Muzyka, która działała cuda, przez dwadzieścia lat
Dwadzieścia lat temu, w styczniu 2004 roku, na łamach Dziennika Zachodniego przedstawiliśmy historię Grzegorza Majzla z Zagłębia, który walczył o zdrowie dla swojego – wtedy siedmioletniego syna. Kuba Majzel chorował na zanik mięśni. Grzegorz był wtedy nauczycielem wychowania fizycznego, ale miał też dwie wielkie pasje: modelarstwo i muzykę. I właśnie muzyka pomagała mu w zbieraniu funduszy na pomoc dla syna. - Wiem, jak trudna jest walka o zdrowie dla najbliższej osoby. Zdaję sobie sprawę z tej pierwszej chwili bezradności, która ogarnia rodziców, kiedy usłyszą wyrok na swoje dziecko. (...) Dlatego chciałbym dodać otuchy rodzicom i pokazać im, że jest wiele dróg na zdobycie pieniędzy. Choć czasem jest bardzo trudno – mówił wtedy. Nie chciał jednak tylko prosić innych o wsparcie, nie chciał litości – chciał im dać coś w zamian. Swoją muzykę.
Kuba odszedł w listopadzie 2022 roku. Walczył do końca, chciał żyć normalnie, mimo że choroba postępowała. Studiował, miał też swoje pasje. Nie załamywał się, nawet kiedy jego stan się pogorszył, musiał przejść tracheotomię.
- Nawet z tą rurką nauczył się mówić – wspomina dziś Grzegorz. Kuba odszedł nagle, jego serce przestało bić podczas wykonywanego zabiegu. Grzegorz myślał wtedy, że już nie wróci do śpiewania. Nie widział sensu, bo śpiew i występy to był dar dla ludzi, dar za pomoc dla Kuby. Zawsze było to celem nadrzędnym. Teraz go zabrakło…
Nowe otwarcie
I wydawało się, że już nic się nie zmieni. Zabrakło Kuby, zabrakło muzyki. Zmienił wszystko jeden telefon i 4 godziny rozmowy przy pizzy. - Zadzwonił do mnie Artur Kurzak (instrumentalista, akompaniator). Powiedział mi, przekonał, że Kuba nie chciałby, abym zrezygnował z czegoś, co przez tyle lat wypełniało mi życie. To była sobota. A potem zadzwoniłem i umówiliśmy się na poniedziałek, aby wspólnie pograć – opowiada Grzegorz. I zaskoczyło. Zaczęli się spotykać regularnie. W rok po śmierci Kuby zagrali w Sztygarce w Dąbrowie Górniczej. Koncert towarzyszył wystawie obrazów Roberta Firszta, jednego z najlepszych artystów malujących samoloty. Dla Grzegorza była to wielka radość. Bo modelarstwo, samoloty, to po muzyce jego druga pasja. Kiedyś modele samolotu sklejali z Kubą.
Maratoński bieg trwa
Grzegorz wiedział, że chce wrócić do muzyki. Ale żeby otworzyć ten nowy rozdział, musiał pogodzić się – także na scenie – z sytuacją odejścia Kuby. I tak powstała piosenka, którą usłyszymy 5 marca w Teatrze Śląskim. Żona Artura, Agata przygotowała animowany teledysk, gdzie pojawia się zdjęcie Grzegorza z Kuby, machającego ręką… - To ma podwójne, symboliczne znaczenie, bo ze względu na swoją chorobę nigdy nie mógł tego zrobić. Wierzę, że teraz może – mówi Grzegorz.
"Muzyka z tekstem przenosi słuchacza do wielowymiarowej przestrzeni: odczuć, wrażeń, czasem wspomnień. Z tej kompilacji stylów i gatunków muzycznych wyłania się potężna dawka emocji, budując u widza energię pozytywnego przekazu. Wszystko to za sprawą gitarowych riffów fantastycznie podanych przez Artura Kurzaka, instrumentalistę nieszablonowego – muzyka o niezwykłej wrażliwości twórczej. Koncert Grzegorza Majzla to muzyczny spektakl, w którym publiczność staje się jego nierozerwalną częścią. "- czytamy na stronie Teatru Śląskiego.
Wcześniej, 14 lutego, w sosnowieckim Kominie zagra specjalny koncert walentynkowy. Tytuł koncertu to „Sen o kobiecie”.
- Poopowiadamy o dziewczynach z męskiego punktu widzenia. Pojawi się też jeszcze jedna osoba, muzyczka, ale nie zdradzę na czym zagra, natomiast zagra na wyjątkowym instrumencie – mówi Grzegorz.
Jakie będzie teraz to śpiewanie, „po Kubie”?
- Będzie mocniejsze, bardziej rockowe, ale dalej gdzieś to moja kompilacja, czyli też trochę poezji, jazzu. Natomiast przede wszystkim to muzyka dojrzalsza, bardziej charakterna. I z wyrazistym przekazem – mówi Grzegorz.
Przekaz o miłości, o wspomnieniach, o pasji. Przekaz dla tych, którzy stracili bliskie osoby i pokazanie im, że ich życie nadal ma sens. Przekaz dla rodziców, którzy przez lata walczyli z chorobą dziecka, walczyli o jego życie i nagle dopada ich pustka. Przekaz, że „maratoński bieg trwa”. I nawet jeśli na chwilę ktoś się zatrzymał, to warto wrócić na trasę.
Nie przeocz
- Centrum przesiadkowe Zabrze Goethego otwarte. Dawna „belka” jest nie do poznania!
- Chorzów stał się planem filmowym czasów PRL-u. Na Cmentarnej padał sztuczny śnieg
- Ruch - Legia: Ponad 37 tys. fanów na Stadionie Śląskim ZDJĘCIA KIBICÓW
- Niezwykła historia zamku w Bobolicach. Kiedyś ruina, dziś znowu zachwyca! ZDJĘCIA
Musisz to wiedzieć
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?