Sąd ogłosił dobrą nowinę dla damskich bokserów

Włodzimierz Zapart
Z zainteresowaniem śledziłem sprawę procesu toruńskiego posła PiS Łukasza Zbonikowskiego, oskarżanego przez żonę o znęcanie się i stosowanie wobec niej przemocy fizycznej.

Całe szczęście, że nasza „Gazeta” nie jest pismem brukowym, bo w związku z tym nie muszę drobiazgowo opisywać, jak nazywał kobietę krową i przypominać, że nie zaniedbując pielgrzymek do Częstochowy poniżał ją i pisał, że żona „ma być ładna, żeby seks nie był przymusem. Niewysoka, z płaską głową, żeby można było na niej postawić szklankę z piwem”. Nie zajmujmy się takimi świństwami, bo jeszcze ktoś zwymiotuje.

Ostatnio jednak sąd drugiej instancji wydał wyrok w sprawie posła. W trakcie postępowania orzeczono, że poseł Zbonikowski żony nie bił, tylko szarpał ją i wykręcał rękę. Sąd w związku z tym sprawę umorzył, gdyż uznał, że szkodliwość społeczna takiego czynu jest znikoma.

Poseł triumfuje. - Uniewinniono mnie - mówił w telewizji z widoczną satysfakcją.

Mógł odczuwać satysfakcję, bo skoro sąd orzekł umorzenie, to przecież znaczy, że nie ma sprawy. Poseł co prawda został obciążony kosztami procesu, a płaci ten, kto sprawę przegrywa, ale w sumie to drugorzędny szczegół.

Powszechnie znane jest powiedzonko: „w sądzie jest jak w kinie - wszystko może się zdarzyć”, ale odnosi się ono do czasów minionych. Zaszła dobra zmiana, a w tym wypadku mamy przecież do czynienia z parodią sprawiedliwości. Jak można uznać, że naruszenie cielesnej nietykalności człowieka poprzez szarpanie i wykręcanie ręki jest społecznie mało szkodliwe? Nie mieści mi się to w głowie.

Jak sąd mógł uznać, że naruszenie cielesnej nietykalności człowieka poprzez szarpanie i wykręcanie ręki jest mało szkodliwe?

Pomimo głębokich podziałów i ciągle wzrastającej brutalizacji języka, nasze społeczeństwo nie osiągnęło chyba jeszcze stanu takiego zdziczenia, że skoro obeszło się bez rozlewu krwi, to możemy wzruszyć ramionami i mówić, że nic się nie stało. Szarpanie kobiet i wykręcanie im rąk to nie jest element polskiego folkloru narodowego. To - owszem - trwały element obyczajowości, ale polskiego marginesu społecznego.

Niestety jednak wyrok w sprawie posła Zbonikowskiego brzmi jak dobra nowina dla damskich bokserów: możecie szarpać swoje ofiary, wykręcać im ręce i włos wam za to z głowy nie spadnie. Urszula Nowakowska z organizacji Centrum Praw Kobiet - fundacji, której misją jest działanie na rzecz równego statusu kobiet i mężczyzn w życiu publicznym oraz w rodzinie - słusznie nazywa ten wyrok „społecznie niebezpiecznym sygnałem”. Niebezpiecznym - bo może działać zniechęcająco na ofiary, które być może zrezygnują z dochodzenia swoich słusznych praw, słysząc, że ewidentna przemoc jest przez wymiar sprawiedliwości uznawana za coś mało szkodliwego.

Jedyna nadzieja w tym, że nie każdy damski bokser jest posłem PiS-u, więc tym samym nie każdy domowy tyran, szarpiący i wykręcający ręce swoim ofiarom może liczyć na sądową pobłażliwość. Dosyć marna to jednak pociecha, bo przecież mówimy o wymiarze sprawiedliwości, wobec którego wszyscy powinni być równi, a co najważniejsze - do którego wszyscy powinniśmy mieć zaufanie. A mieć zaufanie do sądów po tym, co się ostatnio w Polsce dzieje - to dopiero sztuka!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Sąd ogłosił dobrą nowinę dla damskich bokserów - Plus Gazeta Krakowska

Wróć na i.pl Portal i.pl