Syria: Cudem przeżył w niewoli Państwa Islamskiego, choć prowadzono go już na stracenie

Kazimierz Sikorski
pixabay
31-letni Syryjczyk dostał kolejne życie. Dżihadyści Państwa Islamskiego prowadzili go już na stracenie, do egzekucji na szczęście nie doszło.

Miał już nóż na gardle, mężczyzna zamknął już oczy szykując się na pewną śmierć.

Ani Hussein Mosa poczuł jak kat Państwa Islamskiego zmusza go, by padł na kolana. Przed nim leżał martwy mężczyzna, którego przed chwilą ścięto. Teraz była jego kolej...

Ale Mosa przeżył i zawlekli go z powrotem do celi, gdzie pilnowała go dziewczynka, którą islamiści poddali praniu mózgu i była gotowa wypełnić każde ich polecenie. Wydawało się, że śmierć mu tylko odroczono, że to tylko kwestia czasu, bo islamiści nie mieli litości dla wrogów.

Niespodziewanie jakimś cudem jednak 31-letni Syryjczyk Mosa przeżył i opowiedział dziennikarzowi „The Sunday Times”, jakie przeżył piekło.

Był jednym z dziesiątków zakładników pojmanych przez dżihadystów, którzy tych ludzi jako karty przetargowe. Bojownicy ISIS byli już okrążeni przez kurdyjskie oddziały w syryjskim mieście Baghuz, ostatnim bastionem Państwa Islamskiego.

Isis handlowała ich życiem, aby powstrzymać nacierające siły. Niektórych zamordowali podczas swoje bezlitosnej sztuczki negocjacyjnej, innych zaś wypuszczali, rzekomo w geście dobrej woli.

Mosa nie bawił się w politykę, zajmował się przemytem. Z tego żył, ale pewnego dnia wraz z kilkoma swoimi krewnymi trafił do niewoli ISIS. Był torturowany, zwalniano go, znów trafiał do niewoli dżihadystów i tak w sumie kilka razy.

W styczniu został schwytany ponownie podczas burzy piaskowej wraz z grupą krewnych. Wszystkich przewieziono ich do Baghuz.

- Wsadzili 53 osoby do ciężarówki i dali nam tylko plastikową folię na mocz- mówił. Brakowało nam powietrza, jeden mężczyzna chorował poważnie przez trzy dni i w końcu zmarł. Kilku z więzionych dżihadyści zastrzelili po drodze nim dojechali do Baghuz.

Któregoś ranka zaciągnęli go do opuszczonego budynku i jeden z bandziorów włączył kamerę. Mosa klęczał z trzema innymi zakładnikami ubranymi tak jak on w pomarańczowe kombinezony. Kiedy jeden z więźniów wypowiedział ostatnie słowa, ubrany na czarno morderca wyjął nóż i podciął mu gardło. Mosa wiedział, co będzie dalej.-Jeden z oprawców włożył mi nóż do gardła. Wiedziałem, że za chwilę umrę - wspomina dziś.

Z nieznanych powodów dżihadyści odroczyli egzekucję. Kilka dni później bojownicy Państwa Islamskiego wybrali na chybił trafił dziewięć osób, potem wykrzyknęli: Do roboty!

Wyciągnęli więźniów z piwnicy. Dokąd nas prowadzicie – spytał przerażony Mosa. - Na śmierć - powiedział spokojnie jeden z oprawców.

Mosa był pewien, że tym razem umrze. Ustawiono ich przy płytkim grobie, każdemu dżihadyści dali szczyptę soli, by położyli ją na języki, co miało dodać im sił, by wstać i modlić się.

To wszystko działo się na pustynnym terenie na obrzeżach miasta Baghuz. Mosa padł na kolana, morderca stał przy nim. Mosa zamknął oczy, modlił się i nagle usłyszał czyjś głos: Biegnij!.

Mosa obejrzał się. Dżihadysty już nie było. Mosa biegł jak opętany przed siebie razem z innymi więźniami. W oddali widział Kurdów z bronią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl