W tym układzie politycznym, parlamentarnym jest ktoś, kto ma siłę wywierać presję na premiera?
Właśnie nie, i to jest główny problem po tych wyborach. Tusk oczywiście będzie atakowany i z prawa, i z lewa. Jedni będą mu zarzucali brak wrażliwości społecznej, drudzy, że obcy jest mu duch narodowy, ale i tak ma on niewątpliwie pozycję rozstrzygającą, sam będzie rozdawał wszystkie karty. Ma wszelkie możliwości bycia politykiem stanowczym i ofensywnym.
Czytaj też:Komorowski w Poznaniu: ''Wyborcy, tak jak piękne kobiety, lubią być uwodzeni''
Na razie wziął się do porządków w partii. Rozumie Pan to uderzenie w Grzegorza Schetynę zaraz po wyborach?
To, że to zrobi, nie ulegało dla mnie wątpliwości. I rozumiem go. Śmierć polityczna Leszka Millera w 2004 r. wynikała faktycznie z aliansu prezydenta Kwaśniewskiego z marszałkiem Borowskim. Tusk był świadomy, że może podobnie skończyć, bo groziło mu porozumienie marszałka Schetyny z prezydentem Komorowskim.
Sądzi Pan, że był realny scenariusz, w którym Komorowski ze Schetyną uderzają w Tuska? Że faktycznie było takie porozumienie?
Na moje wyczucie to porozumienie było bardzo realne. Poza tym sam Schetyna, jako marszałek Sejmu, miałby spory wpływ na legislację i mógł Tuskowi utrudniać pewne rzeczy. Schetyna był de facto w opozycji do Tuska. Wiadomo było, że stanowił silną frakcję w partii. Tusk może grać w partii na konflikty, na frakcje, ale nie może sobie pozwolić, by którejkolwiek dawać przewagę. Poza tym uważam, że te ostatnie ruchy Tuska w partii należy czytać też w kontekście jego przyszłości. On mówi, że za cztery lata chce odejść z funkcji premiera i szefa PO. Jest pytanie, kim będzie potem. Moim zdaniem stosownym i rozważanym przez niego na poważnie wariantem jest prezydentura. Ale to oznaczałoby, że Komorowski musiałby ze swoich ambicji zrezygnować.
Najtrudniejszą opozycją dla Tuska będzie Palikot. On ma pomysły, by gonić premiera. Ze strony Tuska pomysłem najrozsądniejszym byłoby wzięcie go do rządu. Tym samym by go ostatecznie wykończył
Czytaj też:PiS krytykuje Schetynę za wygaszenie mandatów. Co sądzą inne partie?
Ale przecież Donald Tusk nie lubi prezydenckich żyrandoli.
Teraz nie lubi, ale za dwa lata może polubić, jak będzie już spełnionym w realnej władzy utrudzonym politykiem.
Podobno ma bardziej ambicje europejskie. Nie wróży mu Pan kariery w Unii?
Europejskie aspiracje są zawsze ryzykowne. Sądzę, że jego aspiracje skończą się na tych prezydenckich.
Wracając do Schetyny, to opozycja z jego strony sprowadza się tylko do walki o wpływy, ambicje czy też dostrzega Pan w nim jakieś elementy opozycji merytorycznej, programowej wobec Tuska?
Znam teorie, według których Schetyna jest bardziej proreformatorski, ale w praktyce nie ma żadnych podstaw do takiego stwierdzenia. Nie słyszałem żadnego wystąpienia Schetyny, o którym można powiedzieć, że posiada własną, odmienną wizją programową. A miał do tego wiele okazji. On posługuje się hasłem reform czysto instrumentalnie: nie dlatego, że naprawdę uważa je za tak ważne, tylko dlatego, że to dobry sposób na uderzenie w Tuska, że tak właśnie chce wytknąć Tuskowi, że nic nie robi. Z mojego doświadczenia i znajomości politycznej Grzegorza Schetyny wyłania się obraz typowego polityka aparatu partyjnego, owszem, świetnego organizatora, ale już nie polityka z wizją, o którą by się bił.
Czytaj też:Powyborczy sondaż Homo Homini: PO i PSL lekko w dół, Palikot w górę
Tusk teraz chce go zabić politycznie czy tylko pokazać mu jego miejsce w szeregu, osłabić?
Uważam, że to, co obserwujemy, to już upadek polityczny Grzegorza Schetyny, odsunięcie zupełnie na boczny tor. Nawet jeśli premier da mu jakieś stanowisko w rządzie, to nie ma wątpliwości, że tylko po to, by ostatecznie na nim poległ.
Niektórzy spekulują jednak, że marszałek Grzegorz Schetyna to twardy zawodnik, może funkcji rządowej nie przyjąć, a pozostawiony sam sobie w Sejmie może zagrozić premierowi Donaldowi Tuskowi?
Przyjmie czy nie - wszystko jedno: Schetyna nie jest żadnym zagrożeniem dla Tuska. Tusk sobie spokojnie poradzi bez niego. Tak czy inaczej Grzegorz Schetyna będzie przez kolejne cztery lata stał z boku, a następnie zniknie z polityki i zajmie się ulubionym klubem sportowym.
A kto zagospodaruje lewicowy elektorat? Janusz Palikot i jego ruch, czy jednak SLD?
Ja mam poważne wątpliwości co do tego, czy Palikot jest lewicą. Jeśli okaże się, że stosunek do homoseksualistów ma być wyznacznikiem lewicowości, to będzie to nieporozumienie. Poza tym Palikot jest faktycznie bardziej liberalny w dziedzinie ekonomii niż PO.
Z zaangażowanego wydawcy pisma katolickiego zmienił się w radykalnego antyklerykała, to może i dozna kolejnej przemiany. Już jeździ po ośrodkach pomocy społecznej, a jego doradcą jest Piotr Ikonowicz?
Ale to jeszcze nie znaczy, że jest lewicowy. Palikot ma po prostu świetne wyczucie sytuacji i gdzie może, pracowicie zbiera punkty. To przedziwne zresztą, że nikt przed nim nie podjął sprawy tej skandalicznej rzeczywiście ustawy o eksmisjach. Przecież to wymarzony temat dla Kaczyńskiego, bo ustawa napisana jest w duchu z gruntu antychrześcijańskim. Palikot świetnie orientuje się, że tych ludzi poszkodowanych, wykluczonych będzie teraz coraz więcej. To zresztą potencjał do zagospodarowania też i dla PiS, i dla SLD.
Czytaj też:Ruch Palikota i SLD kłócą się o pokoje w Sejmie. "Zależy im tylko na jaguarach, marmurach i..."
Palikot w Sejmie to zjawisko jednego sezonu?
Trudno na razie ocenić. Z jednej strony to niezwykle sprawny człowiek, z drugiej - ten jego klub to taka zbieranina bez politycznego doświadczenia, a w dodatku niepozbawiana ubeckim koneksji.
Ale jest wyraźnie zachwyt opiniotwórczych środowisk lewicowych, bo w Sejmie tej kadencji mamy zadeklarowanego homoseksualistę, a nawet i transseksualistę.
Nie podzielam tego zachwytu i nie robiłbym z tego sprawy. To nie ma żadnego znaczenia.
A Palikot odzwierciedla w ogóle jakoś aktualne tendencje społeczne? Polacy w ostatnim czasie rzeczywiście właśnie skręcają światopoglądowo tak mocno w lewo?
Ja bym powiedział, że raczej następuję polaryzacja światopoglądowa. Jest znaczna grupa zmęczona polskim tradycjonalizmem. To głównie młodzi i ten potencjał będzie rósł w miarę, jak w sposób nieunikniony będziemy się upodabniać do krajów europejskich. Duże pole manewru dla radykałów zostawiła sama Platforma przez to choćby, że nie uporządkowała sprawy in vitro. Dzięki temu osiągnęła sukces wyborczy, ale ten ruch też niesie koszty. Palikot jest czujny.
Więcej przeczytasz w weekendowym wydaniu dziennika "Polska" lub w serwisie prasa.24
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?