Stal Mielec - Miedź Legnica. Koszmar Miedzi! Kompromitacja defensywy w 95 minucie (GOLE, WIDEO, BRAMKI, SKRÓT, ZDJĘCIA)

Miedź Legnica od wielu tygodni zamyka tabelę PKO Ekstraklasy. Nie oznacza to jednak, że legniczanie są już pogodzeni ze swoim losem i będą się kłaść przed kolejnymi rywalami. Dopóki tli się matematyczna szansa na utrzymanie, dopóty zeszłoroczny mistrz Fortuna 1 ligi zamierza walczyć o zwycięstwa.

W Mielcu trener Grzegorz Mokry postanowił na ustawienie z czwórką obrońców, które prawie dało mu wygraną w poprzedniej kolejce z Legią Warszawa. Wtedy skończyło się remisem 2:2 (Legia wyrównała dopiero w końcówce, a jeszcze przed końcowym gwizdkiem na 3:2 trafił Hubert Matynia, lecz w tej akcji był minimalny spalony), więc można było żywić nadzieję, że ze Stalą będzie lepiej.

Stal Mielec przed tą serią gier plasowała się na dość wysokim, 10. miejscu w ligowej drabince, ale nad strefą spadkową miała zaledwie 10 pkt przewagi, więc o spokoju na Podkarpaciu także nie mogło być mowy. Prowadzący od trzech tygodni mielczan Kamil Kiereś zmienił z kolei ustawienie na grę trójką z tylu, współtworzoną przez Marcina Flisa, Mateusza Matrasa i Arkadiusza Kasperkiewicza.

Początek spotkania był względnie wyrównany. Przed przerwą kilka ważnych interwencji zanotował Mateusz Abramowicz, ale Miedzianka też miała swoje okazje. Sam Ángelo Henríquez mógł strzelić dwa gole, lecz do przerwy utrzymał się bezbramkowy remis.

Po zmianie stron obraz gry wyglądał podobnie, ale w 57 min strzelecką niemoc przełamał Chuca. Hiszpan znakomicie przymierzył z około 17 metrów, umieszczając futbolówkę w okolicach okienka bramki wyciągniętego jak struna Bartosza Mrozka.

Miedź początkowo chciała pójść za ciosem i strzelić drugiego gola, ale ta sztuka się jej nie udawała. Nieźle prezentował się wracający po kontuzji Olaf Kobacki, ale w pewnym momencie legniczanie zaczęli bronić się nieco niżej i szukali gry z kontry. W 89 min drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył rezerwowy gospodarzy Alex Vallejo i stało się jasne, że Miedź ma wszystko, by dowieźć drugie wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie do ostatniego gwizdka.

Sędziowie doliczyli 5 minut do regulaminowego czasu gry.w 93 min Luciano Narsing stanął oko w oko z bramkarzem gospodarzy i umieścił piłkę w siatce, ale był na spalonym i ten gol nie mógł zostać uznany.

Prawdziwy koszmar dla beniaminka z Legnicy rozegrał się minutę później. Długa piłka Leandro z własnej połowy w pole karne Miedzi zakończyła się skrajnym nieporozumieniem w defensywie gości. Obrońcy byli przekonani, że nikt nie dopadnie do tego zbyt mocnego na pozór zagrania, ale nagle zza pleców Leventa Gülena jak Filip z konopii wyskoczył Matras i doprowadził do wyrównania.

Miedź już nie miała czasu, by zareagować. Ten remis w Mielcu smakuje jak wygrana, ale dla legniczan to bolesna porażka. Zresztą nie pierwsza w tym sezonie.