Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sepsa atakuje w Kwidzynie

Łukasz Bartosiak
Do pomorskich szpitali rocznie trafia kilkoro dzieci z podejrzeniem sepsy
Do pomorskich szpitali rocznie trafia kilkoro dzieci z podejrzeniem sepsy Robert Kwiatek/Archiwum
Lekarze z gdańskiego szpitala dziecięcego na Polankach toczyli walkę o życie trzyletniego Kuby z Kwidzyna. Zaatakowała go sepsa, której początkowa diagnoza brzmiała drastycznie - stan ciężki.

Chłopiec trafił pod opiekę medyków z wybroczynami na całym ciele, zapaleniem opon mózgowych, ponadto wymiotował. Po serii badań i przyjęciu lekarstw udało się zatrzymać postęp choroby.
Jeszcze w środowe popołudnie Kuba poszedł do przedszkola, gdzie czuł się dobrze i nie uskarżał się na żadne bóle. - Śmiał się, rozrabiał, bawił z dziećmi jak zawsze. Nie zauważyłam nic, co mogłoby wskazywać, że choruje - mówi wychowawczyni trzylatka.

Wieczorem w domu zrobił się niespokojny i marudził. Z czasem zaczął płakać z powodu bólu brzucha. Mama położyła go na łóżku, by wymasować wskazane przez trzylatka miejsce. To pomogło, jednak po dwóch godzinach Kuba zaczął gorączkować. Otrzymał leki na zbicie temperatury, ale i to nie przyniosło pozytywnego efektu.

- Kubuś zaczął się trząść, dostawał dreszczy od gorączki. Mąż zawiózł go na oddział ratunkowy szpitala w Kwidzynie. Lekarz zdiagnozował anginę i po pół godzinie wrócili do domu. Kubuś wcześniej miał problemy z gardłem, więc nie podejrzewaliśmy, że dzieje się coś poważniejszego - mówi Małgorzata Szymańska, mama chorego dziecka.

Następnego dnia rano na ciele chłopca pojawiło się mnóstwo niepokojących plam, które wykluczyły anginę. Rodzice zawieźli chorego do przychodni San-Med, gdzie tamtejsi lekarze - Paweł Maciejewski i Monika Stachurska - zdiagnozowali sepsę. Chłopcu natychmiast podano leki i po chwili znajdował się już w karetce pogotowia ratunkowego, która zawiozła go do szpitala w Kwidzynie, skąd po 15 minutach wyruszył transport do szpitala dziecięcego w Gdańsku.
- Po przyjeździe lekarz powiedział, że to bardzo poważna choroba i należy szybko działać. Pierwsze 24 godziny były najważniejsze dla życia naszego synka - relacjonuje Małgorzata Szymańska.
Chłopiec, mimo poważnego stanu, dzielnie walczył o życie. Wymiotował, miał drgawki i tracił siły, ale wciąż pozostawał przytomny. Lekarze po jakimś czasie zadecydowali jednak, by poddać go stanowi narkozy, z której wybudził się po kilkunastu godzinach. To był najtrudniejszy czas dla jego rodziców.

- Teraz jest już lepiej, o wiele lepiej. Kubuś prawie cały czas śpi, ale najważniejsze, że stan jego zdrowia znacząco się poprawił. Na 99 procent będzie mógł grać w piłkę. Udało mu się... Wykręcił się z tego... - nie kryje wzruszenia mama trzylatka.
W najbliższy wtorek chłopca czekają jeszcze specjalistyczne badania, które pozwolą odpowiedzieć na pytania, jak długo przeciągnie się jego pobyt w szpitalu i jakie dalsze leczenie trzeba będzie zastosować.

W przedszkolu Chatka Puchatka, do którego trzylatek na co dzień uczęszcza, podjęto wszelkie kroki, by choroba się nie rozprzestrzeniła. - Przeprowadziliśmy dokładną dezynfekcję całej placówki. Panie kucharki wyparzyły wszystkie naczynia. Bardzo dobrze zachowali się rodzice dzieci, którzy nie spanikowali - mówi Joanna Nojak, dyrektorka Chatki Puchatka.

- Przedszkole nie będzie objęte kwarantanną, gdyż nie ma takiej potrzeby. Dzieci z grupy zarażonego chłopca, jego rodzice i wychowawczynie profilaktycznie otrzymały antybiotyki - informuje Jolanta Mielniczak-Biesiekierska, dyrektorka Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Kwidzynie.

"Przedszkole jest bezpieczne. Sepsą można się zarazić tylko poprzez bezpośredni kontakt, tj. spanie w tym samym łóżku, jedzenie z tych samych naczyń albo pocałunek" - takiej treści komunikat wisi przy drzwiach wejściowych. Paniki wielkiej nie ma. Są tylko jednostkowe przypadki nieobecności na zajęciach. - Żona dzwoniła do przychodni i dowiedziała się, że nie ma żadnego zagrożenia. Niektórzy niepotrzebnie robią zamieszanie - kwituje Damian Gromelski, ojciec czteroletniego chłopca.
Jak piorun
Sepsa (inaczej posocznica) nie jest oddzielną chorobą. Lekarze tak nazywają ogólnoustrojową reakcję organizmu na zakażenie bakteryjne, grzybicze lub wirusowe. Bakterie bezpieczne dla nieświadomych nosicieli, nagle atakują osłabiony organizm, doprowadzając do niewydolności narządów. Sepsa meningokokowa o przebiegu piorunującym, spowodowana przez dwoinki zapalenia opon mózgowych, jest niezwykle niebezpieczna - zabija co drugiego chorego.

Sepsa towarzyszy ludzkości niezależnie od postępów medycyny

Z dr. Andrzejem Jagodzińskim, z-cą wojewódzkiego inspektora sanitarnego w Gdańsku, rozmawia Dorota Abramowicz

Znów sepsa zaatakowała na Pomorzu...
Jak to znów? To pierwszy przypadek w tym roku. Życiu dziecka nie zagraża niebezpieczeństwo, a powiatowy inspektor sanitarny podjął odpowiednie działania. Dzieci z przedszkola zostały przebadane, poddawane są leczeniu zapobiegawczemu. Bez paniki, proszę.

To nie panika, ale stwierdzenie faktu. Mamy dopiero połowę stycznia. Ile było zachorowań na sepsę w ubiegłym roku?
Dokładnie 31. Co to jest? Sepsa,była, jest i będzie. Światowe dane mówią o występowaniu od jednego do 3 przypadków sepsy na 100 tysięcy mieszkańców. Tak więc mieścimy się w średniej światowej.

I nie można w żaden sposób ustrzec się tej choroby?
Sepsa to choroba, która towarzyszy ludzkości niezależnie od postępu nauk medycznych. Zarazić się może nią tylko człowiek od człowieka. Wśród nas żyją bezobjawowi nosiciele dwoinka zapalenia opon mózgowych. Wystarczy, że kontaktująca się z nimi osoba ma obniżoną odporność (a taka występuje dość często w pierwszym kwartale roku) i może dojść do zachorowania. W takiej sytuacji ważne jest szybkie podjęcie odpowiedniego leczenia.

A profilaktyka?
Oczywiście nie zawadzi. Nie ma szans na przebadanie wszystkich Polaków, by znaleźć bezobjawowych nosicieli, więc tylko od naszej przezorności zależy własne zdrowie. W całej Polsce prowadzona jest akcja ulotkowa, w której przestrzega się przed paleniem tego samego papierosa przez drugą osobę, używaniem tej samej szklanki czy też wspólnym jedzeniem tej samej kanapki. To właśnie jest profilaktyka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki