Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sopocki Słowik odlatuje

Ryszarda Wojciechowska
archiwum
Koniec sierpnia to był zawsze słowiczy czas. Cała Polska zapadała wtedy na dziwną, gwiezdną gorączkę. A najważniejsze pytanie brzmiało - kto i za ile zaśpiewa? Bo można było lubić lub nie sopocki festiwal, ale trudno go było nie zauważać. Wszyscy uznawali tę imprezę za największe muzyczno-towarzyskie wydarzenie lata.

Do niedawna żył więc nasz Słowik dość hałaśliwie. Ale ostatnio zrobiło się wokół niego cicho. A w przyszłym roku, jeśli dotrwa, będzie mieć pięćdziesiąt lat. Czy jednak dotrwa? Fani sopockich festiwali mają słabą nadzieję. I mówią wprost - już po Słowiku. Cześć jego pamięci. Chcą tylko, żeby ktoś głośno i uczciwie to powiedział. Jednak są tacy, z sopocką władzą na czele, którzy nie godzą się na pogrzebanie idei tego festiwalu. Co prawda, w tym roku Sopot Festivalu nie będzie i nie ma jeszcze klarownych widoków na kolejne edycje, ale prezydent Jacek Karnowski przekonuje, że Słowika trzeba zreanimować, może nawet "zliftingować". I jest podobno pomysł, jak to zrobić.

Jeszcze w ubiegłym roku ówczesny wiceprezydent Sopotu Wojciech Fułek przekonywał, że festiwal w tym roku się odbędzie. Nie w Operze Leśnej, ale w innym miejscu. Że ma nie najgorsze widoki przed sobą. Chociaż już wszyscy dookoła widzieli, że TVN, która organizację przejęła na pięć lat, z fazy euforii szybko przeszła do fazy zniechęcenia. I już ostatnie edycje traktowała jak kulę u nogi. Bursztynową, ale jednak. W tym roku firmuje inny festiwal - Warsaw Orange. I - jak to TVN - jest, na razie, w fazie euforii.
Do telewizji publicznej też robiono podchody, ale w tej instytucji przy takiej karuzeli stanowisk nikt nie ma głowy do festiwali. Co prawda, TVP w tym roku próbowała się ponownie zagnieździć w Sopocie ze swoim Hit Festivalem (jego dwie edycje odbyły się w Operze Leśnej), ale władze miasta nie wyraziły na to zgody. Nic dziwnego. Bo ta impreza to muzyczna "młócka", plastic-fantastic na scenie, gdzie na bezrybiu nawet Doda mogła być Sabriną. I jeśli po Hicie w Sopocie coś zostało, to jedynie wspomnienie tabloidowego zdjęcia z mocno rozbawionym ówczesnym prezesem TVP Andrzejem Urbańskim, który na molu próbował zrobić "jaskółkę".

Po odmowie Sopotu, Hit Festival przygarnęła w tym roku z wielką czułością Bydgoszcz.

Pozostaje jeszcze Polsat. Ale ta telewizja ma już swój flagowy festiwal w Operze Leśnej - TOPTrendy, do którego jest mocno przywiązana. I można by pomyśleć, że o drugim już nie myśli. Jednak prezydent Jacek Karnowski przekonuje, że trwają rozmowy z tą stacją na temat międzynarodowego festiwalu. Prezydent konkretnych rozwiązań nie podaje. Nie daje też jasnej odpowiedzi, czy w przyszłym roku Sopot Festival na pewno się odbędzie. Przyznaje tylko, że błędem było pozwolenie na organizację latem aż trzech festiwali w Operze Leśnej.

- Bywało, że śpiewały na nich te same gwiazdy. Nastąpił więc przesyt, który wpłynął na kondycję Słowika - tłumaczy.

Nieco więcej światła na tę sprawę rzuca Marcin Perzyna z Polsatu, mówiąc, że mają pomysł na wielką, międzynarodową imprezę w Operze Leśnej w Sopocie. Że są nią zainteresowane także zagraniczne telewizje. Ale Perzyna nie nazywa jednak tej imprezy festiwalem. Waży słowa i tylko dodaje, że gdyby się zdecydowali, to na pewno nie zrezygnują z organizacji TOPTrendy.

- W tej nowej imprezie międzynarodowej pierwsze skrzypce grałby Sopot. Miasto razem ze sponsorami i telewizją mogłyby stworzyć taki triumwirat - tłumaczyenigmatycznie.
Brzmi nieźle, ale jak wiemy, przymiarki to nasza specjalność.
Wojciech Fułek, były wiceprezydent Sopotu, przez lata kronikarz festiwalu, rozmowę zaczyna od przekonania, że Sopot Festiwal jak Feniks z popiołów może się jeszcze odrodzić.

- Festiwal i Bursztynowy Słowik to marki, na które pracowano latami - tłumaczy.

Przypomina mu się pierwszy Open'er na Skwerze Kościuszki. Nawet tysiąca osób nie było. Impreza nie odbiła się prawie żadnym echem. A dzisiaj to festiwal znany poza granicami kraju i dowód na to, że na renomę, markę i prestiż pracuje się długo. Sopot Festiwal też to wszystko ma. Brakuje mu tylko organizatora. Fułek nie ma wątpliwości, że w dzisiejszych czasach bez telewizji feimpreza nie ma szans.

- Muszą być dwie publiczności, ta przed telewizorami i ta w Operze Leśnej - mówi.

Jego zdaniem Sopot Festiwal, który przeżywał już lepsze i gorsze chwile, powinien przejść lifting przystosowawczy do dzisiejszych czasów. - Ale nie chciałbym, żeby po tym liftingu przypominał festiwal Eurowizji albo Hit Festival. Nie tędy droga. Jestem pewny, że można wymyślić atrakcyjną formułę dla widza - wyjaśnia. I dodaje, że formuła Bursztynowego Słowika, do której namawiał przed ponad pięcioma laty, okazała się strzałem w dziesiątkę. Bo był to koncert najchętniej przez telewidzów oglądany, który wykreował m.in. zespoły Feel czy Pectus.

- Tak naprawdę o ostatecznym kształcie festiwalu decyduje przede wszystkim ten, kto wykłada pieniądze. A TVN wykładał pieniądze - tłumaczy Fułek. Przypomina, jak na początku współpracy przekazał prezesowi Piotrowi Walterowi listę. - Powiedziałem, że są tu zapisane luźne pomysły festiwalowe. Jeśli ja z kilkoma innymi osobami jesteśmy w stanie wymyślić kilkadziesiąt propozycji, to oczekuję, że ich sztab wymyśli następne sto czy dwieście, z których wybierze najlepsze.

TVN na początku kroił festiwal pod gwiazdy. Zaprosił Eltona Johna. I co się okazało? Że ta największa gwiazda w historii TVN-owskiego festiwalu miała trzykrotnie mniejszą telewizyjną widownię niż rok później koncert z gwiazdami disco z lat 70.

Kto miałby teraz festiwal organizować, jego zdaniem? Być może należy przyjąć taką formułę, że do organizacji przystępuje miasto, profesjonalna agencja i telewizja - kończy rozmowę Fułek.
Wojciech Korzeniewski, prezes Fundacji "Sopockie Korzenie", przed laty sam organizował festiwale w Operze Leśnej, teraz mówi gorzko: - Wygląda na to, że słowik nam lekko odfrunął.

W pewnym momencie dopuszczono do kilku festiwali w Operze Leśnej i ludzie przestali się już orientować, który to ten prawdziwy. A prawda była taka, że mieliśmy trzy niezłej jakości telewizyjne widowiska, ale tworzone wyłącznie pod stacje telewizyjne. One się niczym nie różniły między sobą. Żadna z tych imprez nie zyskała rangi europejskiej. Może tylko Sopot był promowany potrójnie - mówi Korzeniewski i przekonuje, że na ratunek dla Słowika nie jest jeszcze za późno. Jego zdaniem w Trójmieście jest kilka instytucji kultury, promotorów i menedżerów, którzy po połączeniu sił mogliby stworzyć festiwal o europejskiej randze.
- Najlepszym dowodem na to, że tak można, jest Open'er. Okazuje się, że właściwie z niczego stworzono festiwal, który się teraz liczy na świecie. I Gdynia wyprzedziła Sopot totalnie. Zrobili to ludzie stąd. Więc można. Trzeba mieć tylko pomysł - mówi Korzeniewski. I dodaje: - Gdyby prezydent miasta skrzyknął ludzi show-biznesu z Trójmiasta i powiedział: zróbmy taki festiwal, żeby wszystkim spadły czapki z głów, to gwarantuję, że w takim zespole stworzylibyśmy festiwal, jakiego w Polsce jeszcze nie było.

Jego zdaniem nie można przy festiwalu pracować zrywami ani przez kilka miesięcy. To robota na cały rok. Trzeba o nim myśleć dzień po dniu. To nie może być tak, jak robiła pewna telewizja, że nagle się budziła, bo do imprezy zostało parę miesięcy i pach, pach, sklecała jakiś program.

Korzeniewski jest przeciwny oddawaniu festiwalu w całości telewizji. Bo dla każdej stacji festiwal to tylko kolejny show, w którym brakuje festiwalowej duszy. Może to nawet nieźle wygląda w telewizyjnym okienku, ale to za mało.

- Za chwilę będziemy mieli najpiękniejszą Operę Leśną po remoncie, najpiękniejszą Marinę, mamy już niepowtarzalne molo, najpiękniejsze hotele. Takiej infrastruktury, gdzie można organizować wielkie imprezy międzynarodowe, nie ma żadne miasto.

Nie zmarnujmy tego. Nie oddawajmy festiwalu za friko Warszawie, telewizjom, organizatorom spoza Trójmiasta - apeluje.

- A kto w tym roku organizuje festiwal? Bo ja nawet nie wiem - pyta mnie Krzysztof Skiba. Kiedy słyszy, że nikt, mówi: - Szkoda. To była fajna, wakacyjna impreza. Troszkę archaiczna, trącąca myszką. Ze śpiewającymi starszymi panami, nieco pretensjonalna, będąca oazą kiczu, ale jednak nasza. Z tradycją, historią. No i z widownią. W Polsce tak szybko nie umrze miłość do bujania się, podnoszenia rąk i robienia fali. Opera Leśna do takich festiwali idealnie się nadaje. Nie do koncertów rockowych. Bo tam nigdy nie można było poskakać, bo ławki i ochrona przeszkadzały. Ale to miejsce dla publiczności, która lubi muzykę lekką, łatwą i przyjemną. A takiej w naszym kraju nie brakuje. Nie rozumiałem tych pretensji do festiwalu, że on jest taki, a nie inny. A jaki miał być? Awangardowy? Inna sprawa, że organizator powinien zadbać, aby tu pojawiały się gwiazdy pop z pierwszej ligi. Ale na ściągnięcie takiej Jenifer Lopez czy Mariah Carey może sobie pozwolić tylko duża telewizja. A cała reszta dotycząca programu wygląda mniej więcej tak, jak to mówił przed laty Jerzy Gruza: Proszę państwa, ja wiem, że biorę pieniądze za reżyserię. Ale to się reżyseruje mniej więcej tak, że najpierw śpiewa babka, potem facet, a żywą piosenkę przeplata się z sentymentalną. I już.

============11 (pp) Zdjęcie Autor(17277060)============
fot.z.kosycarz/kfp
============06 (pp) Zdjęcie Podpis na apli black(17277061)============
Połowa lat 70. to okres szczytowej popularności festiwalu sopockiego. Interwizja transmitowała go do wszystkich krajów komunistycznych.
Jednym z laureatów był Stan Borys, nagrodzony Bursztynowym Słowikiem za piosenkę "Jaskółka uwięziona"
============01 tytul 72 L(17277059)============
Słowik odlatuje
============04 (pp) Autor Mniejszy(17277058)============
Dokończenie ze str. 13

============02 Nadtytul magazyn 16(17254410)============
W latach 70. żył nim cały kraj i ościenne "demoludy". Teraz grozi mu cichy koniec. Nad przyszłością festiwalu sopockiego zastanawia się Ryszarda Wojciechowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki