Severski: Polacy są dobrymi szpiegami. Mają te złodziejskie cnoty

Redakcja
Fot. archiwum
- Z mojego doświadczenia wynika, że w polskim wywiadzie lepsze są dziewczyny niż faceci. Ale Polacy w ogóle są dobrymi szpiegami. Idealnie się nadają do konspirowania, do konfabulowania, manipulowania - mówi były oficer polskiego wywiadu Vincent V. Severski w rozmowie z Anitą Czupryn.

Jak to jest być szpiegiem na emeryturze?
Szpieg nigdy nie jest na emeryturze.

To wiem. Pytam o to, czy pańska wiedza, umiejętności, doświadczenie nadal są wykorzystywane przez służby polskiego wywiadu?
My o sobie nigdy nie mówimy, że jesteśmy na emeryturze. Wiedzę, którą zdobywa się przez całe życie, gromadzi się w głowie, ona się odkłada, ale my nie jesteśmy właścicielami naszej własnej pamięci. My ją posiadamy, ale nasza pamięć jest własnością państwa. Nie możemy nią dysponować. To duże utrudnienie w życiu. Odszedłem z wywiadu w 2007 r., ale charakter pracy, szczególnie w pionie operacyjnym, jest taki, że nie da się zostawić agentury, źródeł, jakie się prowadziło, z dnia na dzień. Ta nasza pamięć, która zostaje, jest tylko odtwórcza. Dlatego ja się nie zastanawiam, nie wspominam, nie kładę się do łóżka i nie wstaję z niego z myślą: "O, kurczę, zajmowałem się takimi sprawami". Mam wyćwiczoną pamięć i wiem, o czym nie należy pamiętać. Gdybym chciał pamiętać o tym wszystkim, co robiłem przez 27 lat, to siedziałbym teraz roztrzęsiony i znerwicowany.

Odszedł Pan z wywiadu w czasie, kiedy władzę w Polsce sprawowało Prawo i Sprawiedliwość. Co było powodem pańskiej rezygnacji ze służby?

Zdarzało mi się, że w urzędzie dawałem nie ten dowód, co trzeba. W banku ciągle miałem kłopoty z podpisem, musiałem go poprawiać. Ale zmiana tożsamości to jest ABC funkcjonowania szpiega

Odszedłem na własną prośbę, ale nie z własnej woli. Powodów było 100, a może 150. Najprościej mówiąc, miałem dość. Byłem zmęczony, wyczerpany. Ale pracowałem 27 lat i nie wtopiłem - żyję. Ale moje osobiste powody to jedna sprawa. Druga to były powody zewnętrzne. Moim zdaniem służby - i mówię tu tylko o wywiadzie - są zbyt mocno, nie to, że wykorzystywane, choć one zawsze są, czy ktoś tego chce, czy nie, częścią instrumentarium politycznego państwa. Tak jest wszędzie na świecie. Ale nas ten PiS za bardzo kochał. A to jest niedobrze. Służb nie trzeba kochać, ale nie trzeba też ich kopać. Należy je zostawić w spokoju, żeby pracowały. Finansowo bardzo się poprawiło, ale w tym też był problem. PiS myślał, że nas kupi. Oczywiście oficerowie wywiadu chcą dobrze zarabiać, ale jeśli się nie czuje powołania do tej pracy, to nie ma tam co robić. Jeśli jednym daje się nieograniczone premie, bo są bliżej szefa, to w innych, którzy prowadzili bardziej ryzykowne operacje, a premii nie dostali, powstaje frustracja. W dawaniu premii nigdy nie ma sprawiedliwości. A wie pani, co jest najgorsze dla takiej służby jak wywiad? Demoralizacja i frustracja. Nie ma gorszej choroby.

Co najbardziej stresuje oficera wywiadu w trakcie jego pracy, w której przecież standardem jest udawanie kogoś innego, niż się jest?
To podstawowa treść naszego funkcjonowania: zmiana tożsamości. My już nawet czasami nie dostrzegamy, kim jesteśmy. Zdarzało mi się, że w urzędzie dawałem nie ten dowód, który trzeba. W banku ciągle miałem kłopoty z podpisem, bo nie miałem własnego podpisu. Miałem zmienione nazwisko, wyrobiony podpis służbowy, więc często musiałem go poprawiać. Ale zmiana tożsamości to jest abc funkcjonowania szpiega. A co jest najbardziej stresujące? Cały zawód jest stresujący. Jego podstawową cechą jest permanentny stres. Tego się nie dostrzega, to wychodzi po latach, w moim przypadku był to nowotwór krtani.

CZYTAJ TEŻ:
* Ilu szpiegów jest w Polsce? Najmocniej trzyma się wywiad rosyjski
* Czempiński: Rosyjscy szpiedzy lubią być w Polsce
* Rymanowski: Spowiadałem szpiega
* Czempiński: Chińscy szpiedzy są już w Polsce
* Śmierć rosyjskiego szpiega związana ze Smoleńskiem? "Putin to morderca"

Niektórzy wrzucają nas do jednego worka z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Centralnym Biurem Antykorupcyjnym, Centralnym Biurem Śledczym, częścią służb wojskowych, a to nie jest tak. Wszystkie te służby, które działają w kraju, mają charakter policyjny. Działają na podstawie obowiązującego wewnątrz kraju prawa. Natomiast oficer wywiadu ma mentalność złodzieja. Naszym zadaniem jest, w cudzysłowie: oszukać, wykraść, wyrwać, dobrać się do informacji, których ktoś inny nie chce nam dać. Wszystko, co planujemy, robimy pod kątem tego, jak obejść wszystkie możliwe istniejące zabezpieczenia. Bo to, co dla nas jest najciekawsze, jest najczęściej zabezpieczone, ukryte, schowane, zamknięte w szafie albo u kogoś w głowie. Dlatego prowadzimy w najogólniejszym ujęciu dwa rodzaje działań: werbunki, czyli zdobywanie informacji, które ktoś ma w głowie, i operacje specjalne, czyli powiedzmy, włamanie się do kasy pancernej albo obserwacja ukrytego miejsca. Kontrwywiad ma łapać szpiegów, czyli złodziei. A my mamy nie dać się złapać. A najlepiej jeszcze tego, który usiłuje nas złapać, zwerbować, aby przeszedł na naszą stronę.

(...)

W jakich więc sytuacjach mieszała się Panu ta prawda z kłamstwem, rzeczywistość z wykreowanym wizerunkiem?
W sytuacjach bardzo prozaicznych. Taką typową sytuacją jest moment, kiedy człowiek się budzi i nie wie, gdzie jest. Potrzebuje chwili, żeby się zorientować, jaki hotel, w jakim kraju. To są sekundy, ale ta projekcja jest bardzo silna. Bywa, że zdarza się to we własnym łóżku. To jest ostrzeżenie: uważaj, coś się dzieje. To jest też sygnał, że trzeba natychmiast wziąć się w garść. Ale tego się nie da ominąć. To trwa do końca. Z biegiem czasu, kiedy jest tak duże obciążenie psychiczne, natłok informacji, wrażeń, zdarzeń, miejsc, w których się było, taka projekcja zaczyna się pojawiać. Są i inne sytuacje, ale ta jest symboliczna.

Rozważał Pan kiedykolwiek, że ma schizofrenię?
Klaus Fuchs ładnie powiedział, że bycie podwójnym agentem to schizofrenia kontrolowana. Coś w tym jest.

Iloma paszportami Pan się posługiwał?
Wbrew pozorom nie miałem ich tak wiele. No, parę paszportów. Ale tożsamości miałem zdecydowanie więcej. Często buduje się tożsamość dla jednego oficera do jednej konkretnej sprawy. A nie ma dwóch takich samych spraw. Każdą trzeba było budować od początku. Bywa, że jej opracowanie trwa latami.

Jakie cechy charakteru predestynują do bycia szpiegiem?
Nie ma idealnych cech. Są wymagane minima, jakie musi przejść kandydat, który się zgłasza do pracy w wywiadzie. Musi mieć odpowiedni poziom inteligencji. O wiedzy nie mówimy, bo to z reguły młodzi ludzie. Muszą być wytrzymali psychicznie i fizycznie, odpowiedzialni, koleżeńscy, muszą mieć wyraźną i dobrą moralność. W tej kolejności.

Podał Pan cechy pracownika, jakiego chciałby mieć każdy pracodawca. Ale praca szpiega to chyba coś więcej.
Chcieć to jedno, a mieć to drugie. My tych ludzi rzeczywiście sprawdzamy, czy oni tacy są. Proces weryfikacji jest bardzo długi. Trwa wiele miesięcy, łącznie z wykrywaczem kłamstw, testami psychologicznymi itd. Oczywiście, że takie cechy są pożądane wszędzie. Ale do momentu, kiedy szpiega się tworzy, buduje, lepi, to my jeszcze nie wiemy, jaki on jest. Teoretycznie najlepszymi szpiegami są prawnicy, politolodzy, socjologowie. Muszę pani powiedzieć, że moimi najlepszymi współpracownikami byli na przykład politolodzy, był poligraf, był też artysta malarz, weterynarz. Wykształcenie to ważna rzecz, ale to coś wychodzi później. Okazuje się, że czasami taki, który ukończył chemię nieorganiczną na niszowym uniwersytecie posiada wybitne umiejętności i zdolności. Niekoniecznie do produkcji materiałów wybuchowych. Ale najważniejsze cechy to wyobraźnia, fantazja, pomysłowość.

CZYTAJ TEŻ:
* Ilu szpiegów jest w Polsce? Najmocniej trzyma się wywiad rosyjski
* Czempiński: Rosyjscy szpiedzy lubią być w Polsce
* Rymanowski: Spowiadałem szpiega
* Czempiński: Chińscy szpiedzy są już w Polsce
* Śmierć rosyjskiego szpiega związana ze Smoleńskiem? "Putin to morderca"

Zawsze lubiłem pracować z ekscentrykami i w swoim zespole dobierałem pracowników na zasadzie: im większy ekscentryk, tym lepiej. W tej robocie nie ma sztampy. Tworzy się scenariusze działania tak, aby każda operacja była sukcesem, nawet jeśli okaże się porażką. Ryzyko w tym zawodzie to jest normalna sprawa. Ale trzeba mieć przygotowane wyjście awaryjne, takie które cię uratuje, trzeba przewidzieć wszystkie okoliczności, zagrożenia, zdarzenia. Trzeba mieć też odpowiednią wiedzę. W naszym języku tę wiedzę nazywamy enigmatycznie sytuacją wywiadowczą terenu SWT. Za tym kryje się gigantyczna, encyklopedyczna wiedza dotycząca warunków miejscowych, sytuacji bieżącej, mentalności ludzi, historycznych uwarunkowań. To wszystko trzeba wiedzieć, znać. Weźmy dla przykładu Czarnogórę. Trzeba wiedzieć np., że Czarnogóra to, powiedzmy, półkolonia rosyjska i co z tego dla nas wynika. Gdzie za niewłaściwe słowo można dostać w dziób.

Kto jest lepszym szpiegiem: kobieta czy mężczyzna?
Z mojego doświadczenia wynika, że kiedy po 1990 r. pojawiły się dziewczyny, to w polskim wywiadzie lepsze są dziewczyny niż faceci. Ale Polacy w ogóle są dobrymi szpiegami. Idealnie się nadają do konspirowania, do konfabulowania, manipulowania. Złodziejskie cnoty. Najgorszymi szpiegami są Niemcy. Nie mają fantazji, jaka jest w tym zawodzie potrzebna. Są za to doskonałymi policjantami, mają świetny kontrwywiad. Więc z wywiadem to u nich gorzej. Ale nasze dziewczyny są ładne, choć uroda nie jest decydująca przy wyborze. One z reguły są atrakcyjne, dobrze wykształcone i mają parcie na robotę, dużo więcej entuzjazmu, pomysłowości i są bardziej odważne.

Od pięciu lat jest Pan na emeryturze, ale pracując wiele lat na takiej adrenalinie, nie zostały Panu typowo szpiegowskie nawyki operacyjnego oficera wywiadu? Na przykład idzie Pan na spotkanie ze mną, ale wcześniej sprawdza, kim jestem?
Ależ oczywiście, że przed pójściem na spotkanie z panią sprawdziłem w internecie, co pani pisała, jaki ma pani styl, dla jakiego pisma pracuje. To elementarne rzeczy. Nie znaczy to, że próbuję panią przejrzeć i później w rozmowie manipulować. Już tego nie robię, dlatego że nie mam takiej potrzeby. Kiedyś prawie każdy kontakt oceniałem pod kątem, czy nadaje się do konsumpcji, pożarcia. Moim interesem w spotkaniu z panią jest opowiedzenie, jak żyjemy, po to, aby społeczeństwo o nas wiedziało, że nie jesteśmy potworami, które torturują więźniów w Kiejkutach czy obalają premierów. Pożeranie to dysfemizm oczywiście. Ale po tylu latach te nawyki są nie do usunięcia i nawet nie próbuję tego robić. Jedyne, czego nie robię, to nie sprawdzam siebie. Nie kontroluję, czy jestem obserwowany w swoim własnym mieście. Mimo to nawyki zostają.

Pierwsze szkolenia przebył Pan w osławionych Kiejkutach, ale potem jeździł Pan na szkolenia do innych krajów, m.in. USA. Są różnice miedzy szkoleniami szpiegów w siermiężnych latach 80. w Polsce i na Zachodzie?
Absolutnie nie ma powodów, abyśmy mieli jakiekolwiek kompleksy, ani wcześniej, ani teraz. Kiejkuty, cokolwiek by napisano w nurcie ściekowym internetu, to wspaniała szkoła, gdzie wykształcono pokolenia patriotów. Szczegółów dotyczących szkolenia nie mogę ujawnić. To nauka elementarnych zasad i technik, jakie się stosuje w każdym wywiadzie na świecie. Ale mimo nowoczesnych technologii, satelitów, najważniejsze jest to, co jest u kogoś w głowie.

(...)

Rozmawiała Anita Czupryn

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 15

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

A
Al
Może kolega Śledź nie sieje dezinformacji o sekcji "A" SWR która jakoby miała udział przy demontażu WSI. Te źródła pochodzące od emerytowanych oficerów amerykańskiego wywiadu to skażone źródła bo z wywiadu się nie wychodzi. Znawca tego nie wie?
Ś
Śledź
Juź od czasów chrześcijaństwa możemy na przykładzie św. Pawła (Szaweł) zobaczyć, że wcześniejsza działalność człowieka nie przesądza o tym jak w przyszłości ten człowiek będzie postępować.
Teoretycy i praktycy wywiadu od dawien dawna zajmowali się aspektem psychologicznym pracy wywiadowczej i postawami ludzi czynnie zaangażowanych w tę służbę. Bo własnie psychologia była jednym z ważniejszych elementów które decydowały o skuteczności działań wywiadowczych i ich bezpieczeństwie.
Fakt współpracy z wrogiem nigdy nie przesądza, że oficer wywiadu czy agent będzie dla nas nie przydatny lub będzie stanowł zagrożenie. Sądzenie, że wspópraca z sowietami deprecjonuje całkowicie oficerów wywiadu jest bardzo naiwna i pozbawiona podstaw.

Gdyby podchodzono do tej sprawy tak jak naiwny esyrider to nie mógłby w czasie II wojny światowej działać Roman Czerkawski, który zgodził sie na współpracę z Abwerą. Warto poznać szczegóły jego biografii, szczególnie te jej fragmenty dotyczące sekowania jego postaci ze środowiska polskich wojskowych w Anglii.

Takich postaci jest bardzo dużo. Dużo sie pisało o całkowitym rozwiązaniu służb bezpieczeństwa byłego NRD. Ale już znacznie mniej o podtrzymywaniu przez BND kontaktów z byłymi agentami NRD uplasowanymi w innych krajach. Zreszta historia utworzenia Bundesnachrichtendienst jest "bardzo interesująca". Poczytaj i będziesz zdziwiony.
e
easyrider
Apolityczni i profesjonalni ludzie z WSI? Jakim cudem, w większości członkowie komunistycznej PZPR mogli zachować apolityczność? Po licznych kursach partyjnych, przysięgach na sojuszniczą wierność Związkowi Sowieckiemu? W którym momencie stali się tacy apolityczni? Skoro raz dali sobie nagiąć karki i pozapisywali się do partii, to już ich później nie wyprostowali. Niech teraz opowiedzą dlaczego zapisywali się do PZPR-u? Dla kariery czy dla idei? Żadna odpowiedź dobrze o nich nie świadczy. Ani oficerowie karierowicze, ani zindoktrynowani politycznie nie są profesjonalistami. To tylko taka poza. Nigdy nie pracowali przeciwko Sowietom za to sami byli całkowicie zinfiltrowani przez GRU i KGB. Po tzw. transformacji ustrojowej większość swojej energii poświęcili na to, by się uwłaszczyć. To im wyszło faktycznie bardzo dobrze.
J
Ja-nek
W takim razie może odpowiesz CO Moskwa ma na Rydzyka skoro jest jej wielbicielem i partnerem biznesowym!!!!!?To pytanie zasadne,zgodne z twoją "logiką.....
J
Ja-nek
Dla twoich idoli z Moher Parti wcale nie Polska jest najważniejsza ale interes osobisty w postaci.......katastrofy smoleńskiej iinteresów pana dyr Rydzyka!Tylko te dwie sprawy i to......nieustannie!!!
Ś
Śledź
Czy w jakimś miejscu płakałem? Nie. Czy napisałem ze Enigma to jedynie sukces Polaków od początku do końca? Także nie. Czy napisałem coś nie szanowaniu nas przez Anglików? Także nie. Nawet wtrąciłem informacje o odznaczeniu Krystyny Skarbek. Praktycznie znam wiekszość literatury na ten temat począwszy od bzdur napisanych tuz po wojnie przez Anglików a skończywszy na ustaleniach Polsko - Brytyjskiej Komisji Historycznej dotyczącej Polsko - Brytyjskiej wspópracy wywiadowczej. Pisząc o Ianie Flemingu zrobiłem jedynie dygresję dotyczącą Enigmy, bo gdy sie dowiedział że NID częściowo służył do maskowania informacji wywwiadowczych spływajacych dzięki Enigmie, powiedział, że będzie pisać powieści szpiegowskie, ale tylko w konwencji sensacyjnej nierealistycznej.
ł
łże media
będąca pożyteczną idiotka, czy coś więcej?

W PRL-u nie było "polskich służb" - wszyscy pracowali dla KGB i nadal pracują, co był uprzejmy niejaki Vincent przypomnieć pożytecznej Anitce.
G
Gość
Przyznaję: Bardzo ciężko pracowali, by Polska NIE BYŁA POLSKĄ. Idole pani Czupryn?

Oni nienawidzą Prawa i Sprawiedliwości, bo dla tej partii to Polska, nasza Ojczyzna jest najważniejsza. Dla nich - niekoniecznie.
s
stary
Dziękuję uprzejmie Pani Anicie i Panu Vincentowi za bardzo interesujący artykuł .Nasza wyobraźnia o ludziach wywiadu ukształtowana najczęściej kiepskimi filmami lub sieczką prasowo-książkową ma się nijak do prozy życia szpiega.Pozdrawiam.
a
al
Tak, Polacy rozszyfrowali Enigme ale to byl dopiero poczatek drogi. Niemcy nie byli glupkami i Enigme caly czas zmieniali i ulepszali. Z naszymi osiagnieciami nic nie udaloby sie odczytac. Musial powstac pierwszy na swiecie komputer aby moc rozpracowac niemieckie szyfry. W szczytowym okresie Anglicy zatrudniali w Bletchley Park przy tej pracy 12 tysiecy ludzi. Nawet to nie umozliwialo odczytywanie wszystkiego. Dopiero zdobycie Enigmy ze zdobytego niemieckiego okretu podwodnego znacznie posunelo sprawe naprzod. Kiedy ja slysze po raz tysieczny placze, ze dalismy Anglikom enigme na talerzu a oni nas nie szanuja, to robi mi sie niedobrze.
Ś
Śledź
Zalewa nas bzdurna literatura na temat wywiadu. Jest niewielu autorów, co przeszli przez magiel wywiadowczy i teraz mogą przelać na papier swoje doświadczenia. Mam nadzieję, że Severski nie pójdzie w ślady Iana Fleminga, który stworzył postać nierealnego Bonda. Fleming był zdruzgotany tym, że służąc w morskim wywiadzie (NID), wraz z zespołem, w którym pracował, robił tak naprawdę za świecznik, maskujący dane zdobywane dzięki Enigmie i to dosłownie spływające do pokoju będącego obok jego pokoju nr 17 w admiralicji, w którym biedak pracował. Nie muszę dodawać, że Enigma została rozszyfrowana przez Polaków.

Faktycznie Polki od dawna brylowały w wywiadzie i odnosiły sukcesy, że choćby wspomnę Krystynę Skarbek odznaczoną przez Brytyjczyków wieloma medalami za pracę dla SIS i SOE. Jan Larecki w książce poświęconej tej postaci napisał: „Krystyna musiała przyciągać uwagę mężczyzn nie tylko urodą, ale i wyjątkową kobiecością, a przy tym dość energicznym sposobem bycia. Ulegali jej urokowi i zakochiwali się w niej bez reszty, co Krystyna wykorzystywała potem w swych późniejszych działaniach. Jedna ze współtowarzyszek wojennych trafnie scharakteryzowała uwodzicielską magię Krystyny wobec mężczyzn, jako mieszaninę energii, kokieterii, uroku i siły jej osobowości. Mogła wyłączyć i włączyć tę osobowość jak reflektor i oślepić każdego jej promieniem. I o dziwo, choć na ogół wszyscy bliscy jej sercu mężczyźni, a było ich przecież kilku, wiedzieli o sobie, jej przedziwny magnetyzm powodował, iż zabiegając o nią czy będąc z nią, nie byli o siebie zazdrośni. Jeden z nich opisywał, że była mieszaniną żywotności, kokieterii, wdzięku i delikatności. I, jak podkreślali potem jej znajomi, mimo swej urody potrafiła rozpłynąć się w tłumie, co przydawało się wtedy, gdy znikanie miało się stać jej drugą naturą. Potrafiła jak kameleon zmieniać się zależnie od sytuacji czy nastroju. Raz była wesoła i towarzyska, innym razem milcząca i nijaka. Charakterystyki jej, zależnie od tego, kto je formułował, bywały równie zadziwiająco podobne, jak i sprzeczne. Przypominała osobę o stu twarzach. I może dzięki temu pasowała do roli, jaka wypełniła znaczną, i właściwie najważniejszą, część jej dorosłego życia.".
Jestem przekonany, że kobieta agent powinna mieć coś, co pozwala jej zawierać przyjaźnie, zdobywać miłość i .. ważne informacje.

Inna kobietą, która odegrała bardzo ważną rolę w wywiadzie, ale do tej pory owianą bardzo wielką tajemnicą brytyjskiego wywiadu była Polska p. Halina Szymańska, żona byłego attache wojskowego w Berlinie, która utrzymywała bezpośredni kontakt z szefem Abwery (wywiadu niemieckiego) adm. Wilhelmem Canarisem i przekazywała Brytyjczykom za jego zgoda i inicjatywą informacje z jego sztabu.

Amerykanie w odróżnieniu od naszych rodzimych rozpolitykowanych gorących głów doskonale wiedzieli, że polski wywiad był dla Rosjan nie w pełni przezroczysty. Znali doskonale nazwiska szefów i znali ich osobiście, ale już nie znali oficerów operujących albo za granica albo w wywiadzie (nie kontrwywiadzie0 operujący w Polsce. Dlatego potrzebna była akcja taka jak przeprowadzona z rozwiązaniem WSI i ujawnieniem dokumentów. Zdaniem wielu emerytowanych oficerów amerykańskiego wywiadu maczała w tym palce sekcja „A” SWR mająca swych kretów i agentów wpływu obozie solidarnościowym. Dopiero po pewnym czasie Rosjanie rozpoczęli przegrupowanie swych agentów i ci co pracowali na „łaczności” musieli zająć się sprawami operacyjnymi. Przykładem była sprawa OLINA.
Severski był odznaczony amerykańskim odznaczeniem. Oni nie dają ich rosyjskim szpiegom :)
e
easyrider
Dawno należało wywalić całą tą "patriotyczną egzekutywę". Całkowicie znani byłemu Wielkiemu Bratu, zindoktrynowani, z mocno niepewnymi źródłami i to na Zachodzie. Po wstąpieniu do NATO, jedyną rolę jaką mogli spełniać to rola kotwicy. Ciekawostką jest, że pomimo całego psioczenia na Macierewicza, nikt nie próbuje przyjmować z powrotem tych "doświadczonych" wywiadowców. Przynajmniej pod tym względem Tusk ma trochę oleju w głowie. Inna kwestia, że doświadczeni to ci ludzie byli i są. Pytanie tylko w czym?
G
Gość
Państwo, które de facto nie jest suwerenne nie może posiadać SKUTECZNEGO wywiadu.
Siłą rzeczy wywiad jakim dysponuje Państwo, którego CAŁA PRZESZŁOŚĆ jest w archiwach rosyjskich i zduplikowana w dużej mierze w Izraelu i Waszyngtonie nie może wykraczać swoimi działaniami poza "swój ogródek" przydzielony przez w/w ośrodki "nadzoru".

Co to za szpieg, który prawi frazesy o patriotyzmie???
Od dawien dawna wiadomo, że w krajach satelickich służby są zinwigilowane oraz neutralizowane w zarodku (gdyby jakiemuś "romantykowi" przyszła do głowy praca dla "dobra Ojczyzny").

Wywiad państw satelickich jest ograniczony do inwigilacji swoich środowisk emigracyjnych. Nic więcej.
S
Sokrates
POkostki.
p
precz z komuną
czyba pani AQnitka nie chce wmówic Polakom, że niejaki Vincent pracował dla Polski? Pracował dla Moskwy i nadal pracuje.
Tak, Moskwa ma teczki i krótką smycz, a jak potrzeba, to polon lub kulka w potylice
Wróć na i.pl Portal i.pl