W czwartek Sąd Apelacyjny w Łodzi skazał go na 25 lat więzienia. W ten sposób podtrzymał wyrok Sądu Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim z 9 marca br. i odrzucił apelację dwóch obrońców, którzy domagali się sprawdzenia, czy oskarżony cierpi na tzw. zespół stresu pourazowego wywołanego udziałem w wojnie w Iraku.
Chcieli oni także złagodzenia kary do 15 lat więzienia. Wyrok jest już prawomocny, ale obrońcy nie wykluczają wniesienia kasacji.
Do tragedii doszło w nocy z 5 na 6 listopada 2008 roku w domku letniskowym w Karolinowie pod Tomaszowem Mazowieckim, rok po tym jak 27-letni wówczas Marcin P. wrócił z wojny w Iraku i porzucił wojsko. Miał żonę i 4-letnią córkę. Jak ustalili śledczy, zdradzał żonę z różnymi kobietami. Jedną z nich była Beata G., która zaprosiła go do domku na wsi.
Dlaczego komandos wpadł w furię i zaszlachtował kobietę? Nie wiadomo. Była to największa zagadka procesu. W śledztwie Marcin P. przyznał się do winy i opisał morderstwo. Wyjaśnił, że zabił dlatego, gdyż Beata G. chciała się z nim kochać, co jednak nie brzmi przekonywająco.
Oskarżony przebywa w Zakładzie Karnym w Bydgoszczy i w czwartek odmówił dowiezienia na salę rozpraw w Łodzi. Stawili się za to jego dwaj obrońcy z wyboru, Olaf Kozłowski i Stanisław Kubiak, którzy robili, co mogli, aby odmienić los komandosa.
Obrońcy twierdzili, że był to impuls spowodowany urazem psychicznym, jakiego komandos doznał w Iraku, gdzie przeżył piekło. Był pod ostrzałem moździerzowym, widział potoki krwi i śmierć kolegów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?