Sprawa „skóry”. Ojciec oskarżonego: Jestem przekonany, że syn jest niewinny i nie zabił studentki UJ

Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
Józef J. krakowski literat i poeta, broni Roberta J. oskarżonego o zabójstwo studentki UJ i uważa, że syn jest niewinny
Józef J. krakowski literat i poeta, broni Roberta J. oskarżonego o zabójstwo studentki UJ i uważa, że syn jest niewinny Artur Drożdżak
Od blisko pięciu lat w areszcie tymczasowym przebywa Robert J. oskarżony o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem studentki Katarzyny Z. Ojciec 56-latka jest przekonany, że syn zostanie oczyszczony z zarzutów i ma nadzieję, że jeszcze spotka się z nim na wolności za swojego życia, a nie jak dotychczas na paru widzeniach w zakładzie karnym.

FLESZ - Mandaty za nieodśnieżony samochód i nie tylko

od 16 lat

Nie jest pewne, czy w br. zapadnie rozstrzygnięcie w najgłośniejszym procesie o zabójstwo, jaki toczy się przed Sądem Okręgowym w Krakowie. Chodzi o zbrodnię popełnioną 23 lata temu, której ofiarą stała się studentka Uniwersytetu Jagiellońskiego Katarzyna Z. Sprawca uśmiercił dziewczynę i zdjął z niej skórę.

Udało nam się porozmawiać z 79-letnim Józefem J., ojcem Roberta J., który jest oskarżony o dokonanie tej zbrodni. Zdradził nam kulisy śledztwa i to, w jaki sposób na jego syna padł cień podejrzenia, że może być zabójcą studentki. Józef J. nie wierzy w winę Roberta, na procesie był dwukrotnie przesłuchiwany jako świadek i przekazał wszystkie informacje, jakimi dysponował. Opowiada, że przed laty obciążające syna zeznania złożyło kilka osób, które już nie żyją i teraz nie można ich już przesłuchać na sali rozpraw. Pozostały ich spisane relacje.

Robertowi J. zarzut zabójstwa postawiono dopiero w 2017 r. Wtedy też został aresztowany i pozostaje w izolacji już piąty rok.

Co się dzieje na sali rozpraw, nie jest jasne, bo proces toczy się z wyłączeniem jawności. Dzisiaj jest kolejna rozprawa, na której ma być, w obecności biegłych, przesłuchiwany świadek.

Biuro prasowe krakowskiego sądu podaje jedynie, że w sprawie zgromadzono do tej pory 499 tomów akt, a oskarżony pozostanie w areszcie do 30 marca br., a jeszcze 29 marca jest planowana jedna z rozpraw.

- Z uwagi na wyłączenie jawności tego procesu nie możemy podać żadnych innych dodatkowych informacji - informuje biuro prasowe sądu.

Nie odpowiada, czy w br. uda się zakończyć wyrokiem tę nietuzinkową sprawę. Otwarte pozostaje też pytanie, czy Robert J. mógłby odpowiadać z wolnej stopy, a nie być dowożony na rozprawy w konwoju z więzienia Montelupich. Kolejne przedłużanie aresztu jest aprobowane przez Sąd Apelacyjny w Krakowie. Jego termin jest już jednym z najdłuższych, jaki jest stosowany w stosunku do podejrzanego, co może, ale nie musi wskazywać na przekonanie sędziów o winie Roberta J.

Przed laty słynna była sprawa Wojciecha B., zwanego „Inkasentem”, oskarżonego o 5 zabójstw w Małopolsce. Mężczyzna spędził 31 miesięcy w areszcie, a jego proces przed krakowskim sądem zakończył się uniewinnieniem. Mężczyzna domagał się potem za krzywdy 200 tys. zł, ale ostatecznie wywalczył jedynie 75 tys. zł.

Ojciec 56-latka jest przekonany, że syn zostanie oczyszczony z zarzutów

79-letni Józef J., krakowski literat, zdradza w rozmowie kulisy posądzenia syna o dokonanie zbrodni sprzed 23 lat. Wraca do roku 1999., kiedy to pojawiły się sygnały, że jego syn może być sprawcą zabójstwa studentki religioznawstwa UJ i obdarcia jej ze skóry. Z wiedzy Józefa J. wynikają niekorzystne dla jego czynu informacje, które zostały przekazane przez kilka już teraz nieżyjących osób. Jedną z nich był Leszek L., znany w Krakowie specjalista od gadów, biegły sądowy w tym zakresie.

Leszek L. był ekscentrykiem, który w mieszkaniu trzymał jadowite węże i krokodyla. Zasłynął tym, że w 2004 r. pijany zjawił się w przychodni przy ul. Szwedzkiej w Krakowie, a gdy recepcjonistka z okienka nie uwierzyła, że został ukąszony przez kobrę, wyjął gada z kieszeni i rzucił nim w kobietę. Miał z tego powodu proces i wyrok.

W szkole zawodowej Leszek L. zaprzyjaźnił się z Robertem J. Po latach Leszek L. otworzył w Krakowie sklep zoologiczny, załatwił też Robertowi pracę w naukowym instytucie zoologicznym. Zrobił to, by Robert przynosił zwłoki myszy, które w instytucie poddawano eksperymentom naukowym. Leszek L. karmił nimi swoje gady. Robert J. zerwał tę znajomość, bo miał dosyć wysługiwania się swoją osobą i trudnej osobowości Leszka L.

- W rezultacie Leszek L. napisał donos do prokuratury, że jego zdaniem Robert jest zabójcą Katarzyny Z. - opowiada Józef J.

Robert J. po donosie Leszka L. został wezwany na policję, jego nazwisko po raz pierwszy pojawiło się w sprawie zabójstwa, ale dopiero jesienią 2017 r. prokuratura zdecydowała się na postawienie mu zarzutów i aresztowanie. Śledczy ustalili ponadto, że oskarżony miał kiedyś w Krakowie dziewczynę, która wyjechała do USA, tam studiowała, tam też zmarła. Wielu świadków nie dożyło procesu Roberta J., zostały tylko ich zeznania. Obciążające go zeznania złożyła choćby nieżyjąca już kobieta, z którą pan Józef ma dziecko. Pismo na niekorzyść Roberta złożył ponadto mężczyzna, który był partnerem jego babki. Twierdził, że Robert ćwiczył kulturystykę i że może mu zrobić krzywdę. Znalazła się też osoba, która twierdzi, że widziała Roberta z Katarzyną Z. Świadek rozpoznał dziewczynę po blond włosach i oczach. Oskarżony kategorycznie zaprzecza, aby miał znać studentkę UJ.

- Ja na swój wniosek zostałem przesłuchany na rozprawie dwa razy - mówi Józef J. Dodaje, że w trakcie rozpraw syn nie zawsze widzi świadków, bo niektórzy stoją za specjalnym ekranem, Robert J. może ich tylko słyszeć. Proces jest niejawny, trudno więc skonfrontować te informacje.

Mec. Łukasz Chojniak, obrońca oskarżonego nie komentuje sprawy, mówi jedynie, że proces się toczy.

- Dla mnie działalność sądu ma charakter kapturowego - mówi Józef J. Przypomina, że przed laty była słynna sprawa oskarżonej o zbrodnię Rity Gorgonowej. - Publiczność przychodziła na rozprawy i mogła sobie wyrobić zdanie, co się stało i jaki jest prawdziwy przebieg zdarzeń – mówi.

Z jego wiedzy wynika, że teraz prokuratura lansuje kolejną tezę, że syn ofiarę udusił własnym łańcuszkiem. Józef J. zwraca też uwagę, że syn siedzi w areszcie już piąty rok, jest już w siódmym z kolei więzieniu na terenie Polski, tym razem w Krakowie. W każdym zakładzie karnym w którym przebywał i przebywa, stawiany jest za wzór i nagradzany.

- Boję się, że razem z żoną nie doczekamy się sprawiedliwości i chwili, gdy syn odzyska wolność. Bardzo wielką krzywdę poczyniła nam prokuratura nie mówiąc o poniesionych szkodach materialnych, a też winne są media, które komentowały sprawę zniekształcając fakty i niszcząc naszą godność. Kończę 80. rok życia, czas mija – mówi.

Uważa, że wielokrotnie poniżano syna, poddawano różnym eksperymentom, syn coraz bardziej zapada na zdrowiu, nieprzerwanie musi rozbierać się do naga.

- Czy tak ma wyglądać prawo karne, poniżanie podejrzanego i pomówionego? To uderza w godność człowieka - zauważa Józef J. w piśmie do RPO. Jako literat poświęcił trzy wiersze sprawie Roberta, a jako ojciec ma coraz większe poczucie bezradności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na i.pl Portal i.pl