Sylwia Pindor z Ostrołęki jest tłumaczką amerykańskich wojsk. Bez niej amerykańska armia w Polsce byłaby głucha i niema

Piotr Ossowski
Pierwszy dzień w nowej pracy to dla każdego stres. Nie każdego jednak w drodze do niej wita ostrzeżenie: „Ostre strzelanie, wejście grozi śmiercią”. Takie powitanie w nowej pracy spotkało ostrołęczankę Sylwię Pindor, która jest tłumaczką amerykańskiego kontyngentu wojskowego stacjonującego w Polsce.

Jej przygoda z pracą dla amerykańskiej armii zaczęła się dwa lata temu. Amerykanie poszukiwali tłumaczy na czas międzynarodowych ćwiczeń wojskowych Anakonda 16.

- Nie szukałam takiej pracy, ale kiedy pojawiła się taka szansa, stwierdziłam, że warto spróbować i przeżyć przygodę. Akurat skończyłam studia, miałam czas. Byłam bardzo ciekawa nowego doświadczenia. Zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać, w kontrakcie była mowa o tym, że akceptuję warunki, jakie będzie miał żołnierz, nie lepsze, ani nie gorsze. Czyli jak żołnierze będą spać na zewnątrz, to i ja będę spała na zewnątrz. Była to duża odmiana w porównaniu do mojej wcześniejszej pracy jako manager, gdzie godziny pracy były raczej normowane, ubiór bardzo oficjalny, a po pracy wracało się do domu - opowiada.

Przyjęła ofertę.

- Kiedy pierwszy raz wjeżdżałam na teren wojskowy, aby dotrzeć na miejsce, którego namiary dostałam od amerykańskiego porucznika, mojego POC (point of contact), widziałam te znaki: „teren wojskowy, wstęp wzbroniony”, „ostre strzelanie, wejście grozi śmiercią”. Byłam trochę przestraszona, zatrzymałam samochód i próbowałam się z nim skontaktować, bo nie byłam pewna czy jestem bezpieczna. Zatrzymał się koło mnie amerykański pojazd wojskowy, żołnierze zapytali czy mogą mi pomóc. Powiedziałam, że mam być ich tłumaczem, wskazali mi drogę do bazy.

Sylwia - młoda dziewczyna bez żadnych wcześniejszych związków z wojskiem - od razu została rzucona na głęboką wodę.

- Na początku, przez długi czas czułam się jak na planie filmowym, wszystko było niesamowite i zupełnie nowe - opowiada. - Przez prawie miesiąc mieszkaliśmy z amerykańskimi żołnierzami w środku lasu, bez dostępu do bieżącej wody, cywilizacji, mieliśmy tylko jedzenie polowe. Spaliśmy w nieogrzewanym, trzydziestoosobowym namiocie, w nocy temperatura była bliska zera stopni. Każdy miał swoje łóżko polowe, tyle że żołnierze mają naprawdę dobre, potrójne śpiwory, a ja nie dostałam od nich żadnego ekwipunku. Co rano rano było budzenie: „Jest godzina 5.45, kolejny piękny dzień, wstawać szybko wszyscy! ...a ty Sylwia możesz jeszcze spać, obudzimy cię, kiedy będziesz potrzebna”. Nietrudno mnie było dostrzec w ciemnym namiocie, bo w odróżnieniu od innych, mój śpiwór był w kolorowe kwiatki, a obok mojego łóżka był składzik broni - śmieje się.

Zbyt długo spać jednak nie mogła. Bo, po pierwsze, posiłki były wydawane w określonych godzinach, po drugie - często była potrzebna.

- Praca tłumacza militarnego cechuje się tym, że taka osoba staje się częścią wojska. W zależności od potrzeb, pojawiamy się tam, gdzie potrzebne jest tłumaczenie z polskiego na angielski czy odwrotnie. Od prostych rzeczy takich jak przyjmowanie dostaw paliwa po asystowanie przy zajęciach na strzelnicy, czyli wielogodzinne, albo nawet kilkudniowe siedzenie na wieży z obserwatorem, gdzie do tłumaczenia jest tylko kilka komend i na początku instruktaż, przepisy BHP itd. Tłumacz zwykle towarzyszy żołnierzom w trakcie ćwiczeń. Jedne z pierwszych, w jakich uczestniczyłam, to ćwiczenia z nocnej nawigacji, czyli poruszania się po lesie w nocy z noktowizorami, szukanie konkretnego punktu, praca z mapą.

Takie były początki. Od roku Sylwia pracuje już w dużo bardziej komfortowych warunkach.

- Rok temu zaczęłam pracę na cały etat. Aktualnie jestem przypisana do PAO (The Army Public Affairs Officer’s - czyli rzecznik prasowy), osoby odpowiedzialnej za kontakt wojska z mediami. Tłumaczę głównie wywiady z amerykańskimi żołnierzami dla polskich mediów. Muszę być również na bieżąco z wszystkimi wydarzeniami w obrębie naszej jednostki, tłumaczę i streszczam artykuły i posty z mediów społecznościowych dotyczące obecności armii amerykańskiej w Polsce. Jestem obecna też na uroczystościach w jednostkach wojskowych, tłumaczę przemówienia. Zdarza się jednak, że pomagam innym pododdziałom podczas ćwiczeń i mam okazję przypomnieć jak to jest przebywać bardzo długo na zewnątrz, w minusowych temperaturach, przekraczać strefę komfortu - dodaje.

Jej praca to jednak nie tylko przygoda na poligonach. Sylwia zdaje sobie sprawę, że jest częścią czegoś znacznie ważniejszego, wręcz historycznego.

- Ja nie jestem w pracy, ja jestem na misji - mówi Sylwia Pindor. - Ponad 20 lat temu Polskę opuściły wojska radzieckie. Wtedy nie mieliśmy możliwości powiedzenia „nie” dla ich obecności. Dziś Polska jest w strukturach NATO, współpracuje z wojskami wchodzącymi w jego skład. Nie są to tylko Amerykanie, obecnie mamy w kraju też małe grupy z Wielkiej Brytanii, Rumunii i Chorwacji. W mojej pracy mam często do czynienia z tłumaczeniem słów, które zostaną na kartach historii, często wypowiadanych przez osoby z pierwszych stron gazet. Zdaję sobie sprawę, że uczestniczę w czymś co dzieje się tutaj po raz pierwszy w historii, a do tego oczy świata są często zwrócone na nas. My, tłumacze, jako cząstka amerykańskiego wojska bierzemy czynny udział w tworzeniu historii. Myślę, że w jakimś stopniu przyczyniamy się też do poprawy wizerunku naszego kraju na arenie międzynarodowej. Przynajmniej bardzo się staramy, żeby tak było - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Sylwia Pindor z Ostrołęki jest tłumaczką amerykańskich wojsk. Bez niej amerykańska armia w Polsce byłaby głucha i niema - Plus Tygodnik Ostrołęcki

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl