyć z tym, że rozwiązanie to zostanie wprowadzone wkrótce przez wszystkie linie lotnicze na wszystkich trasach i kierunkach. – Przewoźnicy nie mają wyjścia: żeby wrócić do normalnego latania i odbudować biznes, muszą chronić pasażerów. Wszystkich bez wyjątku. To raczej oczywiste, że jedynym sposobem na zapewnienie bezpieczeństwa jest zaszczepienie się podróżnych. Wprawdzie szczepionka nie daje stuprocentowej odporności na zakażenie, ale wraz z innymi środkami ochronnymi, jak maseczki, dezynfekcja i mycie rąk, może się stać skutecznym panaceum na podstawowe pandemiczne problemy, jakie sparaliżowały ruch lotniczy w 2020 roku – przekonuje dr Bartoszewicz.

I wyjaśnia, że „nikt nikogo nie zmusza do latania”. Natomiast każdy, kto chce lecieć samolotem, musi od dawna spełnić określone warunki. Np. na pokład samolotu nie wolno zabierać mnóstwa przedmiotów (w tym własnych napojów zakupionych poza określoną strefą lotniska), przed wejściem do strefy odlotów trzeba się poddać de facto rewizji (czasem wręcz osobistej), na pokładzie trzeba zapinać pasy i nie wolno używać urządzeń elektronicznych przy starcie i lądowaniu.

Zwraca uwagę, że już przed pandemią osoby udające się do różnych krajów miały obowiązek się zaszczepić na egzotyczne choroby i nikt nie robił z tego problemu, ani nie próbował twierdzić, że to narusza jego wolności osobiste.

Tragiczne skutki ciemnoty antyszczepionkowców: gwałtowny wzrost zakażeń i zgonów

Dzisiaj obowiązkowe w Polsce są szczepienia przeciwko:

  • gruźlicy,
  • zakażeniom pneumokokowym,
  • błonicy,
  • krztuścowi,
  • polio (poliomyelitis),
  • odrze,
  • śwince,
  • różyczce,
  • tężcowi,
  • wirusowemu zapaleniu wątroby typu B,
  • zakażeniom przeciwko Haemophilus influenzae typu B.

Osoby z grup podwyższonego ryzyka są szczepione również przeciwko: ospie wietrznej, błonicy, tężcowi i wściekliźnie. Wszystkie te szczepienia są finansowane przez państwo. Pierwsze szczepienia przeciwko gruźlicy oraz wirusowemu zapaleniu wątroby typu B dziecko otrzymuje już w szpitalu, w pierwszych dobach swojego życia. Kolejne szczepienia (przeciwko pneumokokom, błonicy, tężcowi, krztuścowi, WZW typu B, Hemophilus influenzea typ b i ewentualnie szczepienia z grupy zalecanych), które należy wykonać w 6 – 8 tygodniu życia dziecka, wykonuje wybrany przez rodziców lekarz w przychodni podstawowej opieki zdrowotnej.

W Polsce szczepienia obowiązkowe realizowane są według kalendarza szczepień u dzieci i młodzieży do 19 roku życia oraz osób szczególnie narażonych na zachorowanie, czyli studentów uczelni medycznych, pracowników ochrony zdrowia, pracowników służb weterynaryjnych. Wiele placówek ochrony zdrowia wymaga też od swych pracowników innych szczepień, zwłaszcza przeciwko grypie.

Epidemiolodzy tłumaczą, że jeżeli szczepi się duża liczba osób z danej populacji (powyżej 95 proc.) można zahamować rozprzestrzenianie się drobnoustrojów, które wywołują choroby zakaźne. Zapewnia to ochronę nie tylko zaszczepionym, ale też osobom, które z przyczyn zdrowotnych (np. chorujących na nowotwory) nie zostały zaszczepione.

Podczas ostatniego Kongresu Top Medical Trends obowiązkowe szczepienia były jednym z głównych – i najgorętszych – tematów. Dr n. med. Dagmara Pokorna-Kałwak z Katedry i Zakładu Medycyny Rodzinnej UM we Wrocławiu z satysfakcją stwierdziła, że po wielu latach zabiegów pediatrów i neonatologów, w roku 2021 w Programie Szczepień Ochronnych znalazł się po raz pierwszy preparat przeciwko rotawirusom. Rotawirusowe infekcje przewodu pokarmowego są główną przyczyną hospitalizacji pacjentów do 5. roku życia, szczepienia dzieci (do 12 miesiąca życia) pozwolą to zmienić. Teraz lekarze zabiegają o wprowadzenie do programu kolejnych obowiązkowych szczepień, zwłaszcza przeciw meningokokom typu B (ciężka infekcja zagraża tutaj życiu małego pacjenta) oraz przeciwko ospie wietrznej (jest ona refundowana tylko dzieciom do 3. roku życia chodzącym do żłobka).

Problem w tym, że z powodu lawinowego zwiększania się liczby antyszczepionkowców, którzy – z powodu wielokrotnie już zdemaskowanej ignorancji i wiary w kłamstwa wymyślone przez szarlatanów, a potem w kółko powielane w mediach społecznościowych - po prostu nie szczepią swoich dzieci, do krajów cywilizowanego świata wróciły choroby, z którymi – jak się wydawało – już się uporaliśmy. W USA i części krajów Europy doszło w ostatniej dekadzie do skokowego wzrostu zachorowań i zgonów m.in. na odrę, która jest o wiele zaraźliwsza niż covid (zakaża się w zasadzie 100 proc. niezaszczepionych osób, które w jakikolwiek sposób zetkną się z nosicielem).

W 2010 r. w całej Polsce odnotowano 13 przypadków odry, w 2015 – 110, w 2018 – 320, a w 2019 – ponad…. 1500. Ma to ścisły związek z ekspansją antyszczepionkowców – ostatnio w całym rejonie Środkowej Europy. Jak wynika z raportu Ministerstwa Zdrowia, „epidemiczny wzrost zachorowań w 2019 r. wystąpił po blisko 10-letnim okresie, w którym choroba była bardzo dobrze kontrolowana, bliska eliminacji”. I dalej: „Taki epidemiczny wzrost zachorowań na odrę jest związany z systematycznie obniżającym się odsetkiem zaszczepionych dwiema dawkami szczepionki MMR przeciw odrze, śwince i różyczce. Dzieci stanowią rezerwuar wirusa i nawet jeżeli mają niewiele objawów i nie są rejestrowane poronne zachorowania to one warunkują utrzymanie się epidemii. Podobne epidemiczne zachorowania trwają w całym regionie europejskim, zarówno w krajach Europy Środkowo-Wschodniej jak i w bogatych krajach Europy Zachodniej i na południu Europy”.

Eksperci podkreślają, że wzrostowi temu można by zapobiec, „gdyby udało się utrzymać wysoki, ponad 95-procentowy odsetek osób zaszczepionych dwiema dawkami szczepionki MMR przeciw odrze, śwince i różyczce. Niestety, stan zaszczepienia przeciw odrze systematycznie spada od blisko 10 lat, na co duży wpływ ma dezinformacja w mediach społecznościowych”.

Spadek odsetka dzieci zaszczepionych jest wręcz szokujący – mimo głośnych ostrzeżeń lekarzy, że NIE MA skutecznego leczenia odry i jedynym sposobem ochrony przed tą chorobą jest podanie dwóch dawek szczepionki MMR. Zanim szczepionka przeciw odrze stała się powszechnie dostępna, prawie wszystkie wrażliwe osoby zakażały się wirusem – co roku chorowało około 130 mln osób na świecie. Według szacunków WHO jeszcze pod koniec XX wieku na świecie rejestrowano ponad 40 mln zachorowań na odrę i około 1 mln zgonów rocznie. Dzięki masowym szczepieniom udało się te liczby w osiem lat zbić – odpowiednio – do 4 mln zachorowań i 110 tys. zgonów. Ze względu na wielkie, zdrowotne i społeczne straty powodowane odrą, WHO podjęło działania zmierzające do wyeliminowania tej choroby, zaplanowano eliminację odry do 2020 r.

We wrześniu 2016 r. WHO przekazało informację o wytępieniu odry w Ameryce Północnej i Południowej. Ale w pierwszej połowie 2019 roku w samych tylko Stanach Zjednoczonych – gdzie w 2000 r. oficjalnie ogłoszono pełną eliminację odry (zero nowych przypadków) - odnotowano 1077 zachorowań na odrę, najwięcej od 1992 roku. Zarazki zostały przywleczone z zewnątrz, ale nie wyrządziłyby Amerykanom żadnych szkód, gdyby byli odpowiednio zaszczepieni. Z powodu ekspansji ciemnoty antyszczepionkowców – nie byli i nie są.

W wyniku działań związanych z masowymi kampaniami szczepień w latach 2000-2010 udało się ochronić od śmierci z powodu odry ok. 9,6 miliona dzieci. Globalna liczba zgonów powodowanych odrą spadła z 562 000 w 2000 r. do 122 000 w 2010 r. tj. o 78 proc. Liczba zachorowań spadła odpowiednio z 853 480 do 226 722. Od 2000 r. w ramach kampanii zaszczepiono ponad miliard dzieci. Kiedy wydawało się, że odra w Europie została prawie wyeliminowana (w latach 2006-2009 odnotowywano pojedyncze przypadki zachorowań) od 2010 r. rozpoczął się wyraźny wzrost liczby zachorowań, głównie we Francji – ojczyźnie antyszczepionkowców na Starym Kontynencie. W 2010 r. w Europie odnotowano łącznie 6 500 zachorowań. W 2013 r. już 31 520. Najwięcej w Holandii (2729), Włoszech (2444), Niemczech (1230), nieco mniej we Francji (303), Wielkiej Brytanii (393), Rumunii (358).

„Gwałtowny wzrost zachorowań na odrę w Europie, który obserwowano w latach 2010-2013 był związany z zaniechaniem szczepień dzieci przez wielu rodziców w związku z nieuzasadnionymi podejrzeniami, że szczepionki przeciw odrze, różyczce i śwince mogą wywoływać autyzm” – czytamy w analizie resortu zdrowia. Teraz fala głupoty przechodzi przez Polskę.

Nawet 50 tys. zł (łącznej) grzywny za brak obowiązkowego szczepienia

„A coo, gdyby szczepienie przeciwko COVID-19 było obowiązkowe?” – zastanawia się w „Kurierze Medycznym” dr hab. Justyna Zajdel-Całkowska z Wydziału Prawa i Administracji Uczelni Łazarskiego w Warszawie. I odpowiada, że w takim wypadku poddanie się szczepieniu stanowiłoby obowiązek wszystkich osób, które przebywają na terytorium Polski przez okres dłuższy niż trzy miesiące.

Aspiryna- Nie należy rozpoczynać profilaktycznego przyjmowania kwasu acetylosalicylowego (popularnej aspiryny; leku przeciwpłytkowego) przed, w trakcie czy po przyjęciu szczepionki przeciw COVID-19 Oxford-AstraZeneca. Rozpoczęcie takiego leczenia bez wskazań, na własną rękę, może zagrażać zdrowiu, a nawet życiu - tłumaczy specjalista.

Tych leków nie powinniśmy stosować bezpośrednio przed i po s...

Przepisy nie przewidują co do zasady możliwości zastosowania przymusu w celu wykonania szczepienia, ale osobie, która nie poddaje się szczepieniu obowiązkowemu lub sprzeciwia się zaszczepieniu osoby pozostającej pod jej opieką, grozi m.in. grzywna (w drodze decyzji wojewody) w jednorazowej wysokości do 10 tys. zł, a łącznie (jeśli jedna nie pomoże) – do 50 tys. zł.

„Sankcje związane z odmową poddania się szczepieniom obowiązkowym przewiduje również Kodeks wykroczeń. Zgodnie z art. 115 § 1 Kodeksu wykroczeń każdy, kto pomimo zastosowania środków egzekucji administracyjnej nie poddaje się obowiązkowemu szczepieniu ochronnemu, podlega karze grzywny do 1500 zł albo karze nagany. Zgodnie z § 2 tego przepisu tej samej karze podlega ten, kto, sprawując pieczę nad osobą małoletnią lub bezradną, pomimo zastosowania środków egzekucji administracyjnej nie poddaje jej określonemu w § 1 szczepieniu ochronnemu lub badaniu. Ponadto rodzice lub opiekunowie prawni, którzy uchylają się od obowiązku szczepienia swoich dzieci, mogą zostać poddani kontroli ze strony sądu opiekuńczego. Mimo możliwości zastosowania kar finansowych lub wyciągnięcia innego rodzaju konsekwencji szczepienie obowiązkowe nie jest co do zasady czynnością przymusową. Warto zaznaczyć, że jedynym szczepieniem przymusowym w Polsce było szczepienie przeciwko ospie prawdziwej w czasie trwania epidemii w 1963 r.” – opisuje prawniczka.

Czy polskie prawo przewiduje zastosowanie przymusu w celu wykonania szczepienia ochronnego? Tak. Zgodnie z art. 36 Ustawy o chorobach zakaźnych, „wobec osoby, która nie poddaje się obowiązkowi szczepienia (…), a u której podejrzewa się lub rozpoznano chorobę szczególnie niebezpieczną i wysoce zakaźną, stanowiącą bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia lub życia innych osób, może być zastosowany środek przymusu bezpośredniego polegający na przytrzymywaniu, unieruchomieniu lub przymusowym podaniu leków”.

Na podstawie tego przepisu zastosowanie przymusu przy wykonywaniu szczepienia możliwe jest wyłącznie w stosunku do osób z podejrzeniem zakażenia lub zakażonych „chorobą łatwo rozprzestrzeniającą się, o wysokiej śmiertelności, powodującą szczególne zagrożenie dla zdrowia publicznego i wymagającą specjalnych metod zwalczania”. Takimi chorobami są cholera, dżuma, ospa prawdziwa, wirusowe gorączki krwotoczne. Czy do tej kategorii można by zaliczyć covid? Eksperci są raczej sceptyczni, choć koronawirus mutuje i jego kolejne odmiany są coraz zaraźliwsze i groźne (także dla osób młodszych). O zastosowaniu przymusu może zadecydować wyłącznie lekarz, który może zwrócić się o pomoc w realizacji przymusu do policji, straży granicznej lub żandarmerii wojskowej.

Dr hab. Justyna Zajdel-Całkowska przypomina także perypetie prawne antyszczepionkówców chcących, by ich dzieci korzystały ze szkół, przedszkoli i obiektów użyteczności publicznej. W orzeczeniu z 6 sierpnia 2019 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach (sygn. akt: III SA/GI 489/19) podkreślił, że przyjęcia dzieci do przedszkoli publicznych nie mogą być uzależnione od uprzedniego wykonania u nich obowiązkowych szczepień ochronnych. Linia orzecznicza w tym zakresie nie jest jednak jednolita. Przeciwny pogląd wyrażony został m.in. w orzeczeniu WSA w Warszawie z 9 stycznia 2020 r. (sygn. akt: II SA/Wa 1302/19). „Brak jasnego stanowiska powoduje niejednoznaczność i pogłębiające się rozbieżności w interpretacji obowiązujących przepisów” – kwituje prawniczka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na i.pl Portal i.pl