Stach Bukowski: Taką samą inspiracją są dla nas Beatlesi, jak i Krzysztof Krawczyk. Rozmowa z wokalistą zespołu Stach Bukowski

Maciej Szymkowiak
Maciej Szymkowiak
Wiktor Franko/mat. promocyjne
Stach Bukowski to młody zespół, w skład którego wchodzi wokalista i perkusista Stanisław Bukowski, gitarzysta Robert Ostoja-Lniski i basistka Agnieszka Kamińska. W Poznaniu zagrają 5 sierpnia nad Jeziorem Rusałka. Fani będą mieli okazję przesłuchać utwory z debiutanckiej płyty „Czerwony SUV”, łączącej zamiłowanie do muzyki retro z młodzieńczymi brzmieniami. O tym, jak to jest wchodzić na rynek muzyczny w czasie pandemii, o współpracy z Kwiatem Jabłoni, o muzycznej przyjaźni, która przetrwa najcięższe próby i porównaniach do Dawida Podsiadło opowiedział nam wokalista.

Jesteście po pierwszych dwóch koncertach, w Mrągowie i Wołominie. 5 sierpnia zagracie w Poznaniu. Jakie to odczucie móc wrócić do koncertowania?
Są to niezapomniane i nieopisane emocje. Rok temu udało nam się zagrać kilka koncertów, natomiast po tak długiej przerwie czujemy się, jak sceniczni debiutanci. Wiązało się to z dużymi nerwami, ale kontakt z publiką jest czymś niesamowitym. Można chłonąć tę energię i cieszyć się z towarzystwa innych ludzi. W Poznaniu będziemy koncertować po raz pierwszy i to jeden z pierwszych występów w większych miastach.

„Czerwony SUV” – wasz debiutancki album ma dobre recenzje. Niektórzy określili was odkryciem roku 2020, a nawet jego nadzieją. Schlebia wam to?
Bardzo miło nam słyszeć takie słowa. Staramy się cieszyć muzyką, ale też wiemy, że nasz styl i to, co tworzymy, nie jest, aż tak bardzo popularne. Koniec końców bazujemy na opinii słuchaczy i tego, czy im się podoba, dlatego jesteśmy zadowoleni, że materiał się przyjął.

Jak nawiązała się wasza współpraca muzyczna? Gdzie się poznaliście i kiedy postanowiliście założyć zespół?
Doszło do tego prawie 10 lat temu, co biorąc pod uwagę nasz wiek, może wydawać się zadziwiające. Poznaliśmy się w pierwszej klasie gimnazjum, kupiłem sobie wtedy zestaw perkusyjny i szukałem kogoś, z kim mógłbym grać. Dowiedziałem się, że w innej klasie jest Robert [Ostoja-Lniski – przy. red.], który gra na gitarze i zaczęliśmy razem ćwiczyć. Później nie mogliśmy znaleźć kolejnych osób do wspólnego muzykowania, ale w końcu trafiła się Agnieszka [Kamińska – przyp. red.]. Z racji, że brakowało nam basisty, a ona potrafiła grać na gitarze, to wypełniła lukę w naszym zespole.

Słuchając refrenu utworu „Chłodno”, mam wrażenie, że słyszę podobny głos, co u Dawida Podsiadło. Co sądzisz o takim porównaniu?
Biorąc pod uwagę popularnych artystów, jak Dawid Podsiadło, to trudno mi uciekać od takiego typu porównań. To zawsze miłe, jak ktoś przyrówna mnie do kogoś o znaczącej pozycji na rynku muzycznym. W żaden sposób mnie to nie denerwuje, ponieważ jest to wpisane w zawód muzyczny – zawsze muzyk i jego utwory są zestawiane z innymi twórcami i ich kompozycjami. Każdy słuchacz odnajduje w muzyce coś, co już słyszał.

W tym samym utworze pojawia się Kiwi, czyli Wiktoria Nazarian, która jest w tym samym wydawnictwie, co wy. Planowaliście tę kolaborację?
Pisząc ten utwór, szukałem konkretnego głosu, który miał mi towarzyszyć i Kiwi się idealnie wpisała w moje wymagania. Znaliśmy się z pracy do teledysku „Noc”. Nie mieliśmy na uwadze tego, żeby stworzyć duet wewnątrz naszej wytwórni, powstało to naturalnie wraz z artystycznym planowaniem brzmienia całej kompozycji.

Współpracowaliście też z Kwiatem Jabłoni właśnie przy utworze „Noc”. Możesz zdradzić, jak doszło do współpracy?
Zależało nam, żeby pojawili się na naszym debiutanckim materiale. Znaliśmy ich twórczość jeszcze przed tym gwałtownym wzrostem popularności, który u nich nastąpił. Zgodzili się dograć do naszej muzyki i całkiem fajnie nam to razem wyszło.

Na debiutanckiej płycie pojawił się też Dawid Mędrzak z Sonbird. Myślę, że gościnnych wykonawców mogłoby pozazdrościć wam wielu debiutantów. Macie w głowie kogoś z kim, chcielibyście zagrać?
Tak, to prawda. Wszystko powstaje spontaniczne, ponieważ do współpracy dochodzi w kontekście konkretnego utworu. Nie zdarzyło się, żebyśmy od początku nagrywali coś z innymi muzykami lub pod kogoś. Wygląda to w ten sposób, że tworzymy utwór i zastawiamy się, czy powinien on zostać uzupełniony o czyjś gościnny udział.

Do utworu „Lew” powstał teledysk inspirowany latami dziewięćdziesiątymi XX w. W klipie gracie na Pegasusie, urządzacie domówkę i opychacie się popcornem. Czy tamte lata was najbardziej inspirują?
Nie jestem przekonany, czy lata 90. nas najbardziej inspirują, ale lata ubiegłe i muzyka gitarowa, której bardzo często słuchamy to trzon naszej inspiracji. Ten obraz wpisuje się w to, jak chcemy być postrzegani i ile radości pragniemy innym dawać.

To jacy artyści są dla was inspiracją? Jakie gatunki muzyczne, czy to rock, muzyka klasyczna, rap, a może polski beat?
Słuchamy bardzo zróżnicowanej muzyki i jakieś wpływy to naszą muzykę ma, ale jednak najwięcej czerpiemy z rockowych brzmień, jak u „Led Zeppellin”, „AC/DC”, „The Beatles”. Z polskich wykonawców mniej rockowych, ale bardzo melodyjnych to od twórczości Zbigniewa Wodeckiego, Anny Jantar, Krzysztofa Krawczyka, ale inspirujemy się też nowocześniejszymi artystami, jak „Arctic Monkeys”, „The Black Keys”, „Balthazar” – jest tego sporo, a zespoły, które wymieniłem, są dobrymi referencjami, żeby posłuchać, co nas kształtuje.

Z Andrzejem Dąbrowskim, Philem Collinsem, Davem Grohlem łączy Ciebie to, że umiesz zarówno śpiewać, jak i grać na perkusji. Co było pierwsze – miłość do śpiewania czy granie na perkusji? Myślisz nad tym, żeby kiedyś do zespołu dołączył perkusista, a ty byś się skupił w pełni na śpiewaniu?
Na początku nie brałem pod uwagę, że będę w ogóle śpiewał w zespole. Zacząłem grać na perkusji i jak mieliśmy w liceum zespół z wokalistką, to postanowiłem śpiewać tylko na dwóch utworach w czasie koncertów, co się wtedy sprawdziło. Potem rozdzieliły nas studia i zostałem tylko ja, Robert i Agnieszka. Od tamtej pory pełnię funkcję wokalisty. Trudno mi sobie wyobrazić, żebym musiał zrezygnować z funkcji perkusisty lub wokalisty.

Ostatnio rozmawiałem ze Swiernalisem, który stwierdził, że wielu młodych artystów nie chce się angażować w protest songi. Jakie jest twoje zdanie na ten temat? Co chcesz przekazywać tekstowo w swoich utworach?
W tym, co robię, staram się być szczery i tworzyć z głębi serca. Wychodzę z założenia, że trudno zaplanować emocje, dlatego teraz tworzę o tym, jakie mam doświadczenia, co obserwuję i czuję. Na pewno w tym stwierdzeniu coś jest, ja bym poszedł dalej i zaryzykował stwierdzenie, że młodzi artyści boją się szczerze pisać o tym, co czują i myślą.

Przeczytaj także: Ogolone ciało, ekscentryczność, problem z alkoholem, protest songi, czyli rozmowa ze Swiernalisem

Twój tata jest solistą w orkiestrze. Jaki wpływ miał na Ciebie i twoje postrzeganie muzyki?
Dzięki niemu i temu, że wiele lat grał w filharmonii, poznałem dużo muzyki jazzowej i klasycznej, ale też tych artystów z polskiej estrady, których wspomniałem wcześniej. Miał wielki wpływ na to, co teraz robię, i gdybym nie poznał tamtej muzyki, obecne utwory pewnie brzmiałyby zupełnie inaczej. Natomiast nie przekonywał mnie, żebym żył, jako muzyk. Chciał, żebym najpierw miał zawód, który później umożliwi realizację pasji. Nigdy nie odczuwałem presji, żeby grać muzykę klasyczną.

Jest jakiś album, który mocno na Ciebie wpłynął?
To może być oczywiste, ale z muzycznych rzeczy, to wrażenie zrobiła na mnie ostatnia płyta Quebonafide, „Romantic Psycho”. Tylko raz jej przesłuchałem, ale zrobiłem to w spokoju i zamknięciu, od początku do końca. Pomimo że to bardzo popularna muzyka, to myślę, że odkryłem w tym coś niespodziewanego. Czułem się, jakbym był na spektaklu.

Nie boisz się, że nazwa zespołu wypromuje tylko Ciebie? Jesteście pewni swojej przyjaźni, że jak przyjdzie duży sukces, nie dojdzie do animozji i podziału o władzę?
Przyznam szczerze, że się tego nie boimy. Znamy się bardzo długo, wiemy, czego się po sobie spodziewać. Znamy się tak długo, że nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie grali razem. Wszystkie etapy muzycznej kariery przychodzą stopniowo i wspólnie sobie z nimi radzimy.

W „Coś miłego” śpiewasz „Kończy się już noc/Za oknem wciąż lato/Tęskno mi do dni/Tych, których wciąż mało”. Odwołując się do tego fragmentu, powiedz, czy nie obawiacie się, że znowu nastąpi zamknięcie branży rozrywkowej i nie będziecie mogli koncertować?
Bierzemy pod uwagę, że to może się wydarzyć. W jakiś sposób jesteśmy teraz na to przygotowani. Nie przeraża nas to, ponieważ ze stoickim spokojem staramy się reagować na to, co się dzieje wokół nas. Posmakowaliśmy powrotu koncertów, więc liczymy, że sytuacja sprzed roku do nas nie wróci.

Przeczytaj też: Ostatni Bastion Romantyzmu w Parku Starego Browaru, czyli relacja z koncertu Rogucki/Karaś

Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?

Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus

Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.

Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl