Sensacja w łódzkim zoo! Urodził się samiec żyrafy. Jego przyjście na świat odbyło się w dramatycznych okolicznościach. ZDJĘCIA

Nic nie wskazywało na to, że będzie to poród z komplikacjami. Ciąża u Uzuri, 10 - letniej samicy przebiegała prawidłowo. Akcja porodowa zaczęła się w środę 10 stycznia ok. godz. 9. Wody płodowe odeszły, ale Uzuri nie mogła urodzić. Okazało się, że płód utknął w drogach rodnych. Po czterech godzinach bezskutecznych prób samicy wydania go na świat, lekarze podjęli decyzję o interwencji. Zaangażowano do niej około 20 osób. Trzeba było Uzuri uśpić, co w przypadku tak dużych zwierząt jest szczególnie ryzykowne. Na dodatek okazało się, że żyrafiątko źle się ułożyło, miało skrzyżowane dwie przednie nogi. Przywrócono maleństwo do właściwiej pozycji i dosłownie wyciągnięto je z brzucha matki - do każdej nogi oraz głowy przywiązano linki i wydobyto żyrafiątko.
W tym czasie druga ekipa trzymała nogi samicy, na wypadek gdyby ta wybudziła się z narkozy. Mogłaby wtedy komuś zrobić krzywdę. Do tego trzeci zespół "pilnował" głowy i szyi matki, głowę należało trzymać pionowo, by samica nie zachłysnęła się treścią pokarmową, a język - na wierzchu, by umożliwić oddychanie.
I na koniec kilka osób musiało zająć się wyciągniętym już noworodkiem, rozmasować go, przywrócić prawidłowe krążenie, podawać tlen, płyny. Reanimacja się udała.

Więcej

Na tym jednak kłopoty się nie skończyły, ponieważ po wybudzeniu z narkozy Uzuri odrzuciła młode. Trzeba je karmić pięć razy na dobę. Najpierw opiekunowie karmili z butelki, w tej chwili udaje się już korzystać ze specjalnego wiaderka, do którego przymocowane jest sztuczne wymię. Samczyk wypija na raz litr mleka. O pokarm nie jest łatwo, trzeba sięgać po preparaty zastępcze, które składem są zbliżone do mleka żyrafy.

- Cieszymy się, że matka i noworodek wyszły z tego cało. Samica jest jeszcze trochę obolała, ale czuje się dobrze. Młode jest dla nas małym cudem, bo po trwającym cztery godzinie ciężkim porodzie matki, walce o życie jej i młodego, tak go trzeba nazwać - mówi Barbara Wicińska, kierownik działu hodowlanego w łódzkim zoo.

Żyrafiątko jest okazałym osobnikiem. W chwili narodzin miało 1,90 metra wzrostu, waga urodzeniowa wynosiła 58,5 kilograma i samczyk przybywa na masie, teraz waży ponad 60 kilogramów. Urósł, ale trudno zmierzyć ile, bo jest aktywny, ruchliwy, ciekawski.
Malce z wyjątkiem przerwy na karmienie przebywa z matką i Lirą, drugą dorosłą, 14 - letnią samicą.
- Rokowania co do przeżycia są ostrożne. Najtrudniejsze będą najbliższe trzy tygodnie, ale mały ma ogromną wolę życia. Z dnia na dzień jest coraz silniejszy. Miał nie najlepszy życiowy start, ale jest dobrej kondycji - dodaje Barbara Wicińska. - Liczyliśmy na to, że matka mimo ciężkiego porodu go przyjmie, podejmie opiekę. Ale był to jej pierwszy poród, była zszokowana tym, co się stało. Bardziej troskliwa jest ciotka Lira. Ojciec, 12 -letni Kito - jeszcze nie poznał potomka.
Niebawem pawilon żyrafiarni zostanie otwarty i zwiedzający zobaczą nowego członka stada, a od wiosny będzie go można zobaczyć na wybiegu.
Ostatnia żyrafa urodziła się w łódzkim zoo 12 lat temu.