Śląsk. Ruszył proces zabójcy policjanta z Raciborza. Radosław Ś. uśmiechał się w sądzie: "Wszedł we mnie diabeł, tak mi się wydaje"

Piotr Chrobok
Piotr Chrobok
Oskarżony uśmiechał się na sali rozpraw
Oskarżony uśmiechał się na sali rozpraw Piotr Chrobok
Wszedł we mnie diabeł, tak mi się wydaje - mówił podczas jednego z przesłuchań tuż po zamordowania mł. asp. Michała Kędzierskiego, oskarżony w sprawie, Radosław Ś. W trakcie pierwszej rozprawy w tej sprawie, oskarżony podtrzymał swoje ówczesne zeznania. Przed sądem nie chciał składać wyjaśnień, ani odpowiadać na pytania.

Zabójstwo policjanta Michała Kędzierskiego w Raciborzu. Zabił go Radosław Ś. "Wszedł we mnie diabeł, tak mi się wydaje". Ruszył proces

Przed sądem okręgowym w Rybniku ruszył proces Radosława Ś., oskarżonego o zabójstwo policjanta Michała Kędzierskiego w Raciborzu. Prokuratura przedstawiła mężczyźnie sześć zarzutów. 41-letni mężczyzna mężczyzna poza zabójstwem oskarżony jest także o usiłowanie zabójstwa dwóch kolejnych funkcjonariuszy policji, posiadania broni palnej i amunicji bez wymaganego pozwolenia, kierowania pojazdem mechanicznym w stanie nietrzeźwości obraz uprawy konopi innych niż włókniste.

Oskarżony po wejściu na salę rozpraw był uśmiechnięty, następnie przyznał się do zabójstwa.

- Przyznaje się do zabójstwa. Nie przyznaje się do dwóch prób zabójstw, do reszty zarzutów się przyznaje. Nie będę składał wyjaśnień - mówił przed sądem Radosław Ś., nie wyrażając skruchy.

Później sąd odczytał jego wcześniejsze zeznania z maja 2021 roku.

- Żałuję tego, co się wydarzyło. Gdybym mógł cofnąć czas. Wszedł we mnie diabeł tak mi się wydaje. Nie chciałem nikogo skrzywdzić - mówił wówczas oskarżony.

Radosław Ś. powiedział przed sądem, że podtrzymuje te zeznania. Ś. przyznał się do większości zarzucanych mu czynów. Zgadza się z oskarżeniem, że zabił policjanta i prowadził auto pod wpływem alkoholu. Nie uważa jednak, żeby usiłował zabić dwóch pozostałych mundurowych, którzy uczestniczyli w feralnej interwencji przy ul. Chełmońskiego w Raciborzu. Częściowo nie zgadza się również z zarzutem uprawy marihuany. Przyznaje, że miał hodowlę, jednak od marca 2021 roku, a nie jak zarzuca mu prokuratura od października 2020 roku.

W trakcie pierwszej z rozpraw, Ś. nie chciał składać wyjaśnień, ani odpowiadać na pytania sędziego, prokuratora, a nawet swojego obrońcy. - Przyznaje się do zabójstwa. Nie przyznaje się do próby zabójstwa dwóch pozostałych policjantów. Do reszty się przyznaje. Nie będę składał wyjaśnień - mówił przed sądem Radosław Ś.

Broniący Ś., adwokat Michał Legierski jeszcze przed jej rozpoczęciem wnioskował o wyłączenie jawności procesu na czas składania wyjaśnień oskarżonego. Jak zaznaczał oskarżony ma w tym interes prywatny.

- Pewne okoliczności, które są dla oskarżonego istotne, mogłyby być nieprawidłowo zinterpretowane przez przedstawicieli mediów - wyjaśniał Michał Legierski, obrońca oskarżonego Ś. Ostatecznie do wyłączenia jawności jednak nie doszło. Sąd przychylił się w tym przypadku do sprzeciwu wobec tego, który złożyła prokurator.

Ze względu na odmowę składania wyjaśnień, prowadząca sprawę sędzia Grażyna Suchecka odczytała dotychczas złożone przez Ś. wyjaśnienia. Ten składał je trzykrotnie. Dwa razy bezpośrednio po zatrzymaniu - 5 i 6 maja 2021 roku, a także później, już w 2022 roku. Za każdym razem przyznawał się do zabójstwa. Twierdzi jednak, że nie chciał nikogo skrzywdzić.

- Żałuję tego, co się wydarzyło. Nie chciałem nikogo skrzywdzić. Gdybym mógł cofnąć czas. Wszedł we mnie diabeł, tak mi się wydaje - powiedział wówczas Ś., który w trakcie rozprawy dodał: "chciałbym podkreślić, że nikogo nie chciałem skrzywdzić".

W trakcie przesłuchania na 6 maja, morderca policjanta złożył obszerne wyjaśnienia z tego, co działo się na kilkanaście godzin przed zabójstwem. Co do samego zdarzenia zasłaniał się jednak niepamięcią. Jak mówił, przez cały okres majówki 2021 roku był u niego - w jego domu w Siemoni - jego syn, Borys. 3 maja, Ś. zawiózł nastolatka do Raciborza, gdzie ten mieszkał z matką, byłą partnerką, 41-latka.

- Syn w trakcie powrotu do domu, całą drogę płakał. Gdy go zawiozłem, pomachał mi na pożegnanie, a ja wróciłem do domu. Zacząłem pić. Piłem tylko piwo, około ośmiu piw. Wstałem i kolejnego dnia nic nie pamiętam. Wyjechałem z domu. Ubrałem się w mundur policyjny. Kupiłem go latem 2020 roku na wieczór kawalerski. To był moim zdaniem oryginalny strój policyjny - wyjaśniał Ś.

4 maja mężczyzna ubrany w policyjny mundur zabrał ze sobą torbę, do której spakował kajdanki - również kupił je na wieczór kawalerski latem 2020 roku - oraz dwa pistolety: glock i broń maszynową skorpion, które posiadał już wówczas od około ośmiu, a może nawet dziesięciu lat.

- Broń kupiłem w Polsce od znajomego z Czech. Kupiłem tę broń bo była okazja, była tania. Zakupiłem ją z myślą, że może kiedyś sprzedam ją drożej. Była zakopana w lesie w Rudach. Po powrocie do Polski wykopałem ją i trzymałem we wnęce w piwnicy, w domu w Siemoni. Nikt nie wiedział, że taką broń posiadam - tłumaczył oskarżony.

Jak wyjaśniał Ś. nie był świadomy tego co się wówczas działo. - Mój mózg został wyłączony z gniazdka - powiedział, dodając, że wcześniejszego dnia na pewno wziął leki, które przepisał mu lekarz. Wiedział, że nie można łączyć ich z alkoholem, a mimo to pił. Jak zresztą podkreślał nie po raz pierwszy.

W drodze do Raciborza, Ś, jak wyjaśniał. zatrzymał się w ok. Sośnicowic. Tam miał kłócić się z jakimś kierowcą. Następnie dotarł do Raciborza w okolice bloku, w którym mieszka obecny partner jego byłej żony. Ten zdaniem Ś. miał krzywdzić jego syna. - Chciałem go skrzywdzić (partnera byłej żony - przyp. red) Mam przebłysk, że rozmawiałem tego dnia z Izabelą (byłą żoną - przyp. red). Nie pamiętam o czym z nią rozmawiałem. Nie pamiętam żebym był na stacji. Nie pamiętam żebym rozmawiał z policjantami - zaznaczał oskarżony.

- Kolejną rzeczą, którą pamiętam było, jak upadałem. Nie pamiętam, jak oddałem strzał. Nie kwestionuje oddania tych strzałów. Nie wiem czy tego dnia wziąłem tabletkę Altrox - mówił śledczym Radosław Ś, którego wyjaśnienia odczytane podczas pierwszej rozprawy dotyczyły też uprawy marihuany.

W trakcie pierwszej z rozpraw zeznawać miała także matka Ś., Anna. Kobieta podobnie jak syn skorzystała jednak z prawa do odmowy składania wyjaśnień. Wraz z nią do sądu przyszła żona Ś., Urszula. Matka mordercy opuszczając salę płakała. Ś. z kolei prosił partnerkę, żeby ta pomogła matce. Wyprowadzany przez policjantów powiedział: "kocham cię, trzymaj się mamo".

Zabójstwo policjanta Michała Kędzierskiego to największa tragedia w polskiej policji ostatnich lat. Doszło do niej nieco ponad rok temu, na początku maja 2021 roku w Raciborzu. Raciborska policja odebrała wówczas kilka zgłoszeń dotyczących podszywania się pod prawdziwych mundurowych.

Jak z nich wynikało, mężczyzna w policyjnym mundurze, ale cywilnym samochodem, niewykorzystywanym przez policję miał zatrzymywać do kontroli samochody. Do tego miał nienaturalnie się zachowywać, jak pod wpływem alkoholu lub narkotyków.

- Pojawił się na stacji benzynowej w stroju łudząco podobnym do policyjnego munduru. Tam zachowywał się dziwnie, a następnie wsiadł do prywatnego samochodu - wyjaśniała wówczas podinsp. Aleksandra Nowara, oficer prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.

Na miejsce - ul. Chełmońskiego w Raciborzu - zdecydowano się więc wysłać prawdziwy patrol policji. Wśród skierowanych do interwencji policjantów był mł. asp. Michał Kędzierski. To on podszedł do podejrzanie zachowującego się mężczyzny, spytał czy jest policjantem, na co ten odpowiedział, że jest w przebraniu z wieczoru kawalerskiego.

Następnie mł. asp. Kędzierski poprosił mężczyznę o wylegitymowanie się. Gdy Ś. rzekomo sięgał po dokumenty, wyjął pistolet - glocka - z którego oddał dwa śmiertelne strzały z bliskiej odległości. Wówczas 40-latek otworzył też ogień do interweniującego wraz z mł. asp. Kędzierskim mundurowym. Ten odpowiedział tym samym. Ranił napastnika i obezwładnił go, a następnie zatrzymał. W chwili zatrzymania Ś. był pijany. W wydychanym powietrzu miał ponad dwa promile alkoholu.

Oskarżony w sprawie Radosław Ś. to 41-latek ze średnim wykształceniem. Przed zabójstwem pracował "na czarno" jako dekarz. Przebywał również w Holandii, z której wrócił na początku pandemii koronawirusa, wówczas zamieszkał w Siemoni. Mężczyzna leczył się psychiatrycznie, przyjmował leki, był pod obserwacją lekarza psychiatry. W przeszłości karano go za przestępstwa związane z narkotykami. Za zabójstwo policjanta, mł. asp. Michała Kędzierskiego grozi mu dożywocie.

Jak zaznaczył jego obrońca po pierwszej rozprawie, jego klient przyznaje się do winy i podtrzymuje swoje zeznania. Zamierza współpracować ze śledczymi. Ze swojej strony ubiega się jednak o uczciwy proces. Wiadomo, że obrona będzie wnioskować o ponowną opinię biegłych psychiatrów w sprawie Ś. Ta, która jest w aktach, jej zdaniem jest zbyt lakoniczna.

Kolejna rozprawa przeciwko Radosławowi Ś. odbędzie się ponownie w rybnickim sądzie okręgowym za nieco ponad dwa tygodnie, 22 lipca. Wówczas zeznawać mają jego żona - wyraziła taką wolę - oraz ojciec, Stanisław Ś.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl