Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Starosta Józef Krzyworzeka i "garbata panna" z Rząski

Marek Bartosik
Józef Krzyworzeka: były członek PZPR i SKL, teraz Platformy. Po aferze KPB kończy karierę zawodową, ale nie polityczną
Józef Krzyworzeka: były członek PZPR i SKL, teraz Platformy. Po aferze KPB kończy karierę zawodową, ale nie polityczną Wojciech Matusik
Afera KPB rzuca cień na polityka z Zabierzowa. Działacz PO nie rezygnuje jednak z polityki.

Gdy w środku przygotowań do eurowyborów wyszło na jaw, że ważni politycy Platformy Obywatelskiej zarabiali u człowieka podejrzewanego o wyprowadzenie z Krakowskiego Parku Biznesu, czyli wielkiego centrum biurowego w Zabierzowie, dziesiątków milionów złotych, w partii zaczęła się panika. Paweł Sularz, szef krakowskich struktur, już został z niej wyrzucony. Józef Krzyworzeka, dawny poseł PO, kandydat na wojewodę, szef jej regionalnej kampanii do parlamentu, obecnie starosta krakowski i członek zarządu małopolskiej PO, nadal jest niepewny swego losu, nie tylko politycznego.

- Krakowski Park Biznesu to był mój pomnik - tak Krzyworzeka mówi dziś o inwestycji, którą przez wiele lat wspomagał. - Teraz ten pomnik wali mu się na głowę - mówią jego oponenci.

W 1996 r., jako wójt Zabierzowa, prowadził grupę mężczyzn w garniturach, rozmawiających po polsku i angielsku, do Rząski na "garbatą pannę". Tak nazywano w okolicy należącą do gminy siedmiohektarową działkę. Była wtedy mokradłem i dzikim wysypiskiem śmieci, ale za to świetnie położonym: u zbiegu drogi krajowej na Krzeszowice i autostradowej obwodnicy Krakowa, blisko lotniska w Balicach. Inwestorzy kręcili nosem na wady "garbatej panny", ale po latach stanęły tam biurowce KPB.

W 2001 r. do Krakowa przyjechał Andrzej Olechowski, jeden z trzech tenorów tworzących wtedy Platformę, by wziąć udział w partyjnych wyborach kandydatów na posłów. Najmocniej poparł Bogdana Klicha, słabiej Jana Rokitę, a lekko Tomasza Szczypińskiego. Nie mówił nic o Józefie Krzyworzece. A to on okazał się głównym rozgrywającym tych prawyborów, bo z podkrakowskich gmin przywiózł autokarami 1300 zwolenników. Ten manewr i zawarte przy okazji kompromisy doprowadziły go do wielkiej polityki i sukcesów.

- Mam wrażenie, że jestem w PO traktowany jako pożyteczny idiota - to zdanie wygłasza otwarcie, ale dopiero teraz, kiedy już sypie się gruz z jego zabierzowskiego pomnika.

Jest jednym z najbardziej znanych samorządowców w regionie. Wielu ceni go za to, co zrobił w Zabierzowie. - On należy do tych, którzy idą do polityki nie dla władzy, ale dla pieniędzy - mówi jednak jeden z jego ważnych partyjnych oponentów.
- Postanowiliśmy wejść do polityki w 1998 roku. Uznaliśmy, że musimy komuś pomóc, by potem nam ktoś pomógł - tak tłumaczy swe motywacje sam Krzyworzeka. A "my" znaczy samorządowcy i przedsiębiorcy z podkrakowskich gmin. To oni wytypowali Józefa Krzyworzekę na swego reprezentanta w politycznych salonach.

Jego historia zaczyna się w 1952 r. w Zabierzowie. Jego ojciec miał tam cztery własne i dwa dzierżawione hektary. Pracowali na nich rodzice, a potem też trójka dzieci. Po maturze Krzyworzekaposzedł na fizykę na Uniwersytet Jagielloński, ale wytrzymał tylko kilka miesięcy. Skończył zootechnikę. W 1975 r. pracował już w państwowym gospodarstwie na Opolszczyźnie. Tam poznał przyszłą żonę. Szybko trafił do wojska. Twierdzi, że stało się to kilka dni po tym, jak odmówił wyjazdu na wiec poparcia dla Edwarda Gierka po Czerwcu '76.

Po roku wrócił do Zabierzowa. Został kierownikiem służby rolnej. Wtedy miał się zetknąć m.in. z ogrodniczą rodziną Ś. z Brzezia, która po latach wybudowała KPB. Po ślubie wyjechał w rodzinne strony żony. Został kierownikiem pegeeru koło Połczyna- Zdroju. To tam w 1978 r. zapisał się do PZPR, ale realia gospodarki u schyłku Gierka zaczęły mu dopiekać. Twierdzi, że w 1980 r. bez żadnych demonstracji wymiksował się z partii. Wrócił w rodzinne strony, bo matka przepisała mu gospodarstwo. Najpierw hodował owce, potem wszedł w warzywa. W 1989 r. urodziły mu się bliźniaczki. W 1994 r. namówiony przez miejscowego weterynarza zgodził się na kandydowanie do rady gminy. W połowie kadencji był już wójtem.

- Dostawałem regularnie dobre wynagrodzenie, okazało się, że umiem się dogadywać z ludźmi - wspomina. Wójtem pozostał przez kolejną kadencję i trzy czwarte następnej. W tym czasie mieszkańcy Zabierzowa zaczęli zbierać owoce sąsiedztwa z wielkim Krakowem. Wielu stawało się milionerami, bo rosła wartość ich gruntów. Rósł Krakowski Park Biznesu, zaangażowanie innych inwestorów, ale też gminna opozycja.

- Nigdy nie rozmawiał tak po prostu, a zawsze na zasadzie coś za coś - opowiada gminny radny Wiesław Czajowski, który przez lata walczył z wójtem.

Samorządowcy i przedsiębiorcy, którzy tworzyli lokalne Porozumienie dla Gminy, postanowili najpierw wejść do tworzonego przez Jana Rokitę Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego, a potem z większością jego członków do Platformy. No i wytypowali na swego lidera Krzyworzekę. Był wśród nich Kazimierz Czekaj, niedoszły prokurator, który ma w gminie wielką piekarnię. Obaj do dziś tworzą tandem, któremu w Zabierzowie przypisywana jest wielka rola.
W 2001 r. gdy PO ogłosiła prawybory, 120 osób należących do porozumienia zebrało 2,5 tysiąca podpisanych deklaracji przystąpienia do PO: w Zabierzowie i okolicach, ale też od ok. 600 krewniaków zamieszkałych w Krakowie. Krzyworzeka miał największe poparcie, ale silna grupa z Zabierzowa ostatecznie podzieliła głosy, wspierając np. Tomasza Szczypińskiego, ale nie Rokitę. Bliski współpracownik tego ostatniego Zbigniew Fijak twierdzi, że wójt proponował wcześniej Rokicie poparcie w zamian za drugie miejsce na liście do Sejmu. Rokita odmówił. Krzyworzeka drugie miejsce dostał, ale po tym jak dogadał się z Klichem, który przy poparciu z Zabierzowa został liderem listy w Krakowie.

Wójt triumfował, ale tylko do dnia wyborów. Wtedy okazało się, że jego 5 tysięcy głosów, głównie z Zabierzowa, to za mało, by się dostać do Sejmu. Mandat zdobył zepchnięty na odległe miejsce Rokita, Klich i Szczypiński. - To była klęska. Przez trzy miesiące dochodziłem do siebie, ale do końca nigdy się już nie odbudowałem - opowiada Krzyworzeka. W każdym razie zawarte w prawyborach sojusze i konflikty do dziś określają jego pozycję w PO.

Wrócił do Zabierzowa, ale przygaszony. Opozycja dokuczała mu coraz bardziej. Mnożyły się doniesienia do prokuratury. Oskarżenia, np. o manipulowanie planami zagospodarowania przestrzennego, powtarzane są do dziś. - Moja poprzedniczka, niechętna Krzyworzece, dokładnie sprawdzała wszystkie dokumenty. Gdyby coś w nich znalazła, to byśmy o tym dawno wiedzieli - mówi Elżbieta Burtan, obecna wójt Zabierzowa.

Kiedy w 2004 r., a więc na rok przed zakończeniem kadencji Sejmu, Bogdan Klich dostał się do Strasburga, Krzyworzeka zdecydował się przyjąć po nim mandat poselski. - Miałem dość gminy - tłumaczy ten krok. I to była jego następna porażka. W Sejmie denerwowała go opozycyjna bezradność, w klubie miał pozycję zerową, podobnie jak szanse na dostanie się do grupy decyzyjnej. Klubem kierował Jan Rokita.
W 2005 r. Krzyworzeka zawarł układ z ówczesnym starostą krakowskim Jackiem Krupą. Zrezygnował z kandydowania na posła, w zamian miał zostać starostą. Krupa dostał się do Sejmu, a Krzyworzeka do starostwa nie. Do dziś ma o to pretensje. - Obiecywać mogłem tylko to, co było możliwe. A jednak starostę wybierają radni - tłumaczy poseł Krupa.
Józef Krzyworzeka został na lodzie. Swą sytuację z końca 2005 r., o której mówił już przed prokuratorem i władzami partyjnymi, przedstawia jako rozpaczliwą. Żona zarabiała słabo, na utrzymaniu były córki, a do nowych wyborów samorządowych jeszcze rok.

- Przez lata zarabiał jako wójt bardzo dobrze, z Sejmu dostał odprawę, miał sporo gruntów - oceniają jego ówczesną sytuację jego znajomi. Zaraz po wyborach dostał pracę (2 tys. zł netto) w krakowskiej firmie Krameko. Jej prezes Ryszard Krynicki twierdzi, że Krzyworzekę zobaczył po raz pierwszy na jakimś spotkaniu poselskim. Jako liberała, miał go ująć swym poparciem dla pełnej wolności gospodarczej. Kiedy dowiedział się, że Krzyworzeka jest wolny, zaproponował mu pracę. Decydujące miały być umiejętności inżynierskie byłego posła i jego znajomość procedur administracyjnych. Pracował na takich samych zasadach jak pozostali pracownicy, miał nienormowany czas pracy, dużo jeździł po Polsce.

Sam Krzyworzeka twierdzi jednak, że Krynickiego poznał w Sejmie, gdy trwały prace nad zmianą ustawy o lasach, którą były wójt zajmował się z ramienia PO i ją przegrał z lewicą. Prezes był zainteresowany zwłaszcza tymi zapisami, które sprawiały, że zlecenia na tzw. plany urządzenia lasów państwowych miały zostać wyłączone z rygorów przepisów o zamówieniach publicznych, co oznaczało, że nie będą mogły ich wykonywać firmy prywatne.
Krzyworzeka opowiada, że miał w Krameko jedno zadanie: doprowadzić do złożenia przez posłów skargi konstytucyjnej na tę ustawę. Jeździł, ale tylko do Warszawy, przychodził do firmy w piątki na dwie godziny i relacjonował, co osiągnął. Ostatecznie nie zdziałał nic. Przyznaje, że firma Krameko wygrywała przetargi na roboty zamawiane przez powiat krakowski, także za jego obecnej kadencji, ale zawsze były to zlecenia drobne, na kilka tysięcy złotych.

Po dwóch miesiącach Krzyworzeka zrezygnował z Krameko, bo dostał pracę (5 tysięcy brutto) w państwowym Przedsiębiorstwie Usług Hotelarskich i Turystycznych w Krakowie. Na swego zastępcę przyjął go tam Krzysztof Kuczmański. Gdy w 2006 r. Krzyworzeka po wyborach został starostą, stworzył stanowisko, które powierzył Kuczmańskiemu (pisaliśmy o tym kilka tygodni temu).

No i wreszcie dostał pracę w spółce Creation, przez którą, jak się teraz okazało, miały nielegalnie wypływać olbrzymie sumy z Krakowskiego Parku Biznesu. Utrzymuje, że nie miał pojęcia o nadużyciach. Uważał, że pracuje dla KPB, a to robiłby nawet bez pieniędzy, bo Park to przecież jego pomnik.

- Kończę już życie zawodowe - mówi, ale chce za rok startować w wyborach i zostać starostą.

Obecne kłopoty Krzyworzeki są na rękę wielu jego przeciwnikom w Platformie, ale ważniejsze są tam obawy, jak się rozwinie afera KPB. - Mam nadzieję, że to co już widzimy, to cała góra lodowa, a nie tylko jej czubek - mówi poseł Krupa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska