Sukienki Małgorzaty Tusk kupowane za pieniądze PO. Afera ubraniowa z żoną premiera w tle

Ryszarda Wojciechowska
Premier Donald Tusk z żoną Małgorzatą (po prawej) i córką Katarzyną (po lewej)
Premier Donald Tusk z żoną Małgorzatą (po prawej) i córką Katarzyną (po lewej) Grzegorz Mehring/Archiwum
Małgorzata Tusk rzadko wychodzi z cienia. Publicznie pokazuje się tylko wtedy, kiedy musi. Unika politycznej celebry i salonowego życia. Wydawałoby się, że media, tak ostatnio zajęte córką premiera, czyli popularną polską szafiarką, żonie dały spokój. Ale była to cisza przed burzą. Przeczytajcie nie tylko o sukienkach pani premierowej...

Nawet najstarsi Polacy nie pamiętają, żeby kiedykolwiek sukienki wzbudzały aż takie emocje w narodzie jak dziś. Punktem zapalnym, który wzniecił tę gorączkę, stała się informacja, że nie tylko premier Donald Tusk ubiera się za partyjne pieniądze Platformy, ale jego żona również. Jeden z tabloidów napisał, że Małgorzata Tusk kupiła co najmniej trzy eleganckie sukienki u znanej polskiej projektantki Gosi Baczyńskiej. Ceny miały się wahać od 4 do 6 tys. zł za model, a rachunek zapłaciła partia. No i ruszyła lawina spekulacji i sporów. Cała Polska zaczęła żyć politycznymi sukienkami na poważnie i na wesoło.

Co z Tuska za facet?!

O stroje żony premiera zaczęli się spierać politycy i publicyści. Jedni twierdzili, że są gotowi płacić za kreacje pani premierowej z publicznych pieniędzy, inni nawoływali, że to czysta rozpusta. Byli premierzy RP prześcigali się w składaniu oświadczeń, że sami i za własne kupowali własnym małżonkom stroje. Zbigniew Girzyński, polityk PiS, w telewizyjnym studiu grzmiał:
- Co z Tuska za facet, skoro inni kupują sukienki jego żonie.

Głos zabrali projektanci mody. Wywołana do tablicy Gosia Baczyńska stwierdziła, że wystąpienia polityków to doskonała okazja do promowania polskich projektantów. Dlatego znane osobistości powinny nosić ich stroje w kraju i za granicą. Tomasz Jacyków też powiedział, co wiedział. Jego zdaniem, nie ma żadnej afery. Bardzo dobrze, że pani premierowa wybrała najlepszą polską projektantkę. Gdyby zrobiła to w sieciówce, dopiero byłby skandal, że chodzi ubrana ubogo i źle reprezentuje nasza kraj.

W odpowiedzi na to ten sam tabloid, który upublicznił temat, przygotował sesję zdjęciową z sukienkami, która ma udowodnić Małgorzacie Tusk i Polakom - jak czytamy - że nie trzeba zamawiać kreacji od drogiej projektantki Gosi Baczyńskiej, by wyglądać z klasą. I zaprezentował niemal identyczne, ich zdaniem, "kreacje" z sieciówek.

Głos w sprawie sukienek zabrał też sam premier. Zapewnił, że nie były one finansowane z kieszeni podatników, tylko z partyjnych składek i darowizn.
- Zdaję sobie sprawę, że to zawsze będzie budziło emocje, ale podobnie jak ja muszę sensownie wyglądać na tle naszych partnerów w Europie czy na świecie, to także często dotyczy mojej małżonki, która nie pracuje, nie ma etatu partyjnego ani państwowego. Postawiła jednak taki warunek: jeżeli mam reprezentować od czasu do czasu państwo polskie, muszę dobrze wyglądać - tłumaczył premier.

I tylko Małgorzata Tusk w tej sprawie milczy.

Dżentelmeni nie rozmawiają o sukienkach?

Dr Janusz Sibora - badacz dziejów dyplomacji oraz protokołu dyplomatycznego, ze zrozumieniem patrzy na tę sukienkową dyskusję, jaka się teraz przez media przetacza.

Przyznaje, że rozmowy o tym, kto płaci za stroje żon premierów czy prezydentów, to znak naszych czasów. Przed wojną o tym publicznie nie rozmawiano. Mało prawdopodobne było też to, żeby takich zakupów dokonywano za publiczne pieniądze. Przypomina opis wyjazdu prezydenta Ignacego Mościckiego z rodziną, na wakacje do Włoch. Zachowały się informacje na temat przygotowań salonki i bagaży, jakie się w niej znalazły. Na końcu opisu wyraźnie zaznaczono, że koszt wyjazdu i wakacji pokrywał prezydent osobiście.

Dziś, mówi dr Sibora, wizerunek polityków i ich żon to sprawa wagi państwowej.

Nie tylko w tych największych krajach, jak Stany Zjednoczone. Ale to w tamtym kierunku zwrócone są oczy całego świata. Nic dziwnego, że na wizerunek pierwszej damy Ameryki Michelle Obamy pracuje sztab ludzi. Ale i tak nie obyło się bez potknięć, np. wtedy kiedy na imprezę charytatywną Michelle Obama założyła tenisówki, wykonane przez francuskiego designera za 500 dolarów. Pierwszej damie Ameryki wytknięto również inauguracyjny rozmach, kiedy na bal po zaprzysiężeniu Baracka Obamy na drugą kadencję założyła suknię wartą dziewięć tysięcy dolarów. Innym przypadkiem jest kanclerz Angela Merkel, która sama płaci za swoje stroje. Ale ona jako kanclerz zarabia. Otrzymuje miesięcznie 15 tys. euro i 2 tys. euro dodatku reprezentacyjnego. Głównie ubiera się w garsonki i ma ich kilkadziesiąt, jak policzyli dziennikarze.

Potknięć nie brakuje, czyli dżinsy do hymnu

W Polsce przerabia się właśnie polityczną lekcję z politycznego wydawania, kupowania i ubierania polityków oraz ich żon.
- Wiemy tylko, ile wynosi fundusz reprezentacyjny w przypadku naszej pierwszej pary, czyli prezydenta Bronisława Komorowskiego i jego małżonki. To 52 tysiące złotych rocznie na ubrania - mówi dr Sibora i dodaje, że powinna być wydzielona kwota na kreowanie wizerunku również żony premiera, która także ma obowiązki publiczne, takie jak chociażby udział w dyplomatycznych obiadach. Można powiedzieć, że to jej praca. Zdaniem doktora Sibory, bardziej koncentrujemy się na pieniądzach, mniej na samym wizerunku. W polskim wydaniu potknięć również nie brakuje. Małgorzacie Tusk też się one zdarzyły. Kiedy towarzyszyła mężowi w oficjalnej podróży do Afryki, podczas powitania wystąpiła w dżinsach i granatowej kurteczce.
- Ktoś ze służb protokolarnych premiera nie dopilnował i nie podpowiedział pani Małgorzacie, że to był nieodpowiedni zestaw. Że dżinsy do hymnu i czerwonego dywanu na pewno nie pasują.

Jest jeszcze sprawa żółtej sukienki, którą żona premiera miała na sobie podczas oficjalnej wizyty w krajach arabskich.
- Składając wizytę w Arabii Saudyjskiej, ubiór dobrać należy tak, aby prezentował on europejską elegancję, a jednocześnie stanowił ukłon w stronę zwyczajów panujących u gospodarza. Za wzór mogłaby służyć w tym przypadku kreacja księżnej Camilli Parker - żony księcia Karola. Turkusowy płaszczyk do kolan, białe zwiewne spodnie i koniecznie przykrywający głowę turkusowy szal. Jeśli już sukienka, to nie powinna być ani zbyt krótka, ani zbyt obcisła. Tymczasem żółta kreacja odkrywała kolana i zbyt opinała ciało.
- Dlatego jestem skłonny jako podatnik płacić więcej za to, żeby nasze pierwsze damy były dobrze i stosownie ubrane - mówi dr Sibora.

Na pytanie - jak powinna się ubierać żona czołowego polityka kraju, przytacza anegdotę z dworu królewskiego Anglii.
- Kiedy księżnę Kate uczono, jak ma dygać, żachnęła się w stylu, że dzisiaj się już tak nie dyga, że to niemodne. Osoba odpowiadająca za ceremoniał spokojnie zaś wyjaśniła: - My jesteśmy zawsze jeden krok za modą. Jest taka zasada, że damy światowe powinny się ubierać klasycznie, ale z nutką nowoczesności. Dla mnie przykładem świetnie i zawsze stosownie ubranej kobiety jest małżonka prezydenta Włoch Giorgio Napolitano. Mimo że to dama już bardzo wiekowo dojrzała, zawsze wygląda elegancko, ubrana z taką włoską lekkością. Tej włoskiej lekkości brakuje naszym politykom i czasami ich żonom. Pamiętajmy, że ubiory pierwszych osób w państwie są swego rodzaju narzędziem ich pracy, ale i naszą wizytówką. Te garnitury i suknie polityczne są jak ich drugi dom - kończy rozmowę dr Sibora.

Ja się na strojach nie znam

Iwona Pawłowska, zaprzyjaźniona z Małgorzatą Tusk od lat, rozumie milczenie swojej przyjaciółki.
- To niezwykle skromna osoba, która by najchętniej stała z dala od tego medialnego hałasu. Nie chciała mieć ochroniarza. Męczący są paparazzi, którzy potrafią śledzić ją, nawet na sopockim ryneczku, jak robi zakupy.

Kiedy obie się spotykają, nie rozmawiają o polityce ani o jej kulisach. Żadna z nich nie lubi o tym mówić, unikają tych tematów. Nie gawędzą też o modzie i sukienkach.
- Ja się na strojach nie znam. Moda mnie zupełnie nie interesuje. Czasami wejdę z ciekawości na blog Kasi, żeby zobaczyć, jak sobie radzi. Kiedy się z Małgorzatą spotykamy, najczęściej rozmawiamy o książkach, podróżach i dzieciach. To nasz ulubiony świat i w nim się zamykamy - opowiada Iwona Pawłowska.

Od czasu tej historii sukienkowej nie widziały się. Ale wcześniej też ani o tych, ani o innych sukniach nie rozmawiały.
- Wiem tylko, że Małgorzata, jako drobna osoba, ma problem z zakupami. Często, jeśli coś kupi, musi przerabiać. Kiedyś nawet zażartowałam, że powinna się ze swoją figurą ubierać w sklepie "5, 10, 15". Sama podziwiam w niej to, że potrafi tak pięknie chodzić na wysokich obcasach - kończy rozmowę.

Nikt nie lubi być śledzony

Małgorzata Tusk bardzo niechętnie udziela wywiadów. Dziennikarka "Vivy" przyznała, że dwa lata zabiegała o wywiad z panią premierową. W końcu udało się. Żona premiera robi się medialnie bardziej przystępna tylko w kampanii wyborczej. I wtedy na rozmowę może liczyć nawet "Fakt". Tym bardziej teraz trudno się spodziewać jakiegoś komentarza. Ma swoje, coraz bardziej szczelnie, niemal hermetycznie zamknięte grono przyjaciół i znajomych. Ci tylko potwierdzają, że ona od tej celebry i życia na świeczniku ucieka. Tak jakby nie do końca dobrze się czuła w roli premierowej. Ale przecież nie powie mężowi, żeby zrezygnował dla niej z polityki - słyszę.

Sama Małgorzata Tusk o tym ciągłym byciu na świeczniku mówiła w jednym z wywiadów, że to taki trochę "Big Brother". Stara się jednak o tym nie myśleć, chociaż na pewno przeszkadza jej jadący za nią samochód z fotoreporterami.
- Nikt nie lubi być śledzony, każdy chce mieć życie dla siebie. Ale z drugiej strony, wszyscy jesteśmy w pewien sposób śledzeni - przez rodzinę, sąsiadów, znajomych na ulicy - tłumaczyła.

Wprawdzie kiedyś, w innej rozmowie, przekonywała :
- W Sopocie jestem sobą, wolną od wielkiej polityki, dziennikarzy, jest mi tu dobrze i wygodnie.
Teraz jednak spotyka się ją w mieście bardzo rzadko. Także na osławionym już ryneczku, na którym czasami, przypadkiem, spotykała Marę Kaczyńską.

Absolutny brak majestatu

Jacek Karnowski, prezydent Sopotu, potwierdza, że niekiedy można dojrzeć biegającego po Sopocie premiera. Ale pani premierowej nie widuje się już teraz prawie wcale.
- To skromna kobieta, ale na pewno bardzo zdecydowana. Ma silny charakter, a jednocześnie czuje się taki absolutny brak majestatu - tłumaczy.

Prezydent Karnowski mówi, że jego goście często chcą zobaczyć dom, w którym mieszka premier z żoną. I kiedy już widzą tę kamieniczkę, w której żyje osiem rodzin, dziwią się: - A co tak skromnie?
Jeden z sopockich polityków żartuje, że teraz obecność pani premierowej rozpoznaje się po policyjnym radiowozie. Jeśli stoi w pobliżu ich domu, to znaczy, że są.

Paparazzi rzeczywiście jeżdżą za Małgorzatą Tusk, w nadziei, że coś upolują. I to z tych zdjęć można się czegoś o jej życiu dowiedzieć. Kiedy mąż biega, żona robi zakupy - czytamy i oglądamy komentarz w stylu: pan ma relaks, a pani dźwiga siaty. Na innych zdjęciach można zobaczyć, jak Małgorzata Tusk gra w tenisa na sopockich kortach. I podpis krzyczący wielkimi literami: ta babcia nie siedzi w kapciach i szlafroku przed telewizorem, ale harata w tenisa.
Publiczne pokazanie się Małgorzaty Tusk jest nie lada gratką. Pojawia się u boku męża podczas wizyt państwowych, w podróżach zagranicznych, czasami tych w kraju. W ubiegłym roku w październiku wywołała medialną sensację, kiedy pojawiła się w siedzibie MSW na otwarciu konferencji na temat osób zaginionych, wspierając fundację Itaka. Plotkarskie media, w swoim kpiarskim zwyczaju, skwitowały to, pisząc: Czy będzie teraz ocieplać wizerunek, czy może zacznie szukać zagubionych wyborców Platformy?

Na razie trwa jeszcze serial sukienkowy.
[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Sukienki Małgorzaty Tusk kupowane za pieniądze PO. Afera ubraniowa z żoną premiera w tle - Dziennik Bałtycki

Wróć na i.pl Portal i.pl