Sylwia Stachyra z Lublina w Top Chefie. Prawniczka, która gotowała u Ramseya walczy o wygraną w kulinarnym show (ZDJĘCIA)

Gabriela Bogaczyk
Gabriela Bogaczyk
Gotowała u Gordona Ramseya w Londynie, pracowała jako prywatny kucharz na jachtach i w rezydencji, prowadziła też swoją restaurację. Teraz próbuje swoich sił w Top Chefie. Sylwię Stachyrę można zobaczyć w najbliższą środę o godz. 21.30 w Polsacie.

Z wykształcenia jest pani prawnikiem. Skąd więc wzięło się gotowanie?
Tak naprawdę zawsze chciałam być kucharzem, ale należy pamiętać, że kiedyś pójście do gastronomika nie wiązało się z żadną karierą na przyszłość. Dlatego tata próbował mi wybić ten pomysł z głowy, ale ja zawsze gdzieś gotowałam. Na przykład po lekcjach zabierałam dzieci z mojej klasy i robiłam dla nich jajecznicę albo smażyłam frytki. Pamiętam, że kiedyś do domu weszła mama koleżanki i była załamana, ponieważ zobaczyła garnek z rozgrzanym olejem, a ja stałam na stołku i smażyłam, gdy reszta dzieci siedziała i obierała ziemniaki.

Po skończeniu prawa na KUL-u wyjechała pani do Wielkiej Brytanii, aby dalej się kształcić.
Ale w międzyczasie koncepcja się zmieniła. Co prawda wyjechałam, otworzyłam własną restaurację i poszłam na studia, ale gastronomiczne. Zdobyłam najwyższy dyplom kucharski w Anglii. W międzyczasie wyjechałam do Turcji, gdzie pomagałam otworzyć restaurację. Chciałam pracować też jako prywatny kucharz na jachtach. W Gdyni skończyłam kurs na młodszego marynarza. Wyjechałam na Lazurowe Wybrzeże i tak zaczęła się moja przygoda z pływaniem. Stacjonowałam w Monako, potem mieszkaliśmy m.in. na Cyprze, przepłynęłam też wszystkie greckie wyspy. Było to niesamowite przeżycie, ale wiązało się również z wieloma ciężkimi sytuacjami np. sztormami. Natomiast, gdy doszło do zamachu w Nicei i ciężarówka wjechała w tłum ludzi, ja w tym czasie byłam w porcie, oddalona o 500 metrów od tego miejsca. Zdecydowałam się wrócić do Londynu i zostałam prywatnym kucharzem w rezydencji, ale mimo wszystko dalej chciałam się realizować.

Jak znalazła się pani w restauracji Gordona Ramseya?
Zaaplikowałem o pracę do Gordona Ranseya, ale zapomniałam o tym i dalej robiłam swoje. Aż pewnego dnia dostałam maila z zaproszeniem na rozmowę. Gdy jeszcze usłyszałam, że będę pracować w Savoyu to poczułam się bardzo dumna. Pracowałam często po 16-18 godzin dziennie. Przez dwa miesiące schudłam 8 kilogramów. Byłam odpowiedzialna za sekcję, która wypuszcza wszystkie zimne startery i zupy. To było po 500 zamówień w sobotę i niedzielę. Było dużo stresu i zmęczenia, ale kiedy człowiek sobie przypomni, że co czwartek przychodził np. Tom Jones i zawsze zamawiał to samo czyli wędzonego łososia i koktajl z owoców morza, to jest co wspominać. Te prawie pół roku to był bardzo intensywny czas, byłam wyczerpana, aż w końcu przyjechał mój obecny narzeczony i powiedział: "Przyjechałam nie do Ciebie, a po Ciebie". Właśnie minie rok odkąd wróciłam do Polski.

I jak się pani tu odnalazła?
Zamieszkaliśmy w Warszawie i podjęłam pracę jako konsultant kulinarny w restauracjach. Pomagałam w otwarciu lokalu, szkoliłam załogę, rozbudowywałam kartę. Pod koniec roku powiedziałam sobie, że muszę coś zmienić. Moja przyjaciółka podpowiedziała mi, że jest casting do Top Chefa. Tydzień później dostałam odpowiedź, że jestem w gronie 14 najlepszych kucharzy w Polsce i zapraszamy do programu.

Jak pani ocenią tę przygodę?
Jest to naprawdę dobra lekcja życia. Moim zdaniem ten program wiele weryfikuje: ludzi, charaktery, podejście do drugiego człowieka. Najcudowniejsze jest to, że sprawdzamy wiedzę, którą zdobywaliśmy przez wiele lat. Oprócz mieszania smaków, wybierania najlepszych warzyw czy obrabiania mięsa, musimy też zmierzyć się ze stresem, bo jest mało czasu a nasze dania będą oceniane przez jury. A tak naprawdę każda nasza chwila, może być ostatnią w programie.

Czy do Lublina wraca pani chętnie?
Zawsze się utożsamiam z tym miastem. Mówię wszystkim, że w Warszawie mieszkam, a jestem z Lublina. Wraz z moim narzeczonym chcielibyśmy się zestarzeć w Lublinie. Jest to miasto które się rozwija, chociaż kulinarnie jest nadal dosyć ubogo. Jak zakończy się program to chcę otworzyć firmę z mobilną gastronomią, która umożliwi przeprowadzanie różnych warsztatów kulinarnych. Moim marzeniem jest też pomagać młodzieży, szczególnie w domach dziecka, aby się rozwijali i znaleźli swoją drogę w życiu. Chciałabym przekazać ludziom swoją wiedzę.

A z czym w pierwszej kolejności kojarzą się pani lubelskie smaki?
Na pierwszym miejscu jest cebularz, ale też pierogi ruskie albo lubelskie z kaszą i serem. Lubelszczyzna kojarzy mi się też z kiszonymi jabłkami, pierogiem biłgorajskim. Mamy też dobrą wieprzowinę i zdrowe warzywa. Ostatnio moja przyszła teściowa zrobiła lemieszkę. Są to takie zaparzane ziemianki z mąką w garnku, które się kręci w garnku i formuje na placki. Można je podsmażyć na smalcu ze skwarkami i polać śmietaną. Proste a pyszne.

Czego się pani nauczyła dzięki gotowaniu?
Tutaj liczy się przede wszystkim samodyscyplina. Kuchnia jest jak takie wojsko, musisz być odpowiedzialny, bo wszyscy na ciebie patrzą i oceniają. Potrzeba tez dużego zdeterminowania, bo ciężko być kobietą w kuchni pod którą są mężczyźni. Dlatego ważny jest szacunek do siebie i innych. Ale tak naprawdę trzeba kochać swoją pracę. Ja potrafię siedzieć po nocach i dopisywać coś do menu, robić zamówienia, by wszystko było idealne. Powinno się być też dobrym przyjacielem, trochę jak rodzic, pogłaskać po ramieniu, żeby ludzie czuli się bezpiecznie i darzyli się zaufaniem.

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

Zobacz też: "Za pomocą chleba chcemy zbliżać ludzi". Akcja "Nasz Chleb Powszedni" w Białymstoku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Sylwia Stachyra z Lublina w Top Chefie. Prawniczka, która gotowała u Ramseya walczy o wygraną w kulinarnym show (ZDJĘCIA) - Kurier Lubelski

Wróć na i.pl Portal i.pl