Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Św. Stanisław ze Szczepanowa (1030-1079) i pierwsi biskupi krakowscy. Królewska diecezja

Włodzimierz Knap
Gall Anonim pisze, iż św. Stanisław współdziałał przeciwko Bolesławowi Szczodremu z władcami Czech i Niemiec
Gall Anonim pisze, iż św. Stanisław współdziałał przeciwko Bolesławowi Szczodremu z władcami Czech i Niemiec Fot. archiwum
Biskupstwo istniało w Krakowie przed rokiem 1000, może nawet od 974 roku.

Początki Kościoła krakowskiego są pełne tajemnic. Nie wiemy, kiedy powstało biskupstwo w Krakowie ani tego, kiedy dotarło tu chrześcijaństwo. Być może na teren dzisiejszej diecezji krakowskiej przyszło wraz z misją świętych Cyryla i Metodego w państwie wielkomorawskim, czyli w latach 70. IX stulecia. Ale czy tak było, nie sposób przesądzić. O pierwszych biskupach nie wiemy prawie nic. Pewnych źródeł jest jak na lekarstwo. Ale historykom nie przeszkadza to w budowaniu hipotez i szukania ich potwierdzeń.

Arcybiskup w IX wieku?

Zacznijmy od przekazu z „Żywotu św. Metodego”. Mówi on, że książę Wiślan w latach 70. IX w. został zmuszony przez księcia wielkomorawskiego Świętopełka do ochrzczenia się. Gdyby tak było, a zatem obecna południowa Małopolska, z Krakowem na czele, znalazłaby się w pod władzą Wielkich Moraw, to musiałaby też powstać organizacja kościelna. Tak uważa m.in. prof. Józef Widajewicz, który ukuł termin „państwo Wiślan”. Przekonywał, że jego pierwszym biskupem został Wiching, sufragan Metodego. Po jego śmierci opiekę nad miejscową ludnością z Krakowa mieli sprawować: najpierw Prohor, biskup obrządku słowiańskiego, potem Prokulf, związany już z Kościołem łacińskim. Widajewicz włączył więc dwóch pierwszych biskupów wymienionych w Katalogu biskupów krakowskich (powstałym ok. 1200 r.) w działalność misyjną Cyryla i Metodego na Morawach. Ks. prof. Józef Umiński poszedł dalej, bo w IX-wiecznym Krakowie ulokował siedzibę arcybiskupstwa.

Karolina Lanckorońska zabrnęła jeszcze dalej. Napisała, że efektem misji Cyryla i Metodego było założenie Kościoła słowiańskiego z własnym obrządkiem. Na ziemiach przyszłej Polski miał być tak silny, że stworzył metropolię w Krakowie, podległe mu biskupstwa i doprowadził do ochrzczenia księcia Polan Mieszka I.

Ostrożną ocenę przedstawia prof. Jerzy Wyrozumski, emerytowany mediewista z UJ: - Pokonanie „potężnego księcia” przez władcę Wielkich Moraw na pewno usunęło przeszkodę w chrystianizacji Polski południowej - stwierdza. -Nie oznacza to jednak, że zwycięzca przedsięwziął wyprawę misyjną. Wyprawa taka musiałaby się skierować przede wszystkim do Krakowa- mówi znakomity badacz jego średniowiecznej przeszłości. - Krótko mówiąc, nie mamy pewności, czy Kraków został objęty działalnością misyjną. Bardziej prawdopodobne jest, że miały miejsce misje na niewielką skalę.

Historycy, np. Władysław Abraham, Gerard Labuda, językoznawca Tadeusz Lehr-Spławiński, archeologowie, m.in. Andrzej Żaki, podkreślają, że nie ma śladów wpływów chrześcijaństwa morawskiego w Małopolsce w IX w. Nie natrafiono choćby na krzyżyk z tego okresu.

Prohor

Prof. Henryk Łowmiański, autor „Początków Polski”, twierdzi, że pierwszym biskupem w Krakowie był Prohor. Przyjął, że Prohor i Prokulf, zapisani w katalogu biskupów krakowskich po sobie, t jedna i ta sama osoba. Prohor, według Łowmiańskiego, biskupem został około 970 r. Podlegać miał metropolicie bułgarskiemu.

- Nie znamy losów Krakowa w pierwszej połowie X w. - przypomina prof. Wyrozumski. Niemniej za pewnik historycy, w tym mediewista z Krakowa, przyjmują, że w tymże stuleciu Polska południowa znalazła się pod panowaniem czeskim. Jego początki datują najpóźniej na lata 40. X w., a koniec na około 990 r. Z relacji arabskiego podróżnika Ibrahima ibn Jakuba wynika, że w połowie lat 60. X stulecia Kraków był drugim co do ważności miastem monarchii czeskiej, po Pradze. Ta biskupstwem została w 974 r., wchodząc w skład metropolii mogunckiej. Prof. Wyrozumski nie wyklucza, że Kraków został biskupstwem w tym samym czasie co Praga. Zwraca uwagę na wezwanie - św. Wacława - katedry wawelskiej. W jego ocenie, mogło pojawić się w Krakowie wyłącznie w okresie rządów czeskich: - W okresie późniejszym na takie wezwanie nie było już miejsca.

Przed 1000 rokiem

Katalog biskupów krakowskich podaje tylko imiona pierwszych hierarchów, bez dat urzędowania. Listę otwiera Prohor, po nim są: Prokulf, Poppo, Rachelin, abp Aaron, Sula Lambert i święty Stanisław, męczennik.

W części tenże katalog znajduje potwierdzenie u niemieckiego kronikarza, biskupa Thietmara. Pisze on, że podczas synodu gnieźnieńskiego w roku 1000 cesarz Otton III podporządkował nowo utworzonej metropolii w Gnieźnie biskupa krakowskiego Poppona. Należy podkreślić, że Thietmar napisał o podporządkowaniu, a nie powołaniu do życia biskupstwa w Krakowie w 1000 r. - Thietmar jest źródłem zbyt poważnym i wyczulonym na sprawy Kościoła polskiego, by mu w tym zakresie nie ufać -przekonuje prof. Wyrozumski.

Pewne jest, że i w katalogu, i u Thietmara zgodnie pojawia się biskup Poppo. - A w polskich źródłach nie ma śladu lektury „Kroniki” Thietmara - podkreśla prof. Dariusz Sikorski z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Czy zatem Poppo był trzecim z kolei biskupem krakowskim? Część mediewistów dopuszcza, że Prohor i Prokulf w ogóle nie istnieli. Nie wykluczają, że ok. 1200 r. zostali dopisani do Katalogu, by wydłużyć rodowód biskupów krakowskich. W średniowieczu taka praktyka była częsta, np. spis metropolitów gnieźnieńskich otwierają arcybiskupi magdeburscy.

- Tradycja Kościoła krakowskiego wymienia dwóch poprzedników biskupa Poppona: Prohora i Prokulfa - mówi prof. Sikorski. To, że o biskupach krakowskich, a dotyczy to także biskupa wrocławskiego czy kołobrzeskich nie wiemy nic sprzed roku 1000, wynika to przede wszystkim z braku źródeł. Choć pewności w żadną stronę nie mamy. Prof. Sikorski zauważa, że w pełniącym do połowy XIII w. rolę spisu biskupów krakowskich „Roczniku kapituły krakowskiej” ich lista zaczyna się dopiero od Aarona. - Przecież gdyby nie świadectwo Thietmara moglibyśmy dziś kwestionować historyczność postaci Poppona - mówi prof. Sikorski.

Potężni od początku

Bardzo szybko biskupstwo krakowskie zaczęło odgrywać kluczową rolę w episkopacie, choć formalnie metropolita w Gnieźnie był ważniejszy. O takim realnym układzie sił zadecydowało kilka czynników. Między innymi to, że na wzgórzu wawelskim byli sąsiadami władców. Skorzystali też na potężnym kryzysie monarchii w latach 30. XI w. Wtedy młode państwo i Kościół ucierpiały w wyniku najazdu księcia czeskiego Brzetysława i tzw. reakcji pogańskiej. Małopolskę i diecezję krakowską oba wydarzenia dotknęły w sposób łagodniejszy niż inne prowincje i diecezje.

A kiedy z wygnania w Niemczech wrócił syn Mieszka II Kazimierz, to osiedlił się w Krakowie, mieście swojej młodości. Na tytuł Odnowiciela zapracował też dlatego, że od razu podjął się odbudowy Kościoła. W chrystianizacji pomagał mu kler, który z władcą przybył do Krakowa z Kolonii. Wśród powracających był zapewne Aaron, o którym wiadomo, że w 1046 r. był biskupem krakowskim. On też otrzymał tytuł arcybiskupa. Późniejsi pasterze diecezji powoływali się na arcybiskupią tradycję Krakowa, a Aaron uchodził za reformatora całego Kościoła polskiego. Jego następca Lambert II Suła (1061-1071) miał zaś opinię tego, który zaszkodził godności arcybiskupiej w Krakowie. Ale nic pewnego o tym biskupie nie wiemy, choć zapewne musiał wspierać Bolesława Szczodrego.

Spór pomazańców

Z ręki tego króla lub z jego rozkazu zginął następca Lamberta Suły biskup Stanisław. I o jego życiu mamy mizerną liczbę źródeł. Objął diecezję krakowską w 1072 r. Późniejsza tradycja związała Stanisława z możnowładczym rodem Turzynów i wsią Szczepanowem.

Nic nie wskazuje na to, byśmy kiedykolwiek poznali rzeczywiste racje obu stron. Nie przeszkadza to w tym, że spór o powody i przebieg konfliktu między królem a biskupem rozpala emocje od wieków. Niewiele jest w naszych dziejach równie frapujących spraw.

O konflikcie wiedzę czerpiemy od dwóch kronikarzy. Od Galla Anonima, piszącego na początku XII w., gdy przebywał na dworze Krzywoustego, i od o około wiek późniejszych zapisów Wincentego Kadłubka. Gall jest enigmatyczny. Pisze, że król nie powinien mścić się cieleśnie za jakikolwiek grzech biskupa. Przekazuje, że Bolesław „do grzechu dodał grzech, gdy za bunt (lub zdradę, bo różnie jest ten fragment tłumaczony) wydał biskupa na obcięcie członków. Ani buntownika (zdrajcy) nie uniewinniamy, ani też króla mszczącego się tak haniebnie nie pochwalamy”. Gall zapewnia przy tym, że sporo wie o wydarzeniach z 1079 r., lecz nie napisze o nich. Kogo się obawiał? Krzywoustego, gdyby źle napisał o jego stryju, królu Bolesławie? Hierarchii kościelnej?

Czytając tekst Galla, warto pamiętać, że autor „Kroniki polskiej” był znacznie lepiej wykształcony niż prawie wszyscy poddani Krzywoustego. Pisząc o grzechu króla i biskupa może operował pojęciem grzechu z zakresu chrześcijańskiej doktryny moralnej, ale nie wiemy, jak go rozumiał w przypadku obu pomazańców? Nie ma też żadnych przesłanek, by uważać, jak robi to część historyków, począwszy od Tadeusza Wojciechowskiego, że biskup był zdrajcą w tym znaczeniu, iż współdziałał przeciwko Szczodremu z władcami Czech i Niemiec.

Kadłubek winą obarcza tylko króla, który miał się mścić na swoich rycerzach i na ich żonach. Na żonach za to, że zdradzały mężów z niewolnikami, kiedy brali udział w wyprawie na Ruś. Na rycerzach, gdy zdezerterowali na wieść o zdradach żon.

Mamy też ekspertyzę medyczną z 1963 r. Jan Olbrycht i Marian Kusiak, krakowscy medycy sądowi, przeprowadzili badania m.in. czaszki według tradycji św. Stanisława. Ustalili, że należała do mężczyzny liczącego co najmniej 40 lat, któremu zadane zostały uderzenia. Spowodowały wgniecenia w czaszce. Medycy stwierdzili jednak, że nie są w stanie określić przyczyny śmierci osobnika, do którego ona należała.

Nie można jednak na spór między obu pomazańcami patrzeć jak na pojedynek między instytucją państwa i Kościoła. W czasach panowania Szczodrego Kościół był nieporównywalnie słabszy niż władca. Do niego należała pełnia władzy sądzenia. Bolesław mógł zatem samodzielnie wydać wyrok na biskupa Stanisława (o ile nie były to sprawy typowo kościelne). Można zatem przyjąć, że gdyby nie to, iż przeciwko królowi utworzyła się silna opozycja możnych, która wykorzystała zabicie biskupa do rebelii przeciwko władcy, mord na Stanisławie mógłby ujść Bolesławowi niemal na sucho. Bunty możnowładców mają tradycję sięgającą przynajmniej czasów panowania Bolesława Chrobrego.

Sam biskup nie miałby szans w starciu z królem. Zresztą Stanisław godność biskupa krakowskiego otrzymał z wyboru Szczodrego, czyli władca musiał mieć zaufanie do biskupa. Choć historycy nie są w stanie dziś precyzyjnie określić, jaką rolę odgrywał wówczas biskup krakowski w państwie, nie ulega wątpliwości, że diecezja krakowska była najważniejsza w kraju Bolesława (w Gnieźnie do drugiej połowy lat 70. XI w. nie było biskupa). Była też jedną z większych terytorialnie w ówczesnej Europie.

Tadeusz Wojciechowski i Tadeusz Grudziński, badacze konfliktu między pomazańcami, uważali, że egzekucja biskupa odbyła się na dziedzińcu zamku wawelskiego i miała charakter publiczny. Chodziło o to, by pokazać buntownikom siłę władcy i jego zdecydowanie. Po wyroku ciało biskupa zostało prawdopodobnie przeniesione i pochowane w kościele św. Michała na Skałce. W 1088 r. przeniesiono je na Wawel.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski