Śmiertelny strzał w willi biznesmena w Woli Cyrusowej? Rodzinna tragedia w domu koło Łodzi

Anna Gronczewska
Wola Cyrusowa to niewielka wioska leżąca między Strykowem, a Brzezinami. Ludzie tu żyją spokojnie, zwłaszcza zimą kiedy nie ma pracy w polu. Ale od kilku dni o tej wiosce mówi cała Polska. Szanowany nie tylko w Woli Cyrusowej  biznesmen nie żyje. Miał zginąć podczas rodzinnej awantury...CZYTAJ DALEJ>>>.
Wola Cyrusowa to niewielka wioska leżąca między Strykowem, a Brzezinami. Ludzie tu żyją spokojnie, zwłaszcza zimą kiedy nie ma pracy w polu. Ale od kilku dni o tej wiosce mówi cała Polska. Szanowany nie tylko w Woli Cyrusowej biznesmen nie żyje. Miał zginąć podczas rodzinnej awantury...CZYTAJ DALEJ>>>. Anna Gronczewska
Wola Cyrusowa to niewielka wioska leżąca między Strykowem a Brzezinami. Ludzie tu żyją spokojnie, zwłaszcza zimą kiedy nie ma pracy w polu. Ale od kilku dni o tej wiosce mówi cała Polska. Szanowany nie tylko w Woli Cyrusowej biznesmen nie żyje. Miał zginąć podczas rodzinnej awantury...

Co wydarzyło się w Cyrusowej Woli?

Dom rodziny P. stoi na końcu wsi. Od razu rzuca się oczy. Przypomina pałac. Jego wieżę widać już z daleka. Tu mieszkała rodzina biznesmenów. Andrzej i Anna. Uchodzili za zgodną parę. Mieli dwóch synów. Jeden już założył rodzinę.

- Wszyscy ich znali, nie tylko u nas – mówi jeden z sąsiadów rodziny. - Nie powiem, żebym coś do nich miał. Mili, sympatyczni. Nikomu krzywdy nie robili...

P. znał dobrze. Mieszka niedaleko. Nic nie wskazywało, że to u ich może dojść do tragedii. Mieli dużą firmę, dobrze się im powodziło. Przynajmniej tak wyglądało z zewnątrz.

- Rodzina pochodzi stąd, z naszej wsi – dodaje sąsiad. - Ojciec wyprowadził się kilka kilometrów dalej. Zostali synowie – Andrzej i Marcin. Mieszkali w dwóch krańcach wsi...Jak to bracia, każdy inny. Andrzej bardziej przypominał ojca, Marcin matkę.

We wtorek po godzinie 9.00 rano usłyszał policyjne sygnały. Zobaczył karetkę pogotowia. Wozy policyjne zatrzymały się koło posiadłości P.

- Myślałem, że był na nich napad – twierdzi mieszkaniec Woli Cyrusowej. - To przecież zamożni ludzie. Ale jak dowiedziałem się co się stało to nie mogłem uwierzyć. Nigdy takich rzeczy po nich bym się nie spodziewał...Choć może wcale nie był taki bogaty jak wyglądało?

Kilkadziesiąt później do mediów dotarł komunikat wydany przez Krzysztofa Kopanię, rzecznika prasowego Prokuratury Rejonowej w Łodzi. Do tragedii miało dojść w jednej z miejscowości w powiecie brzezińskim.

- Wstępne ustalenia wskazują, że w jednym z  domów doszło do zdarzenia podczas którego użyta została broń palna – podał prokurator Krzysztof Kopania. - Śmierć  poniósł 49 - letni mężczyzna, natomiast jego 47-letnia żona doznała obrażeń ciała i obecnie udzielana jest jej pomoc medyczna.

Interwencja podjęta została po zgłoszeniu otrzymanym przez policję. Na policję zadzwonił syn małżonków. Gdy policjanci przybyli na miejsce zobaczyli ciało mężczyzny, całe we krwi. Jego żona była ciężko ranna...

- Cały czas pracujemy nad odtworzeniem przebiegu zdarzenia – twierdzi Krzysztof Kopania. -Jest jeszcze zbyt wcześnie aby wyciągać wnioski. Na miejscu pracują : prokurator,
policjanci i biegli - trwają oględziny i zabezpieczane są ślady. Z dotychczasowych wstępnych ustaleń wynika, że 49 - latek poniósł śmierć w następstwie rany postrzałowej. Kobieta z raną postrzałową i ranami kłutymi nóg trafiła do szpitala. Jej stan jest stabilny.

Strzały w willi biznesmena

Sąsiad P. mówi, że byli normalnymi, fajnymi ludźmi.

- Jak ich się spotkało to przystanęli, porozmawiali, nie wywyższali się – mówi ich sąsiad.- Zawsze było fajnie. Dlatego nie mogę uwierzyć w to co się stało...Ale nikt nikogo nie prześwietli. Nie wiemy co działo się tam w czterech ścianach.

Rodzina P była znana nie tylko w okolicy. Ojciec Andrzeja prowadzi ubojnie drobiu. Założył ją z żoną w połowie lat dziewięćdziesiątych. Andrzej miał fermę drobiu, jego brat produkuje karmę dla psów.

Nie będę nic opowiadała, za bardzo byłam związana z tą rodziną – mówi jedna z sąsiadek i zamyka drzwi. Nie rozmowny jest też inny z sąsiadów.

- Co tam będę mówić! - przekonuje. - Ściany mają uszy...Jeszcze kto mnie oskarży, że rozpowiadam głupoty. Ja o tym morderstwie to dopiero po południu się dowiedziałem, choć od nich blisko mieszkam...

Inny z sąsiadów bardzo chwali Anię, żonę Andrzeja.

- Wszędzie jej było pełno, bardzo miła dziewczyna – dodaje. - Bardzo zaradna, ale też życzliwa...Andrzeja to dawno nie widziałem. Jeździł dużym autem, chyba amerykańskim. Lubił chodzić w kowbojskim kapeluszu. Ale to było kiedyś...
Mężczyzna mówi, że gdy dowiedział się o tragedii nie mógł uwierzyć.

- Słyszałem, że ona miała swoje kurczaki, on swoje – twierdzi. - Mieli dwie firmy. Nie byłem tam u nich nigdy. Widziała pani ich dom?

Dom się wyróżniał...

Dom rzeczywiście jest okazały. Mieszkaniec Woli Cyrusowwej opowiada, że ciągle go rozbudowywali, nie mogli wykończyć.

- Tyle firm przy tym pracowało i nie skończyło domu – dodaje..- Taki dom rzuca się w oczy. Kontaktów we wsi za wiele nie mieli. Żyli we własnym świecie..Anka była bardzo przedsiębiorcza. Chyba bardziej niż on...Pewnie nigdy nie dowiemy się o co im poszło...Czasem człowieka nerwy poniosą i nie wie co robi. Moim zdaniem w takich sprawach to zawsze dwie strony są winne, nie jedna. Tylko szkoda, że tak się to rozegrało. Żal mi Andrzeja, ale też Anki. Dla całej rodziny to wielki dramat. Nie chce myśleć co przeżywa syn, który zobaczył to wszystko...Nie będą mieć dobrych świąt....On nie pił, chyba, że na jakiejś imprezie. Porządni ludzie, nie wiem co się stało...Nieodgadnione jest co w człowieku siedzi.

Mieszkańcy Woli Cyrusowej zastanawiają się czy kiedyś w ich wsi była taka tragedia.

- Tak, chyba z dwadzieścia lat temu – przypomina sobie jedna z mieszkanek Woli Cyrusowej. - Marek zginął od ciosu nożem. Zrobiła to żona...

Przypominają sobie też inną tragedię, która miała miejsce cztery lata temu.

- Mama tego Andrzeja utopiła się stawie, koło swojego domu – wspomina kobieta. - Głośno było o tej sprawia.

To jest szok!

Inna z mieszkanek Woli Cyrusowej dobrze zna rodzinę P. Kiedyś mieszkali dwa domy od siebie. Potem kontakt się urwał.

- Anka wpadała czasem do mnie – opowiada. - Bardzo fajna kobieta. Stale była zabiegana, nie miała na nic czasu. Nie wierzę, że zrobiła to celowo. Zawsze dobrze mówiła o mężu. Nigdy się na niego nie żaliła..W głowę zachodzę co tam mogło się wydarzyć. Nie mogę w to uwierzyć.. Jak zobaczyłam karetkę to pomyślałam, że zasłabła babcia koleżanki. Potem pojawiła się policja. Myślę sobie, że pewnie wypadek...W życiu bym nie przewidziała, że coś takiego się u nich wydarzy...Ania miała chorą matkę. Umarła z cztery miesiące temu...Stało się wielkie nieszczęście dla rodziny Andrzeja i Ani. Wierzę, że wszystko dla niej dobrze się skończy. Andrzejowi życia już nikt nie przywróci..

Na razie Anna P. przebywa w szpitalu. Jednak na razie nie pozostawiono jej zarzutów.

Zabójstwo wójt

Prawie dwa lata temu podobna rodzinna tragedia rozegrała się w Dąbrówce Wielkiej koło Zgierza. Mieszkała tam 58-letnia
Barbara Kaczmarek, ówczesna wójt gminy Zgierz. Kobieta trafiła w tragicznym stanie do zgierskiego szpitala. Stwierdzono u niej ciężkie obrażenia głowy. Miał ją pobić 34-letni wtedy syn Krzysztof...Mężczyzna usłyszał zarzuty i został aresztowany na trzy miesiące. Barbara Kaczmarek zmarła w szpitalu.

- Mężczyzna usłyszał zarzuty dotyczące spowodowania u swojej matki ciężkiego uszczerbku na zdrowiu – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Jest to zbrodnia zagrożona karą pozbawienia wolności ze od 3 do 15 lat. Z oceny dokonanej przez biegłego, w sposób niebudzący wątpliwości wynika, że uraz, którego doznała, jest skutkiem przestępstwa.

Jednak Krzysztofa po jakimś czasie zwolniono z aresztu. On cały czas nie przyznawał się do winy. W Dąbrówce nie wierzyli w winę Krzysztofa. Twierdzili że to spokojny chłopak, bardzo kochał matkę i na pewno nie chciał zrobić jej krzywdy.

- Ale z drugiej strony nie wiemy co komu w głowie siedzi, co dzieje się za czterema ścianami – mówił starszy mężczyzna stojący na przystanku autobusowym. - Niekiedy puszczają nerwy, wystarczą sekundy, że człowiek zrobi coś czego potem żałuje. Cały czas zastanawiam się co tam się wydarzyło. Będzie to trudna sprawa do rozwikłania..

Barbara Kaczmarek została najpierw radną gminy Zgierz. W 2014 roku wystartowała w wyborach na wójta. W drugiej rundzie pokonała Zdzisława Rembisza, który od wielu lat pełnił to stanowisko. Uzyskała wtedy poparcie PiS. W ostatnich wyborach samorządowych wygrała już pierwszej rundzie. Startowała z list PiS-u, ale nie była członkiem tej partii.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Śmiertelny strzał w willi biznesmena w Woli Cyrusowej? Rodzinna tragedia w domu koło Łodzi - Dziennik Łódzki

Wróć na i.pl Portal i.pl