Sylwia Bajek, 27-letnia himalaistka z Rzeszowa, chce zdobyć ośmiotysięcznik Lhotse [ESPRESSO]

Marlena Bogdan-Marut
O przygodzie z Himalajami, planowanej wyprawie na ośmiotysięcznik Lhotse i akcji na Nanga Parbat rozmawiamy z 27-letnią rzeszowianką - Sylwią Bajek.

Po co himalaista się wspina? – Każdy na to pytanie odpowie inaczej - mówi Sylwia Bajek, himalaistka z Rzeszowa. - Ciągnie nas na pewno przekraczanie granic, ale ja nie chcę zdobywać szczytów za wszelką cenę, za cenę życia – dodaje. – Każdy ma prawo do własnych wyborów, nie chce ich oceniać – mówi pytana o Tomka Mackiewicza i Nangan Parbat.

Czytaj też: Maciej Bedrejczuk z Rzeszowa idzie na K2. Zimą tam jeszcze nie wszedł nikt!

Sylwia to podróżniczka, miłośniczka wspinaczki skałkowej, fotografii reportażu. Na co dzień studentka Architektury Wnętrz na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. W duecie ze Szczepanem Brzeskim prowadzi prelekcje podróżniczo-motywacyjne dla młodzieży i dorosłych. W 2017 roku z sukcesem zrealizowała kampanię crowdfunding'ową: 'Najmłodsza Polka na Evereście' (rocznik '91) w serwisie PolakPotrafi.pl aby wyruszyć na wyprawę. 21 maja 2017 wspięła się na wysokość 8800 m n.p.m. (wys. tzw. Stopnia Hillarego, Igloo Everest Expedition 2017). W 2018 roku pragnie wspiąć się na Lhotse jako 4-ta, najmłodsza Polka w historii. Na swoim górskim koncie ma m.in. Wierzchołek Południowy Mount Everest, Denali, Island Peak, Gran Paradiso.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Sylwia Bajek, 27-letnia himalaistka z Rzeszowa, chce zdobyć ośmiotysięcznik Lhotse [ESPRESSO] - Nowiny

Komentarze 16

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
W dniu 05.02.2018 o 04:42, przypadkowy obserwator napisał:

Zachowujesz się jak zgorzkniały starzec.Zachłystujesz się własnym słowotokiem nie widząc, że robisz z siebie podrzędnego błazna. Najśmieszniejsze jest to, że nie zrozumiałeś - podobnie jak inni hejterzy - prostego tekstu.Chodziło o 50 metrów RÓŻNICY WYSOKOŚCI. Nie o odległość, jaką macie z domciu do szaletu przy szambie. :-DRzucajcie dalej beretami.Pozdro

No co ty, naprawdę - to chodziło o różnicę wysokości, a nie odległość??  Ło Świnty Jacku, dobrze, że to wyjaśniłeś laikom i wyłuszczyłeś sedno posługując się prostym przykładem, bo to  zupełnie zmienia postać rzeczy. 50 m w wysokości, to faktycznie może być i nawet ponad 100km w odległości, a nawet i więcej!! - wszystko zależy od odległości punktów odniesienia. Dzięki za swojski i rzeczowy przykład na odległość z domu do klopa obrazujący tą różnicę. Przyjmuję, że piszesz ze swojego doświadczenia i dlatego mam nadzieję, że może przynajmniej ze swojej chałupy do szaletu masz z górki i to przy znacznie mniejszej różnicy wysokości niż 50 m między tymi obiektami. Zawsze to szybciej doniesiesz w gaciach do celu, a po czynnościach fizjologicznych g**** gładko spływa nachyleniem i jest pięknie :lol: .   

p
przypadkowy obserwator
W dniu 03.02.2018 o 21:05, radosny himalaizm napisał:

A ja tobie proponuję dalej chodzenie na spotkania z podróżami i kupowanie biletów na nie. Dla ciebie to zapewne najtańsza możliwość poznania innych miejsc i dowiedzenia się czegoś o nich. To by tłumaczyło twą rumianą egzaltację i niemalże pobożny zachwyt nad czyimiś wakacjami w górach. Proponuję ci również dalszy sponsoring takich wyjazdów - bez takich naiwnych matołków jak ty wiele z nich pewnie nie doszłoby do skutku lub byłyby znacznie skromniejsze w formie i treści.  Np.widzisz w tym roku dla Sylwii zabrakło funduszy na permit na Everest, dlatego będzie się musiała zadowolić niższym Lhotse i czołgać się na szczyt sama, bez partnera. Na koniec proponuję ci żebyś mi tu szybciutko odpisał na forum - tak jak tam umiesz najlepiej. Ja odpowiem zaraz tylko jak wrócę z gór. 

Zachowujesz się jak zgorzkniały starzec.
Zachłystujesz się własnym słowotokiem nie widząc, że robisz z siebie podrzędnego błazna. 
Najśmieszniejsze jest to, że nie zrozumiałeś - podobnie jak inni hejterzy - prostego tekstu.
Chodziło o 50 metrów RÓŻNICY WYSOKOŚCI. Nie o odległość, jaką macie z domciu do szaletu przy szambie. :-D
Rzucajcie dalej beretami.
Pozdro

r
radosny himalaizm
W dniu 02.02.2018 o 10:30, Górfan napisał:

Też byłem na spotkaniu. Mega historia! A ty musisz myć jakimś życiowym nieudacznikiem ze tak krytykujesz piękną pasję. Życzę ci abyś w najważniejszej sytuacji do której się przygotowujesz latami tez polscy lub inni "Nepalczycy" "wy ciułali cię jak dzieci" a i opowiedz o tym to pośmiejemy się razem 

Człowieku o czym ty tu bredzisz. Nie krytykuję pasji, sam chodzę po górach i to już od dawna. Ale jak w przypadku tej pary "quasi wspinaczy" wkurzające jest kłamanie i robienie wokół siebie wielkiego szumu choć, tak naprawdę ta cała ich "wyprawa" to była jedna wielka porażka. Jakbyś wiedział trochę więcej, jak w rzeczywistości wyglądało to ich "zdobywanie" Mount Everest, to byś może wstydziłbyś się teraz tej swojej egzaltacji i podziwu dla ich pseudo wyczynu. A wracając jeszcze do spotkania, które było reklamowane jako darmowe, a póżniej okazało się że trzeba sobie jednak kupić bilet, aby przez jedną godzinę wysłuchiwać ich rzewnej opowiastki, jak to zdobyli wierzchołek południowy M. Evest z którego, to już rzut beretem na ten właściwy ( teraz okazuje się że nawei i  50 m ) :D,  a przez drugą godzinę słuchać wykładu o ich sponsorach, oraz gdzie i jak wpłacać datki na ich kolejną "radosną wyprawę". Pomijam już wpadki z plikami zdjęć podczas projekcji i zagubionym pendrivem (no przecież się przygotowali tak), bo to już mało istotne elementy, najważniejsze, że zareklamowali każdego sponsora i siebie. Takiej hucpy już dawno nie widziałem.     

w
wspinaczka
Piekna i niebezpieczna pasja.
trzymamy kciuki !
R
Roman
Ona w himalaje? Moze sie wybrac jedynie na wyprawe do pobliskiej galeri na zakupy
G
Góral

Szczerze gratuluje decyzji, którą podjeliście tuz przed szczytem, niejeden narwaniec widząc wierzchołek góry poszedłby narazając swoje bezpieczesńwto i zycie. Mistrzostwo. Sztuka wspinania!

u
ula

Inspirujecie mocno, Podziwiam i czekam na kolejne wspaniale opowiesci z wyprawy!

J
Justyna

Pieknie Syllwia! Trzymamy kciuki!

G
Górfan

Piekna i trudna historia. Byłem na spotkaniu i .....niesamowite emocje. Spotkanie trwało ponad 3h i nikt nie chciał wyjść wcześniej. Sylwia i jej partner dostali gromkie brawa. Trzymam kciuki za 2018 r. 

G
Górfan
W dniu 02.02.2018 o 00:27, radosny himalaizm napisał:

Zgadzam sie z przedmówcą. To nie było 50m, a więcej niż 100. Nepalczycy wyciulali ich jak dzieci. Szczyt zapłacony, pieniądze wzięte - a nie wyprowadzając ich na wierzchołek mają teraz szansę, że frajerstwo wróci i ponownie wybuli majątek za możliwość wspinania się dając agencji i szerpom kolejny zarobek. Po co dusić kurę która znosi złote jaja.  A mówiąc o tych właśnie to gdyby ci pożal się boże, pseudo "himalaiści" mieli jakiekolwiek to by zdobyli szczyt nie oglądając się na cwanych szerpów, szczególnie gdyby do wierzchołka było już tylko 50m, ale wiemy że nie było. Byłem na spotkaniu - śmiech na sali.     

 

Też byłem na spotkaniu. Mega historia! A ty musisz myć jakimś życiowym nieudacznikiem ze tak krytykujesz piękną pasję. Życzę ci abyś w najważniejszej sytuacji do której się przygotowujesz latami tez polscy lub inni "Nepalczycy" "wy ciułali cię jak dzieci" a i opowiedz o tym to pośmiejemy się razem 

p
pola

Ludzie powinni sami zarabiać na swoje pasje. Równie dobrze ktoś może prosić o zrzutkę na nową torebkę lub wyjazd na Bali...

K
K.
Znalazł się ekspert od Everestu, plaszczący tyłek przed komputerem.
P
Paweł
Już róbcie zrzutkę
B
Bartek

Pani Sylwio,

Jestem pełen podziwu dla Pani pasji, gratuluję i serdecznie pozdrawiam. Sam trochę chodzę po górach, więc trochę Pani zazdroszczę (oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu). Nie tym razem to następnym, trzymam kciuki za powodzenie następnych Pani wypraw. A Pani redaktor to może niech najpierw wyjdzie na Giewont  lub chociaż Tarnicę to poczuje klimat... i przygotuje się do rozmowy...

r
radosny himalaizm

Zgadzam sie z przedmówcą. To nie było 50m, a więcej niż 100. Nepalczycy wyciulali ich jak dzieci. Szczyt zapłacony, pieniądze wzięte - a nie wyprowadzając ich na wierzchołek mają teraz szansę, że frajerstwo wróci i ponownie wybuli majątek za możliwość wspinania się dając agencji i szerpom kolejny zarobek. Po co dusić kurę która znosi złote jaja.  A mówiąc o tych właśnie to gdyby ci pożal się boże, pseudo "himalaiści" mieli jakiekolwiek to by zdobyli szczyt nie oglądając się na cwanych szerpów, szczególnie gdyby do wierzchołka było już tylko 50m, ale wiemy że nie było. Byłem na spotkaniu - śmiech na sali.     

Wróć na i.pl Portal i.pl