Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świadek koronny - drugie życie skruszonego bandyty

Szymon Zięba
Przyłożyli rękę do upadku największych organizacji przestępczych. Sami wiedzą za dużo, więc znajdują się na celowniku mafijnych cyngli. Czy w mitach o świadkach koronnych można znaleźć ziarno prawdy?

Z prokuratorem, dr. Michałem Gabrielem-Węglowskim z Wydziału do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji w Prokuraturze Apelacyjnej w Gdańsku, rozmawia Szymon Zięba
Kto może zostać świadkiem koronnym?

Podstawową grupą są sprawcy łamiący prawo, działając w zorganizowanych grupach przestępczych. Ale ustawa dopuszcza również do tego statusu tych, którzy naruszyli literę prawa w inny poważny sposób, głównie w przypadkach różnego typu korupcji.

A co z osobą, która ma na swoim sumieniu morderstwo?

Zabójcy i osoby współdziałające w sposób karalny w takim czynie nie mają możliwości ubiegania się o status świadka koronnego.

Jak zatem wygląda "rekrutacja potencjalnego kandydata" na świadka koronnego?

W tej sprawie musi wyjść inicjatywa od policji, prokuratora lub podejrzanego. Często to efekt wielu rozmów i punktem ich wyjścia wcale nie musi być propozycja przyznania statusu świadka koronnego.

Ile musi być warta wiedza, którą chce przekazać podejrzany śledczym?

To oczywiście zależy od charakteru przestępstwa, tego kim jest podejrzany - tu nie ma schematu, nie ma kryterium. W każdym razie informacja, którą przekazuje podejrzany, musi być nowością, nie może być wcześniej znana śledczym, przynajmniej w formie "procesowej". Na pewno muszą to być informacje bardzo cenne z punktu widzenia wykrycia, udowodnienia lub zapobieżenia poważnym przestępstwom.

Aby przestępca został świadkiem koronnym, musi wykazać skruchę?

Taka formułka jest tak naprawdę bez znaczenia. Osoba, która się decyduje na współpracę i ubiega się o status świadka koronnego, musi przejść prawdziwą przemianę wewnętrzną. Wejście w tę rolę to definitywna zmiana życia - co najmniej na kilka lat, czasem na zawsze. To zerwanie wszystkich swoich powiązań, które ją łączyły ze światem przestępczym.

Zatem "zmieniony przestępca" sprzedaje informacje za...
Za całkowite uwolnienie od odpowiedzialności karnej co do tych przestępstw, które zostały objęte katalogiem ustawy o świadku koronnym, w których uczestniczył i opowiedział, zgodnie ze swoją wiedzą, o ich okolicznościach prokuratorowi, a potem potwierdził to przed sądem. Za inne przestępstwa, popełnione w tym samym czasie lub wcześniej, będzie jednak odpowiadał normalnie, na przykład za wypadek samochodowy, jazdę po pijanemu czy niepłacenie alimentów na swoje dziecko.

Przyjmijmy jednak, że otrzymuje szansę i "drugie życie". Jak ono wygląda?
Skala zastosowania środków bezpieczeństwa i pomocy jest uzależniona od wielu okoliczności: stopnia zagrożenia, osobowości świadka koronnego, tego, jak będzie się czuł w nowej roli, czy się jej obawia, czy jest sobie w stanie poradzić ze strachem i dyskomfortem psychicznym, czy ma wykształcenie i wyuczony zawód, czy ma żonę, dzieci... Niektórzy świadkowie pozostają w miejscu swojego zamieszkania i są tylko pod pieczą policji. Ale to też nie znaczy, że funkcjonariusze u nich mieszkają, stosuje się wówczas właściwe procedury ochronne. Inni z kolei rzeczywiście muszą lub chcą wyprowadzić się na stałe albo na pewien czas do zupełnie innego miejsca w Polsce, a niekiedy za granicą, bo i tak się zdarza. Mało ma to jednak wspólnego z tymi filmowymi obrazami, w których świadek koronny robi operację plastyczną i wyjeżdża do Argentyny. Co nie znaczy, że tak się nie może zdarzyć.

Jeżeli więc nie nowa twarz, to pewnie nowa tożsamość...

Prawo przewiduje takie rozwiązanie. Ale to też nie jest reguła.

Od czego więc zależy to rozwiązanie?
O tym decyduje komendant główny policji, w uzgodnieniu z prokuratorem i ze świadkiem. Trzeba to podkreślić - sam zainteresowany nie zawsze chce zmienić swoją tożsamość. To rodzi bowiem problemy, na przykład dla rodziny, powstają kwestie nie do końca prawnie rozwiązane, całego obrotu administracyjno- i cywilnoprawnego, w którym ludzie do tej pory występowali pod swoimi nazwiskami, a teraz raptem znikają i nagle się pojawia zupełnie nowa osoba.

Co się dzieje z dotychczasową tożsamością świadka koronnego, jeżeli zdecyduje się on na przyjęcie nowego nazwiska?

Niestety, tego nie mogę zdradzić. To są zbyt tajne i wrażliwe sprawy. Zresztą nawet prokurator prowadzący daną sprawę niekoniecznie musi wiedzieć o wszystkich szczegółach ochrony danego świadka. Nie jest to bowiem niezbędne dla toku procesu karnego.

Wróćmy więc do "nowego życia" świadka koronnego. Jeden z mitów budowanych dookoła tej instytucji tworzy wizję, w której skruszony przestępca porzuca najbliższych i musi się pogodzić z myślą, że już nigdy więcej ich nie zobaczy. Możemy przyjąć, że to prawdziwy scenariusz?

Raczej należy włożyć go między bajki. Oferujemy świadkom wiele i w zamian oczekujemy sporo, ale nie o to chodzi, by wyrwać go z korzeniami z jego życia, tylko by tę egzystencję zmienić na pozbawioną elementu kryminalnego. Niech świadek dalej idzie swoją drogą życia, byleby nie była ona przestępcza.

A ciągłe życie na walizkach i drogie hotele fundowane w zamian za cenne informacje - filmowa rzeczywistość często karmi wizją niebezpiecznego, ale ekskluzywnego życia świadka koronnego...

To kolejny mit. Przepisy prawa przewidują pomoc świadkowi koronnemu w znalezieniu pracy, mają być bodźcem do rozpoczęcia nowego życia. W żadnym wypadku nie ma mowy o finansowaniu czy utrzymywaniu takiej osoby, chyba że nie ma obiektywnej możliwości, by podjęła pracę. Otrzymywana jednak wówczas pomoc finansowa nie ma nic wspólnego z luksusami.

Czyli szara codzienność, która może przytłoczyć, zwłaszcza gangstera, który do tej pory żył w przepychu. Często się zdarza, żeby świadek koronny pękł i wrócił na drogę przestępstwa?

Znikomy odsetek. Na około 110 świadków koronnych od września 1998 roku, kiedy ustawa weszła w życie, status ten utraciły, według mojej wiedzy, tylko trzy osoby. To absolutny margines. Świadczy to o tym, że sami zainteresowani wiedzą, "z czym to się je", jak się powinni zachowywać, żeby nie utracić statusu świadka koronnego. Wracając na drogę przestępstwa, faktycznie znaleźliby się między młotem a kowadłem. Z jednej strony ścigałby ich wymiar sprawiedliwości, z drugiej - dawni "koledzy". Poza tym "wybaczone" czyny, których się dopuścił przed przyznaniem statusu, znów się stają aktualne. Pokrótce - nie opłaca się.

Zostańmy na chwilę przy opłacalności. Instytucja świadka koronnego w polskim prawodawstwie istnieje od kilkunastu lat i budzi kontrowersje. Jej przeciwnicy twierdzą, że to niezbyt moralne, aby płacić "skruszonemu" bandycie za informacje o popełnionych przestępstwach...

Sądzę, że utylitaryzm i korzyści, które płyną z instytucji świadka koronnego, daleko przewyższają racje idealistycznej moralności, sprawiedliwości, że karzemy wszystkich. To niemożliwe, żeby wszyscy winni odpowiedzieli za swoje czyny. A tu, dzięki instytucji świadka, dzięki jednemu, skruszonemu przestępcy, zyskujemy potężne narzędzie, żeby złapać dziesiątki czy nawet setki innych bandytów. Przypomnijmy, że między innymi dzięki świadkom koronnym rozbito gang pruszkowski, osądzono grupę "Krakowiaka" na Śląsku czy skazano członków tak zwanej łódzkiej ośmiornicy. Oczywiście, relacja świadka koronnego musi być maksymalnie dokładnie weryfikowana przez prokuratora i policjantów, by wykluczyć pomówienia. Jest tu szczególnie duże zagrożenie, że to "ogon będzie machał psem", dlatego praca śledcza musi stać na najwyższym poziomie.

Wróćmy jeszcze do "faktów i mitów". Tym drugim na pewno nie są "starzy znajomi" świadka koronnego, niezbyt przyjaźnie nastawieni do kolegi, który raptem zaczął sypać. Zdarzyły się przypadki, w których zemsta przestępczego półświatka dosięgła świadka koronnego pod ochroną?

Przez prawie 15 lat obowiązywania instytucji świadka koronnego w Polsce, według mojej wiedzy, żaden nie zginął z rąk czy z inspiracji dawnych kompanów, w ramach zemsty. To też w dużej mierze zasługa profesjonalizmu policjantów z Zarządu Ochrony Świadka Koronnego Centralnego Biura Śledczego.

A w wyniku samobójstwa?
Zdarzały się. Ale nie znając okoliczności, nie wiemy, czy to dlatego że został świadkiem koronnym i nie podołał tej sytuacji, czy wydarzyło się zupełnie coś innego, co miało wpływ na jego decyzję.

Rozmawiał Szymon Zięba

Dr Michał Gabriel-Węglowski, gdański prokurator, który jest autorem m.in. komentarza do ustawy o świadku koronnym, z szerokim omówieniem tej instytucji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki