Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sto lat (obyś nie żył)

Piotr Brzózka
Piotr Brzózka
Piotr Brzózka DziennikŁódzki/archiwum
Może nie od kołyski, ale pewnie po sam grób. W każdym razie ze swoim bankiem pod rękę przez większą część dorosłego życia. Taki los czeka pokolenie dzisiejszych trzydziestolatków. I ciężki to jest los. Najpierw kredyt, potem odwrócona hipoteka. Wysoka cena za wygodniejsze życie.

Kredyt można spłacać do sześćdziesiątki, albo kupić sobie mieszkanie na sześćdziesiąte urodziny. Bardziej logiczne jest to pierwsze, więc większość z nas idzie do banku, jeśli tylko może. Jak na tym wychodzi?

Na swoim przykładzie: pożyczyłem kiedyś 200 tysięcy. Na czterdzieści lat, ostatnia rata wypadałaby pół roku po 68. urodzinach. Pożyczyłem 200 tysięcy, a do spłaty - choć nie była to przecież żadna lichwa - na dzień dobry miałem w sumie 460 tysięcy. Wiadomo, odsetki od odsetek.

Cóż, bank nie pożycza nam z dobroci, lecz dla zarobku. Podobnie będzie z odwróconą hipoteką, nowym "instrumentem", który od kilku lat próbuje przebić się na nasz rynek (teraz rząd pracuje nad stosownym prawem regulującym ten rynek). W ostatnich dniach specjaliści tłumaczą, czym różni się odwrócona hipoteka od podobnej nowości, czyli dożywotniej renty. Choć i tak przeciętny emeryt niewiele z tego rozumie.

Zresztą nie o te różnice teraz chodzi. Wspomniany emeryt może nie do końca jest uświadomiony, ale to tym lepiej dla banku. Emeryt widzi w telewizyjnej reklamie, że wbrew wcześniejszym obawom, czeka go godna jesień życia: co miesiąc dostanie duże pieniądze, pójdzie na zakupy, wyjedzie na wakacje jak koledzy z Zachodu.

Bank, lub inna instytucja, która mu te pieniądze będzie wypłacać, przejmie wprawdzie po jego śmierci mieszkanie, ale po co komu po śmierci mieszkanie? No właśnie, mimowolnie wypowiedziałem pytanie, które przy okazji dyskusji w tej sprawie pada często. Jest w nim zawarta gdzieś głęboko myśl redukująca emeryta do roli tego odliczającego jedynie do śmierci. Być może dlatego instytucje finansowe zaproponują mu warunki śmieciowe. Wiadomo, że muszą zarobić, ale aż tyle?

W prasie pojawiają się pierwsze wyliczenia. Na przykład za mieszkanie warte 300 tys. zł 65-letni emeryt mógłby dostawać 700 zł miesięcznie. Niech mu się szczęści i pożyje do 80. Wychodzi na to, że odda mieszkanie za - policzmy: 700 zł razy 12 miesięcy razy 15 lat - wychodzi 126 tysięcy zł. Reszta dla banku. Trzymając się kwoty 700 zł i zakładając stałą wartość mieszkań, jeszcze na setne urodziny klienta bank będzie 6 tysięcy do przodu. Dopiero potem zacznie tracić. A ile osób dożywa do setki?

Osobiście w każdym razie, jeśli w przyszłości pójdę na taki numer, z pewnością nie uwierzę w gorące, urodzinowe życzenia bankowego opiekuna, mówiącego z uśmiechem: sto lat.

Piotr Brzózka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki