Sąd nie ma litości. PIP zapłaci za łamanie prawa pracy

Grażyna Ostropolska
Kto odpowie za  finansowe straty między innymi wypłatę odszkodowań  za  bezprawne działanie OIP?
Kto odpowie za finansowe straty między innymi wypłatę odszkodowań za bezprawne działanie OIP? Tomasz Czachorowski
Kolejne sądowe wyroki potwierdzają, że w Państwowej Inspekcji Pracy dochodziło do dyskryminacji i poważnego w skutkach łamania praw pracowniczych. - To skandal, zważywszy, że działo się to w instytucji nadzorującej przestrzeganie Kodeksu pracy w innych zakładach - oceniają sami inspektorzy.

Są sfrustrowani, bo... - Słyszymy, że to nie odbije się na kieszeniach przełożonych, którzy łamali prawo, tylko na zarobkach szeregowych pracowników inspekcji. Nie będzie podwyżek, dostaniemy mniejsze premie i nagrody, bo przegrywane procesy skutkują wypłatą wysokich odszkodowań. Niektóre przekraczają 100 tys. zł - słyszymy od pracowników Okręgowego Inspektoratu Pracy w Bydgoszczy.

O domniemanym mobbingu w tej instytucji zrobiło się głośno trzy lata temu. Po tym, gdy sprawą zajęły się lokalne media oraz ogólnopolski tygodnik „Polityka”, Główny Inspektorat Pracy zdecydował się na zbadanie tego problemu za pomocą anonimowych ankiet. Takich samych, jakie inspektorzy rozdają w kontrolowanych zakładach tym, którzy czują się mobbingowani przez pracodawcę.

Analiza tych ankiet wykazała, że tylko 38 spośród 93 badanych pracowników OIP w Bydgoszczy nigdy nie doświadczyło niepożądanych zjawisk i zachowań interpersonalnych. Przyjęto, że o znamionach mobbingu można mówić, gdy do niewłaściwych zachowań wobec pracownika dochodzi co najmniej raz na tydzień, przez co najmniej pół roku. Takie kryteria spełniło 17 osób (18,28 proc.) spośród ankietowanych.

- W OIP wdrożono program, którego celem jest opracowanie „zintegrowanego systemu rozwiązywania konfliktów”- poinformowała nas w kwietniu 2015 roku Danuta Rutkowska, rzeczniczka GIP, a Małgorzata Porażyńska, ówczesna szefowa okręgowego inspektoratu w Bydgoszczy, tak to przedstawiała: - Zaczęliśmy od założenia skrzynek, gdzie pracownicy będą wrzucać kartki z uwagami i problemami, planujemy też warsztaty z psychologiem. Chcemy wypracować procedury antymobbingowe, które zduszą konflikty w zarodku i zależy nam na tym, by do programu włączyły się osoby skonfliktowane, bo tylko wspólnymi siłami uda się stworzyć dobrą atmosferę w pracy.

Do poprawy atmosfery nie doszło. Wręcz przeciwnie. Liczba skarg, próśb o pomoc i interwencję, kierowanych przez pracowników OIP do GIP, parlamentu, polityków i redakcji wciąż rosła. Niektóre ofiary domniemanego mobbingu popadły w depresję i same się zwolniły, innym wręczono wypowiedzenia.

Z naruszeniem prawa, na co wskazują sądowe wyroki, przywracające do pracy w OIP i przyznające odszkodowanie. Niektóre są już prawomocne, pozostałe to wygrane w sądzie pierwszej instancji. Zaglądamy do tych orzeczeń, by się dowiedzieć, jak organ kontrolujący przestrzeganie prawa pracy traktował własną załogę.

Mariola G., inspektorka z oddziału terenowego PIP w Toruniu, ma za sobą dwie wygrane sprawy z OIP, w tym prawomocny wyrok sądu drugiej instancji stwierdzający, że była ofiarą dyskryminacji płacowej i należy się jej wyrównanie. Sprawę o przywrócenie pani G. do pracy sąd podzielił na dwie części. Pierwszy, cząstkowy, wyrok, nieuwzględniający ochrony związków zawodowych, przywraca inspektorkę do pracy i przyznaje jej 15 036 zł odszkodowania. Drugi, uwzględniający tę ochronę, zapadł 22 czerwca. Sąd orzekł, że OIP naruszył art. 32 Ustawy o związkach zawodowych i zasądził od pracodawcy na rzecz Marioli G. ponad 85 tys. zł odszkodowania. Tym samym łączne odszkodowanie przekroczyło 100 tys zł. OIP musi też pokryć koszty procesu - 5760 zł.

Sąd nie ma litości. PIP zapłaci za łamanie prawa pracy
Grzegorz Olkowski

Pani G. złożyła również pozew o naruszenie jej dóbr osobistych przez OIP i domaga się 130 tys. zł zadośćuczynienia. Zarzuca przełożonym mobbing, dyskryminację i wydanie dopiero po 3 miesiącach od zwolnienia świadectwa pracy.

- Za taką zwłokę PIP karze pracodawcę grzywną do 3 tys. zł - podpowiadają inspektorzy. Sąd orzekł, że OIP rozwiązał z panią G. umowę o pracę z naruszeniem prawa.

Zrobił to w dniu, gdy inspektorka, po ustaniu przyczyny nieobecności w pracy, zgłosiła gotowość jej podjęcia. Determinacja w próbach doręczenia tego pisma przebywającej na zwolnieniu lekarskim inspektorce była ogromna. Pięciokrotnie, w tym w sobotę, na polecenie Małgorzaty Porażyńskiej, szefowej OIP, wybrani pracownicy udawali się pod budynek, w którym niegdyś mieszkała Mariola G. Obserwowali dom, siedząc w samochodzie, dzwonili domofonem.

28 maja 2016 roku pracownicy Okręgowego Inspektoratu Pracy spędzili pod domem Marioli G. 7 godzin. Zaniepokojeni mieszkańcy zrobili zdjęcia siedzącym w aucie inspektorom i powiadomili policję, że dom obserwują złodzieje.

Potem pracodawca wpadł na pomysł wysłania jej wypowiedzenia pocztą. Wpakowano do paczki ważącej 0,82 kg kopie akt osobowych inspektorki i dołączono do nich pismo zwalniające ją pracy. Liczono, że G., nie wiedząc, co jest w środku, przesyłkę odbierze. Kurier nie zastał jej w domu, paczka wróciła do inspekcji. Sąd tak ten patent ocenił tak: „Doręczanie oświadczenia woli w paczce o wadze ok. 1 kg stanowi okoliczność wysoce nietypową i niespotykaną”.

Mariola G. miała w OIP znakomite opinie. Zdaniem oceniających, „charakteryzowała się wyjątkową odpowiedzialnością wynikającą ze służby publicznej, poprzez wzorową dbałość o prestiż PIP, umiejętność podejmowania szerokiego zakresu spraw, wyjątkową sprawność działania i dyspozycyjność”. Tak było, dopóki G. nie upomniała się o podwyżkę, tłumacząc, że inspektorzy na podobnych stanowiskach zarabiają więcej. Zmieniła się ocena jej pracy, a gdy zapadła na zdrowiu, OIP ją zwolnił.

Sąd dosadnie skwitował twierdzenia świadków, m.in. M. Porażyńskiej, jakoby wcześniej Mariolę G. oceniano „na wyrost”, bo jej praca, wbrew pozytywnym opiniom, obfitowała w błędy i niedociągnięcia.

„Taka próba negowania rzetelności tych opinii i to przez osoby, które same potwierdziły ich miarodajność własnym podpisem, wydaje się niepoważna. Trzeba by bowiem założyć, że przyjęty w OIP system oceniania miał w istocie pozorny charakter, a osoby, którym powierzono obowiązek przeprowadzenia takiej oceny i zajmujące w strukturach OIP odpowiedzialne stanowiska, podeszły do tej powinności w sposób nieuczciwy, lekceważący, nieudolny lub niepoważny.

W ten zatem sposób pozwana sama dyskredytowała osoby, piastujące w inspektoracie kluczowe funkcje, a świadkowie którzy zaprzeczali rzetelności własnych opinii, w istocie się kompromitowali” - to fragment uzasadnienia wyroku.

Proces o przywrócenie do pracy w OIP wygrała też Agnieszka K. Naraziła się przełożonym tym, że odmówiła napisania w notatce służbowej, że nie wylegitymowała osoby, która przyniosła do PIP skargę. K. tłumaczyła, że nie miała takiego prawa. Pracodawca ją zwolnił, uzasadniając to utratą zaufania i stawiając Agnieszce K. zarzuty, które sąd w całości obalił.

„Fakty, które nie znalazły potwierdzenia to: odmowa uzupełnienia notatki służbowej, naruszenie tajemnicy służbowej, arogancki i lekceważący stosunek do przełożonych oraz szczególnie naganne zachowanie powódki wobec Jacka Okonia (prowadził ankietę w sprawie domniemanego mobbingu w OIP) albo nie potwierdziły się, gdyż przebieg wydarzeń był inny, albo nie uzasadniały rozwiązania umowy o pracę.

Naganne zachowanie powódki wobec Jacka Okonia (przedstawiciela GIP) także nie zostało przez pozwaną udowodnione. Powódka miała wątpliwości co do rzetelności ankietowania, podzieliła się nimi z ankietującym, który nie przekonał jej swoją argumentacją i poczuł się tym dotknięty jako „członek kierownictwa”, który „przyjechał z Warszawy” - czytamy w uzasadnieniu wyroku, przywracającego K. do pracy.

W sądzie toczą się też dwie sprawy przeciw OIP o mobbing. Jedna z powództwa Agnieszki K., drugą wytoczyła Magdalena N.

- Magda przypłaciła szykany ze strony pracodawcy utratą zdrowia - mówią jej koleżanki. Była szefowa OIP oskarżała N. o niecne czyny, z których sąd karny inspektorkę oczyścił.

Wyrok: „niewinna” usłyszała też Bożena C., która miała pomówić Porażyńską (w internecie) o stosowanie mobbingu oraz przyzwalanie na takie praktyki osobom jej podległym.

Spytaliśmy Danutę Rutkowską, rzeczniczkę GIP, czy potwierdzone wyrokami łamanie prawa w OIP poskutkuje finansową odpowiedzialnością byłej okręgowej inspektor za straty, spowodowane jej działaniem. - Konsekwencją oceny działań prowadzonych i podejmowanych przez M. Porażyńską jako Okręgowego Inspektora Pracy w Bydgoszczy było jej odwołanie z funkcji i powierzenie innych obowiązków, niezwiązanych z kierowaniem zespołami ludzi - odpowiada rzecznik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Sąd nie ma litości. PIP zapłaci za łamanie prawa pracy - Plus Gazeta Wrocławska

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl