Sprawa Ziętary: Policja odmówiła ochrony głównemu świadkowi ws. porwania poznańskiego dziennikarza

Łukasz Cieśla, Jakub Stachowiak (TVN)
Tablica na kamienicy przy ul. Kolejowej w Poznaniu. Spod tego budynku miał zostać porwany dziennikarz Jarosław Ziętara.
Tablica na kamienicy przy ul. Kolejowej w Poznaniu. Spod tego budynku miał zostać porwany dziennikarz Jarosław Ziętara. Grzegorz Dembiński
Były oficer UOP, który w 1992 roku miał widzieć porwanie dziennikarza Jarosława Ziętary przez ochroniarzy Elektromisu, chciał policyjnej ochrony. Ale komendant wojewódzki policji w Poznaniu właśnie odmówił udzielenia ochrony. Policja nie podaje przyczyn, wskazując, że nie może ujawniać „informacji niejawnych”.

Andrzej Borowiak, rzecznik KWP w Poznaniu, nie chce wchodzić w szczegóły sprawy.

- Wnioski dotyczące ochrony są informacjami niejawnymi. Z tego powodu nie jest możliwe udzielenie jakichkolwiek informacji – stwierdza Andrzej Borowiak.

Tymczasem były oficer UOP, główny świadek ws. porwania Ziętary, wskazuje, że policja proponowała nierealne dla niego warunki ochrony.

- Policja chciała, bym wraz z rodziną zmienił miejsce zamieszkania. Nie mogłem tego zaakceptować. To wywróciłoby do góry nogami życie prywatne, zawodowe, uderzyłoby w nas także ekonomicznie

– mówi główny świadek. - Możliwa jest skuteczna ochrona osób bez przenoszenia ich do innego miasta. Wiem, o czym mówię, bo sam zajmowałem się ochroną różnych osób, kiedy pracowałem w rozmaitych instytucjach państwowych - dodaje.

Czytaj więcej:

Pismo z policji świadek otrzymał 10 grudnia. Złożył już na nie zażalenie. Wysłał także pismo do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry z prośbą o interwencję. Domaga się skutecznej ochrony. Jak nam wcześniej mówił, gdy środowisko dawnego Elektromisu dowiedziało się o jego zeznaniach, grożono jego rodzinie, ktoś odkręcił mu również śruby w samochodzie.

Porwanie Ziętary: byli ochroniarze Elektromisu oskarżeni

Dziennikarz „Gazety Poznańskiej” Jarosław Ziętara zniknął 1 września 1992 roku. Dwa poznańskie śledztwa zostały umorzone. Przełom nastąpił w 2011 roku. Trzecie śledztwo wszczęła krakowska prokuratura.

W latach 2013-2014 zeznania w prokuratorze złożył wspomniany już były oficer Urzędu Ochrony Państwa, który w okresie PRL pracował w milicji i SB.

W UOP pracował do 1995 roku. Zajmował się obserwacją i inwigilacją. Krakowskim śledczym powiedział, że w 1992 roku przyjął tajne zlecenie firmy Elektromis na inwigilację Jarosława Ziętary. Młody dziennikarz, mający kontakty z UOP, miał wpaść na trop dużej afery przemytniczej w Elektromisie. Dlatego miała zapaść decyzja o jego obserwacji, a potem likwidacji.

Świadek zeznawał, że pod kamienicą, w której mieszkał Ziętara, był również 1 września 1992 roku. Stwierdził, że widział, jak ochroniarze Elektromisu przebrani za policjantów porwali Ziętarę. Ciała dziennikarza do dzisiaj nie odnaleziono.

Na podstawie zeznań byłego oficera UOP, któremu nadano status świadka incognito i przyznano ochronę, w listopadzie 2014 roku do aresztu trafili „Ryba” i „Lala”. Dwaj byli ochroniarze Elektromisu usłyszeli zarzuty porwania dziennikarza. Jednak na początku 2015 roku były oficer UOP wycofał się ze współpracy z prokuraturą. Zrezygnował wtedy z przyznanej mu policyjnej ochrony. Jak stwierdził, skoro przestał zeznawać, poczuł się bezpieczny. Krakowscy śledczy podejrzewali, że o jego zeznaniach dowiedzieli się ludzie Elektromisu i przekonali go do radykalnej zmiany stanowiska.

Były oficer UOP złożył nowe zeznania ws. porwania Ziętary

Po tym, jak główny świadek w styczniu 2015 roku nie podtrzymał zeznań obciążających ludzi Elektromisu, śledztwo zawisło na włosku. Dwaj byli ochroniarze zostali wypuszczeni z aresztu. Jednak w tym roku krakowska prokuratura zdecydowała się oskarżyć „Rybę” i „Lalę”. Odtajniła również w aktach tożsamość głównego świadka.

We wrześniu tego roku wraz z dziennikarzami „Superwizjera TVN” dotarliśmy do byłego oficera UOP. Potwierdził nam, że widział porwanie Ziętary przez ochroniarzy Elektromisu. Zdecydował się wrócić do współpracy z prokuraturą. Miesiąc temu, na początku listopada, złożył kolejne zeznania. Potwierdził krakowskim śledczym informacje, których nie podtrzymał w styczniu 2015 roku. Przed miesiącem ponownie zeznał o okolicznościach porwania dziennikarza.

W połowie listopada ukazał się nasz artykuł oparty na rozmowie z głównym świadkiem prokuratury. Po publikacji artykułu i emisji reportażu w TVN policja stała pod domem świadka. Teraz jednak dostał oficjalne pismo z KWP o odmowie policyjnej ochrony. Pismo nie zawiera uzasadnienia. Ale jak mówi sam świadek, co potwierdziliśmy w organach ścigania, powodem nieprzyznania ochrony jest jego brak zgody na przeprowadzkę.

Co dalej ze sprawą? Proces „Ryby” i „Lali” oskarżonych o porwanie i pomoc w zabójstwie dziennikarza rusza na początku stycznia. Były oficer UOP ma wtedy złożyć zeznania. Jak nam powiedział, do tej pory nie powiedział wszystkiego, o czym wie i nie pokazał jeszcze wszystkich materiałów. Jak twierdzi, nowe dowody są porażające dla ludzi Elektromisu. Świadek oczekuje w zamian pomocy od prokuratury. Były oficer UOP w ostatnich latach został skazany w dwóch sprawach karnych za wyłudzenia. Liczy, że prokuratura pomoże mu wyjaśnić jego dwie sprawy karne, w których czuje się niewinny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl