Szczepański: Rozpusta profesora Piotra Ż. i seksualna wampirzyca

Marek S. Szczepański
Prof. Marek Szczepański
Prof. Marek Szczepański arc.
W drugiej dekadzie lutego w wielu gazetach, w przekazach telewizyjnych i na stronach portali internetowych pojawiła się informacja o zatrzymaniu przez policję profesora Uniwersytetu Wrocławskiego Piotra Ż. Uczonemu postawiono bardzo poważne zarzuty. W pierwszej kolejności, co wydaje się aż niewiarygodne, że uczestniczył w gwałcie zbiorowym, że uzależniał pozytywne oceny od uległości seksualnej, że molestował studentki. Krótko mówiąc, zatrzymano zboczonego "Kubę Rozpruwacza" z akademickimi stopniami.

Kolejne media prześcigały się w doniesieniach na temat rozpusty i swawolności wrocławskiego profesora. Uważnie czytałem te enuncjacje, a zwłaszcza wypowiedzi studentów. Mówili oni, że wykładowca faworyzował studentki, wolał z nimi właśnie korespondować niż ze studentami, że lubieżnie się uśmiechał i że był kawalerem poszukującym żony. Opinie te w żadnym stopniu nie potwierdzały radykalnych zarzutów i doniesień wrocławskiej prokuratury. Co więcej, rektor Uniwersytetu Wrocławskiego oraz dyrektor Instytutu, w którym pracuje podejrzewany, zapewnili publicznie, że żadnych skarg na molestanta nie otrzymali.

Znam jednego i drugiego, a co do ich prawdomówności - nie mam najmniejszych zastrzeżeń. Być może profesor popełnił wszystkie te seksualne zbrodnie, jakie mu zarzucono, może tylko niektóre z nich, a może okazać się, że jest niewinny. W każdym razie, przekazy medialne przestępstw nie potwierdzały, a prowadzący śledztwo nabrali wody w usta. Nic zatem dziwnego, że wrocławski sąd nie przychylił się do wniosku prokuratury o aresztowanie profesora. Ten zaś chwilę po uwolnieniu jednoznacznie stwierdził, że padł ofiarą służb specjalnych, które wcześniej zastawiły nań wnyki, w nadziei, że pozyskają utalentowanego współpracownika. Nie wiem, jaka jest prawda. Wiem na pewno, że każdy przypadek molestowania studentów ze strony profesorów należy surowo karać, bo to zachowanie naganne i warte akademickiego stosu. Przy okazji trudno nie wspomnieć, że skala nieeleganckich, nazwijmy to tak właśnie, zachowań studentów wobec ich nauczycieli jest rozbudowana, a chamstwo i grubiaństwo ze strony wychowanków wcale nie ma marginalnego charakteru.

W całej tej sprawie warto wszakże zauważyć, że zatrzymany profesor już na zawsze został zdefiniowany jako "zbok", lubieżnik i gwałciciel - gdyby użyć internetowej terminologii. Nawet wtedy, gdy zostanie uniewinniony, piętno zostanie z nim na zawsze, a ci, którzy oskarżali, nie poniosą żadnych konsekwencji. Nie wierzę bowiem nawet w ich moralne skrupuły, o poczuciu winy nie wspominając.

Trudno w kontekście stawianych zarzutów nie podjąć jeszcze innej sprawy, pokrewnej, związanej z medialnym linczem. Oto bowiem rozpoczął się proces Katarzyny z Sosnowca, oskarżonej o zamordowanie swojej półrocznej córki. Duże było moje zdziwienie po lekturze wypowiedzi jednego z cenionych w środowisku naukowym psychologów, profesora najstarszego polskiego Uniwersytetu, który nazwał oskarżoną "seksualną wampirzycą" i nie pozostawił na niej suchej nitki. W podobnym tonie formułowała oceny psycholog sądowy, podkreślając nikczemny i upadły charakter Katarzyny W.

Problem w tym, że ani jeden, ani drugi ekspert nie mieli podstaw do takich sformułowań, gdyż sprawę znali wyłącznie z przekazów medialnych, zwłaszcza tabloidalnych. Te oczywiście swoich komentatorów opatrzyły mianem postaci wybitnych, choć w tym akurat przypadku nic takich etykiet nie usprawiedliwia. Przyznać jednak trzeba, że postawa tych - pożal się Boże - znawców, napotkała na sprzeciw środowisk naukowych, które sporządziły list otwarty przeciwko takim praktykom.

I w tym kontekście muszę jednoznacznie zaznaczyć, że oskarżona o dzieciobójstwo nie jest postacią z mojej bajki, ale dopóki nie ma prawomocnego wyroku, pozostaje osobą niewinną. Nie mam też wątpliwości, że - bez względu na sentencję - do końca życia obarczona zostanie zawinionym w pełni lub tylko częściowo piętnem. Podobnie jak wrocławski profesor, chociaż skala zarzutów jest zupełnie nieporównywalna.

Wiadomo już od dawna, że tam, gdzie jest zbrodnia, musi być i kara, ale adekwatna do przewiny oraz stwarzająca nadzieję - choćby na ułomny - powrót do życia społecznego. Tam zaś, gdzie śledczy się pomylili, konieczne są publiczne i szczere przeprosiny oraz właściwe zadośćuczynienie po to, by niesłusznie oskarżony mógł podnieść się z kolan.

Pamiętajmy o Senece Młodszym, rzymskim pisarzu i filozofie, który mawiał: "jeśliby karać każdego, kto ma charakter przewrotny i zły, to kara nie ominie nikogo".

Marek S. Szczepański
socjolog


*Ranking szkół nauki jazdy 2013
*Restauracja Rączka gotuje otwarta ZOBACZ ZDJĘCIA
*Granica polsko-niemiecka 1922 na Górnym Śląsku [SENSACYJNE ZDJĘCIA]
*Podziemny dworzec autobusowy w Katowicach działa! [ZDJĘCIA]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Szczepański: Rozpusta profesora Piotra Ż. i seksualna wampirzyca - Dziennik Zachodni

Wróć na i.pl Portal i.pl