Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Seksafera w zduńskowolskim MPK. Kierowcy molestowali konduktorki?

Jolanta Jeziorska
W zduńskowolskim MPK taka sytuacja zdarzyła się po raz pierwszy. Nie wiadomo, jaki będzie finał afery
W zduńskowolskim MPK taka sytuacja zdarzyła się po raz pierwszy. Nie wiadomo, jaki będzie finał afery Jolanta Jeziorska
Trzy konduktorki napisały skargi na dwóch kierowców, którzy mieli je molestować. Ci zaprzeczają.

Trzy młode kobiety twierdzą w pisemnych skargach złożonych do prezesa, że były molestowane w pracy przez dwóch kierowców. Prezes MPK w Zduńskiej Woli wszczął postępowanie wyjaśniające i postanowił jednego z kierowców zwolnić dyscyplinarnie. Ten twierdzi jednak, że sprawa ma drugie dno i nie było żadnego molestowania, a chodzi o to, żeby pozbyć się go z firmy.

Zaczęło się w marcu. Wówczas jedna z konduktorek, która pracuje też w firmie windykacyjnej, poinformowała, że była molestowana. Kilka dni później dołączyły do niej dwie kolejne panie. Opisywały, że były "podszczypywane", składano im niewybredne propozycje, poprawiano włosy, dotykano, a nawet miało dojść do wkładania ręki pod bieliznę. Miało się to dziać na krańcówce, gdy wyłączany jest monitoring w autobusie oraz na terenie MPK.

- Powołałem komisję zakładową, by to sprawdzono. Te panie ze łzami w oczach opowiadały o tym, co się stało. Użyły słowa molestowanie - twierdzi Grzegorz Szmyt, prezes MPK w Zduńskiej Woli.

Kobiety wycofały oskarżenie tylko wobec jednego kierowcy, któremu do emerytury pozostały 2 miesiące. Przeprosił je. Drugi miał zostać zwolniony dyscyplinarnie. Na przeszkodzie stanęły jednak przepisy prawa pracy. Mężczyzna jest bowiem w komisji zakładowej NSZZ "Solidarność", a ponadto jest w tzw. okresie ochronnym obowiązującym dla byłych członków rad nadzorczych. Przeciw jego zwolnieniu opowiedziały się związki zawodowe, które wystawiły mu doskonałą opinię. Szef rady zakładowej "Solidarności" Piotr Serafiński był zaskoczony oskarżeniami wobec mężczyzny, który w MPK pracuje od 15 lat. Stwierdził, że dopóki nie udowodni się winy, nie ma podstaw, by go zwolnić.

- Te zapisy absurdalnie rozciągające ochronę powodują, że nie jestem w stanie odpowiednio ochronić tych pań. Chodzi o to, by nie miały kontaktu z tym kierowcą. Nie mogłem nawet przenieść go na inne stanowisko. Mogłem jedynie wysłać na urlop i to zrobiłem. Teraz obaj panowie są na zwolnieniu lekarskim - mówi prezes MPK.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Sprawa jest skomplikowana. Do prokuratury wpłynęło bowiem doniesienie od partnera jednej z kobiet na tego kierowcę. I wcale nie dotyczy ono molestowania tylko tego, że pracownik MPK miał wtargnąć do ich domu i żądać wycofania oskarżeń.

- Doniesienie wpłynęło w kwietniu i zostało wysłane do Komendy Powiatowej Policji, która ma przeprowadzić czynności sprawdzające - mówi Agnieszka Karpacz z Prokuratury Rejonowej w Zduńskiej Woli.

Panie nie chcą tej sprawy komentować. - Dosyć już powiedziałam, nie chcę o tym więcej rozmawiać - mówi nam kobieta, która skargę złożyła jako pierwsza i do której domu miał wtargnąć kierowca.

Natomiast oskarżany kierowca twierdzi, że wszystko jest pomówieniem. - To jest ukartowane. Jestem niewygodny, bo odzywam się w obronie pracowników. Zastanawia mnie, czemu nikt nie skierował sprawy na policję, skoro miałem kogoś molestować? Jeśli to się nie skończy, a fałszywe oskarżenia nie zostaną wycofane, to pójdziemy do sądu. Może wówczas wszystko się wyjaśni - zapowiada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki