Sport nas łączy

Rozmawia Agaton Koziński
Agaton Koziński rozmawia z Richardo Giulianottim, profesorem socjologii i autorem książek poświęconych wpływowi sportu na społeczeństwo

Od ostatnich mistrzostw świata w piłce ręcznej w Polsce funkcjonuje termin "rzut Siódmaka" - bo dzięki bramce zdobytej cztery sekundy przed końcem meczu rzutem przez całe boisko awansowaliśmy do pófinału zawodów. Jak taki moment wpływa na naród?
W takich chwilach dochodzi do wyjątkowo silnej identyfikacji z własnym narodem. W Anglii czy Szkocji, gdy narodowa drużyna zakwalifikuje się do ważnych zawodów sportowych, nagle wszędzie pojawiają się flagi. To dowód silnych więzi narodowych. Ale podobnie dzieje się w narodach, które rzadziej odnoszą sukcesy sportowe. Przez ich pryzmat dokonuje się samoocena, one mają duży wpływ na narodową dumę. W takich chwilach tworzy się historia.

Skąd się bierze tak silna potrzeba narodowej identyfikacji? Przecież żyjemy w zjednoczonej Europie, granice w zglobalizowanym świecie znaczą coraz mniej.

Narodowy sport zaczął się tworzyć w XIX wieku. Wyrosło wokół niego wiele rytuałów, jak wspólne śpiewanie hymnu lub wywieszanie flag, które wzmacniają narodową identyfikację. Ciężko to odrzucić z powodu specyfiki sportu. Zmagania sportowe wywołują niepowtarzelne emocje. Niepowtarzalne, gdyż znajdują ujście w sposób rzadko spotykany gdzie indziej - w chwili zwycięstwa czy ważnego gola. Daje możliwość identyfikacji, a jednocześnie wyróżnienia się.

Czemu jednak sport tak skutecznie opiera się globalizacji?
Obserwujemy starcie dwóch zjawisk. Z jednej strony mamy rywalizację drużyn czy zawodników reprezentujących swój naród oraz współczesny, zglobalizowany sport, w którym narodowości się mieszają i nie odgrywają większej roli. Spójrzmy na futbol. W Europie jest Liga Mistrzów, w której grają najlepsze kluby tworzące wielonarodowe dream teamy. Te rozgrywki stają się ważniejsze niż mistrzostwa Europy. Ale cały czas ich nie zastąpiły. A co cztery lata mamy wielkie wydarzenia, jak igrzyska olimpijskie czy piłkarskie mistrzostwa świata, które przyciągają uwagę całego świata - a kibice dzielą się na grupy według kryterium narodowego, a nie estetycznego. Nawet kluby grające w ponadnarodowej Lidze Mistrzów ciągle odwołują się do swych lokalnych korzeni, walczą o jak najwyższą pozycję w ligach swych państw.

Mówi Pan o dwoistości sportu. Jak zmiany, jakim on podlega, wpływają na społeczeństwo?
Sport dla świata zachodniego stał się pewną formą wentylu. Na stadionie można dać upust emocjom - i to właśnie ludzi pociąga coraz bardziej. To wspólne przeżywanie emocji daje poczucie przynależności. Fakt, że kibicuję jakiejś drużynie, czyni mnie częścią wspólnoty. To jest w sporcie niezmienne i czyni go tak atrakcyjnym. Nikt rywalizacji zawodników nie traktuje jak kina, teatru czy zakupów. Ludzie nie mają bowiem problemu z tym, by chodzić do różnych kin, na dzieła różnych reżyserów czy odwiedzać różne sieci handlowe. Natomiast rzadko zmieniają swe upodobania jako kibice. Gdy zaczną emocjonować się wynikami jednej drużyny, to są jej wierni najczęściej do końca życia. Natura kibiców się nie zmienia. Natomiast zmienia się sam sport, który chętnie sięga po narzędzia stosowane w innych dziedzinach po to, by znaleźć nowych zwolenników. Coraz większą wagę przywiązuje się do marketingu sportowego, bo dzięki nim można powiększyć zasięg, dotrzeć do ludzi, którzy wcześniej nie interesowali się zawodami, rywalizacją sportowców.

Stąd popularność takich gwiazd jak David Beckham, który jest nie tylko futbolistą, ale także gwiazdą popkultury?
Tak. Jeszcze 10 lat temu nie byłby on taką gwiazdą. Dawniej piłkarze także zdobywali popularność - ale jako gracze określonych drużyn. Beckham temu zaprzeczył. Został sławny, grając w Manchesterze United, ale później nosił jeszcze koszulki Realu Madryt, Los Angeles Galaxy, teraz jest w AC Milan. Przestał być utożsamiany z jedną drużyną - a mimo to cieszy się statusem supergwiazdy. To zaprzecza definicji sportu jako dziedziny, w której najważniejsze jest poczucie przynależności. Z Beckhamem trudno się bowiem identyfikować. Ale też jego sława jest inna. On jest bardziej celebrytem niż sportowcem. Ludzie śledzą jego losy na tej samej zasadzie, jak obserwują rozwój sytuacji w ulubionej operze mydlanej. Na pewno jednak on ich nie inspiruje, nie próbują go naśladować.

Właśnie. Dla kibiców w sporcie liczy się możliwość identyfikacji. Ale tylko o to w nim chodzi?

Oczywiście, że nie. Sport świetnie nadaje się do wyrabiania u młodych ludzi pewnych wartości, kształtowania właściwych nawyków. Należy to wykorzystać. W Europie sport często jest finansowany przez państwo czy samorządy. Należy to wykorzystać. Na przykład tak jak w Wielkiej Brytanii. W latach 90. mieliśmy fatalne wyniki sportowe, na olimpiadzie w Atlancie w 1996 roku zdobyliśmy zaledwie jeden złoty medal. Ale to spowodowało zmiany na poziomie zarządzania sportem. Na czele związków stanęli menedżerowie rozliczani z wyników. Dało to efekty. Na ostatniej olimpiadzie w Pekinie zdobyliśmy już 18 złotych medali, zdobywając trzecie miejsce w klasyfikacji medalowej. W dodatku te medale zdobyliśmy w kolarstwie, lekkoatletyce, sportach wodnych, a więc w dyscyplinach, które mogą masowo uprawiać także amatorzy. Właśnie tak powinno to wyglądać - sport wyczynowy powinien zachęcać ludzi do uprawiania sportu masowego. Należy jednak pamiętać, że propagowanie sportu ma też swoje wady. Takie dyscypliny jak na przykład popularny w USA futbol amerykański zachęcają do agresji w życiu codziennym.

A gdyby Pan został doradcą ministra edukacji, to co by on od Pana usłyszał: że należy system nauki w szkołach oprzeć na sporcie i wartościach, jakie on niesie, czy nie?
Nie można tak stawiać sportu na piedestale. W edukacji należy pamiętać choćby o roli kultury - ona lepiej kształtuje system wartości niż wysiłek fizyczny. Sport największą rolę odgrywa w procesie kształtowania więzi z narodem, identyfikacji z nim. Nie przypadkiem najważniejsze imprezy sportowe w USA - nawet jeśli biorą w nich udział tylko kluby - rozpoczynają się odśpiewaniem hymnu państwowego. To działa, Amerykanie są szalenie patriotycznym narodem. Ich przywiązanie do własnej ojczyzny udziela się imigrantom. Jeszcze pierwsze pokolenie przybyszów nie czuje się w USA jak u siebie - ale druga generacja najczęściej identyfikuje się z nową ojczyzną. Dzieje się tak głównie dzięki sportowi.

Czyli zajęcia z WF-u to przede wszystkim lekcje patriotyzmu?
W dużej mierze tak. Ale sport mocno ewoluuje w ostatnich latach - a w miarę jak on się zmienia, zmieniają się także wartości, jakie on niesie. Proszę zwrócić uwagę, jak chociażby wzrosła popularność piłki nożnej w USA w ostatnich 20 latach. Rdzenni Amerykanie mają świadomość, że to nie jest ich dyscyplina - bardzo chętnie natomiast uprawiają ją migranci z krajów latynoskich czy Europy. Dla mieszkańca USA udział w meczu piłkarskim to lekcja tolerancji wobec innych - i widać, że Amerykanie coraz chętniej ją odrabiają.

W 2012 roku będziemy mieli mistrzostwa Europy w Polsce, co na pewno sprawi, że futbol stanie się u nas jeszcze bardziej popularny. Jak to zmieni nasz kraj?
Na pewno przełoży się to na duży wzrost zainteresowania sportem. Choć nie sądzę, by spowodowało to, że więcej ludzi zacznie się ruszać - przybędzie ich na trybunach i przed telewizorami, ale nie na boiskach. Mistrzostwa Europy to jednorazowe wydarzenie. Nie staną się one impulsem, który zmieni styl życia Polaków. Ale nie znaczy to, że nie warto takich imprez organizować. Dzięki nim powstaje najczęściej nowa infrastruktura sportowa w kraju. Tylko od władz zależy, jak zostanie ona wykorzystana po imprezie. Wiadomo, że sport ma wpływ na zdrowie i dobre samopoczucie. Jeśli w oparciu o nową bazę i wzrost zainteresowania sportem rządzący rozpoczną długofalową promocję sportowego trybu życia, to powinno się to przełożyć na liczbę osób uprawiających sport. A dzieci, które chętnie chodzą na lekcje WF-u, są potem mniej otyłe - a to już dużo.

Prof. Richard Giulianotti jest dyrektorem Departamentu Socjologii i Kryminologii na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Durham. Autor wielu książek z zakresu socjologii sportu. Najbardziej znane to "Globalizacja i futbol", "Futbol, przemoc i identyfikacja społeczna", "Mecz bez granic: tożsamość i współczesność"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl