Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażacy pilnowali Piotrusia

Piotr Sobierajski
Piotruś spokojnie przetrwał wczorajszą awarię zasilania
Piotruś spokojnie przetrwał wczorajszą awarię zasilania Olgierd Górny
Życie 17-miesięcznego Piotrusia Walugi mogło być wczoraj zagrożone, bo maluch cierpi na rdzeniowy zanik mięśni. Niemal cały czas jest podłączony do respiratora i aparatury medycznej. W bloku, gdzie mieszka, przy ul. Żeromskiego w Dąbrowie Górniczej, Enion zaplanował tymczasem ośmiogodzinną przerwę w dostawie prądu.

Rodzice już w piątek zadzwonili na numer alarmowy 112, szukając pomocy. Służby ratownicze stanęły na wysokości zadania i zadbały o to, by mimo braku dostaw energii, życie Piotrusia ani na chwilę nie było zagrożone.

Już w piątek strażacy wspólnie z przedstawicielami Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta przeprowadzili próby, czy wszystko będzie działać jak należy. Wczoraj, przed godziną 8, zjawili się w bloku z dwoma agregatami prądotwórczymi oraz odpowiednim zapasem paliwa. Przewody zostały wciągnięte na trzecie piętro przez okna.

- Dopóki nie przełączyliśmy sprzętu na alternatywne zasilanie, Enion nie wyłączał prądu. Kontrolowaliśmy wszystko. Na szczęście nie było żadnych problemów, a cała akcja zakończyła się po dwóch i pół godzinie - podkreśla Marek Fiutak, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej PSP w Dąbrowie Górniczej.

- Jesteśmy wdzięczni za pomoc i szybką reakcję. Inaczej byłoby ciężko - podkreśla Edyta Waluga, mama Piotrusia.

W listopadzie 2007 r. lekarze zdiagnozowali u Piotrusia ciężką i rzadką chorobę, rdzeniowy zanik mięśni typu I (choroba Werdniga-Hoffmanna SMA1). Dziecko nie może samodzielnie ruszać rączkami i nóżkami, dochodzi do tego jeszcze niewydolność układu oddechowego. Cały czas wymaga opieki i urządzeń do ratowania życia - ssaka, pulsoksymetru i butli z tlenem.
- Przeszedł już dwie infekcje, zapalenie płuc, od sierpnia ubiegłego roku jest w domu, bo to jest dla niego najlepsze miejsce. Cały czas musimy być jednak czujni i przygotowani na różne sytuacje. Piotruś jest podłączony do respiratora, który odciąża układ oddechowy. Dlatego brak prądu to dla nas niezwykle stresująca sytuacja. Na dodatkowym zasilaniu sprzęt wytrzymuje tylko około 1,5 godziny - mówi Tomasz Waluga. - Już dwa tygodnie temu nie było prądu przez kilkadziesiąt minut. Dzęki policji udało się powiadomić odpowiednie służby i awaria została usunięta dość szybko. Teraz musieliśmy się lepiej zabezpieczyć - wyjaśnia Edyta Waluga.

Niewiele osób, znajdujących się w podobnej sytuacji wie, że można skorzystać właśnie z pomocy miasta i strażaków.

- Zawsze jesteśmy gotowi do pomocy - podkreśla Tomasz Kościow, komendant dąbrowskiej straży pożarnej.

Rejonowe Pogotowie Ratunkowe w Sosnowcu nie musiało dotychczas interweniować z powodu braku prądu.

- Na szczęście dla nas i dla pacjentów takie wyjazdy się nie zdarzyły, ale jeśli zajdzie taka potrzeba, to oczywiście zawsze można do nas dzwonić. Wtedy przetransportujemy taką osobę do szpitala, który dysponuje odpowiednim sprzętem - podkreśla Marek Jeremicz, dyrektor Rejonowego Pogotowia Ratunkowego w Sosnowcu.

Na razie nie ma baz danych, spisów osób i rodzin, które w tego typu sytuacjach mogą potrzebować pomocy.

- Nie prowadzimy takiego rejestru. Reagujemy jednak na każde zgłoszenie, więc jeśli zajdzie potrzeba, to będziemy szukać wyjścia z kłopotliwej sytuacji - poinformował nas wczoraj dyżurny Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Katowicach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!