Senator Kogut, czyli jak zebrać środki na zbożny cel, a przy okazji wykarmić krewnych i znajomych

Zbigniew Bartuś
W „aferze Koguta” chodzi o łapówki, jakie senator miał przyjąć w zamian za załatwienie różnych spraw. Gotówka miała trafiać na konta fundacji  senatora, a także do jego krewnych
W „aferze Koguta” chodzi o łapówki, jakie senator miał przyjąć w zamian za załatwienie różnych spraw. Gotówka miała trafiać na konta fundacji senatora, a także do jego krewnych Bartek Syta
Pociągi-widmo, w których senator Stanisław Kogut miał rozdawać różańce, udział wpływowych pracowników w przemycie papierosów, „wieloletnie dojenie firmy przez znajomych królika” - takie rewelacje wyciekają z nadzorowanego przez krakowską prokuraturę dochodzenia w sprawie uporczywego łamania praw pracowników spółki WARS, należącej do skarbu państwa i PKP Intercity.

„Oszczędności”

Niespełna dwa miesiące temu obecnych i byłych pracowników rozlicznych spółek grupy PKP zelektryzowała wieść, że CBA i prokuratura chcą postawić korupcyjne zarzuty senatorowi Stanisławowi Kogutowi, w przeszłości trzęsącemu Polską liderowi kolejarskiej „Solidarności”, a potem czołowemu politykowi małopolskiego PiS. Spore podniecenie zapanowało między innymi w Warsie.

Pracownicy tej spółki przypominają, że „Staszek zawsze pracował na państwowym”. Miał przy tym dar zjednywania ludzi. W latach 90., jako lider „Solidarności”, wykorzystał ów potencjał do założenia swej - słynnej dziś na całą Polskę fundacji pomocy niepełnosprawnym w niewielkich Stróżach pod Nowym Sączem.

Kilkadziesiąt tysięcy złotych „na dobry początek” pozyskał wtedy od szefów państwowych firm kolejowych: Agencji Centrum, Zakładów Usługowych „Południe”, Przedsiębiorstwa Robót Kolejowych oraz Wars Restu, spółki-córki Warsu.

Spółka ta znalazła się kilka lat później w stanie likwidacji (w połowie 2004 r. została wykreślona z rejestru przedsiębiorców), ale jeśli wpiszemy jej nazwę w wyszukiwarkę dodając „Stróże”, to do dziś - jako „adres rejestrowy” - pojawia się „Budynek Ośrodka Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych”, będący częścią stworzonego przez Stanisława Koguta imperium pomocy potrzebującym.

- Władze Warsu przez lata zaoszczędziły miliony złotych na ciężkiej pracy szarych konduktorów, jak ja. Zarazem wspierały zaprzyjaźnionych polityków, w tym fundację senatora Koguta - oskarża Jan Oćwieja z podtarnowskich Biadolin, wielokrotnie nagradzany konduktor Warsu, który półtora roku temu, po 37 latach, wyleciał z pracy, w związku z „utratą zaufania”.

Jego (były) szef Krystian Buchelt, dyrektor Oddziału Południe Warsu (z siedzibą w Krakowie) argumentuje, że Oćwieja bez wiedzy i zgody pracodawcy preparował niezgodną z prawdą dokumentację swojej pracy.

Konduktor - wspierany przez kontrolerów Państwowej Inspekcji Pracy - twierdzi przed krakowskim sądem, że dokumentował faktycznie przepracowane godziny, za które pracodawca od 12 lat mu nie płacił.

A nie płacił, bo - jak mówią niektórzy kolejarze - „potrzebował kasy na inne cele”.

„Więcej niż Orlen”

Według wieloletnich obserwacji doświadczonych konduktorów, państwowe spółki, jak Wars, nigdy nie stały się normalnymi podmiotami gospodarczymi opartymi na prawach rynku, lecz pozostają częścią łupu, którym dzielą się politycy i ich totumfaccy. Ów „łup” należy formalnie do państwa, ale każdorazowo zawłaszczany jest i eksploatowany przez polityczno-personalne układy i układziki.

- Polacy zwyczajowo patrzą na Orlen, bo to wielka firma. Przy niej spółki, jak Wars, to plankton. Ale biorąc pod uwagę ich liczbę w skali kraju śmiem twierdzić, że płyną przez nie w sumie większe pieniądze, niż przez Płock - mówi nam menedżer, który przed laty restrukturyzował kolejowe spółki.

Jego zdaniem, elektryzująca dziś Polaków afera wokół senatora Koguta i jego fundacji, to wierzchołek góry lodowej. - Tej góry nikt nie ruszy, bo umoczeni są wszyscy, od lewicy po prawicę. Warto zauważyć, że Staszek Kogut nie miałby zapewne żadnych problemów, gdyby się nie wdał w morderczą naparzankę z mocniejszymi, jak się okazało, politykami własnej partii, zwłaszcza Arkadiuszem Mularczykiem - utrzymuje menedżer.

„Zbożny cel”

W „aferze Koguta” chodzi, przypomnijmy, o łapówki w gotówce i naturze, jakie senator miał przyjąć od prywatnych firm w zamian za załatwienie różnych spraw: od „inwestycyjnego odblokowania” hotelu Cracovia (by spółka Echo Investment mogła tam stworzyć centrum handlowe) po zapewnienie prominentnemu więźniowi lepszych warunków odbywania kary.

Według śledczych, łapówką było m.in. kruszywo do budowy boiska w Stróżach (warte 170 tys. zł), a także oświetlenie tegoż boiska (24 tys. zł). Gotówka miała trafiać na konta krewnych senatora (w Fundacji pracuje ich około dwudziestu, w tym syn i córka).

Wczoraj Stanisław Kogut wpłacił okrągły milion złotych kaucji na konto katowickiej Prokuratury Regionalnej - dzięki temu nie trafi do aresztu, przynajmniej na razie. Po ogłoszeniu przez śledczych wysokości poręczenia twierdził, że nie dysponuje taką kwotą, bo żyje wyłącznie z uposażenia parlamentarzysty i nigdy nie czerpał korzyści z fundacji. Wątpił też, czy uda mu się tę sumę zebrać wśród znajomych. Niesłusznie.

- Wielu szarych sympatyków pana senatora, doceniających jego zasługi, oburzyło się wysokością kaucji i zaoferowało pomoc - wyjaśnia mec. Paweł Śliz, obrońca Stanisława Koguta. Dodaje, że „pewną część wpłacił sam senator”, ale nie może ujawnić, ile to było, ani kto konkretnie. Nie chce zdradzić nawet liczby „szarych sympatyków”. - Mogę jedynie powiedzieć, że osoby te są przekonane, iż tak ogromna, niespotykana w podobnych wypadkach, wysokość poręczenia ma podłoże polityczne - dodał mecenas

Na wewnętrznej kolejarskiej stronie internetowej, w „dziale pracowniczym”, ktoś utworzył przed laty wątek zatytułowany „Stanisław Kogut news”.

Zgromadzone tam wpisy dotyczą w sporej mierze sposobu pozyskiwania przez związkowca, a potem senatora środków na zbożny cel. Kolejarze, w tym menedżerowie, podkreślają, że „Staszek potrafił się darczyńcom odwdzięczyć”, a zarazem „zwalczać opornych, którzy odmawiali wykładania kasy”.

Anna Rosiek, była rzeczniczka PKP Intercity: „To są takie trochę wymuszenia emocjonalne. Jeżeli odmówi się Panu Staszkowi, to on przestanie udawać, że nas lubi. A być nielubianym przez Staszka to porażka”.

I dalej: „W tym, że firmy dają na fundacje naprawdę nie ma nic zdrożnego! Wszystkie firmy, w różnym zakresie starają się wspomagać, sponsorować tych, którym pomoc jest potrzebna. I p. Kogutowi chwała, że założył Fundację, bo wiele osób może być mu naprawdę wdzięczna! Ale w tym poszukiwaniu pomocy nieco się chyba zagalopował. Metoda! Skuteczna, ale - moralnie wątpliwa”.

Już u zarania fundacji na liście jej sponsorów i darczyńców pojawiła się ponad setka firm. Jedna piąta z nich to były spółki-córki z grupy państwowej PKP SA.Sztandarowe inwestycje fundacji finansowane były ze środków państwa i samorządów, przy wsparciu Fundacji Polsat.

„Muszę finansować K.”

Na przywołanej stronie wiele wpisów dotyczy Warsu. Romuald Marczak, były szef oddziału krakowskiego tej firmy, pisze tak: „W 2004 r. otrzymałem zaproszenie na spotkanie ze Stanisławem Kogutem organizowane w jednej ze spółek kolejowych mających siedzibę w tym samym budynku w Krakowie przy ul. Mogilskiej 1. Obecność obowiązkowa i natychmiastowa. W spotkaniu uczestniczyli szefowie większości firm kolejowych. Kogut przedstawił przedstawiciela jednego z operatorów telefonicznych. Reklamowano tańsze połączenia międzymiastowe. Kogut zachęcał do zawarcia z nim umowy”.

Inne opowieści menedżerów: „Zadzwonił do mnie szef z prośbą, abym przyjął fakturę od Grzegorza Koguta (syn senatora) za usługi marketingowe. Parę dni potem zadzwonił do mnie na komórkę młody Kogut z prośbą bym podał dane firmy do wystawienia faktury”.

„Grzegorz Kogut odwiedził mnie z jakimś krewnym, którego przedstawił jako sponsora i właściciela pralni w Nowym Targu. Zaproponował, że może prać pościel z wagonów sypialnych”.

„..jako jeden z argumentów przeciw obniżeniu stawek usłyszałem od prezesa tej firmy, że musi finansować fundację Koguta”

„Gdy negocjowałem obniżenie stawek za sprzątanie i przygotowanie wagonów przez monopolistę na krakowskim rynku kolejowym (…) jako jeden z argumentów przeciw obniżeniu stawek usłyszałem od prezesa tej firmy, że musi finansować fundację Koguta”.

„Głos Małopolski”, miesięcznik wydawany przez fundację, był wytapetowany reklamami państwowych spółek kolejowych. 6 tys. egz. pisma, zawierającego przemyślenia Koguta, kupowały spółki PKP.

Stanisław Kogut wielokrotnie zaprzeczał, jakoby w swej działalności charytatywnej kiedykolwiek wykorzystywał swe stanowisko - związkowca, bądź sanatora. Za działalność charytatywną zdobył m.in. Medal św. Brata Alberta, Nagrodę Pro Publico Bono i Nagrodę im. Sługi Bożego Jerzego Ciesielskiego.

Anna Rosiek: „Nie chce mi się wierzyć, żeby P. Kogut poprzez działania swojej Fundacji próbował coś (finansowo czy w ogóle materialnie) „zorganizować” dla siebie. To nie ten typ człowieka. Myślę, że wszystkie pozyskanie środki wykorzystywane są na szczytne działania. A on po prostu lubi splendor jaki przy okazji z tego wynika”.

„Dojenie”

Jak informuje Janusz Hnatko, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie, miejscowa prokuratura rejonowa nadzoruje postępowanie dotyczące łamania praw pracowniczych w Warsie.

Dotyczy ono lat 2004-2016 i zostało wszczęte po pisemnych zawiadomieniach inspektorów Państwowej Inspekcji Pracy (m.in. doświadczonej Janiny Bielskiej z Krakowa) i konduktorów. Przy okazji pracownicy zaczęli opowiadać o patologiach, jakich rzekomo byli świadkami.

Nie po raz pierwszy

O tym, że „Wars jest częścią politycznego łupu i dojną krową dla polityków i ich znajomych” pracownicy wspominają od… 20 lat. W 1997 roku, po wyborczym zwycięstwie Akcji Wyborczej Solidarność, działacze „S” zostali zaproszeni do ministerstwa w celu zaopiniowania kandydatów na nowego prezesa. - Było ich trzech. Wybraliśmy pana L., bo... mówił najszybciej - wspomina stary związkowiec.

Przeciwko porządkom („bezczelnym skokom na kasę”) dokonywanym przez ludzi AWS protestowały wtedy związki, zwłaszcza związane z OPZZ (w Warsie działało... 18 organizacji związkowych!), a „S” generalnie była zadowolona. Sytuacja odwróciła się, gdy w 2001 r. zwycięstwo wyborcze (ponad 41 proc. głosów) odniósł Sojusz Lewicy Demokratycznej i wprowadził do państwowych spółek, w tym Warsu, swoich ludzi.

Teraz to działacze „Solidarności” protestowali przeciwko „totalnemu złodziejstwu” i „dojeniu firmy przez znajomków”, a także grzmieli o „protegowanych różnej maści, nasyłanych do Warsu - w celu zatrudnienia na jakimś ciekawym stanowisku - przez wysokich urzędników ministerstwa skarbu, powołujących się na władze SLD i lewicowych związków”.

Ówczesny prezes Michał Zubrzycki denerwował się, że zakładowa „S” atakuje go w bezpardonowy sposób, bo rozbił „układ, cały system korzyści”. Dowodził, że firma poniosła milionowe straty z powodu „dojenia przez powiązane z niektórymi pracownikami firmy usługowe oraz spółki-córki”.

Co ciekawe, Stanisław Kogut, ówczesny lider kolejarskiej „S”, wspierał w tym sporze raczej działania Zubrzyckiego, a nie kolegów z „S” w Warsie. Wtajemniczeni przypuszczają, że aby to wyjaśnić, trzeba przeanalizować wsparcie, jakiego różne spółki kolejowe udzielały fundacji późniejszego senatora. Zastrzegają przy tym, że było to zapewne wsparcie całkiem legalne. Ot, firma formalnie miała środki na sponsoring i dary charytatywne - więc je dawała. A że część tych środków trafiała do fundacji Koguta, to nic zdrożnego. Bo to przecież szanowana fundacja.

„Układy”

Konduktorzy z Warsu mają tu jednak własne przemyślenia na ten temat - i sporo wątpliwości wymagających rozwiania. Twierdzą na przykład, że z upływem lat „lewicowe” i „prawicowe” układy i układziki w spółkach będących częścią „łupu”, jak Wars, zaczęły się przenikać, lub mieć na siebie (wzajemnie) haki, więc…

- Wszyscy dbali, by nikt nikomu krzywdy nie zrobił - twierdzą kolejarze dodając, że „obecnie władzę sprawuje ekipa, która już rządziła w latach 2006-2009, a niektórzy są na wierzchu niemal od zawsze”.

Część naszych rozmówców przekonuje, że obecny prezes to dobry i uczciwy menedżer, „raczej ograniczający wielkość frycowego dla krewnych i znajomych królika”. Ale, według ich relacji , w przeszłości miało dochodzić w firmie do rzeczy bulwersujących.

Chodzi głównie o sprawy takie, jak kasacja rzekomo przeterminowanego towaru (gdy faktyczny termin ważności był odległy) i przekazywanie go zaprzyjaźnionym osobom i podmiotom. - Pracowników zmuszano do podpisywania protokołów kasacji słodyczy, albo mięsa, choć na oczy nie widzieli towaru. Takie towary trafiały do podmiotów i osób z zewnątrz, według naszej wiedzy - także do fundacji pana Koguta - twierdzą nasi informatorzy. Czy senator był tego świadom, nie mają pojęcia.

Ich zdaniem, zbadania wymaga też to, na jakich zasadach kursowały organizowane przez Koguta pozarozkładowe „pociągi- widmo”, w których „Staszek rozdawał różańce”. - Kto za nie płacił, na jakich zasadach i dokąd trafiały ewentualne korzyści? - pytają.

Podejrzewają także udział niektórych „nietykalnych” pracowników w przemycie np. papierosów. - Według naszej wiedzy, pod byle pozorem wyłączano wagony i stawiano na bocznicy, żeby zaprzyjaźnieni ludzie mogli porobić skrytki - twierdzą kolejarze. I pokazują zdjęcia ujawnionych schowków - w podłodze, ścianach, za łóżkami i w łóżkach.

Część z bulwersujących spraw trafiło na policję, do prokuratury i sądów, ale „niektóre osoby okazały się chronione i bezkarne”.

- Niemoc organów ścigania była i jest zastanawiająca. Teraz też dziwi nas, że sprawę łamania praw pracowniczych prowadzi trzeci prokurator, choć jeden prawie ją już skończył i chciał stawiać zarzuty. Sprawą cywilną, o wypłatę wynagrodzenia za nadgodziny i innych dodatków, też zajmuje się już trzeci sędzia - dziwią się kolejarze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiał oryginalny: Senator Kogut, czyli jak zebrać środki na zbożny cel, a przy okazji wykarmić krewnych i znajomych - Plus Dziennik Polski

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl