„Stoimy w palącym się lesie, jak mamy nie mówić o tym, co dzieje się dookoła?” O edukacji klimatycznej rozmawiamy z Martą Jackowską-Uwadizu

Magdalena Konczal
Magdalena Konczal
"Czemu mielibyśmy odseparowywać szkołę od zmian klimatycznych? Uważam, że nie powinniśmy pomijać tych tematów. To jest coś, co dotyka każdego z nas. Chodzi o naszą teraźniejszość, ale też przyszłość. Niemówienie o tym w szkole jest tak naprawdę pokazywaniem totalnej ignorancji wobec tego, co się dzieje na świecie" – mówi Marta Jackowska-Uwadizu.
"Czemu mielibyśmy odseparowywać szkołę od zmian klimatycznych? Uważam, że nie powinniśmy pomijać tych tematów. To jest coś, co dotyka każdego z nas. Chodzi o naszą teraźniejszość, ale też przyszłość. Niemówienie o tym w szkole jest tak naprawdę pokazywaniem totalnej ignorancji wobec tego, co się dzieje na świecie" – mówi Marta Jackowska-Uwadizu. Archiwum prywatne Marty Jackowskiej-Uwadizu
To już ostatni moment. Ostatnia szansa. Trzeba działać. Stoimy u progu globalnego kryzysu klimatycznego. Jeśli teraz nic nie zrobimy, za kilka lat może być już za późno. Właśnie dlatego o podwyższającej się temperaturze, topnieniu lodowców czy negatywnym wpływie człowieka na klimat, powinniśmy nie tylko mówić, ale wręcz krzyczeć. „To trochę tak jakbyśmy stali w palącym się lesie” – mówi Marta Jackowska-Uwadizu – „I jak mamy nie mówić, że się naokoło pali?”. O (nie)obecności w szkołach nauki o klimacie rozmawiamy z edukatorką i koordynatorką projektów edukacji globalnej i klimatycznej w Centrum Edukacji Obywatelskiej.

Co tak naprawdę kryje się pod pojęciem edukacji klimatycznej?
Edukacja klimatyczna może być nauką o procesach z punktu widzenia naukowego, może mieć socjologiczno-psychologiczne podejście, jak sobie radzić, a może być nauką, jak działać na rzecz ochrony klimatu. Może być też wiedzą o społeczeństwie, bo jest okazją do rozmowy o tym, jak działają systemy i świat. W Centrum Edukacji Obywatelskiej uważamy edukację klimatyczną, za część edukacji globalnej, która przede wszystkim pokazuje współzależności: między ludźmi i innymi istotami żyjącymi na ziemi, między naszymi działaniami a ich wpływem na to, co się dzieje na drugim końcu świata.

Edukacja klimatyczna powinna pokazywać nasze połączenie ze światem, związek z pozostałymi istotami, to jak podejmowane przez nas decyzje wpływają na klimat, który decyduje o życiu nas wszystkich. To w końcu rozszerzenie pojęcia ‘my’ ponad to co wyciągniemy z lekcji historii. Spojrzenie na świat jako wspólny dom pozwala zadbać o klimat i zrozumieć, że klimat to coś, za co w jakimś stopniu wszyscy jesteśmy odpowiedzialni. Rozmowa o klimacie pozwala więc pokazać młodym ludziom procesy rządzące ich życiem i podjęcie refleksji na temat sposobu życia, co wymaga krytycznego myślenia, którego obecnie w szkole się nie uczy.

Jakie są realne zagrożenia, związane ze zmianami klimatycznymi?
Przede wszystkim zmiana klimatu to zjawisko, którego nie powinniśmy podważać, co niestety wciąż się dzieje. Stanowisko najważniejszych instytucji badawczych i naukowców jest spójne i ostatni raport IPCC* (Intergovernmental Panel on Climate Change), czyli Międzyrządowego Zespołu ds. Zmiany Klimatu mówi wyraźnie, że za tę zmianę odpowiada człowiek. Problem polega na tym, że nie wszyscy w to wierzą, lub nie wszyscy chcą o tym mówić, ponieważ jest to prawda niewygodna, wymaga wzięcia odpowiedzialności i zmiany sposobu dotychczasowego działania.

Zagrożenia bowiem są poważne. Rosnąca temperatura na Ziemi pociąga za sobą wiele skutków. Lodowce topnieją, zanika bioróżnorodność, nasilają się zjawiska pogodowe – susze, huragany, powodzie. Zazwyczaj docierają do nas informacje o tych ostatnich i wtedy dostrzegamy, że coś jest nie tak. Żyjemy w uprzywilejowanym miejscu na świecie, gdzie wciąż w dość małym stopniu odczuwamy zmianę klimatu. Możemy mówić o tym, że zimą nie ma śniegu, a latem jest bardzo gorąco albo, że nagle zaczyna padać. W rejonach mniej uprzywilejowanych zmiana klimatu pogłębia istniejące już problemy takie jak brak wody lub susze, co pociąga za sobą np. migracje i konflikty zbrojne.

Dlatego tak łatwo nam nie dostrzegać tego problemu?
Jako świat zachodu jesteśmy w największym stopniu odpowiedzialni za zmianę klimatu, ale w tym momencie to nie my musimy w największym stopniu się mierzyć z jej skutkami. Pozwalamy sobie więc nadal produkować i emitować CO2, bo sami najmniej cierpimy z tego powodu. Dostrzeżenie zmiany klimatu jest też niewygodne dla wielu osób i instytucji, ponieważ wymaga zmiany systemu, w jakim żyjemy – zaprzestanie ciągłego wzrostu i rozwoju.

Mówi się o tym, że edukacja klimatyczna powinna być w szkole priorytetowa i ważniejsza niż inne przedmioty. Dlaczego?
To trochę tak jakbyśmy stali w palącym się lesie. Jak mamy nie mówić, że się naokoło pali? Mielibyśmy odseparowywać szkołę od tego, co dzieje się na świecie? Zmiana klimatu to coś, co dotyka każdego z nas. Chodzi o naszą teraźniejszość, ale też o naszą tożsamość. Edukacja klimatyczna, która tłumaczy globalne procesy, w których się poruszamy, uczy krytycznego myślenia, skłania do działania na rzecz lepszego świata, jest tak samo ważna dla kształtowania przyszłości naszego społeczeństwa jak uczenie w szkole postaw patriotycznych.

I powinna być realizowana w ramach osobnego przedmiotu?
Według mnie nie. Tak jak nie tworzymy przedmiotu o nazwie patriotyzm, tak samo nie musimy tworzyć przedmiotu o nazwie nauka o klimacie. Wiedzę z tego zakresu przekazywać powinno się na wszystkich przedmiotach. Obecnie informacje o klimacie znajdziemy na lekcjach geografii lub fizyki, ale my potrzebujemy czegoś więcej.

Uczmy nie tylko wiedzy o zjawiskach, ale też pewnych postaw i wartości, jak empatia, solidarność z innymi narodami i istotami, które cierpią z powodu skutków zmiany klimatu, odpowiedzialność za siebie, bliskich, ale też tych, którzy mieszkają daleko. I to się dzieje gdzieś pomiędzy. Edukacja klimatyczna powinna być wplatana na zajęciach ze wszystkich przedmiotów, bo ona w rzeczywistości dotyka każdej z dziedzin naszego życia.

W jaki sposób mogłoby wyglądać takie przemycanie treści, związanych z edukacją klimatyczną?
Możemy mówić o niej na języku polskim, na przykład wykorzystując tekst o zmianie klimatu, gdy omawiamy imiesłowy, pisząc dyktando o zaniku bioróżnorodności lub omawiając lektury szkolne, np. „Tango” Mrożka może posłużyć do rozmowy o Młodzieżowym Strajku Klimatycznym.

Ten temat śmiało można poruszać na lekcjach religii, bo w końcu jest to przedmiot, który mówi o tym, że Bóg podarował nam ziemię, o którą powinniśmy się troszczyć. Tak samo z plastyką, edukacją dla bezpieczeństwa i z każdym innym przedmiotem. W Centrum Edukacji Obywatelskiej zajmujemy się właśnie tworzeniem takich scenariuszy, pomagających nauczycielom wpleść informacje o zmianie klimatu w podstawę programową.

W szkole organizuje się akcje sprzątania ziemi, oszczędzania energii czy konkursy plastyczne, nawiązujące do tematu ekologii. Czy takie rzeczy wystarczają?
To są bardzo ciekawe i wartościowe akcje, ale sprzątając śmieci wokół szkoły, nie ochronimy klimatu. To jest tylko przerzucenie śmieci z jednego miejsca do drugiego. Te śmieci nie znikną. My nie możemy już powtarzać, że trzeba sprzątać śmieci. Musimy mówić o tym, że produkujemy i konsumujemy za dużo, a śmieci są tego jedynie dowodem.

Jak więc mówić o zmianach klimatycznych w szkole?
Powinniśmy mówić o procesach, w których wszyscy uczestniczymy. Uczyć krytycznego myślenia, aby te procesy zauważać i rozumieć oraz wpływać na postawy takie jak odpowiedzialność i solidarność. Nauka o klimacie to nie tylko zrozumienie zjawisk fizycznych rządzących klimatem, to przede wszystkim zrozumienie procesów społecznych, gospodarczych i politycznych. Wszyscy możemy się włączyć w działania proklimatyczne: zabierać torby wielorazowe, kupować mniej produktów czy przestać jeść mięso. Chcąc ratować klimat, wymagana jest jednak zmiana systemu. Każdy z nas, osobno, nie jest w stanie zmienić tego systemu.

Ale jeżeli byśmy z takim przekazem wyszli do szkoły, to obawiam się, że nie czulibyśmy się zmotywowani do działania, tylko bezsilni. Mówienie o tym, że mamy wpływ jest więc potrzebne. Jeżeli będziemy działać razem, to możemy wpływać na to, co dzieje się w polityce. Głosujemy w wyborach, głosujemy portfelem i to są realne działania, które mogą coś zmienić. Presja społeczna ma sens. Często zapominamy, że to politycy powinni być dla ludzi. Słuchamy ich bezkrytycznie, zgadzamy się na ich rozwiązania. Ucząc w szkole krytycznego myślenia, dajemy młodym szansę na świadome decydowanie o swoim życiu.

Często młodzi ludzie mają większą wiedzę na temat zmian klimatycznych, niż na przykład starsi nauczyciele. Zastanawiam się, jak w ogóle przygotować szkołę na to wyzwanie, jakim jest rzetelne przekazywanie wiedzy o zmianach klimatu, skoro często sami nauczyciele nie wiedzą sporo na ten temat…

Nie powinniśmy zrzucać odpowiedzialności wyłącznie na nauczycieli i nauczycielki. To jest grupa bardzo niedoceniania w Polsce. Mają dużo obowiązków i mało czasu na wykonywanie swoich zadań. Ja bardzo szanuję te wszystkie osoby, które przystępują do programów przygotowanych przez CEO i sami w swoim wolnym czasie dokształcają się, na przykład na temat zmiany klimatu.

Oczywiście, nie jest winą nauczycieli, że nie uczy się ich o klimacie…
To kształcenie powinno się zacząć w szkołach pedagogicznych. Tam trzeba by było wprowadzić nauczanie o klimacie, tak, żeby nauczyciel, obojętnie którego przedmiotu, kończąc swoje studia, miał wiedzę, którą mógłby przekazywać dalej. Na razie się to nie dzieje. Mamy więc nauczycieli, którzy w dużej mierze nie znają się na edukacji klimatycznej.

Coś więcej wiedzą o tym osoby, które uczą przedmiotów ścisłych, bo te informacje w niewielkim stopniu pojawiają się w podstawie programowej, np. w materiale z geografii jest rozdział zatytułowany: czynniki wpływające na klimat. I tutaj od lat powtarzamy, że to jest słońce, wiatry itd. Natomiast w ogóle nie ma mowy o tym, że człowiek również wpływa na klimat. Ciekawe, ile lat musi minąć, żeby w podręczniku do geografii znalazła się taka informacja.

Nauczyciele muszą wychodzić z własną inicjatywą mówienia o klimacie, dokształcania się, szukania informacji. My proponujemy gotowe scenariusze zajęć, kursy dla nauczycieli, warsztaty i webinary**, ale nauczyciel musi sam wyjść z inicjatywą i znaleźć na to wszystko czas.

Mam też wrażenie, że nauczanie o klimacie może być trudne we współczesnej szkole, bo wiadomo, że jest sporo rzeczy w edukacji systemowej, które nie działają tak, jak trzeba. Możliwe, że nauczyciel wyjdzie, uczniowie przyswoją jakąś porcję materiału, a później o tym zapomną. Myślę, że troska o klimat i realne działania, które będą z niej wynikać, powinny się rodzić z wrażliwości na to, co dzieje się dookoła. Jak Pani uważa?

Polski system edukacji jest tak stworzony, żeby przekazywać informacje, trzymać się podstawy programowej i brakuje miejsca na kształtowanie kompetencji i postaw krytycznego myślenia. Tę przestrzeń trzeba znajdować pomiędzy treściami i w ten sposób uczyć tej wrażliwości.

Dobrze, że obecnie na godzinach wychowawczych, jedna czy dwie lekcje były poświęcone klimatowi, ale to jest zdecydowanie za mało. Przez godzinę nie da się przekazać wszystkich informacji. A co dopiero uczyć wartości czy wrażliwości. Ta wrażliwość jest związana nie tylko ze zmianą klimatu, ona dotyczy w ogóle naszego otwarcia na świat. Jest potrzebna, by mieć świadomość swojego wpływu na otoczenie.

Co więc powinno się zmienić?

Młody człowiek musi wiedzieć, jakie jest jego miejsce w tym świecie. My uczymy jedynie lokalnego patriotyzmu, a więc mamy Polskę i tylko ona nas interesuje. Wówczas, kiedy mówimy młodemu człowiekowi, że gdzieś na końcu świata – w Bangladeszu czy w Nigrze – była powódź, to on będzie myślał, żeby zamknąć świat granicami i w ten sposób odgrodzić się od problemu, żeby ratować swój kraj. Tymczasem zmiana klimatu nie zna granic. Nie zatrzyma się nad Odrą, nad Bugiem. Obejmuje wszystkich.

Wrażliwość musi być stworzona na gruncie przekazywania informacji o tym, że na świecie jesteśmy my, ale są też inni ludzie, inne istoty. Nie jesteśmy sami. Są inne zwierzęta, rośliny i wszyscy stanowimy jeden ekosystem. Każdy element tego systemu jest ze sobą połączony i tak powinno być, bo inaczej równowaga zostaje zakłócona. I to my – ludzie ją zakłócamy.

Wychodzimy z założenia, że są trzy główne kroki potrzebne w edukacji klimatycznej. Po pierwsze: przekazywanie informacji, które prowadzi do nabycia wiedzy. Jeśli ktoś ma świadomość, że stoi na rozżarzonych węglach, to zdziwiłoby mnie, gdyby nie zareagował i stał tak dalej.

Po drugie: nauka krytycznego myślenia, odcedzania fake newsów i opinii od rzetelnej wiedzy naukowej 99% naukowców potwierdza antropocentryczny charakter zmiany klimatu. I wreszcie trzecim krokiem jest nauka mądrego działania, czyli takiego, które realnie wpływa na ochronę klimatu.

W 2021 roku minister edukacji podczas rozmów z przedstawicielami Młodzieżowego Strajku Klimatycznego zapewnił, że edukacja klimatyczna pojawi się w polskich szkołach w 2023 roku. Wspomniała Pani o tym, że nie powinien to być osobny przedmiot, ale chciałam dopytać, jak według Pani powinna wyglądać w szkole nauka o klimacie?

Zastanawiam się właśnie, jak pan minister wyobraża sobie to, by w ciągu niecałych dwóch lat znaleźć na przykład osoby, które miałyby uczyć o klimacie. Ja uważam, że ta edukacja powinna się odbywać na każdym przedmiocie, ale trudno teraz wymagać od nauczycieli wszystkich przedmiotów, żeby nagle przeszli jakieś specjalne szkolenie.

Ważne też, żeby to była rzetelna edukacja. Niestety żyjemy w kraju, który nie jest nastawiony na to, by działać na rzecz klimatu. Jest to kraj, który w dużej części węglem stoi i potrzebna by była transformacja energetyczna, o czym rząd nie chce mówić. Ta transformacja musiałaby być sprawiedliwa, a więc uwzględniać też dobro górników i innych osób zaangażowanych w tę część gospodarki. Mówienie o sprawiedliwej transformacji czy przekazywanie rzetelnych wiadomości naukowych rodzi więc pewien dysonans w kontekście tego, co dzieje się w kraju. A młodzi ludzie nie lubią fałszu.

Mam tylko nadzieję, że edukacja klimatyczna nie przyjmie formy bubla edukacyjnego, który nie będzie tak naprawdę niczemu służył. Młodzież w szkołach ponadpodstawowych dużo wie o klimacie i tak naprawdę nie do końca chce słuchać nauczycieli, bo ma do dyspozycji inne, rzetelne źródła wiedzy.

No właśnie. Młodzież licealna sama działa na rzecz klimatu. A co z młodszymi klasami?

Naukę o klimacie można i powinno się wprowadzać także w młodszych klasach. Można też dostosować jej poziom do wieku. Przebywanie w naturze, mówienie o naszych relacjach z naturą to może być pierwszy krok do mówienia o klimacie. Zajęcia w terenie można prowadzić już z pierwszoklasistami. Dzieciom można też pokazywać filmy i czytać książki o klimacie, których jest coraz więcej albo mówić im o tym, że zamiast mango z Kostaryki mogą jeść owoce sezonowe, uczyć niemarnowania żywności. Na tym etapie taka odpowiedzialność to już dużo.

***

Marta Jackowska-Uwadizu – edukatorka i koordynatorka projektów edukacji globalnej i klimatycznej w Centrum Edukacji Obywatelskiej, afrykanistka, ratowniczka w Foodsharingu.

*Szczegóły dotyczące raportu znajdują się na stronie IPCC.
**Materiały dydaktyczne, dotyczące edukacji klimatycznej, które można wykorzystać podczas zajęć z uczniami znajdują się na stronie Centrum Edukacji Obywatelskiej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na strefaedukacji.pl Strefa Edukacji