Skazany za zbrodnię miłoszycką wychodzi na wolność. Niewinny?

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Norbert Basiura od początku przekonuje, że jest niewinny
Norbert Basiura od początku przekonuje, że jest niewinny
Norbert Basiura skazany przed kilkunastoma dniami za udział w zbrodni miłoszyckiej wychodzi na wolność. Chodzi o gwałt i zabójstwo, za które wcześniej 18 lat spędził niewinnie w więzieniu Tomasz Komenda. Pod koniec września na 25 lat więzienia za udział w tej zbrodni sąd skazał Ireneusza M. oraz właśnie Norberta Basiurę - strażaka z Jelcza-Laskowic. Dziś sąd apelacyjny wypuścił go z aresztu. Ireneusz M. zostaje za kratami. Obaj od początku twierdzą, że są niewinni.

Wrześniowy wyrok sądu okręgowy skazujący obu mężczyzn na kary po 25 lat więzienia nie zapadł jednogłośnie. Jedna osoba – z pięcioosobowego składu orzekającego - głosowała za uniewinnieniem.
Norbert Basiura większość śledztwa i cały proces przed sądem okręgowym spędził na wolności. Kiedy sąd uznał go za winnego zabójstwa Małgosi i skazał na 25 lat więzienia, postanowił go aresztować. Z sali rozpraw został odprowadzony prosto do celi.

Ireneuszu M. był tymczasowo aresztowany od postawienia mu zarzutów w sprawie miłoszyckiej, czyli od czerwca 2017. Areszt kończył mu się z ostatniego dnia października, ale wraz z wyrokiem areszt mu przedłużono o kolejne 3 miesiące. I ta decyzja sądu okręgowego dziś została utrzymana w mocy.

Sąd apelacyjny nie uzasadnił dzisiaj swojego orzeczenia. Nie wiadomo więc, czy sąd okręgowy popełnił błędy zarządzając aresztowanie Basiury, czy też sąd wyższej instancji uznał dowody za tak słabe, że nie uzasadniają aresztowania. Może być też trzeci powód - sędziowie mogli uznać, że nie mataczył, nie uciekał, przyszedł na ogłoszenie wyroku i nie ma konieczności aresztowania go, zanim wyrok się nie uprawomocni.
Uzasadnienie – zdecydowano – poznamy w czwartek.

To niespotykane, żeby osoba skazana za morderstwo i to na tak surowy wyrok przebywała na wolności. Dzisiejsza decyzja jest prawomocna. Oskarżenie nie może się od niej odwołać. Norbert Basiura jeszcze dziś musi być na wolności.

A co dalej ze sprawą? Sąd okręgowy pisze uzasadnienie swojego wyroku. Później prokuratura i obrona będą mogły się odwołać do sądu apelacyjnego. Jeśli argumenty obrony zostaną odrzucone, wyrok się uprawomocni. Wtedy Norbert Basiura będzie musiał pójść za kraty już jako prawomocnie skazany. Chyba, że wyrok zostanie uchylony i sprawa trafi do ponownego rozpoznania w sądzie okręgowym.

Piętnastoletnia Małgosia bawiła się na dyskotece w Miłoszycach koło Jelcza-Laskowic w sylwestrową noc z 1996 na 1997 rok. Dziewczynka została brutalnie zgwałcona, a potem pozostawiona w środku nocy na mrozie. Jej ciało znaleziono dopiero następnego dnia. Za zbrodnię tę skazany został Tomasz Komenda. Po 18 latach, które spędził w więzieniu okazało się, że zbrodni nie popełnił, a w Miłoszycach w ogóle go nie było. Po uwolnieniu Komendy przed sądem stanęło dwóch innych mężczyzn podejrzewanych o dokonanie tej zbrodni - to właśnie Ireneusz M. i Norbert Basiura. Wiadomo jednak, że był także trzeci sprawca. Kto nim był? Wciąż nie wiadomo. Kolejne pojawiające się w tej sprawie tropy okazują się mylne.

Nazwisko Norberta Basiury pojawiło się w śledztwie już kilka miesięcy po zbrodni. - Nazywam się Norbert. Byłem ochroniarzem na dyskotece. Od dwóch tygodni miałem telefony z pogróżkami, które w 50 procentach zostały spełnione. Zostałem napastowany przez osoby podpłacone. Mówili że stracę życie, stracę dziewczynę. Mówili że podpłacą kogoś, żeby mnie załatwili - mówił w reportażu radiowym nagranym tuż po zbrodni. Reportaż był nagrywany w mieszkaniu rodziców zamordowanej dziewczynki. Później w sprawie pobicia Norbert Basiura złożył zeznania w prokuraturze.

Zobacz także

- Norbert Basiura manipulował śledztwem w pierwszych latach - twierdzi sąd okręgowy. - Starał się sprowadzić je na manowce. To pośrednio dowód, że jest winny. Dodatkowo obciąża go zmienianie wyjaśnień w trakcie śledztwa i procesu. Dostosowywał to, co mówił, do tego czego dowiadywał się o dowodach, jakie go obciążają. Najpierw mówił, że na odzieży Małgosi mogły być jego włosy, może krew przypadkiem, bo może się z kimś bić i przypadkiem zabrudzić. Dopiero gdy mu powiedziano, że jest tam też jego nasienie, zaczął mówić, że mogło dojść do "niepłciowego seksu" w szatni na dyskotece.

Tak Norbert Basiura przekonywał nas o swojej niewinności

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Skazany za zbrodnię miłoszycką wychodzi na wolność. Niewinny? - Gazeta Wrocławska

Wróć na i.pl Portal i.pl