- Uważamy, że w tej sprawie, tak ważnej dla społeczeństwa, powinni wypowiedzieć się obywatele. Oczywiście trzeba najpierw sprostać wymaganiom ustawy o referendum - mówi Jarosław Lange, przewodniczący wielkopolskiej "Solidarności".
CZYTAJ TEŻ:
PIELĘGNIARKI NIE CHCĄ PRACOWAĆ DO 67 ROKU ŻYCIA
Co to oznacza? Związek w całym kraju musie zebrać przynajmniej pół miliona podpisów. Zbiórka już trwa. "S" w całej Wielkopolsce ma prawie 50 tys. członków i to jest minimalna liczba podpisów jakie region chce przekazać do centrali. Poza tym związkowcy do poparcia referendum namawiają członków rodzin, sąsiadów, a podpisy będą też zbierane od poniedziałku w Poznaniu, w pasażu Rondo przy rondzie Starołęka.
- Mamy dobre sygnały od społeczeństwa. Ludzie chcą, aby w tej sprawie przeprowadzone zostało referendum - nie boi się o wynik akcji zbierania podpisów szef wielkopolskiej "Solidarności".
Problem w tym, że same podpisy nie wystarczą. Wniosek o przeprowadzenie referendum trafia bowiem do marszałka Sejmu. I to Sejm podejmie decyzję, czy referendum zostanie w ogóle przeprowadzone.
- "Solidarność" przyniesie ponad 500 tys. podpisów i nie wyobrażam sobie, aby parlamentarzyści to zignorowali - uważa Jarosław Lange. - Jeżeli tak by się stało, to oznacza, że żyjemy w państwie chaosu.
"S" może liczyć z pewnością na głosy posłów PiS. Swoje poparcie słowami wiceprzewodniczącego Leszka Aleksandrzaka deklaruje też SLD. Sojusz ma jednak własną inicjatywę związaną z projektem obywatelskim przedstawionym już wcześniej przez Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych. Zakłada on możliwość przechodzenia na emerytury ze względu na staż pracy (dla kobiet 35 lat, dla mężczyzn 40), a nie wiek.
Dla referendum rozstrzygająca będzie jednak postawa rządzącej koalicji, a w szczególności Platformy Obywatelskiej.
- W takich kwestiach jak wiek emerytalny wola parlamentu byłaby wystarczająca. Nie wiem czy w tej sprawie jest akurat potrzebne referendum - wypowiada się wielkopolski poseł PO Waldy Dzikowski.
Poseł przypomina też, że nadal trwając dyskusje nad projektem, który został przedstawiony przez premiera Donalda Tuska w expose. Prowadzone są też rozmowy nad propozycją PSL. Ludowcy chcą, aby kobiety za każde urodzone dziecko mogły pracować o 3 lata krócej. Rozwiązanie to ma też poprawić przyrost naturalny.
Dlaczego związkowcy są przeciwni? Uważają, że już dziś ludzie w wieku 55-65 lat mają w Polsce duże problemy ze znalezieniem pracy. Podniesienie wieku emerytalnego sprawi, że o pracę będzie jeszcze trudniej. Rozwiązaniem problemu ma być zwiększenie współczynnika osób zatrudnionych. Przewidywania "S" tonują jednak pracodawcy.
- Wiek emerytalny powinien być podwyższony. Ten proces jest rozłożony w czasie. To nie jest tak, że w przyszłym roku będziemy mieć nagle granicę 67. W przyszłości w Polsce naprawdę będzie brakowało rąk do pracy - uważa Jacek Silski, prezes Wielkopolskiego Związku Pracodawców.
Co proponuje rząd? Według założeń od 2013 roku stopniowo ma być zrównywany i podwyższany
wiek emerytalny kobiet i mężczyzn. W przypadku mężczyzn poziom 67 lat zostanie osiągnięty w 2020 roku, a kobiet dwadzieścia lat później. Dłuższa praca ma nas uratować przed bankructwem i biedą na emeryturze.
"S" chce zapytać w referendum, czy jesteśmy za utrzymanie dotychczasowego wieku emerytalnego. Jeśli dojdzie do głosowania, to mało kto opowie się przeciw takiemu rozwiązaniu, a wtedy rząd będzie miał ciężki orzech do zgryzienia.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?