Przypomnijmy. Marszałek woj. podkarpackiego Mirosław Karapyta usłyszał w kwietniu zarzuty korupcji i płatnej protekcji. Sędzia Katarzyna Gałus z Sądu Rejonowego w Lublinie podjęła decyzję o zamianie jego tymczasowego aresztu na kaucję w wysokości 60 tys. zł
- Naszym zdaniem sposób, w jaki została podjęta i zakomunikowana decyzja, narusza powagę i godność sądu - mówił szef CBA.
Dlatego szef CBA skierował do ministra sprawiedliwości pismo, w którym informuje go o możliwym braku zachowania bezstronności, obiektywizmu i niezawisłości przez sędziego prowadzącego posiedzenie. W związku z tym wystąpił o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego. Ci dokładnie zarzucono sędzi? Wchodząc na salę, na której miała zostać ogłoszona decyzja miała rozmawiać z podejrzanym. Po ogłoszeniu wysokości poręczenia miała powiedzieć do Mirosława Karapyty: "podejrzany powinien być zadowolony".
Postępowanie wyjaśniające w tej sprawie prowadził sędzia Sądu Okręgowego, Piotr Morelowski, zastępca rzecznika dyscyplinarnego. Przesłuchał świadków, obejrzał nagrania z monitoringu sądu, czytał i analizował notatki służbowe funkcjonariuszy CBA którzy byli tego dnia w sądzie.
- Brak jest podstaw do postawienia jakichkolwiek zarzutów pani sędzi. Informacje zawarte w piśmie szefa CBA są całkowicie bezpodstawne i nie znalazły potwierdzenia w tym, co działo się na korytarzu i sali sądowej - podkreśla sędzia Morelowski.
Nagranie monitoringu wskazało, że sędzia nie rozmawiała z podejrzanym. Zeznania jednego z funkcjonariuszy CBA oraz m.in. prokuratora, adwokata i protokolanta wykazały, że sędzia nie komentowała wydanej i odczytanej decyzji.
- Jeden z funkcjonariuszy zeznał natomiast, że to Mirosław K. powiedział "jestem szczęśliwy" - mówił Morelowski. - W notatkach sporządzonych przez funkcjonariuszy CBA znalazły się natomiast zapisy mogące wskazywać dwa kolejne przewinienia sędzi o znacznie cięższym gatunku. Przewinienia dyskwalifikujące wręcz sędziego.
Jeden z funkcjonariuszy CBA napisał, że do pomieszczenia w którym sędzia analizowała akta wszedł w pewnej chwili adwokat oskarżonego i przebywał tam kilkanaście minut. W notatce służbowej znalazła się też informacja o tym, że sędzia sprawiała tylko pozory zapoznawania się z aktami. Nic jednak nie robiła, bo gdy funkcjonariusz zaglądał do sali było w niej zgaszone światło.
- Przesłuchany funkcjonariusz przyznał, że nie widział, że adwokat wchodzi do pokoju sędzi, ale słyszał o tym od kolegi. Z kolei, ten który miał to widzieć zeznał jedynie, że adwokat poszedł do przebywającego w innym pokoju niż sędzia protokolanta. Chciał spytać, jak długo będzie trzeba czekać na ogłoszenie decyzji - mówi sędzia Morelowski.
Z przypadku drugiego zarzuty - sędzia nie zapoznawała się z aktami w sali rozpraw, ale piętro wyżej w specjalnie zabezpieczonym pokoju do którego dostęp mają tylko pracownicy sądu znający hasło.
- Informacje zawarte w notatkach funkcjonariuszy CBA wprowadzały w błąd i były nadinterpretacją wydarzeń - podkreśla sędzia Morelowski.
- Treść notatek wskazuje też na to, że funkcjonariusze CBA nie mają podstawowej wiedzy na temat postępowania karnego, w którym przecież codziennie biorą udział - dodaje Artur Ozimek, rzecznik SO w Lublinie. - Mylą m.in. pojęcia wyrok z postanowieniem. Może to podważyć zaufanie wymiaru sprawiedliwości w stosunku do tych służb. Dlatego oczekujemy od szefa CBA podjęcia kroków mogących poprawić tę sytuację oraz wyciągnięcia stosownych konsekwencji służbowych w stosunku do osób, które wprowadziły go w błąd.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?