Słowianie byli postrachem Bałtyku. ROZMOWA z Arturem Szrejterem o wielkiej wyprawie księcia Racibora

rozm. Marek Adamkowicz
Ze zbiorów A. Szrejtera
Artur Szrejter jest badaczem i popularyzatorem historii wczesnego średniowiecza. W książce "Wielka wyprawa księcia Racibora" przywołał zapomniane dziś zwycięstwo Słowian, jakim było zdobycie i złupienie miasta Konungahela w 1136 r. Rozmawia z nim Marek Adamkowicz.

Zdobycie Konungaheli w 1136 roku to jedno z najważniejszych wydarzeń związanych z panowaniem Bolesława III. I chociaż pojawiało się w polskiej historiografii, to Pana książka pod wieloma względami ma charakter pionierski.
Bolesław Krzywousty prowadził wojny ze wszystkimi sąsiadami Polski, także z Duńczykami, przeciwko którym wymierzona została wyprawa na Konungahelę. Miasto to było jednym z najbogatszych portów handlowych północnej Europy i miejscem zjazdów władców skandynawskich. Krzywousty wysłał tam potężna armię - prawie 700 okrętów i niemal 30 tysięcy wojowników - gdyż taka demonstracja siły miała rzucić Skandynawów na kolana. I rzuciła. Dowodzący flotą książę Pomorza Zachodniego Racibor zdobył miasto i przywiózł ogromne łupy. W rezultacie zarówno on, jak i jego władca zwierzchni, Bolesław III, stali się faktycznymi hegemonami zachodniego Bałtyku. Zapomniana w naszej historiografii wyprawa na Konungahelę była jedną z największych operacji wojennych, jakie Polska przeprowadziła w całym średniowieczu! Polityką północną - czyli dotyczącą Skandynawii - piastowskiej Polski zajmowano się w naszej nauce właściwie tylko w okresie międzywojennym i tuż powojennym. Potem polscy badacze rzadko wracali do tego tematu, gdyż byli przekonani, że opisujące tamte wydarzenia sagi skandynawskie są mało wiarygodne. Do przeciwnych wniosków doszli naukowcy skandynawscy i zachodnioeuropejscy, dlatego musimy teraz nadrabiać stracony czas i znów zwrócić uwagę na stosunki (wojenne, dynastyczne, handlowe, kulturalne) Słowian ze Skandynawami. Stąd mój pomysł na popularnonaukową serię "Wojny wikingów i Słowian". Książka "Wielka wyprawa księcia Racibora" jest jej pierwszą odsłoną.

Chociaż mówimy o publikacji popularnonaukowej, to zainteresowanie nią wykroczyło poza krąg historyków.

Temat okazał się atrakcyjny nie tylko dla miłośników epoki, ale także dla fanów fantasy, którzy chętnie czytającą o wczesnym średniowieczu, jak również dla ludzi zajmujących się rekonstrukcjami historycznymi i dla miłośników (a nawet wyznawców) pogańskich wierzeń Słowian. Razem tworzą naprawdę liczne grono odbiorców. Tematyka słowiańska jest obecnie w Polsce bardzo modna.

Odtwarzanie wydarzeń sprzed 900 lat nie jest zadaniem łatwym, szczególnie gdy dotyczy "dzikiej" Północy.Na szczęście zachowały się średniowieczne źródła pisane mówiące o ówczesnych wydarzeniach, trzeba wszakże analizować je ostrożnie, gdyż tylko niektóre są wiarygodne. Jeśli jednak dysponuje się odpowiednim warsztatem krytycznym, można z dużą dozą pewności stwierdzić, którym przekazom ufać. Poza tym narasta wręcz lawinowo ilość odkryć archeologicznych. Dzięki znaleziskom możemy naprawdę dużo powiedzieć o ówczesnych grodach, dworach królewskich, handlu, uzbrojeniu czy ubiorze. Wyłania się fascynujący obraz ludzi, którzy wcale nie byli biedni, brudni ani zacofani kulturalnie, jak często się ich przedstawia. Pamiętajmy, że naukowiec czy też popularyzator nauki zajmujący się wczesnym średniowieczem nie może czerpać tylko ze znanych od dawna źródeł pisanych. Musi je porównywać ze znaleziskami archeologicznymi, z ustaleniami etnografów, z wnioskami religioznawców dotyczącymi wierzeń pogańskich, z krytycznoliteracką analizą dawnych kronik i sag. Tylko dzięki metodzie porównawczej, czyli interdyscyplinarnej, nauki historyczne mogą dochodzić do nowych wniosków.

Sięgając w swoich badaniach do sag skandynawskich rzucił Pan wyzwanie tak cenionemu mediewiście jak profesor Gerard Labuda. To, można powiedzieć, zamach na świętość...Profesor Labuda był gigantem polskiej nauki, pozostawił setki znakomitych opracowań, co nie znaczy, że nie można dziś dyskutować z jego ustaleniami. Byłoby dziwne, gdyby dzisiejszy badacz lub popularyzator nauki bez zastrzeżeń przyjmował wnioski poczynione kilkadziesiąt lat temu, gdyż dowodziłoby stagnacji badań historycznych i archeologicznych przez cały ten okres. Badania owe wyraźnie zaś pokazują, że przeszłość Słowiańszczyzny wyglądała troszkę inaczej, niż wynikało to z teorii wielu polskich historyków doby powojennej. Okazało się, że Słowianie nie mieszkali na naszych ziemiach "od niepamiętnych czasów", a dopiero od V-VI wieku. Że na terenach słowiańskiego Pomorza naprawdę istniało we wczesnym średniowieczu silne - ale pokojowe - osadnictwo skandynawskie. Że w wielu sagach zachowały się wiarygodne przekazy o różnorakich kontaktach Słowian ze Skandynawami. I to nie tylko w sagach "historycznych", ale nawet niektórych "mitycznych" - np. "Saga o Wölsungach" mówi o ściąganiu przez króla Helgiego wojsk z miejsc, które noszą nazwy słowiańskie. Opis ten był zapewne echem jednego z licznych konfliktów między Słowianami a Skandynawami. Profesor Labuda zawsze był dla mnie wielkim autorytetem, jednak nauka nieustannie się rozwija. Kwestionowanie ustaleń wcześniejszych historyków nie ma nic wspólnego z szarganiem świętości, tylko z naturalnym procesem przyswajania nowych odkryć. Za jakiś czas przyjdzie kolejne pokolenie badaczy, które zrewiduje wizje dzisiejszych naukowców. I tak ma być, bez przemian nauka nie byłaby nic warta.

"Wielką wyprawą księcia Racibora" przypomniał Pan, że Słowianie byli postrachem Bałtyku i to wcale nie mniejszym niż słynni wikingowie.Wikingowie łupili zachodnią Europę, dotarli do Ameryki, opanowali szlaki handlowe Rusi. Dlaczego więc tak mało się mówi o ich zwycięstwach nad Słowianami nadbałtyckimi? Bo na tym polu Skandynawowie nie mieli specjalnie czym się chwalić. Słowianie zachodni po zasiedleniu południowych wybrzeży Bałtyku w wiekach V-VII bardzo szybko wykształcili analogiczną do skandynawskich wikingów grupę morskich piratów i kupców, których nazywano wiciędzami. A że ludy słowiańskie stworzyły nad Bałtykiem silne państwa plemienne, których centrami były bogate porty handlowo-wojenne, wiciędze mieli skąd wyruszać na wyprawy i mieli dokąd wracać z łupami. Na kogo zaś się wyprawiali? Właśnie przede wszystkim na Skandynawów. Część srebra, które wikingowie złupili w Anglii czy kraju Franków, potem trafiała w ręce Słowian, bo to oni od X do połowy XII wieku najeżdżali Duńczyków. Cały ten okres to znacząca przewaga pirackich i wojennych flot słowiańskich nad flotami wikingów. Mało się o tym mówi w szkole, na szczęście teraz zarówno w nauce, jak i wśród odbiorców panuje okres zwiększonego zainteresowania dokonaniami Słowian nadbałtyckich. Należy go wykorzystać, aby uświadomić czytelnikom, że Słowianie nie byli potulnymi barankami, które czekały, aż przyjdzie zły Niemiec albo włochaty wiking i ostrzyże je z runa. Słowianie sami byli wilkami, strzygącymi Skandynawów, a nawet potężnych Niemców. Trwało to całe stulecia, nim w końcu Niemcy i Duńczycy zjednoczyli siły i w toku krwawych walk w drugiej połowie XII wieku zgnietli opór Słowian nadbałtyckich (w tym Pomorzan) i połabskich (czyli zamieszkujących od VI do XII wieku tereny między Odrą a Łabą - właściwie cały obszar byłego NRD).

Właśnie - mimo że takie wyprawy jak ta na Konungahelę kończyły się sukcesem - wkrótce nastąpił zmierzch świata Słowian nadbałtyckich i połabskich.
Fakt, że Słowianie nadbałtyccy i połabscy tak długo opierali się naporowi Niemców i Duńczyków wynikał z ich dużej liczebności i niezwykłej waleczności. Pozostawali jednakże rozbici na wiele małych państewek, które pod koniec wczesnego średniowiecza zostały po kolei podbite przez cesarstwo i państwo duńskie. Poza tym Słowianie połabscy do końca pozostali poganami, gdyż chrześcijaństwo utożsamiali z niemieckimi agresorami. Właśnie wokół świątyń pogańskich bogów skupiał się opór, a wiciędze łupili "w imię" Świętowita albo Trzygłowa. Ale w ówczesnej Europie nie było już miejsca dla pogan. Kiedy zaś w 1168 roku Duńczycy zdobyli największą słowiańską świątynię - w Arkonie na wyspie Rugia - zakończyła się epoka dominacji wiciędzów na Bałtyku. Niedługo potem także silne, ludne i bogate Pomorze Zachodnie musiało uznać zwierzchnictwo duńskich władców. Polska nie mogła mu pomóc, gdyż w czasie rozbicia dzielnicowego książęta poszczególnych ziem polskich mieli inne problemy niż ochrona Pomorza. I tak skończył się kilkusetletni okres dominacji flot słowiańskich na Bałtyku.
Rozmawiał Marek Adamkowicz

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Słowianie byli postrachem Bałtyku. ROZMOWA z Arturem Szrejterem o wielkiej wyprawie księcia Racibora - Dziennik Bałtycki

Komentarze 7

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

w
wersus
Osada obronna w Sopocie powstała w czasach, gdy w Gdańsku kilku rybaków dopiero lepiło sobie chaty. Po upadku Truso (założonego i zamieszkiwanego przez duńskich wikingów!) to Puck przejął funkcję ośrodka portowo-handlowego. Gdańsk stał się ważnym centrum handlu i rzemiosła dopiero w połowie XI wieku. Takie są ustalenia historyków i archeologów obecnego stulecia.
u
urolog
"szcząc się chwałą...." Szcząc można moczem. Czy chodziło Autorowi o szczycąc się?
:)
Nie wiem na jakiej podstawie stwierdzasz, że Krzywousty nie zapisał się pozytywnie w historii? Teza, że "jedyne jego zasługi to osłabienie Pomorzan" to totalna ignorancja albo marna prowokacja. Słowa o chorej ambicji to rozumiem, że jest twoja (lub autora książki, którą czytałeś) interpretacja faktów, bo piszesz o Bolesławie tak jak byś się z nim spotykał i znał go od 10 lat.
M
MiRy
Co robili na niepolskiej ziemi ?
Ile kobiet dzieci i starców zabili ?
Wojownik nie sieje nie orze
a żre jak tylko może.
Skąd pieniądze na 700 okrętów i 30 tyś. wojowników ?
Czyż nie z kieszeni ludu pracującego ?
Załogi i wojsko to sami patrioci łaknący wolności ?
A tu jeszcze prowadzili wojny ze wszystkimi sąsiadami Polski.

A cóż to za wspaniałe (kradzione z bronią w ręku) łupy przywieźli ?
Czyż nie zgarnęła je ówczesna inteligencja i nie ona korzystała najbardziej?
Szcząc się chwałą krwią niewinnych splamioną.

Taki "pokojowy naród" spragniony niepodległości ?
Okrywał się chwałą która rozpiera agresora.
Jakież to cudowne uczucie zwycięstwo i pokaz siły !!!

Jednej tylko wojny wygrać nie mogą
Ekonomicznej wojny wieloletniej o dobro materialne całego narodu
Tutaj Polak staje przeciwko Polakowi
A wszystko jak na polu bitwy
Silniejszy niszczy słabszego
Jeden okrada drugiego w nieustannej rywalizacji z Urzędem Skarbowym
Przepisy dosięgają już szczytu absurdu
Liczba uciekinierów idzie w dwa miliony
A pieniędzy jak nie było tak dalej brak

A elita coraz bardziej bezkarna jak przez całe wieki
Doprowadza przez ignorancję do gigantycznych strat i krzywd
a za nic nie odpowiada przed narodem
Dajcie im "500 dni spokoju" a nie poznacie już siebie, przyjaciół i tego kraju

Jedna partia przekreśla dorobek innej
w nicość obracając narodowe miliardy które poszły na reformy
Aby tylko nie utracić władzy przez wyższe podatki
Bo tu widzi groźbę rozruchów i krwawych porachunków
A przy tym wrodzona odporność na inne sposoby rozruszania gospodarki
A niby dlaczego ma być inaczej jeśli posłem zostaje celebryta, kuglarz, sportowiec?

Mają olbrzymie atuty decyzyjne, szczycą się swoim wykształceniem
ale kiedy przychodzi podjąć decyzję zostają przy tym co dla nich najwygodniejsze
Nic nie ruszać bo się zawali jak domek z kart
i nawołując się "róbta tak aby była nowelizacja"
Nowości to za duże ryzyko (osobiste) dla kariery

Naród zaś zajęty parytetami, prawami mniejszości seksualnych itp
za sprawą gazet i TV i z powodów które kiedyś staną się marginalne
daje się rozdzierać na wrogie frakcje idąc za pokusą szlacheckiej swady i uporu
po teleportacji przy pomocy sporej dawki okowity
w stan odmiennej świadomości.
MiRy
Ż
Żega
Bolesław Krzywousty, jako młodszy brat Zbigniewa, któremu wydłubał oczy i jako zaborczy książę Polan, w historii nie zapisał się pozytywnie. Jedyne jego "zasługi", to osłabienie Pomorzan. Pod pretekstem nawracania pogańskich ziem na chrześcijaństwo, chciał zaspokoić swoje, chore ambicje, panowania na obszarach, które nie należały do niego. Natomiast Zbigniew był przeciwieństwem Bolesława, przyjaźnie nastawiony do sąsiadujących z jego księstwem Słowian Nadbałtyckich.
m
mac
zaczęło się to wcześniej, już na początku xi w sprawy skandynawskie stały się nam znacznie bliższe dzięki świętosławie (sigrida storrada) siostrze chrobrego, dzięki chąśnikom którzy ponoć napadli i złupili sztokholm,
dzięki jómsborgviking z wolina itd. ciekawe, że dużo słychać o napadach wikingów na francję, anglię, irlandię, szkocję a na pomorze, gdańsk, truso już tak ochoczo się nie zapuszczali, chociaż warownię w sopocie, strzegącą gdańska spalono w x-xi wieku kilka razy. może to zasługa doskonale zorganizowanego systemu małych fortów, których głównym zadaniem było ostrzeganie przed nadpływającymi łodziami wikingow, a może za małe zyski w porównaniu do strat? także mało słychać o wpływaniu łodzi wikingów w głąb wisły czy odry. może jednak były "łatwiejsze" cele.
P
Polihistor
za taką popularyzację mało znanych ogółowi - a jakże ciekawych! - kart rodzimej historii!
Wróć na i.pl Portal i.pl