Przeciwko Ukrainie Polacy zagrali lepiej niż z Francją. Kilka razy szkoleniowiec Biało-Czerwonych musiał krzyknąć na zawodników.
- Nerwy są zawsze, tym bardziej na takich imprezach. Po chłopakach było jednak widać większe skupienie, i to od początku spotkania. Nie byli tak nerwowi, jak w piątek. Ten mecz z Francją był przestrogą, że nie można czekać, aż mecz sam się wygra. Obojętnie kto stoi po drugiej stroni siatki należy ciężko pracować, by odnieść zwycięstwo - stwierdził szkoleniowiec.
- Natomiast co do meczu, to graliśmy skuteczniej, szczególnie w ataku. Niektórzy zawodnicy zaczęli dobrze i groźnie serwować, choć uważam, że w tym elemencie wciąż mamy rezerwy i w dalszej części turnieju musimy go poprawić. To nasza mocna strona. Niemniej cieszy mnie, że nawet w momencie, gdy ten serwis nam nie wychodzi, to potrafimy w inny sposób zakończyć akcję na naszą korzyść - ocenił Pawlik.
W trzech setach Polacy zepsuli 20 zagrywek, ale co ważne, zaliczyli aż dziewięć asów.
- Z jednej strony ta proporcja nie jest zła, ale z drugiej to są tylko trzy sety. Gdyby taka proporcja była w czterech czy pięciu partiach, można byłoby mówić, że jest lepiej. 20 zepsutych zagrywek to jednak sporo. Wciąż szukamy właściwego rytmu, musimy poczuć halę i zacząć regularnie trafiać - przyznał trener.
W niedzielę Polacy zmierzą się z Niemcami. Początek meczu o godz. 19 czasu polskiego (20 miejscowego). Natomiast poniedziałek będzie dniem przerwy w turnieju.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?