18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smoleński nekromarketing to nie branża Tuska [WYWIAD]

rozm. Marcin Darda
Wiesław Gałązka
Wiesław Gałązka Grzegorz Gałasiński/archiwum
Rozmowa z Wiesławem Gałązką, publicystą i konsultantem politycznym.

W trzecią rocznicę katastrofy smoleńskiej na Krakowskim Przedmieściu Jarosław Kaczyński przemawiał energicznie, wręcz optymistycznie i bez osobistych wycieczek w stronę Donalda Tuska. Zaskoczyło to Pana?
Raczej nie. Myślę, że Jarosław Kaczyński jest zręcznym mówcą, który potrafi wyciągać wnioski z błędów, a pamiętajmy, że już raz dał się nabrać na trotyl. Stara się być bardziej powściągliwy w słowach. Poza tym, on zdaje sobie sprawę z tego, że w takim dniu nadmierne emocje, związane z wypowiedziami, które mogłyby zostać przez opinię publiczną odebrane jako polityczne, mogłyby mu zaszkodzić.

Ale patrząc na tłum, który go słuchał, miejscami można było zauważyć rozczarowanie, szczególnie tych z transparentami, na których było słowo "zamach".
Zgoda, ale skoro Jarosław Kaczyński nauczył tych ludzi pewnych zachowań, to jeśli to dostrzegł, to wie również, że pewne rozczarowanie tego typu postawą może zaistnieć. Natomiast rozczarowanie złagodzonym tonem prezesa PiS i tak niczego nie zmienia, bo kto spośród jego słuchaczy w zamach wierzy, to nie przestanie wierzyć. Sugerowałbym tylko, żeby osoby, które organizują podobne spotkania, zwróciły tym patriotom, wołającym o Polskę, uwagę na to, by nie pisali po tych transparentach słów z błędami, bo to jest naprawdę żenujące. To, że Jarosław Kaczyński mógł nie zadowolić najbardziej radykalnego elektoratu smoleńskiego w zasadzie nie dziwi, bo oni mają zupełnie inne podejście do polityki. Cokolwiek by nie powiedział, to akurat tego elektoratu i tak nie utraci, bo gdzież ten elektorat miałby się przenieść? Przecież nie do SLD. A w takich momentach jawi się przede wszystkim prezes PiS jako człowiek, który bardzo cierpi z powodu utraty brata bliźniaka. Po drugie, zwrócił się też do słuchających z wątkiem społecznym. Proszę zwrócić uwagę, że powiedział, że "w Polsce powinno być miejsce dla wszystkich Polaków", bo doskonale wie, że gdy jest bardziej emocjonalny, to jego partia traci w sondażach. Zdaje się, że wyciągnął wnioski z błędów, ale nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że to tylko chwilowo. Za jakiś czas znów możemy usłyszeć jakieś emocjonalne wypowiedzi, na których PiS na pewno nie zyska.

Antoni Macierewicz też nie chciał podbijać bębenka? We wtorek mówił o kolejnych ustaleniach jego zespołu, które mogą wskazywać na zamach, a w środę nie mówił "zamach", tylko "tak zwana katastrofa".
Nie jestem pewien, czy wszyscy patrzący na Antoniego Macierewicza patrzą tak samo. Bo jak ja go widzę, to przypomina mi się sformułowanie Napoleona Bonaparte, który powiedział, że "od wzniosłości do śmieszności jest jeden krok". To kiedyś był bardzo zasłużony opozycjonista, który w tej chwili robi z siebie kabotyna. Pewne treści można przecież sprzedawać inaczej. To jest jak gra w szachy, czyli jest król, królowa, gońce, konie i tak dalej, a Antoni Macierewicz występuje tutaj w roli figury, która ma właśnie spełniać oczekiwania tych wyznawców o najtwardszym kursie, który może nudzić nawet samego Jarosława Kaczyńskiego, bo i takie wrażenie odniosłem.

Gdy się okazało, że premier Donald Tusk w trzecią rocznicę katastrofy leci do Nigerii, był mocno krytykowany, choćby ze strony PiS. W środę w ogóle nie było widać, by ktokolwiek był brakiem Tuska w Polsce poirytowany. Zatem to błąd czy nie?
Pokazywały premiera stacje newsowe z tego porannego składania kwiatów na Powązkach. Mnie ta dyskusja zażenowała, szczególnie gdy pojawiały się takie pytania, czy "Obama 11 września zdecydowałby się wyjechać w interesach poza Amerykę". 11 września i katastrofy smoleńskiej porównywać nie można, bo w Ameryce wokół postrzegania tragedii World Trade Center panuje narodowa jedność, tam nie ma podziałów. Natomiast nie rozumiem, czego w Polsce oczekiwali ci, którzy uważają za błąd wyjazd premiera do Afryki. Ja się zgadzam z tymi, którzy twierdzą, że błędem jest to, że on dopiero teraz tam leci, bo jak można było tak gospodarczo zaniedbać ten kontynent? Zresztą gdzie i jak często musiałby się 10 kwietnia pojawiać Tusk, by udowodnić, że on również obchodzi tę rocznicę? Miał się pojawić na Krakowskim Przedmieściu obok Jarosława Kaczyńskiego?

Gdzie i jak często by się nie pojawił, i tak przegrałby wyścig "na patriotym", tak?
Nie miałby żadnych szans. Miałby do czynienia z czymś, co ja nazywam nekromarketingiem politycznym albo nekropiarem, czyli wykorzystywaniem śmierci do propagandy, która ma na celu wykreowanie niektórych zmarłych w tej katastrofie na lepszych, niż byli albo w niektórych przypadkach lepszych, niż na to zasługują. Ale to jest przede wszystkim medialne błyszczenie na tle tych zmarłych, a to już lekko zalatuje hieną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki