Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skandal z karetką i zwłokami: Przepisy muszą się zmienić!

Katarzyna Kapusta
O skandalu, do którego doszło po wypadku na drodze S1, pisaliśmy jako pierwsi
O skandalu, do którego doszło po wypadku na drodze S1, pisaliśmy jako pierwsi DZ
Od sześciu lat ratownicy medyczni walczą o to, by uregulować prawnie sprawy odstąpienia od medycznych czynności ratunkowych, wskazania lekarza odpowiedzialnego za stwierdzenie zgonu w takiej sytuacji oraz dalszego postępowania z ciałem pacjenta. - Obowiązują nas przepisy z 1959 roku, które mają się nijak do rzeczywistości - mówi Andrzej Kopta, wiceprezes Zarządu Społecznego Komitetu Ratowników Medycznych.

Nowa dyskusja o przepisach to efekt skandalu z 13 lipca. Na drodze S1 doszło wówczas do wypadku: samochód osobowy zawracając w niedozwolonym miejscu wjechał pod koła tira. Karetka pogotowia zabrała najciężej poszkodowanego kierowcę auta, ale 55-letni mężczyzna zmarł w drodze do szpitala. Karetka... wróciła na miejsce wypadku i porzuciła zwłoki na poboczu, o czym "Dziennik Zachodni" poinformował jako pierwszy. Ta sytuacja wzbudziła ogromne emocje również w środowisku ratowników medycznych. Stała się jednak punktem wyjścia do dyskusji na temat przepisów.

CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Ratownicy zostawili zwłoki na poboczu. "Bierzcie go" - mieli krzyknąć do policjantów

Bo ratownik jest... ofiarą

Nieuregulowana jest kwestia, jak ratownicy mają postępować, gdy zwłoki znajdują się w karetce - mówi Kopta. - Czyli: ratownik medyczny jest ofiarą braku przepisów prawa. Szokować i dziwić może zachowanie ratowników z Mierzęcic, jeśli nie znamy kontekstu prawnego, w jakim się znaleźli. Wrócili na miejsce zdarzenia i zachowali się tak, jak im pozwalało prawo. Bardzo nam zależy na zmianie przepisów lub ich doprecyzowaniu. W ubiegłym roku przedstawiliśmy nawet politykom projekt konkretnych rozwiązań. Choć spotkał się z zainteresowaniem, sprawa do dziś nie jest uregulowana - dodaje.

Dyskusja rozgorzała nie tylko w środowisku ratowników medycznych, ale także wśród lekarzy i w Ministerstwie Zdrowia.
Potrzebny koroner

Lekarze rodzinni od lat walczą o powołanie instytucji koronera, który przejąłby zakres obowiązków lekarzy dotyczący stwierdzenia zgonu i wystawienia karty zgonu.

- W świetle obowiązujących przepisów ratownik medyczny nie ma uprawnień do stwierdzenia zgonu. Kto zatem może to stwierdzić? Pytanie jest stawiane każdego dnia w każdej miejscowości w Polsce - mówi dr Bożena Janicka, prezes Porozumienie Pracodawców Ochrony Zdrowia.

CZYTAJ KONIECZNIE SZCZEGÓŁY TYLKO W DZIENNIKU ZACHODNIM:
ZMARŁ W KARETCE. RATOWNICY ZOSTAWILI CIAŁO NA POBOCZU

Obecnie procedury są bardzo skomplikowane. W świetle obowiązujących przepisów, każdy lekarz, nawet dentysta, jest uprawniony i jednocześnie zobowiązany do stwierdzenia zgonu, bez względu na specjalizację. Wystawienie karty zgonu jest obowiązkiem lekarza, który w ciągu trzydziestu dni przed zgonem udzielał choremu świadczeń lekarskich. Sytuacja robi się jednak bardziej skomplikowana, gdy pacjent umiera na przykład na wakacjach, albo w wyniku wypadku. Wówczas uzyskanie aktu zgonu może okazać się zadaniem bardzo trudnym. Stąd pomysł powołania instytucji koronera, co - zdaniem lekarzy - rozwiąże problem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!