- Mama wezwała pogotowie do brata, bo miał omamy. To wynikało z tego, że pił, miał problem z alkoholem - mówi siostra mężczyzny. -Brat trafił do szpitala w Malborku w piątek, 11 listopada. Myślałam, że został przewieziony do Starogardu Gd., gdzie już raz był, ale okazało się, że go tam nie ma. W poniedziałek poszłam więc z mamą do niego w odwiedziny w Malborku i dowiedziałam się, że nie żyje.
Z informacji, które zebrała siostra, miałoby wynikać, że po przywiezieniu do malborskiej lecznicy 54-latek wyszedł z niej, a po pewnym czasie został znaleziony w stanie wychłodzenia i drugi raz trafił do szpitala.
- To było tego samego dnia, gdy został przyjęty - twierdzi kobieta. - Jeśli chodzi o przyczynę śmierci, udało mi się dowiedzieć, że był problem z płucami.
Lekarz z Malborka uprawiał konopie. Został oskarżony
Z jakimi dolegliwościami 54-latek trafił do szpitala? Kiedy się oddalił? Kiedy został znaleziony i powtórnie przywieziony? Szpital wyjaśnia, że na te i inne pytania nie może odpowiedzieć: to tajemnica lekarska. Nie może nawet potwierdzić, czy ta osoba była przyjęta. Tłumaczy jednak, że wskazane przez siostrę daty nie do końca się zgadzają. To akurat ma drugorzędne znaczenie.
- Abstrahując od przypadku wskazanej osoby, pacjenci będący w stanach upojenia alkoholowego lub delirium są, co do zasady, zawożeni przez zespoły ratownictwa medycznego do szpitali psychiatrycznych. Do szpitala w Malborku są przywożeni ci pacjenci, u których wymagana jest interwencja lekarska, np. chirurgiczna z powodu jakiegoś urazu - wyjaśnia Paweł Chodyniak, prezes spółki Powiatowe Centrum Zdrowia zarządzającej malborskim szpitalem.
Można więc tylko domyślać się, że z jakimś urazem trafił też 54-latek. Na pewno istotne jest uściślenie, skąd się oddalił: czy z izby przyjęć, na którą trafia się w pierwszej kolejności, czy już z oddziału szpitalnego, gdzie jest kierowany z izby. Mogło dojść do takiej sytuacji, iż pogotowie przywiozło go na izbę i wyszedł, nim jeszcze zbadał go lekarz dyżurny. - Nie potwierdzam, nie zaprzeczam - mówi prezes PCZ, powołując się na tajemnicę.
- Mojemu bratu życia to nie zwróci, ale ja bym chciała, żeby więcej coś podobnego się nie powtórzyło, że ktoś sobie wychodzi, potem jest znów przywożony i umiera - dodaje siostra.
Prokuratura przeprowadziła sekcję zwłok, by wykluczyć udział osób trzecich w okresie między zniknięciem ze szpitala i powtórnym przywiezieniem. Nie zajmuje się wątkiem, który miałby dotyczyć ewentualnych rzekomych zaniedbań w szpitalu, skutkujących oddaleniem się pacjenta i potem domniemanego wpływu tej „ucieczki” na jego stan zdrowia i śmierć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?