Sąd Najwyższy zdecydował. Dom sprawcy aktu terroru, w którym nikt nie zginął, ma zostać zburzony

Sąd Najwyższy podtrzymał wyrok niższej instancji nakazujący wyburzenie domu rodzinnego terrorysty jako karę za poważne postrzelenie policjanta, do którego doszło 12 października ub. r. Praktyka wyburzania domów jest stosowana przez siły izraelskie od czasów wojny sześciodniowej w 1967 r. W tym samym roku 650 Palestyńczyków zostało wysiedlonych z centrum Jerozolimy, aby zrobić miejsce dla placu miejskiego przy Ścianie Płaczu. Prawo międzynarodowe, w tym konwencja Genewska, zabrania tego typu praktyk.

Obrońca terrorysty sprzeciwił się decyzji sądu, argumentując, że wyburzenie domu rodzinnego jest karą o charakterze odpowiedzialności zbiorowej, wbrew ludzkiej godności; dom nie powinien być wyburzony, ponieważ w wyniku ataku nikt nie zginął. Rodzina terrorysty w żaden sposób nie uczestniczyła w ataku, więc nie powinna ponosić konsekwencji za czyny członka rodziny.

Sędzia David Mintz nie widzi powodu, dla którego Sąd Najwyższy miałby odrzucić nakaz zburzenia domu tylko dlatego, że "cudem strzelanina nie skończyła się śmiercią (policjanta)" - cytuje Times of Israel.

Konserwatywna grupa B'Tzalmo z kolei podkreśliła: "Sąd Najwyższy w końcu zrozumiał istotę walki z terroryzmem, nawet w przypadkach gdzie terroryści +jedynie+ poważnie zranią i skrzywdzą ofiarę i jej rodzinę do końca ich życia".

Bezprecedensowy wyrok izraelskiego Sądu Najwyższego dotyczy ataku terrorystycznego z 12 października ub. r., który nastąpił 5 dni po najeździe palestyńskiej organizacji terrorystycznej Hamas na południowe tereny Izraela, w którym zginęło 1200 osób i 250 zostało porwanych. Atak z 7 października dał początek wojnie Izraela z Hamasem, która jest największym konfliktem pomiędzy Palestyńczykami a Izraelczykami od wojny w latach 1946-1948, w wyniku której ustanowiono państwo Izrael.