Stołówka szkolna plus. Na kuchnie trzeba miejsca i pieniędzy

Stołówka w każdej szkole podstawowej - tak chce rząd i zamierza wprowadzić program Stołówka szkolna +, dzięki którym dziecko zje w szkole przynajmniej jeden ciepły posiłek. W małych wiejskich szkołach może być z tym problem - przewidują samorządowcy.

- W mieście mamy trzy szkoły i we wszystkich są stołówki wraz z zapleczem kuchennym - mówi Adam Kowalczuk, z-ca burmistrza Sokółki. - Prowadzimy też 5 szkół wiejskich i tam klasycznych stołówek nie ma. Są jedynie miejsca, gdzie dzieci mogą coś zjeść, gdzie dostarczane jest mleko. Obiadów ugotować się tam nie da.

Problemem jest zaplecze kuchenne. By je utworzyć, trzeba spełnić szereg wysokich wymagań, jakie nakłada sanepid. Kolejna sprawa to zakup wyposażenia i zatrudnienie personelu.

- W szkołach brakuje miejsca, zwłaszcza po reformie, gdy do podstawówek doszły VII i VIII klasy i trzeba im zapewnić sale lekcyjne - wskazuje z-ca burmistrza Sokółki.

Zaplecza kuchennego nie ma też w innych wiejskich szkołach. - Samą stołówkę mamy, powstała kilka lat temu podczas remontu szkoły - mówi Wojciech Mojkowski, wójt gminy Kobylin-Borzymy. - Na zaplecze kuchenne nie ma już miejsca, trzeba byłoby dobudować nowe skrzydło. To oczywiście koszty. Jak duże, nie wiemy, bo takich symulacji jeszcze nie robiliśmy.

Problemów ze stołówkami nie będą za to miały miasta i większe gminy. W Bielsku Podlaskim wszystkie cztery podstawówki mają swoje kuchnie i stołówki. Podobnie jest w gminie Siemiatycze, Suwałkach czy Białymstoku.

Jeśli uczniowie rzeczywiście jedliby tam dobrze skomponowane posiłki, to jest to krok w dobrym kierunku - Remigiusz Filarski, Centrum Dietetyki Stosowanej

- Infrastrukturę mamy, być może trzeba będzie jedynie rozszerzyć zakres jej funkcjonowania - podkreśla Kamil Sznel, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Suwałkach. - Tego jednak na razie nie wiemy, bo nie znamy szczegółów programu.

To pomysł Ministerstwa Edukacji Narodowej. Zgodnie z nim, w każdej szkole podstawowej ma być kuchnia, w której będzie można przygotować posiłki oraz jadalnia, gdzie uczniowie spokojnie je zjedzą. Są też plany wydłużenia jednej z przerw do 40 minut. Wszystko po to, by uczyć dzieci zasad zdrowego odżywiania. Czy to dobry kierunek?

- Program oceniamy pozytywnie - informuje Anna Kowalska z Biura Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego w Białymstoku. - Zapewni on kształtowanie zdrowych nawyków żywieniowych wśród dzieci. Proponowane zmiany dodatkowo przyczynią się ujednolicenia zasad korzystania z posiłków w szkołach.

W podobnym tonie wypowiadają się też eksperci. - Z jednej strony otyłość wśród dzieci to plaga dzisiejszych czasów i trzeba robić wszystko, by z nią walczyć - komentuje Remigiusz Filarski, dietetyk z Centrum Dietetyki Stosowanej w Białymstoku. - Szkoła powinna być wzorem, pokazywać jak być powinno. Jeśli uczniowie rzeczywiście jedliby tam dobrze skomponowane posiłki, to jest to krok w dobrym kierunku. Myślę jednak, że program to tylko mały krok kształtowaniu prawidłowych nawyków żywieniowych dzieci, ponieważ tak naprawdę budujemy je w domu. Wiele zależy od rodziców, a szkoła, mimo, że jest wobec niej takie oczekiwanie, nie rozwiąże wszystkich problemów.