Święta z ością w gardle. Kiedy Boże Narodzenie nie daje nam radości

Anna Stasiewicz-Mąka
Anna Stasiewicz-Mąka
- Jak spędzimy Boże Narodzenie, nawet jeśli nie lubimy świąt, będzie zależało od naszego nastawienia - mówi psycholog dr Ewa Jarczewska-Gerc
- Jak spędzimy Boże Narodzenie, nawet jeśli nie lubimy świąt, będzie zależało od naszego nastawienia - mówi psycholog dr Ewa Jarczewska-Gerc S i B Vonlanthen / Unsplash
Zapach choinki, smak karpia w galarecie, dźwięk kolęd. Dla większości to znak, że znów nadeszły święta. Jednak są i tacy, których taki zestaw przyprawia o mdłości.

Już we wtorek zasiądziemy do wigilijnego stołu, a później czekają nas dwa dni świętowania. Po prostu Boże Narodzenie. W większości domów gwarne, radosne i rodzinne.

Boże Narodzenie jest najbardziej lubianym przez Polaków świętem religijnym.

Nadchodzące święta zamierza obchodzić 94 proc. społeczeństwa, choć z Bożego Narodzenia szczerze cieszy się trzech na czterech dorosłych Polaków.

Na nastawienie do świąt większy wpływ ma sytuacja rodzinna niż koszty przygotowań - wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie BIG InfoMonitor i BIK.

Boże Narodzenie lubi 76 proc. dorosłych Polaków, 12 procent nie lubi, a kolejnym 12 procentom są one obojętne. Wielkanoc w tym samym badaniu zdobyła 62 proc. sympatyków, 18 proc. niechętnych i 20 proc. obojętnych.

Najmniej entuzjazmu Wigilia wzbudza wśród singli.

Dla emocji, które towarzyszą świętom Bożemu Narodzenia nie ma większego znaczenia płeć, wiek czy też wykształcenie ani też miejsce zamieszkania. Ma natomiast sytuacja rodzinna.

Wśród osób, które nie posiadają dzieci, Boże Narodzenie lubi jedynie 71 procent respondentów. Jeszcze bardziej krytycznie niż osoby bezdzietne podchodzą do Bożego Narodzenia single, dawniej zwani samotnymi.

Wśród singli ciepło myśli o Wigilii 63 proc. ankietowanych, a 22 proc. mówi wprost, że świąt nie lubi. Wśród bezdzietnych, Boże Narodzenie lubi jedynie 71 proc.

Wśród prowadzących na co dzień jednoosobowe gospodarstwo domowe ciepło myśli o Wigilii 63 procent ankietowanych, a 22 procent mówi wprost, że świąt nie lubi. Z kolei tam gdzie jest potomstwo, święta lubi 81 procent ankietowanych pojedynczych rodziców.

Co ciekawe, najlepiej jednak jeśli dziecko jest jedno lub dwoje, bo gdy pociech jest więcej - odsetek pozytywne nastawionych spada do 75 procent.

- Dla mnie święta to prawdziwa męka, głównie z powodu prezentów - mówi Malwina, 40-letnia właścicielka firmy.

- To już tradycja, że w pierwszy dzień świąt jedziemy do rodziny męża. Widujemy się z nimi dość rzadko, więc kupno wszystkim trafionych podarunków to karkołomne zadanie. W dodatku gdy widzę skrzywioną minę bratowej, kiedy rozpakowuje prezent, od razu opuszcza mnie świąteczny nastrój.

- Nie dziwi mnie wcale, że niektórzy mogą nie lubić świąt. Rozumiem to - mówi nam dr Ewa Jarczewska-Grec, psycholog z Uniwersytetu SWPS.

- Bo to czas szczególnie trudny na przykład dla osób samotnych. Jeśli na co dzień tego nie odczuwamy, w okresie Bożego Narodzenia bycie samotnym jest bardziej dojmujące. Widzimy szczęśliwe rodziny na zakupach, szczęśliwe rodziny w reklamach - a my siadamy do wigilijnego stołu w pojedynkę.

- Należę do tej części ludzkości, która czeka nie na święta, a na to kiedy się skończą - mówi Monika Kamińska, autorka bloga „Black Dresses”.

- Co takiego jest w świętach, że tak bardzo ich nienawidzimy? - zastanawia się Monika Kamińska. - Wydaje mi się, że nie chodzi tutaj o same święta jako święta, ale o milion dziwnych rzeczy, które im towarzyszą: po pierwsze - festiwal sprzątania, po prostu cyrk na kółkach. Wszystko trzeba idealnie wyszorować, wymyć, wyczyścić, odkurzyć, a potem i tak się lata codziennie ze zmiotką, bo igły się z choinki sypią - denerwuje się blogerka. Po drugie: paranoja z prezentami . Jeśli ktoś ma czteroosobową rodzinę, to może fajnie mu się kupuje jakieś prezenty. Jednak wyobraźcie sobie, jak to wygląda, jeśli macie dziesięć ciotek i dziesięciu wujków. Nie wiecie, co im kupić, a oni nie wiedzą, co wy chcecie dostać. Ale tradycja musi być tradycją - prezenty trzeba dawać, bo to miłe i w ogóle - dodaje.

- Świąteczne piosenki - nienawidzę! - podkreśla Kamińska. - Nawet w aptece leci „Last Christmas”.

Trudno odmówić blogerce racji, bo praktycznie już od listopada w centrach handlowych, stacjach radiowych panuje świąteczny nastrój. Gwiazdorki „wskakują” na sklepowe półki zaraz po zniczach, a o tym, że „Ciągle pada śnieg” słyszymy przynajmniej raz dziennie.

- Sztuczność - wszyscy są dla siebie przez dwa dni mili, a potem znowu się nienawidzą - wymienia dalej Monika Kamińska.- Jedzenie - przykro mi ale nie lubię: pierniczków, barszczyku, karpia, makowca i innych świątecznych potraw z zestawu dwunastu obowiązkowych. Przez dwa dni żywię się tylko pierogami z kapustą i grzybami oraz mandarynkami. Potem idę sobie upiec pizzę.

Podsumowuje: - Nie podoba mi się to, co się stało ze świętami. Nie chcę dorosnąć, sprzątać i gotować przez tydzień, tylko po to, żeby potem wszyscy mnie obgadywali czy na pewno nie przesoliłam kapusty, a w ogóle to chyba firanek nie uprałam. Nie chcę takich świąt!

- Mam taki motyw, że czasami projektuję sobie swój świat. Taki wiecie, idealny. W moim świecie święta obchodziłoby się w małym gronie osób, z którymi naprawdę chciałoby się je spędzić. Najlepiej w drewnianym domku w górach, na kompletnym odludziu. Zero cywilizacji równa się zero sprzątania (nikt nie wpadnie w gości), zero strojenia się na Wigilię (sami swoi), zero prezentów, bo najpiękniejszym prezentem jest czas… no dobrze i diamenty - żartuje .

Monika Kamińska opowiada o swoich wymarzonych świętach. - Siedziałabym tam sobie przy kominku, na dużym, puchatym, białym dywanie, piła herbatę z syropem fiołkowym i odpoczywała. W przerwach podjadałbym founde serowe i grała w Monopol z mężczyzną swojego życia.

- Nie wiem jeszcze, jak to zrobię, ale kiedyś przestanę projektować sobie takie obrazki w głowie i zamienię je w rzeczywistość. I tego samego wam życzę na święta - kończy Monika Kamińska.

- Jaka to radość siedzieć przy wigilijnym stole samotnie? - pyta mnie pani Janina, emerytka, którą spotykam w drodze z osiedlowego sklepu. - Mąż nie żyje od lat, dzieci się rozjechały po świecie. Żeby tak nie czuć samotności, pójdę trochę posiedzieć u sąsiadki. U niej jest zawsze gwarno i wesoło. A potem wracam do moich czterech ścian i ze smutkiem myślę o kolejnych świętach.

- Powód, dla którego część z nas nie cierpi Bożego Narodzenia, to też bardzo silna presja społeczna. Czego sobie najczęściej życzymy na święta? Spokoju. A może ktoś wcale tego spokoju nie chce? Lubi zgiełk, pośpiech, mieć określone zadania do wykonania - mówi psycholog.

- Kolejna presja społeczna - trzeba kupić fantastyczne prezenty, zrobić koniecznie dwanaście potraw, a do tego wspaniale wyglądać. Jeśli tego nie zrobisz, jesteś do niczego. A może wziąć ten przysłowiowy nóż i odciąć się od tych wszystkich oczekiwań - radzi dr Jarczewska-Gerc. - Chociaż, jeśli ktoś chce być perfekcyjną panią domu, to proszę bardzo.

- To od nas, naszego nastawienia będzie zależało, jak spędzimy te święta. Nie ma prostej recepty. Ale jeśli narzucimy sobie ciasny gorset, który nas będzie uwierał, na pewno będą nieudane. Pomyślmy, jak my chcemy te święta spędzić. I tak zróbmy - dodaje psycholog.

A więc, niech święta będą nasze!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Święta z ością w gardle. Kiedy Boże Narodzenie nie daje nam radości - Plus Gazeta Pomorska

Wróć na i.pl Portal i.pl