Sprawa Ziętary: „Baryła”, który obciążył Elektromis, był młodym wilczkiem świata przestępczego. Tak zeznał emerytowany poznański policjant

Łukasz Cieśla
Łukasz Cieśla
Dwaj byli ochroniarze Elektromisu "Ryba" i "Lala" nie przyznają się do porwania Jarosława Ziętary. Ciała dziennikarza do dzisiaj nie znaleziono. Prokuratura przyjmuje, że zwłoki zostały zniszczone, prawdopodobnie rozpuszczone w kwasie, tak by nie było śladów zbrodni na młodym dziennikarzu "Gazety Poznańskiej".
Dwaj byli ochroniarze Elektromisu "Ryba" i "Lala" nie przyznają się do porwania Jarosława Ziętary. Ciała dziennikarza do dzisiaj nie znaleziono. Prokuratura przyjmuje, że zwłoki zostały zniszczone, prawdopodobnie rozpuszczone w kwasie, tak by nie było śladów zbrodni na młodym dziennikarzu "Gazety Poznańskiej". Grzegorz Dembiński
Czy Maciej B., ps. Baryła, który obciążył środowisko Elektromisu w sprawie zbrodni na dziennikarzu Jarosławie Ziętarze, mówi prawdę? W czwartek w sądzie, w procesie byłych ochroniarzy Elektromisu, przesłuchano emerytowanego poznańskiego policjanta. Zeznał, że „Baryła”, który sam twierdzi, że wykonywał „brudną robotę” dla Elektromisu, na początku lat 90. był młodym wilczkiem poznańskiego świata przestępczego.

Jarosław Ziętara, 24-letni poznański dziennikarz zniknął 1 września 1992 roku. Ciała do dzisiaj nie odnaleziono. Po latach krakowska prokuratura uznała, że zabójstwo zlecał Aleksander Gawronik, a porywaczami byli ochroniarze prężnej w tamtym czasie firmy Elektromis kierowanej przez Mariusza Ś. Ziętara miałby zostać zgładzony za swoje zainteresowanie interesami Elektromisu i Gawronika, którzy mieli prowadzić nielegalną działalność, w tym przemyt.

WIĘCEJ: Sprawa Ziętary: ochroniarz "Bekon" mówi, że dziennikarz prawdopodobnie dostał w ucho pod Elektromisem

W poznańskim sądzie toczą się dwa odrębne procesy. Jeden ma Aleksander Gawronik – jest oskarżony o podżeganie do zabójstwa Ziętary podczas narady w firmie Elektromis. Drugi proces dotyczy „Ryby” i „Lali”, dwóch byłych ochroniarzy Elektromisu, którzy zdaniem prokuratury porwali Ziętarę i przekazali zabójcom.

Sprawdź też:

Żaden z oskarżonych nie przyznaje się do winy.

SPRAWDŹ: Sprawa Ziętary: były prokurator pracował dla Elektromisu. Potem napadł na bank

Śledczy nadal, w trzecim śledztwie, wyjaśniają, kto zabił dziennikarza. Tropy prowadzą do obywateli byłego ZSRR, którzy mieli być ochroniarzami Aleksandra Gawronika.

Sprawa Ziętary: o ochroniarzu "Lali" mówiono, że może mieć niejedną osobę na sumieniu

W czwartek w Sądzie Okręgowym odbyła się kolejna rozprawa przeciwko „Rybie” i „Lali”. Przesłuchano między innymi byłego poznańskiego policjanta. Pojawił się wątek wiarygodności „Baryły”, który zeznał, że Gawronik podżegał do zabicia Ziętary, a za porwaniem stali ochroniarze Elektromisu. „Baryła” wskazał, że niektóre rzeczy słyszał, inne widział, a poza tym wraz z jednym z ochroniarzy Elektromisu brał udział w zastraszaniu Ziętary.

O to, ile znaczył „Baryła” w poznańskim półświatku, dopytywał adw. Wiesław Michalski, obrońca ochroniarzy z Elektromisu. Chodziło o ustalenie czy "Baryła" mógłby cokolwiek wiedzieć ws. zbrodni na Ziętarze.

Emerytowany policjant, który długo pracował w pionach kryminalnych, odpowiedział tak: - „Baryła” to był młody wilczek świata przestępczego. Nie wykluczam, że z nim rozmawiałem, ale to nie było coś istotnego. W tamtych latach, w okresie 1991-1993, choć nie mam szczególnej pamięci do dat, w Poznaniu utworzyła się grupa młodych osób, które próbowały przejąć „rządy” w mieście. „Baryła” należał do tej grupy, próbowali zbierać haracze z dyskotek.

Sprawdź też:

Świadek dodał, że jako policjant zajmował się typową „bandytką” z Poznania. Przy tej okazji poznał pseudonim „Lala”, to znaczy dowiedział się, że jest taki ochroniarz w Elektromisie i lepiej się jemu nie narażać, bo może on mieć niejedną osobę na sumieniu.

Sprawa Ziętary: z podsłuchu w celi Przemysława C. niewiele wyszło. Przez przeciek?

Jak wskazał były policjant, ze sprawą Ziętary, o którego porwanie oskarżany jest teraz „Lala”, zetknął się pod koniec lat 90.

- Pracowałem wówczas przy sprawie Przemysława C., który wrzucił granat do sklepu "Big Star". Wówczas pojawił się wątek jego związku z Elektromisem - opowiadał w sądzie były policjant. - Pewnego razu konwojowałem Przemysława C. do aresztu. Próbowałem go nakłonić do współpracy z policją. Był młody, mógłby liczyć na obniżenie wyroku. Podczas konwoju, w luźnej rozmowie, dał mi do zrozumienia, że grupa przestępców, w której działał, wykonała poważną sprawę dla Elektromisu. Być może była sugestia, że jest to związane z uprowadzeniem dziennikarza, z uprowadzeniem ludzi. Próbowaliśmy podjąć potem działania operacyjne na terenie aresztu, założyć podsłuch w jego celi. Ale to trwało tygodniami, a może i miesiącami. Byliśmy w tamtym stanie prawym uzależnieni od dobrej woli aresztu. Załatwianie tego podsłuchu trwało stanowczo zbyt długo. Po pewnym czasie pobrałem Przemysława C. z celi. Dał mi do zrozumienia, że nie mamy o czym rozmawiać. Zaczął się śmiać, że jesteśmy za mali na tę sprawę – zeznawał były policjant. Wskazał, że Przemysław C. mógł się dowiedzieć o założonym podsłuchu, że mogło dojść do przecieku o planach śledczych.

WIĘCEJ: Zabójstwo Ziętary: "Przemysław C. groził mi w celi, że skończę jak Ziętara"

Dodał ponadto, że w latach 90. w poznańskiej prokuraturze dominowało przekonanie, że jeśli nie ma ciała, to nie ma zbrodni. Jego zdaniem w sprawie Ziętary błędem było to, że mimo braku zwłok Ziętary, szybciej nie wszczęto sprawy o zabójstwo dziennikarza.

Sprawa Ziętary: świadek prokuratury Jerzy U. miał złe stosunki z "Rybą" i "Lalą"

Były policjant został zapytany o swoje związki z innym ważnym świadkiem prokuratury, Chodziło o Jerzego U., który pracował w SB i UOP, a w 1992 roku, jak twierdzi, przyjął tajne zlecenie od Elektromisu na śledzenie Ziętary. Jerzy U. zeznał, że był naocznym świadkiem porwania Elektromisu przez ochroniarzy Elektromisu.

Emerytowany policjant przyznał, że zna się zawodowo i prywatnie z Jerzym U. Poznali się w latach 90., przy okazji napadu na konwój przewożący pieniądze z poznańskiego marketu Jumbo, który miał być powiązany kapitałowo z Elektromisem. Jerzy U. miał ochraniać market Jumbo.

- Jerzy U. chwalił się różnymi rzeczami, ale nie że ma wiedzę o sprawie Ziętary, bo to bym zapamiętał. Mówił mi, że pracował w ochronie Elektromisu, że wykonywał różne zlecenia dla tej firmy. Podczas rozmów skarżył się na „Rybę” i „Lalę”. Wychodziło na to, że jakoś nadzorują jego pracę i się go czepiają. Źle się o nich wypowiadał. Na przykład twierdził, że „Lala” jest ćpunem, ale nie potrafił powiedzieć konkretów, to znaczy, gdzie miałyby być narkotyki. Twierdził też, że „Ryba” i „Lala” sami mogli zlecić napad na konwój z Jumbo. Dla mnie Jerzy U. był niewiarygodny, bo próbował moimi rękoma załatwić swoje sprawy w Elektromisie. Być może była jakaś prawda w tym, o czym mówił. Ale prowadząc również inne sprawy uznałem, że informacje są zbyt lakoniczne i to osobista zemsta Jerzego U. na tych osobach z Elektromisu – zeznawał były policjant.

O jego prywatne związki z Jerzym U., które miał utrzymywać przez kolejne lata, nikt go nie pytał podczas czwartkowego przesłuchania. Tymczasem Jerzy U. utrzymuje, że z byłym policjantem miał zatarg m.in. o pieniądze i ich znajomość zakończyła się konfliktem.

Były rzecznik Elektromisu: szef firmy okradał kioski, potem sam doszedł do dużej pozycji

W czwartek w sądzie przesłuchano też byłego rzecznika prasowego Elektromisu. Zeznał, że w latach 90. szef Elektromisu Mariusz Ś., już po zniknięciu Ziętary, próbował wyciszyć głośną publikację dziennikarzy Piotra Najsztuba i Macieja Gorzelińskiego. W „Gazecie Wyborczej” pisali o działalności Elektromisu.

- Słyszałem, że Mariusz Ś. zaproponował im dobrze płatną pracę, bo zależało mu na wytonowaniu artykułów. Nie było mnie przy tych rozmowach o pracę. Słyszałem że odmówili – zeznawał były rzecznik prasowy Elektromisu.

Świadek dodał, że wszyscy w firmie podziwiali szefa Elektromisu Mariusza Ś. Bo wychował się w domu dziecka, potem okradał kioski, a mimo to doszedł do wielkiej pozycji zawodowej.

ZOBACZ TEŻ:

W ostatnich latach w Wielkopolsce nie brakowało spraw kryminalnych, o których dużo się mówiło.Mieszkańcy Wielkopolski byli poruszeni zaginięciem Ewy Tylman, zdruzgotani po wybuchu kamienicy na Dębcu czy zszokowani po tragicznych wypadkach spowodowanych przez młodych kierowców, w których ginęli ludzie. Nie obyło się też bez brutalnych zabójstw, długoletnich procesów oraz wyroków skazujących prawników czy komorników. Sprawdź, czy pamiętasz najgłośniejsze sprawy kryminalne z ostatnich lat.Przejdź dalej --->

Najgłośniejsze sprawy kryminalne w Wielkopolsce. Nie tylko ś...

Sprawdź też:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl