Ryszard Petru. Kręta droga od pupila do szkodnika

Dorota Kowalska
Ryszard Petru źle zniósł swoją przegraną w walce o fotel przewodniczącego Nowoczesnej
Ryszard Petru źle zniósł swoją przegraną w walce o fotel przewodniczącego Nowoczesnej Bartek Syta
O Ryszardzie Petru mówiono: zdolny, pracowity, sprawny intelektualnie, szybko się uczy i kojarzy fakty. Wszedł jak burza do polskiej polityki, dzisiaj powoli przestaje być jej wielką nadzieją.

Ryszard Petru założył i wprowadził do Sejmu Nowoczesną. Przez chwilę był nawet widziany jako lider opozycji. Dzisiaj jego notowania w polskiej polityce znacznie spadły.

Leszek Miller, polityk, jakby nie patrzeć, mocno doświadczony, powiedział mi kiedyś, że w polityce bardzo ważna jest cierpliwość.

- Trzeba zarzucić wędkę i czekać - stwierdził.

Ryszardowi Petru cierpliwości zabrakło i wydaje się, że zapłacił za to dość wysoką cenę: swoją polityczną karierę, bo od kilku tygodni o byłym już liderze Nowoczesnej zrobiło się jakby ciszej.

- Mało prawdopodobne, aby mógł się odbić - mówi Wiesław Gałązka, konsultant i doradca polityczny. Podobnego zdania jest prof. Kazimierz Kik, politolog.

- Petru wykazywał rewolucyjną niecierpliwość. Wszedł do polityki z przytupem i jak burza chciał przejść na szczyt. Niestety, nie chciał się do niczego ani nikogo dostosować - podsumowuje.

Jak bardzo spadły notowanie Petru świadczą słowa Leszka Balcerowicza, mentora byłego szefa Nowoczesnej. Jeszcze trzy lata temu w rozmowie z Fakt24.pl mówił tak: „Dużo osiągnął dzięki ciężkiej pracy. Spośród wszystkich przywódców partii ma zdecydowanie największe kompetencje w sprawach państwa i gospodarki”.

Dzisiaj, w wywiadzie dla „Wprost”, nie oszczędza swojego wychowanka. „Napisał u mnie bardzo dobrą pracę magisterską, merytorycznie jest bardzo dobry. Ale nie ukrywam, że się na nim zawiodłem. Okazał się niedojrzały politycznie. W efekcie szkodzi sobie, a przy okazji projektowi, który współtworzył. Najgorsze było jego zachowanie po przegranej w partii. Dziś najważniejsza jest konsolidacja opozycji, tymczasem on tę jedność podważa” - mówi Balcerowicz. Dalej jest o tym, że Petru okazał się „szkodnikiem” i że „dobrze by było, żeby przynajmniej był szkodnikiem mało skutecznym”.

Mocne? Mocne.

Wszystko zaczęło się, a raczej skończyło zeszłorocznymi listopadowymi wyborami na szefa Nowoczesnej. Petru przegrał, nieznacznie, ale jednak z Katarzyną Lubnauer. Ta porażka musiała Petru zaboleć, w końcu to on zakładał Nowoczesną i w 2015 roku wprowadził ją do Sejmu. W maju, czego niemal wszyscy się spodziewali, Petru opuścił Nowoczesną.

„Opuszczam partię ze smutkiem i żalem. Nowoczesna to swego rodzaju moje dziecko, ale które dziś już podąża swoją własną drogą” - mówił na konferencji przed Sejmem.

Dwa dni wcześniej Nowoczesną opuściły Joanna Scheuring-Wielgus i Joanna Schmidt. Scheuring-Wielgus dostała ponoć zakaz wypowiadania się na temat osób niepełnosprawnych w Sejmie. „To była przekroczona czerwona linia” - stwierdziła. - „To zawsze decyzja osób, które znajdują się w prezydium. Kamila Gasiuk-Pihowicz i reszta osób. Dowiedziałam się o tym internetowo” - dodała, bo to był czas, kiedy na korytarzach sejmowych protestowały osoby niepełnospraw-ne ze swoimi opiekunami. Cała trójka: Joanna Scheuring-Wielgus, Joanna Schmidt i Ryszard Petru założyli koło poselskie Liberalno-Społeczni.

Ale tak naprawdę kłopoty Ryszarda Petru, ale i całej Nowoczesnej zaczęły się dużo wcześniej, a konkretnie pod koniec 2016 roku, kiedy opozycja zgodnie okupowała salę plenarną - były święta Bożego Narodzenia, potem sylwester, które posłowie Platformy i Nowoczesnej spędzali w Sejmie. Ale nie Ryszard Petru. Bo oto w mediach pokazały się zdjęcia wówczas szefa Nowoczesnej i jego partyjnej koleżanki Joanny Schmidt lecących do Portugalii, by świętować Nowy Rok. Para długo nie chciała komentować sytuacji, lecz wszędzie pojawiali się razem, a ujawnione przez jeden z tabloidów czułe SMS-y, które wysyłali sobie podczas posiedzenia Sejmu, tylko pogorszyły sprawę. Wreszcie Joanna Schmidt w jednym z wywiadów przyznała: „We wrześniu 2016 roku wzięłam rozwód. A w październiku Ryszard Petru wyprowadził się z domu. Jesteśmy razem. Ryszard był w trakcie separacji, a teraz jest w trakcie rozwodu. To Ryszard złożył pozew rozwodowy”. Tabloidy z satysfakcją relacjonowały, jak to Ryszard Petru wyprowadza się z domu, jak spotyka z dziećmi, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - para nie musiała już dłużej ukrywać swojego uczucia. Na oficjalnych i mniej oficjalnych imprezach pojawia się razem nie szczędząc sobie czułości. Ale cała sytuacja nie przysporzyła sympatii Ryszardowi Petru, z czasem także notowania Nowoczesnej zaczęły lecieć w dół.

O tym, że Petru ciągnęło do polityki, mówili niemal wszyscy, którzy go znają. Starał się m.in. o stanowisko ministra w rządzie Tuska

Na domiar złego, Petru dość szybko został okrzyknięty przez media mistrzem wpadek. Ale też, rzeczywiście, czasami poseł Petru mówi chyba szybciej niż myśli.

Kręcenie filiżanką w szklance bez cukru, wysyłanie chłopców do ginekologa, usuwanie aborcji, ciąża kobiety trwająca 12 miesięcy, głowa, która psuje się od góry, 15-procentowe przerwy w Sejmie, Święto Sześciu Króli, wspomnienia o „Rubikoniu”, były premier Wielkiej Brytanii David „Kamerun”, 130 parę krajów na świecie - to niektóre z jego słownych wpadek. Z historią też u Ryszarda Petru trochę na bakier. Lider Nowoczesnej mówił więc o ,,Sejmie głuchym”, myląc go z „Sejmem niemym”, wspominając Zamach Majowy umiejscowił go w 1935 roku, czyli już po śmierci marszałka Józefa Piłsudskiego, który przeprowadził go w 1926 roku. W RMF FM podczas rozmowy z Konradem Piaseckim Petru stwierdził: - „Imperia padają zwykle w szczycie swej chwały i to jest właśnie ten moment w PiS-ie”. Dziennikarz nie omieszkał więc zapytać, które z imperiów upadało w takim właśnie momencie. Poseł szybko odpowiedział, że Imperium Rzymskie. Choć dziennikarz dopytywał, czy jest tego pewny, Petru zdecydowanie twierdził, że jak najbardziej. Wówczas Piasecki przypomniał, że szczyt chwały Imperium Rzymskiego przypada na mniej więcej 100 r. n.e., a upadło w 476 r. Lider Nowoczesnej odparł wówczas enigmatycznie: - „No dobrze, ale to jest dokładnie to samo. W tym sensie, że jak ma pan wielkie imperium, nie jest pan w stanie nim zarządzać”.

Konstytucja uchwalona 3 maja 1791 roku według dotychczasowej wiedzy przetrwała ledwie kilkadziesiąt miesięcy i choć ma już 225 lat, jest dokumentem historycznym. Nic bardziej mylnego. Petru uważa, że obowiązująca ustawa zasadnicza z 1997 roku, to tylko lekko zmieniona konstytucja 3 Maja, a PiS bezczelnie ją łamie.

- To człowiek inteligentny, ale jednostronnie wykształcony. Posiada rodzaj inteligencji niesprawdzający się w polityce - mówi prof. Kazimierz Kik. - Ale najgorsze, że to neoliberał, który próbuje grać na socjalnej części boiska, przez co jest zupełnie niewiarygodny - dodaje.

Zdaniem prof. Kika, Ryszard Petru nie ma absolutnie żadnych predyspozycji politycznych: nie jest wyrachowany, nie potrafi przyciągać innych, na ma cierpliwości, nie potrafi grać zespołowo.

- Stworzył jednak Nowoczesną i wprowadził ją do Sejmu - zauważam.

- Tak, ale on, podobnie jak Janusz Palikot, został wyniesiony potrzebą społeczną. W przypadku Petru były to oczekiwania elektoratu głosującego na Platformę, ale zawiedzionego jej rządami. Tylko dlatego wprowadził do Sejmu Nowoczesną, potem jednak tym oczekiwaniom nie potrafił sprostać i mówiąc szczerze, zupełnie się pogubił- tłumaczy profesor.

Także Wiesław Gałązka nie widzi w Ryszardzie Petru lidera.

- Nie ma jego cech przywódczych - stwierdza krótko.

Ale sam początek Ryszard Petru miał imponujący. Założył Stowarzyszenie NowoczesnaPL: zgromadził wokół siebie działaczy społecznych, przedsiębiorców i samorządowców. Wzywał do pozbawienia partii politycznych finansowania z budżetu, ograniczenia do dwóch kadencji obecności posłów w parlamencie, przywrócenia wolności gospodarczej, zmiany systemu pomocy społecznej oraz dostosowania systemu edukacji do potrzeb rynku pracy.

„Wprowadźmy kadencyjność posłów, niech po dwóch kadencjach wrócą do „realu” i zobaczą, jak wyglądają prawdziwe problemy Polaków” - mówił podczas kongresu założycielskiego. - „Musimy dać szansę młodym ludziom. Chcemy lepszego państwa dzięki energii i zaangażowaniu obywateli” - dodał. Jak tłumaczył, budowany przez niego ruch to inicjatywa oddolna, obywatelska, naturalna.

Wprowadził Nowoczesną do Sejmu, która na początku miała całkiem dobre sondaże, bywały miesiące, że wyprzedzała Platformę Obywatelską. Przy Wiejskiej zaczęto nawet szeptać, że to Petru nie Grzegorz Schetyna może zostać liderem szeroko pojętej opozycji. Błyskotliwy, inteligentny, a przede wszystkim ambitny - mówiono o ówczesnym liderze Nowoczesnej.

W czasie studiów został asystentem posła Władysława Frasyniuka. „Niezwykle pracowity i szczery człowiek” - mówił mi swego czasu Władysław Frasyniuk. I opowiadał, że w tamtych czasach kandydatów na asystentów biegało po Sejmie wielu. Każdy chciał liznąć trochę wielkiego świata, bywać na spotkaniach i salonach. Wszystkim młodym studentom, którzy do niego przychodzili, mówił, że spotkania owszem, ale przede wszystkim ciężka praca i obowiązki. Może dlatego nie cieszył się wśród kandydatów na asystentów szczególnym wzięciem.

Leszek Balcerowicz, mentor byłego szefa Nowoczesnej, mówi dzisiaj, że Ryszard Petru okazał się, niestety, szkodnikiem

„Wtedy przyszedł do mnie Petru i powiedział, że wszyscy się mnie boją, więc on chętnie zostanie moim asystentem. Został i ciężko pracował” - opowiadał Frasyniuk. Petru był wobec niego lojalny. Kiedy Leszek Balcerowicz, wykładowca Petru, zaproponował mu współpracę, ten miał odpowiedzieć, że ma już zobowiązania. Zadeklarował, że zostanie z Frasyniukiem do końca kadencji, a potem, jeśli propozycja od Balcerowicza będzie wciąż aktualna, chętnie ją przyjmie. I przyjął. Z rekomendacji Leszka Balcerowicza rozpoczął pracę w fundacji Case. Od 1995 był jego asystentem, a w latach 1997--2000, gdy Leszek Balcerowicz pełnił funkcję wicepremiera i ministra finansów, został jego doradcą, pracując jako konsultant w biurze pełnomocnika rządu ds. reformy emerytalnej.

Obaj panowie - i Balcerowicz, i Frasyniuk, wydawali się wspierać Petru w jego politycznym pomyśle. „To świetnie, że Ryszard Petru zdecydował się na budowę partii, która będzie opierała się na wiedzy, doświadczeniu, kompetencjach, że będzie się odwoływała do pozytywnych emocji społeczeństwa. O co bardzo trudno, bo przez ostatnie 25 lat zawsze wygrywały partie populistyczne. Trzeba mieć dużo siły, konsekwencji i ogromną wyobraźnię, żeby w sposób kręcący, seksowny mówić, co trzeba zrobić w gospodarce, żeby nam wszystkim żyło się lepiej. Bo przecież przez gospodarkę albo zbudujemy bogate społeczeństwo, albo będziemy mieli taką sytuację, jaką mamy” - mówił mi Władysław Frasyniuk w jednym z wywiadów. I dodał: „Gdyby się okazało, że Ryszard Petru jest silnym przywódcą, który chce realizować liberalny program, który odwołuje się do wolności w życiu osobistym i do wolności w życiu gospodarczym, to z przyjemnością tam, gdzie będę mógł, powiem o jego formacji dobre słowo. A jeśli Petru będzie chciał zapytać kolegę, który ma bogatsze doświadczenie w życiu publicznym, to będę służył mu radą”.

O tym, że Ryszarda Petru ciągnęło do polityki, mówili niemal wszyscy, którzy go znają. Starał się na przykład o stanowisko ministra w rządzie Donalda Tuska. Środowisko warszawskiej Unii Wolności ponoć się z tego śmiało.

Napisała o tym Agnieszka Burzyńska na Kulisy24.com: „Prawda jest taka, że zawzięty obecnie krytyk PO bardzo starał się zostać ministrem. Wykorzystywał wszelkie dostępne kanały. - Najczęściej uderzał do Czarka (Cezary Grabarczyk - były minister transportu i sprawiedliwości). Oferował swoje usługi za Tuska, potem przy okazji tworzenia rządu Ewy Kopacz, a nawet przy ostatniej rekonstrukcji. Niesamowite, że nie chodziło mu stricte o stanowisko ministra finansów. Administracja i cyfryzacja też by go zadowoliła - opowiada urzędnik z kancelarii premiera. Petru był tak zdeterminowany, że pod koniec ubiegłego roku jego otoczenie zaczęło »spinować« powstanie partii Balcerowicza”.

- Petru to zdolny, pracowity, sprawny intelektualnie człowiek. Szybko się uczy, kojarzy fakty. Balcerowicz uwielbia pracować z ludźmi, na których przerzuca część obowiązków. Petru sobie u niego poradził, i to całkiem dobrze - opowiadali politycy Platformy. Ale Petru ma także wady. Jest ponoć mało zdystansowany do siebie i co wypominali mu przeciwnicy - był przez długi czas człowiekiem do wynajęcia.

Mowa o słynnej sprawie z kredytami we frankach. W roku 2008 Ryszard Petru, wówczas główny ekonomista banku BPH, mówi w rozmowie z naszą gazetą, że „złoty będzie się wzmacniał. Kredyty we frankach jeszcze długo pozostaną bezpieczne i opłacalne”. Petru mówił tak nie tylko „Polsce The Times”, a, jak relacjonuje „Fakt”, kilka miesięcy później w pośpiechu przewalutował na złote swój własny kredyt we frankach. „Na jednej wpadce jednak nie poprzestał. W 2014 roku, kiedy frankowicze płacili już ogromne raty, Petru brnął dalej i mówił, że frank nie przekroczy bariery 4 zł, że takie prognozy są oderwane od rzeczywistości. Mylił się. Kilka miesięcy później szwajcarska waluta przekroczyła magiczny poziom i do tej pory utrzymuje się w jego okolicach” - podkreślała gazeta.

- To problem wielu ekonomistów, którzy są doradcami wielkich instytucji, także banków, a w mediach uchodzą za niezależnych ekspertów. Wiadomo, że nimi nie są. Bo przecież w 2008 roku, ale i później głównemu ekonomiście tak wielkiego banku będzie chodzić o to, aby ludzie zaciągali kredyty we frankach szwajcarskich, więc jak może być obiektywny? - pyta retorycznie jeden z ekonomicznych dziennikarzy.

Ryszardowi Petru przewalutowany własny kredyt wypominano bardzo długo. Ale wcale się tym nie zrażał. Od dawna przecież marzył o wielkiej polityce.

- Był wygłodniały politycznego sukcesu. Mówiło się w stolicy, że kiedy nie dostał stanowiska w rządzie Tuska, bardzo chciał powalczyć w wyborach samorządowych. Chciał zostać kandydatem warszawskiej wspólnoty samorządowej na prezydenta Warszawy, ale nie wyszło. Więc założył stowarzyszenie i dostał się na Wiejską - opowiada nam jeden z polityków.

Czy to koniec jego błyskotliwej kariery? Być może, ale z drugiej strony byliśmy już świadkami wielu upadków i wzlotów na polskiej scenie politycznej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ryszard Petru. Kręta droga od pupila do szkodnika - Plus Polska Times

Wróć na i.pl Portal i.pl