Wybory prezydenckie 2020: Spacerek po reelekcję Andrzej Duda kończy regularną walką w kampanii wyborczej. Czy wygra II turę?

Anita Czupryn
Anita Czupryn
Prezydent Andrzej Duda w Dąbrowie Górniczej na spotkaniu z mieszkańcami
Prezydent Andrzej Duda w Dąbrowie Górniczej na spotkaniu z mieszkańcami Lucyna Nenow / Polska Press
Andrzej Duda ma dziś z kim przegrać, bo, jak wskazują sondaże, Rafał Trzaskowski to poważny konkurent. Za urzędującym prezydentem stoi żelazny i zdyscyplinowany elektorat; wśród wyborców PiS trwa wielka mobilizacja. Pytanie, czy jeśli Andrzej Duda wygra, to w drugiej kadencji wyjdzie z roli zakładnika własnej partii i stanie się bardziej samodzielny.

Pięć lat temu szerzej nieznany, trzeciogarniturowy polityk namaszczony przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego nieoczekiwanie wygrał z Bronisławem Komorowskim i został prezydentem RP. W tamtej kampanii wyborczej Andrzej Duda świeżość łączył z tradycją – stosunkowo młody, na pewno ambitny; często powoływał się na dziedzictwo prezydenta Lecha Kaczyńskiego (od 2008 roku był podsekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta).

- Nikt z polityków PiS nie chciał wtedy podjąć walki z Komorowskim, który, jak wskazywały sondażowe słupki, cieszył się nawet 70-procentowym poparciem. Każdy, kto miał wiedzę, zdawał sobie sprawę, że z Komorowskim nie wygra. Trafiło więc na trzeci szereg i tak pojawił się Andrzej Duda – wspomina politolog i specjalista od marketingu politycznego, dr Wojciech Szalkiewicz.

A wtedy stało się coś, czego nikt się nie spodziewał. Komorowski w kampanii wyborczej popełniał błąd za błędem. I było ich z pewnością więcej niż błędów, jakie Andrzej Duda popełnił w tej kampanii. Ale.

- Jak powiadał Jacques Séguéla (francuski spin doktor, który prowadził kampanię, a potem doradzał prezydentowi Françoisowi Mitterrandowi) wyborów się nie wygrywa. Wybory przegrywa nasz konkurent. I przy Komorowskim to się spełniło. Czy teraz miałaby być powtórka i przegra Duda? – zastanawia się Szalkiewicz.

Bo choć, jak już zostało to powiedziane, błędów więcej niż Komorowski Andrzej Duda nie popełnił, to jednak ostatnia prosta jest dla niego nad wyraz ciężka i mocno stresująca. A przecież, kiedy zaczynał kampanię, to wydawać by się mogło, że wybrał się spacerkiem po reelekcje. I tak dalej mogłaby wyglądać jego kampania wyborcza, gdyby na drodze nie pojawił się nowy rywal, Rafał Trzaskowski.

- Ten spacerek po drugą kadencję został nagle przerwany, kiedy urzędujący prezydent musiał stanąć do regularnej walki – zauważa dr Szalkiewicz. Dla sztabowców Andrzeja Dudy oznaczało, że charakter kampanii należy zmienić, a tym samym zmieniło się też zachowanie prezydenta.

Faktem jest, że kiedy jeszcze kandydatką Koalicji Obywatelskiej była Małgorzata Kidawa-Błońska, to już wtedy Andrzej Duda pohukiwał i pokrzykiwał na wyborczych wiecach, ale odkąd do gry wszedł Trzaskowski, jego język nabrał ostrzejszych tonów. Nie tylko pokrzykiwanie, nie tylko upraszczanie różnych problemów, ale też zamiast merytorycznych argumentów padały skrajne, negatywne zwroty – jak to niedawno zauważył i wyliczył w rozmowie z „Polską” prof. Ryszard Bugaj.

Pojawienie się Trzaskowskiego spowodowało więc, że ta normalna wiecowa retoryka Andrzeja Dudy okazała się niewystarczająca. Do tej pory raczej spokojny i próbujący robić wrażenie opanowanego prezydent musiał zaostrzyć język polityczny. A razem z tym zabiegiem pojawiły się emocje.

- Nie było to już klasyczne wiecowanie, w trakcie którego wykrzykuje się swoje poglądy, gdyż wiec, wiadomo, wymaga krzyczenia; na wiecu mówi się do ostatnich rzędów; ostatnie rzędy mają słyszeć – wyjaśnia meandry politycznego marketingu Szalkiewicz. I tak emocje, które w kampanii urzędującego prezydenta zrodziły się wraz z pojawieniem Trzaskowskiego, z każdym dniem stawały się silniejsze, z każdym dniem wybrzmiewały mocniej, a ich siła udziela się też wyborcom.

Nawiasem zauważając, ostatnie działania Andrzeja Dudy przypominają w jakimś sensie kampanię Bronisława Komorowskiego, który pod koniec obiecywał już wszystko wszystkim, a już referendum w sprawie JOW-ów było chyba najbardziej skrajnym przykładem panicznego działania, rozpaczliwą wręcz próbą chwycenia czegokolwiek dla ratowania sytuacji. Deklaracje i obietnice Andrzeja Dudy też, po prawdzie, traktują dziś rzeczy od Sasa do lasa. A ruchy tego typu, jak na przykład to, że „niemiecka gazeta Fakt nie będzie nam wybierała prezydenta” – wywołane okładką tabloidu, dotyczącą sprawy ułaskawienia przez prezydenta pedofila (ale już po tym, jak karę odbył) – czy apel Adama Bielana do ambasadora Niemiec o interwencję, pokazywały tylko, jak nerwowa atmosfera zapanować musiała w sztabie Andrzeja Dudy.

Sam prezydent też mało nie wyskoczył z siebie, wołając na wiecu w Bolesławcu: „Ten oszczerczy atak to po prostu podłość. Co się dzieje? Czy koncern Axel Springer z niemieckim rodowodem, który jest właścicielem gazety "Fakt", chce wpłynąć na wybory prezydenckie w Polsce? Niemcy chcą wybierać w Polsce prezydenta? To jest podłość, ja się na to nie zgadzam” – emocjonalnie reagował Andrzej Duda.

Te nerwy u niego i jego sztabowców widoczne były zwłaszcza po pierwszej turze wyborów, w której Trzaskowski przekroczył 30 procent poparcia. Co prawda urzędujący prezydent wygrał pierwszą turę wyborów prezydenckich, ale 43-procentowe (z hakiem) poparcie jakie uzyskał, oznaczało, że do zwycięstwa jeszcze daleko, a co za tym idzie – o sukcesie można by mówić w sposób co najwyżej umiarkowany. Słowem, nie był to wynik, którego w Zjednoczonej Prawicy oczekiwano.

O tym, że ów prezydencki mecz nie rozstrzygnie się w pierwszej turze, że druga tura będzie niemalże pewna, było już wiadome wcześniej, z sondaży, które zresztą potwierdziły wynik wyborczy. No i sztaby wyborcze obu kandydatów były na to przygotowane, to było widać po ich reakcjach.

- Wystarczyło zobaczyć, że gdy tylko wieczór wyborczy się skończył, obaj kandydaci wsiedli do swoich pojazdów i pojechali na spotkania, które mieli już przygotowane – przypomina rozmówca „Polski”. I uważa, że aktualnie sztab wyborczy Andrzeja Dudy walczy przede wszystkim z Trzaskowskim zamiast walczyć o wyborców.

Ale tak do końca chyba nie jest, bo przecież słynna w tym tygodniu, choć nie najszczęśliwsza wypowiedź prezydenta Dudy o szczepionkach, w trakcie „debaty prezydenckiej” w Końskich, mogła być wyraźnym ukłonem w stronę wyborców Krzysztofa Bosaka. Przypomnijmy, prezydent powiedział: „Natomiast, jeżeli chodzi o szczepionkę, absolutnie nie jestem zwolennikiem jakichkolwiek szczepień obowiązkowych. Powiem państwu otwarcie: ja osobiście nigdy się nie zaszczepiłem na grypę. Bo uważam, że nie. Miałem oczywiście różne szczepienia jako dziecko i później jako dorastający chłopak, ale na grypę się nigdy nie szczepiłem i nie chcę się szczepić. I uważam, że szczepienia na koronawirusa absolutnie nie powinny być obowiązkowe”.

Bosak zaraz zaoponował publicznie, mówiąc, że nigdy się z takimi poglądami nie identyfikował i to, co zrobił prezydent, zrobił nieudolnie. Duda też miał potrzebę wytłumaczenia się, napisał więc na twitterze, niechcący pogrążając się jeszcze bardziej: „STOP MANIPULACJI! Uważam, że ewentualne szczepienie przeciw koronawirusowi nie powinno być obowiązkowe. Tak jak nie są obowiązkowe szczepienia przeciw grypie. Co do innych chorób (polio, gruźlica, szkarlatyna itp.), to zupełnie co innego. Inna rozmowa”.

Na tweeta prezydenta zareagowała Janina Ochojska, szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej, pisząc w otwartym liście zarówno o swoich doświadczeniach związanych z chorobą polio, jak i o tym, że to dzięki obowiązkowej szczepionce od 1984 roku w Polsce nie zdiagnozowano polio u dzieci. Ochojska, cytując tweeta prezydenta zaapelowała do niego o jednoznaczne stanowisko w sprawie szczepień.

Jakby tego było mało, wypowiedź prezydenta skrytykowała publicznie Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie. W swoim komunikacie napisała: „Tocząca się kampania wyborcza nie może usprawiedliwiać promowania postaw antyzdrowotnych i szkodliwych dla zdrowia społeczeństwa, a doraźny interes polityczny nie może być ważniejszy niż zdrowie Polaków. To na osobach publicznych ciąży szczególna odpowiedzialność za słowa, jak również za promowane postawy. Za absolutnie nie do przyjęcia uznajemy słowa Pana Prezydenta Andrzeja Dudy, które padły w trakcie organizowanej przez TVP ,,debaty”, a w których Pan Prezydent podważył sens obowiązkowych szczepień ochronnych, a także sens szczepienia na grypę. Zwracamy się do Głównego Inspektora Sanitarnego, Ministra Zdrowia a także Rzecznika Praw Pacjenta o pilną reakcję i zajęcie stanowiska w tej sprawie. Jednocześnie, Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie, dopełni wszelkich starań, aby nadal przekazywać lekarzom i pacjentom rzetelną, naukową wiedzę nt. szczepień ochronnych.”

Przy okazji debaty w Końskich, na którą nie przybył zapraszany Rafał Trzaskowski – bo odbywał swoją debatę w Lesznie, na którą nie przybył zapraszany urzędujący prezydent – wśród komentatorów powtarzały się określenia, że Andrzej Duda przegrał tę debatę sam ze sobą. Co jest dziwne, bo w końcu zaplanowana w Końskich debata – w opinii opozycji klasyczna ustawka – jakkolwiek na to nie spojrzeć, to wydawać by się mogło, gwarantuje prezydentowi komfortową sytuację. A jednak sytuacja okazała się niezwykle stresogenna. Nawet jeśli Andrzej Duda znał pytania, nawet jeśli miał przygotowane odpowiedzi (a nawet jeśli czytał je z promptera, na które to zarzuty TVP odpowiedziała, że to fake news), to widać było, że trema go trochę zjadała. A przy tremie mogły paść takie niekontrolowane wypowiedzi, jak ta o szczepionkach.

- Takie błędy się zdarzają, ale trzeba umieć z nich wyjść – komentuje Wojciech Szalkiewicz. - Zamiast brnąć w to dalej i oskarżać wszystkich o wszystko, wystarczyło powiedzieć: „Przepraszam, pomyliłem się”. Tak zrobił Trzaskowski, jak mu zaczęto wytykać głosowanie w sprawie emerytów. Uciął temat, mówiąc: „Pomyliłem się”. Przecież każdy może się pomylić. I tematu nie ma – zaznacza Szalkiewicz.

To, co dla specjalisty od marketingu politycznego w wizerunku Andrzeja Dudy jest znamienne, to brak pewnej cechy, tak cennej i pożądanej u polityków.

- Ta cecha to charyzma. To cecha psychologiczna; albo się ją ma, albo się jej nie ma. Zamiast charyzmy męża stanu prezydent ma taki wizerunek, na jaki sam sobie zapracował – uważa politolog.

Z pewnością to podpisywanie przez prezydenta, bez oporów, ustaw PiS, to nocne zaprzysiężenie sędziów, czy też spotkania u prezesa Jarosława Kaczyńskiego również ciemną nocą organizowane, zaowocowało tą łatką, czy labelizacją Adriana czy „Długopisu”.

Niewątpliwie swoją rolę w kształtowaniu wizerunku „Adriana” odegrał program „Ucho prezesa” i Robert Górski, powodując, że „Adrian” z „Ucha prezesa” przylgnął do prezydenta. Tylko że w czasie jego prezydentury nie zrobiono niczego takiego, co by mogło ten wizerunek odmienić.

- Były też inne wtopy, z którymi otoczenie prezydenta sobie nie radziło. Jak na przykład zdjęcie z Trumpem, w czasie pierwszej wizyty, gdzie Donald Trump siedział, a polski prezydent podpisywał dokumenty na stojąco – wspomina dr Szalkiewicz. Uważa jednak, że „wtopy” to wina braku profesjonalnego zaplecza prezydenta niż jego samego.

- Gdyby Andrzej Duda miał poważnych spin doktorów, to by spróbowali te wpadki naprawić. Ale bezlitośnie widać, że w jego otoczeniu są amatorzy, albo takie „partyjne spinki” jak Adam Bielan – polityk, który „trochę się zna”. Akurat w tej dziedzinie zaangażowanie polityczne nie jest wskazane. Wskazany jest dystans i zimna głowa – podkreśla ekspert.

A przypadek byłej szefowej kampanii, Jolanty Turczynowicz-Kieryłło? Dość szybko została odwołana, ale dziś wprost mówi, że bliżej jej do Trzaskowskiego, niż Andrzeja Dudy. A i o działaniach sztabu prezydenta też nie ma dobrego zdania. - To klasyczny przykład strzału we własną stopę – podsumowuje Szalkiewicz.

Zwykle druga kadencja, choćby przez to, że jest też kadencją ostatnią, daje prezydentowi szansę na wybicie się na niepodległość, podejmowanie samodzielnych decyzji, uniezależnienie od własnego politycznego środowiska. Czy Andrzej Duda z tej szansy skorzysta? Czy może ją dostrzec? Czy, jeśli, ma się rozumieć wygra, zechce pokazać, że ma własne zdanie na konkretny temat, że potrafi tupnąć nogą, walnąć pięścią w stół, postawić się?

- Andrzej Duda jako prezydent nie był samodzielny i taki nie będzie. Jest umocowany w partyjnym związku i przez ten pryzmat będziemy postrzegać jego prezydenturę. Do tej pory zapisała się ona jednak negatywnie. Duda pokazał, jak prezydent nie powinien funkcjonować. Casus długopisu jest tu najbardziej znamienny – uważa dr Szalkiewicz.

Czy rzeczywiście, bez wszechmocnego aparatu władzy, jaki otacza prezydenta, on sam musi jawić się raczej bezkształtnie? Czy za każdym razem każda, nawet najlepsza i najciekawsza inicjatywa ustawodawcza prezydenta w takich warunkach ma być stłamszona? Dowody tego w ciągu ostatnich pięciu lat już obserwowaliśmy. Podobnie jak lekceważący sposób traktowania go przez jego środowisko. Przykład, chyba jeden z ostatnich miał miejsce wtedy, gdy Andrzej Duda miał podpisać ustawę przyznającą mediom publicznym 2 miliardy złotych. Warunek, o czym rozpisywały się media, był jasny: Jacek Kurski przestanie być prezesem TVP. Podobno Kurski miał odstraszać wyborców centrowych, tak Andrzejowi Dudzie potrzebnych do wyborczego zwycięstwa. Kurskiego odwołano, media publiczne dostały pieniądze. Ale kilka dni później Kurski do TVP wrócił; jako doradca zarządu. Chciałoby się powiedzieć: to tyle, jeśli chodzi o możliwości Andrzeja Dudy jako prezydenta.

Dr Wojciech Szalkiewicz podkreśla, że Andrzej Duda jest politykiem, więc myśli jak polityk, nie jak mąż stanu. Ale przecież przejście od roli polityka do roli męża stanu to nie jest coś takiego, czego polityk, który od pięciu lat sprawuje urząd prezydenta nie byłby w stanie osiągnąć. Tylko, że różnica między jednym a drugim jest taka, że polityk myśli o następnych wyborach. Mąż stanu zaś – o następnych pokoleniach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl