1/5
SOR(RY) - tu się ratuje życie. Lekarze apelują, by nie zgłaszać się na SOR bez powodu
2/5
Łódzcy lekarze rozpoczęli kampanię przypominającą, by...
fot. Lukasz Kaczanowski

Łódzcy lekarze rozpoczęli kampanię przypominającą, by pacjenci nie blokowali szpitalnych oddziałów ratunkowych przychodząc tam z błahymi chorobami. Kampania ma poprawić sytuację po tragicznych zdarzeniach na śląskich SOR-ach.

„Czy mógłby pan doktor mnie zbadać? Obawiam się, że zachoruję”, „Chciałbym przedłużyć recepę”, „Zajrzałem, bo przechodziłem w drodze z kościoła”. To autentyczne słowa pacjentów, które słyszeli w ostatnich latach lekarze szpitalnych oddziałów ratunkowych w Łodzi. Teraz chcą nauczyć pacjentów, by nie zgłaszali się na SOR-y bez potrzeby. Właśnie rozpoczęli kampanię edukacyjną „SOR(RY) tu się ratuje życie. Nie odbieraj innym szansy”.

Plakaty zhasłem kampanii zawisną w szpitalach i przychodniach w całym regionie. Mają uświadomić pacjentom, że SOR to miejsce, gdzie powinny być przywożone jedynie osoby w stanie bezpośredniego zagrożenia życia.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE

3/5
- Praktycznie nie powinien tam trafić nikt kto nie został...
fot. Anatol Chomicz

- Praktycznie nie powinien tam trafić nikt kto nie został przywieziony po wypadku, urazie, czy w stanie zagrożenia życia z innego powodu - podkreśla dr Paweł Czekalski, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Łodzi.

Jednak badania na SOR-ze wykonywane są szybko. To sprawia, że zgłaszają się też pacjenci przewlekle chorzy, którzy zamiast czekać na wizytę u specjalisty chcą zrobić sobie badania „od ręki”.

- W takim przypadku możemy jednak odebrać szansę innym, którzy naprawdę są w stanie zagrożenia życia - podkreśla dr Czekalski.

Ilu jest takich pacjentów? Według danych NIK sprzed kilku lat od 30 do nawet 80 proc. pacjentów polskich SOR-ów nie kwalifikuje się do takiej pomocy. A przychodząc, łamie w ten sposób przepisy.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE

4/5
Podobnie jest w 17 SOR-ach z regionu łódzkiego. W niedzielę...
fot. Lukasz Kaczanowski/Polska Press

Podobnie jest w 17 SOR-ach z regionu łódzkiego. W niedzielę na SOR-ze w szpitalu im. Barlickiego na 50 pacjentów do natychmiastowej pomocy kwalifikowało się tylko kilka.

- Około 60 proc. pacjentów w ogóle nie powinno zgłaszać się na SOR, ale do lekarza rodzinnego lub nocnej pomocy medycznej - mówi doktor Dariusz Timler, dyrektor SOR w łódzkim szpitalu im. Kopernika. On sam najbardziej zapamiętał pacjenta, który zgłosił się na SOR z prośbą o przebadanie „na wszelki wypadek”, bo bał się, że może zachorować.

Jednak jest też druga strona medalu. Akcję „SOR(RY) tu się ratuje życie” zainicjowała Śląska Izba Lekarska. Nie beze powodu. Skłoniła ją czarna seria tragedii do których doszło w tamtejszych SOR-ach. 16 marca w szpitalu w Sosnowcu zmarł 39-letni pacjent. Trafił na tamtejszy SOR z siną nogą, z której sączył się płyn. Czekał dziewięć godzin na przyjęcie przez lekarza, choć jego stan się pogarszał.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE

Kontynuuj przeglądanie galerii
Dalej

Polecamy

Teraz bezpłatnie sprawdzisz amortyzatory. Zobacz gdzie!

Teraz bezpłatnie sprawdzisz amortyzatory. Zobacz gdzie!

Polski festiwal zaskakuje uczestników. Niezwykły blok koncertowy

Polski festiwal zaskakuje uczestników. Niezwykły blok koncertowy

Szczyt Korony Gór Polski wygląda jak rozgwiazda! Nie do wiary, jak łatwo go zdobyć

Szczyt Korony Gór Polski wygląda jak rozgwiazda! Nie do wiary, jak łatwo go zdobyć

Zobacz również

Włącznik światła może być ciekawą ozdobą mieszkania. Zobacz inspirujące zdjęcia

NOWE
Włącznik światła może być ciekawą ozdobą mieszkania. Zobacz inspirujące zdjęcia

W polskich lasach pierwsze borowiki i maślaki. Pogoda zaskoczyła grzybiarzy

W polskich lasach pierwsze borowiki i maślaki. Pogoda zaskoczyła grzybiarzy