Schronisko w Chybach działa i ma się dobrze. Wcześniej prowadziła je Alina Kasprowicz, a dziś jej chrześniak

Mikołaj Woźniak
Mikołaj Woźniak
Schronisko w Chybach działa i ma się dobrze
Schronisko w Chybach działa i ma się dobrze Krzysztof Tura
Kilkanaście psów i kilka kotów zostało w domowym schronisku, które prowadziła Alina Kasprowicz. Dziś opiekuje się nim jej chrześniak. Niedawno padł ofiarą oskarżeń ze strony internautów

Kiedy pod koniec stycznia w wieku 92 lat zmarła Alina Kasprowicz, pierwsza dyrektor poznańskiego schroniska i jedna z najbardziej znanych poznańskich działaczek na rzecz zwierząt nie było wiadomo co stanie się z jej fundacją „Zwierzęta i My” oraz domowym schroniskiem stworzonym przez nią w Chybach.

Dowiedzieliśmy się, że fundacja, zgodnie ze statutem zakończy swoją działalność, a zwierzętami zgromadzonymi w Chybach, zgodnie z testamentem, zajmuje się chrześniak Aliny Kasprowicz - Krystian Matuszczak.

Nie wiem skąd te donosy
„W podpoznańskich Chybach zostało wypuszczone przez Krystiana - spadkobiercę prywatnego schroniska około 30 kotów, które są zagryzane przez przebywające tam psy. Z kolei te 30 psów nie ma także wystarczającej opieki i nie są karmione, gdyż pan Krystian twierdzi, że nie ma na to pieniędzy” - wiadomość tej treści pojawiła się w poniedziałek na Facebooku, na stronie gdzie umieszcza się wiadomości o zaginionych, czy odnalezionych zwierzętach w Poznaniu.

W środę pojechaliśmy do Chyb, żeby sprawdzić jak wygląda sytuacja w schronisku stworzonym przez Alinę Kasprowicz. Na miejscu przyjął nas Krystian Matuszczak.

- Słyszałem i czytałem te paszkwile, które pojawiły się w internecie. Nie mają one nic wspólnego z prawdą i złożyłem już zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie - tłumaczy Matuszczak. I dodaje: - Tutaj nigdy nie było tylu psów i kotów. Od czasu kiedy zajmuję się tymi zwierzętami, jest mniej o jednego kota. Przyznaję, że - niestety - zagryzł go pies, ale wtedy zwierząt pilnował ktoś inny.
Krystian Matuszczak wspomina, że od lat pomagał swojej ciotce w prowadzeniu fundacji. Swego czasu był w niej członkiem zarządu.

- Kiedy ciocia spisywała testament, zapytała, czy zająłbym się z żoną tymi zwierzętami. Oczywiście się zgodziłem i będę to schronisko prowadził tak długo, jak długo pozwolą mi siły - zapewnia Matuszczak. I zaznacza, że pomoc zaoferowali mu zaprzyjaźnieni weterynarze, a dzięki dobrym kontaktom z hurtownią jedzenia dla zwierząt, karmy nie brakuje.

Koty wychodzą i wracają
Pan Krystian oprowadził nas po terenie, na którym żyją zwierzęta. Znajduje się tam kilkanaście bud dla psów, kojce i dwa składziki, w których schowane jest kilkaset puszek karmy, słoma dla psów i ziarna dla ptaków, które również dokarmia Krystian Matuszczak. Opowiadając nam o schronisku szczególną uwagę poświęca warunkom w jakich żyły koty.

- Nie jest prawdą, że je wyrzuciłem. Obecnie mam tu pięć kotów. One żyły w wolierze, na bardzo małej przestrzeni. Otworzyłem im wyjście, tak żeby mogły się poruszać, a później same wracają. Chyba, że spodoba im się życie w innym pomieszczeniu - mówi Matusz-czak. Na dowód pokazuje kota, który swoje miejsce znalazł w... schowku na rowery.

- Włożyłem mu tutaj koc i teraz to jego dom - śmieje się pan Krystian. Podczas naszej wizyty widać było, że wszystkie zwierzęta chętnie do niego przychodzą

Matuszczak do Chyb przeprowadził się ze swego mieszkania w Poznaniu wraz z żoną. - Ciocia miała naszą opiekę przez cały czas. Teraz mieszkamy tutaj i kontynuujemy to co robiła. Po jej śmierci nic jeszcze w domu nie zmieniliśmy. Jeśli nie kochałbym tych zwierząt, to na pewno bym tego nie robił. Nie mam tu nic do ukrycia - podsumowuje nasz rozmówca.
Mieszkańcy Chyb, z którymi udało nam się porozmawiać nie mają żadnych zastrzeżeń do domowego schroniska.

Schronisko im. Aliny Kasprowicz?
Zwierzętom Alina Kasprowicz poświęciła całe swoje życie. Szczególną uwagę skupiała na sterylizacji bezpańskich suczek i kotek.

W Chybach mieszkała, ale w Poznaniu posiadała dwie kamienice, które wykorzystywała m. in. na potrzeby działania fundacji.

- Panią Alinę zapamiętam jako osobę piękną duchem, szlachetną i bezkompromisową. Wielokrotnie miałam zaszczyt współpracować z nią jako radna - tak Alinę Kasprowicz wspomina Katarzyna Kretkowska, poznańska radna. I przypomina, że to właśnie dzięki niej w 1964 roku powstało poznańskie schronisko.

- Chciałabym, żeby nowe schronisko, które powstanie w Poznaniu nosiło imię właśnie pani Aliny. Takiej postaci należy się upamiętnienie - przekonuje Kretkowska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Schronisko w Chybach działa i ma się dobrze. Wcześniej prowadziła je Alina Kasprowicz, a dziś jej chrześniak - Głos Wielkopolski

Komentarze 7

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

M
Mieszkaniec Chyb
Do9brze,że jest teraz mniej tych srajdów.Mniej chałasu u mniej smrodu!
H
Hana
Nie wprowadzajcie ludzi w błąd.Przecież to jest własność prywatna z dużą ilością zwierząt i nie przyjmuje nowych, jak to robi schronisko!
H
Hana
Nie wprowadzajcie ludzi w błąd.Przecież to jest własność prywatna z dużą ilością zwierząt i nie przyjmuje nowych, jak to robi schronisko!
H
Hana
Nie wprowadzajcie ludzi w błąd.Przecież to jest własność prywatna z dużą ilością zwierząt i nie przyjmuje nowych, jak to robi schronisko!
A
Adrian
Ha!Ha!
M
M.
Czym wy się zajmujecie!pieskami i kotkami z jakiejś wioski!
B
Basia
wiedzą ,że przez całe lata liczba zwierząt była mnie więcej stała- od 21- 23 psów i 16-20 kotów bez doliczenia zwierząt chwilowo przebywających na przechowaniu.Ale tam nikt nie prowadził ewidencji,nie czipcowano zwierząt,a ta kobieta miała tendencję do nieoodawania powierzonych na przechowanie zwierząt.Podejrzewam,że kilka z nich wcale nie jest bezdomnych, ma swoich właścicieli.A wypuszczanie kotów zamkniętych przez lata jest po prostu karygodne.Dlatego się zdarzył( może niejeden)przypadek zagryzienia.Z kolei ten człowiek czy ma środki, siły,czas i chęci żeby zajmować się taką nawet w tej chwili ilością zwierząt?A co będzie , jak zaniemoże np.?
Wróć na i.pl Portal i.pl