Sędzia Włodzimierz Brazewicz: Cały czas twierdzę, że nam, sędziom, nie wolno wypowiadać się na tematy polityczne

Jacek Wierciński
Jacek Wierciński
Przemysław Świderski
"Jeżeli spojrzymy na to z perspektywy prawa strony do rozpoznania sprawy w rozsądnym terminie, to zostały tu pogwałcone wszystkie standardy krajowe i europejskie."

Jest Pan jednym z „bohaterów” 214-stronicowego raportu Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia „Wymiar sprawiedliwości pod presją – represje jako metoda walki o przejęcie kontroli nad władzą sądowniczą i Prokuraturą w Polsce. Lata 2015–2019”. Pana problemy zaczęły się, gdy poprowadził Pan spotkanie z sędzią Igorem Tuleyą w Europejskim Centrum Solidarności we wrześniu 2018 roku. Przez zastępcę rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych zostało ono uznane za „polityczne”. Niesłusznie?

Tego spotkania od początku nie traktowałem jako politycznego. Z aktywnych polityków, jak się zorientowałem dopiero pod koniec dyskusji, na sali obecny był jedynie Jarosław Wałęsa. Był on jednak tylko jednym z około 500 uczestników. Znam jego wizerunek tylko z przekazów medialnych, nie znam go osobiście ani nigdy z nim nie rozmawiałem. Zresztą podczas tego spotkania także nawet nie zadawał żadnych pytań.

Z perspektywy 1,5 roku, które upłynęło od tamtego wydarzenia, publiczne stawianie zarzutów uczestnictwa w politycznym spotkaniu mnie i sędziemu Tulei traktuję jak odbicie w krzywym zwierciadle. Mówię o tym w kontekście spotkań przedstawicieli ważnych prawniczych instytucji z politykami rządzącego obozu, ich wspólnego fotografowania się i prezentowaniu zdjęć z dumą w mediach społecznościowych. Chodzi na przykład o rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych i jego zastępców, ale też ostatnią wizytę szefa nowej tak zwanej Krajowej Rady Sądownictwa, Leszka Mazura na gali, na której tytuł „Człowieka Roku Gazety Polskiej” nadano prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu.

Tak jak pan wspomniał, 1,5 roku temu został pan przesłuchany w roli świadka w sprawie spotkania z sędzią Tuleyą, później wszczęte zostało postępowanie dyscyplinarne przeciwko Panu, jak do tego doszło?
W jednej z wypowiedzi porównałem metody zastosowane w listopadzie 2018 roku, podczas mojego przesłuchania na temat tamtego spotkania, do metod stosowanych w totalitarnych państwach. W tamtym przesłuchaniu odmówiono udziału mojego pełnomocnika, kilka czy nawet kilkanaście razy podkreślając, że w sprawie jestem tylko świadkiem i na pewno nie zostaną mi przedstawione żadne zarzuty. Miesiąc później okazało się, że jeszcze przed przesłuchaniem przygotowane były pisma do mnie i prezesa sądu, w których wymagano bym się tłumaczył z efektywności pracy orzeczniczej. Wówczas i dziś tego się nie wypieram nazwałem to „metodami esbeckimi”. Zresztą mam nadzieję, że rzecznicy zachowali nagranie tego przesłuchania, które jest na to dowodem.

Zarzuty za zachowania z października i listopada 2018 roku przedstawiono mi dopiero jesienią 2019 roku. Przez rok sprawa była wstrzymywana i tłamszona przez rzeczników dyscyplinarnych. Jeżeli spojrzymy na to z perspektywy prawa strony do rozpoznania sprawy w rozsądnym terminie, to zostały tu pogwałcone wszystkie standardy krajowe i europejskie.

Dokument Iustitii zawiera przykłady „miękkich” i „twardych” represji i szykan wobec ponad 50 sędziów i 99 niepokornych prokuratorów poddanych degradacji. Odnosząc się do Pana sytuacji, autorzy raportu powołują się na deklarację sofijską przyjętą przez Europejską Sieć Rad Sądownictwa i stwierdzają, że „powszechny zwyczaj niewypowiadania się sędziów na temat kontrowersji politycznych nie powinien obowiązywać w przypadku zagrożenia integralności i niezawisłości sądownictwa”. Sądzi Pan, że w Polsce mamy do czynienia właśnie z sytuacją takiego zagrożenia?

Ja przez cały czas twierdzę, że nam sędziom nie wolno wypowiadać się na tematy polityczne. Pod tym podpisuję się obiema rękami. Jednak stawia się nam zarzuty za zachowania, które nie są politycznymi, próbując im nadać taki charakter. Niebawem zapewne będę miał postawione kolejne zarzuty za to, że kiedyś Sąd Najwyższy uchylił moje orzeczenie, co zresztą zdążył już w październiku 2018 roku wytknąć mi rzecznik dyscyplinarny po to bym się tłumaczył. Sytuacja stała się bardzo niebezpieczna.

Zostałem sędzią po Okrągłym Stole i z radością patrzyłem jak się wszystko wokół zmieniało. Wprowadzano zasady kontroli sądu nad czynnościami postępowania przygotowawczego, czyli śledztwa czy dochodzenia, w tym czynnościami prokuratury. Strona ma teraz prawo ubiegać się by sędziowie zbadali czy prawidłowo podjęte zostały niektóre decyzje procesowe m.in. decyzja o odmowie wszczęcia czy umorzeniu postępowania. Tymczasem ostatnio sędziemu Tulei grozi się zarzutami karnymi tylko i wyłącznie za to, że po takiej kontroli skrytykował publicznie czynności prokuratury. Przepisy na to zezwalają, co do tego nikt chyba nie ma wątpliwości. Jeżeli tak wygląda sytuacja sędziego, to wydaje mi się, że szary obywatel może znaleźć się w sytuacji jeszcze gorszej niż kierowca seicento, który uczestniczył w zderzeniu z kolumną rządową w Oświęcimiu.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Sędzia Włodzimierz Brazewicz: Cały czas twierdzę, że nam, sędziom, nie wolno wypowiadać się na tematy polityczne - Dziennik Bałtycki

Wróć na i.pl Portal i.pl