Spór o reformę sądownictwa może zdominować kampanię prezydencką

Agaton Koziński
Agaton Koziński
Vera Jourova, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej, w wywiadzie dla „Der Spiegel” ostro skrytykowała polską reformę wymiaru sprawiedliwości
Vera Jourova, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej, w wywiadzie dla „Der Spiegel” ostro skrytykowała polską reformę wymiaru sprawiedliwości Adam Jankowski
Decyzja TSUE w sprawie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego okaże się dużym problemem dla Andrzeja Dudy. Bo będzie miał do wyboru tylko takie rozwiązania, które są dla niego niekorzystne.

Rozpoczyna się decydująca faza sporu o reformę sądownictwa w Polsce. Decydująca na dwóch płaszczyznach: ustrojowej i politycznej. Pierwsza dotyczy granic zmian, które wprowadza PiS w wymiarze sprawiedliwości. Druga z kolei jest bezpośrednio związana z tym, jak będzie przebiegać kampania przed wyborami prezydenckimi zaplanowanymi na 10 maja.

W weekend ukazał się wywiad Very Jourovej, wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej odpowiedzialnej m.in. za kwestie praworządności, która w „Der Spiegel” odniosła się do kwestii reformy sądownictwa w Polsce. „ To nie jest już żadna konkretna interwencja przeciwko pojedynczym czarnym owcom, jaką znają również inne państwa członkowskie Unii Europejskiej, lecz bombowy nalot dywanowy. To już nie reforma, lecz zagłada. Dlatego zastrzegamy sobie wszelkie prawne możliwości i analizujemy obecnie szczegółowo tę nową ustawę “ - mówiła Jourova, odnosząc się do ustawy dyscyplinującej sędziów. „Polska reforma sądownictwa odbywa się przy użyciu łomu” - dodała wiceszefowa KE.

Obok retoryki Jourovej pojawiły się też przecieki odnośnie kolejnym kroków ze strony Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Według nieoficjalnych doniesień „Rzeczpospolitej”, rozważa on nałożenie na Polskę kary w wysokości 2 mln euro dziennie w sytuacji, jeśli nie zostanie zawieszone funkcjonowanie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.

CZYTAJ TAKŻE: TSUE chce rekordowej kary dla Polski za zmiany w sądownictwie. Nawet dwa miliony euro dziennie

„Jeżeli naruszenie miałoby zostać stwierdzone, Trybunał nakaże Rzeczypospolitej Polskiej zapłatę na rzecz Komisji kary pieniężnej w wysokości co najmniej 2 000 000 EUR dziennie od dnia doręczenia Rzeczypospolitej Polskiej niniejszego postanowienia aż do chwili, w której owo państwo członkowskie będzie przestrzegać niniejszego postanowienia, lub do ogłoszenia wyroku kończącego sprawę C-791/19” - wynika z projektu postanowienia, do którego dotarł dziennik.

Oczywiście, do wejścia tego typu kary w życie droga cały czas daleka. Komisja Europejska wystąpiła w połowie stycznia do TSUE o zamrożenie ustawy o Sądzie Najwyższym w taki sposób, aby Izbya Dyscyplinarna nie mogła funkcjonować do czasu, aż trybunał wyda wyrok w sprawie legalności jej istnienia. Na razie trwają przygotowania do tego. TSUE wysłał pytania do polskich władz, mające wyjaśnić związane z izbą wątpliwości.Rząd ma czas do 13 lutego na złożenie wyjaśnień. Najwcześniej po tej dacie możemy się spodziewać jakichkolwiek ruchów ze strony trybunału.

Ale już sam fakt, że pojawiły się przecieki o możliwości tego typu kar, zaskakuje. Po pierwsze, dlatego, że tego typu praktyki nigdy wcześniej nie miały miejsca. Po drugie, dlatego , że mocno uderzają w obóz władzy.

ZOBACZ TAKŻE: Siedem grzechów głównych polskiego wymiaru sprawiedliwości

Przejdź dalej, by poznać 7 grzechów głównych polskiego wymiaru sprawiedliwości

Siedem grzechów głównych polskiego wymiaru sprawiedliwości

Nie dziwią więc mocne komentarze do tych doniesień. „Przypominam, kwestie sądownictwa nie podlegają traktatom europejskim” - mówił w sobotę w Radiu Zet Błażej Spychalski, rzecznik prezydenta. „Prowadzimy dialog z Komisją Europejską, jest zrozumienie dla naszych reform, nasze tłumaczenia spotykają się często ze zrozumieniem. Dialog nie może być prowadzony w ten sposób, że ktoś nas będzie próbował postawić pod ścianą” - dodawał rzecznik.

Napięcie na linii Warszawa-Bruksela w związku z reformą sądownictwa trwa już od kilku lat. Nie brakuje w nim ostrej retoryki, wzajemnych zarzutów o brak zrozumienia specyfiki Polski z jednej strony, a Unii Europejskiej z drugiej. Jednak do tej pory obóz władzy w Polsce nie przekroczył jednej granicy: wyroków TSUE. Bez względu na to, jak decyzje trybunału były komentowane, polska strona w pełni się do nich stosowała.

Można by się spodziewać, że także teraz, jeśli TSUE zawiesi funkcjonowanie Izby Dyscyplinarnej, Warszawa się do tego dostosuje. Tyle że tak oczywiste to nie jest. Przede wszystkim dlatego, że zaczyna się kampania prezydencka. Dla Andrzeja Dudy, który jeszcze niedawno mówił, że „nie będą nam tutaj w obcych językach narzucali, jaki ustrój mamy mieć “, konieczność dostosowania się do decyzji TSUE może się okazać wyjątkowo kłopotliwe politycznie.

Z dwóch powodów. Po pierwsze, wycofanie się z podpisanych przez niego ustaw jest de facto przyznaniem się do porażki wprowadzanej reformy. Zawieszenie Izby Dyscyplinarnej stanęłoby w sprzeczności ze wszystkimi słowami, które obóz władzy wypowiadał do tej pory. Ewidentny dowód słabości. A w polityce słabym się współczuje - natomiast głosuje się na silnych.

I powód drugi. Andrzej Duda, a także cały PiS politycznie zawsze przedstawiał się jako partia rewolucji, partia zmiany. Tyle że te wprowadzane zmiany w ostatnim czasie ograniczyły się właściwie tylko do reformy wymiaru sprawiedliwości. Jeśli teraz się okaże, że pod presją TSUE z części reformy trzeba się wycofać, czy choć ją zawiesić, to nagle prezydent w czasie kampanii znajdzie się w kłopotliwej sytuacji - straci bowiem kierunek natarcia. Będzie mu dużo trudniej przedstawiać się jako polityk, który wprowadza ważne zmiany w kraju.

CZYTAJ TAKŻE: Warszawa: "Obrońmy naszą suwerenność" - manifestacja zwolenników reformy wymiaru sprawiedliwości przed Trybunałem Konstytucyjnym

Na te kalkulacje nakłada się jeszcze jedna kwestia. O ile wyborcy Andrzeja Dudy generalnie sympatyzują z reformą sądownictwa, to już dużo bardziej sceptycznie będą postrzegać konflikt z Brukselą. Widać, że opozycja tylko czeka na to, aby ten spór stał się trochę bardziej gorący. Prawie wszyscy opozycyjni kandydaci na prezydenta nieustannie powtarzają, że polityka PiS doprowadzi do polexitu.

Póki co to hasło puste, abstrakcyjne. Ale jeśli pojawią się jednoznaczne decyzje ze strony TSUE, a obóz władzy się do nich nie dostosuje, nagle ten termin nabierze treści - i politycznej mocy. Tak wygląda obecna sytuacja. PiS i Andrzej Duda mają dziś do wyboru tylko mniejsze zło.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

r
rolnik

pani kidawa nie nadję się na prezydenta to widać słychać czuć powróci znowu bieda nedza

Wróć na i.pl Portal i.pl