Ryga 1921 - przegrany pokój

Paweł Stachnik
Sala obrad w pałacu Czarnogłowców w Rydze
Sala obrad w pałacu Czarnogłowców w Rydze archiwum
18 MARCA 1921. W Rydze podpisany zostaje pokój polsko-bolszewicki. Polska uznaje sowiecką Ukrainę i Białoruś, cofa poparcie dla atamana Petlury. To fatalny błąd polityczny.

Jedną z ważniejszych kwestii, jakie zdominowały polskie życie polityczne w pierwszym roku niepodległości, była sprawa przyszłych granic Rzeczypospolitej. O ile bowiem Polska już istniała, to ciągle nie miała wytyczonych granic. Granice te należało najpierw ustalić, a potem zbrojnie je wywalczyć.

Co do granic zachodnich istniała zgoda, że do Polski powinny należeć Wielkopolska, Pomorze Gdańskie z Gdańskiem i Śląsk. Na północy wahano się między żądaniem całych Prus Wschodnich a przyłączeniem tylko Mazur, Warmii i Powiśla. Co do południa, to zgadzano się, że granice powinny objąć polskie gminy Śląska Cieszyńskiego, Spisza i Orawy.

Dokąd Polska?

Inaczej wyglądała sprawa granic wschodnich. Tutaj zgody nie było, a partie i polityków dzieliły poważne różnice. W dyskusjach na ten temat wychodzono od granic przedrozbiorowej Rzeczypospolitej, tych sprzed 1772 r. - Politycy od prawa do lewa, łącznie z socjalistami, ludowcami i narodowcami, uważali, że sprawiedliwość dziejowa nakazuje żądanie na arenie międzynarodowej, by nasz kraj odzyskał ziemie, które mu kiedyś bezprawnie zagrabiono. Dlatego właśnie musimy domagać się granic sprzed 1772 r. – mówi prof. Andrzej Chwalba, autor książki „Przegrane zwycięstwo”, opowiadającej o wojnie polsko-bolszewickiej i kształtowaniu naszej granicy wschodniej.

Sprawiedliwość dziejowa nakazuje domagać się dla Polski granic sprzed 1772 r.
Prof. Andrzej Chwalba

Jednocześnie zdawano sobie sprawę, że na wschodzie dawnej Rzeczypospolitej pojawiły się narody z poczuciem własnej odrębności. A na południowym wschodzie, w okolicy Winnicy, Berdyczowa i dalej na wschód w kierunku Dniepru, liczba Polaków spada poniżej 5 proc.

- Jasne było więc, że granica z 1772 r. ma charakter jedynie teoretyczny i musi ulec znaczącej korekcie. Nieliczni politycy zwani krajowcami, reprezentujący stronnictwa konserwatywne, pochodzący z Litwy i Białorusi, uważali że byłoby świetnie, gdyby udało się odtworzyć przedzaborową Rzeczpospolitą. Tyle że oni nie mieli realnego znaczenia w polskiej polityce
- wyjaśnia prof. Chwalba.

Największy wpływ na wizję granic wschodnich wywarli dwaj politycy: Roman Dmowski i Józef Piłsudski. Ten pierwszy swoją wizję przedstawił szczegółowo podczas obrad konferencji pokojowej w Paryżu 3 marca 1919 r. W niektórych miejscach przyszła wschodnia granica Polski pokrywała się z tą z 1772, w innych miejscach od niej odbiegała. Przeszła ona do historii pod nazwą linii Dmowskiego.

Dmowski chciał, żeby w Rzeczypospolitej znalazła się Litwa z Kownem i Połągą, część Łotwy z Dyneburgiem (dawne polskie Inflanty), dalej Połock i Mińsk, całe Polesie, Stary Konstantynów, Kamieniec Podolski i Bar na południowym wschodzie. Jak więc widać, wbrew częstym opiniom Polska Dmowskiego wcale nie miała być mała, wprost przeciwnie, jej obszar był większy niż Rzeczpospolitej po pokoju ryskim.

Lider Narodowej Demokracji chciał włączyć te ziemie do Polski, a ich mieszkańców poddać polonizacji, tak aby „żywioł polski” dominował. Białorusinom i Ukraińcom odmawiał praw narodowych.

Nad Berezyną i Dźwiną

Odmienną wizję miał drugi najważniejszy polski polityk tamtego czasu: Józef Piłsudski. Nigdy nie przedstawił tak dokładnego planu, jak Dmowski, ale jak pisze prof. Chwalba, ze źródeł pośrednich można wywnioskować, że Polska Piłsudskiego na północnym wschodzie nie przekroczyłaby Berezyny i Dźwiny i nie obejmowałaby Dyneburga. Byłaby więc nieco, ale tylko nieco, mniejsza od Polski Dmowskiego. Również na południowym wschodzie nie sięgałaby tak daleko, jak zamierzał lider endecji, bo Piłsudski uznawał prawo Ukrainy do niepodległej państwowości.

Zasadnicza różnica tych dwóch wizji tkwiła w podejściu. Piłsudski nie chciał terenów wschodnich wcielać do Polski, a doprowadzić do utworzenia na nich państw narodowych: litewskiego, łotewskiego, białoruskiego, ukraińskiego, które byłyby związane z Polską i oddzielały ją od Rosji.

- Państwa te miały być powiązane z Rzeczpospolitą więzami politycznymi, militarnymi i gospodarczym. Taki układ federacyjny miał stanowić przeciwwagę dla Rosji – białej lub sowieckiej. Bo Rosję Piłsudski uważał za największego wroga Polski - wyjaśnia badacz.
Piłsudski jako Naczelnik Państwa i Naczelny Wódz miał w 1919 r. możliwości i narzędzia, by rozpocząć próbę realizacji swojego planu. Jeszcze przed zwycięskim zakończeniu wojny z Ukraińcami o Galicję Wschodnią oddziały Wojska Polskiego rozpoczęły ofensywę na północnym wschodzie, na Litwie i Białorusi. Najpierw w spektakularnej akcji zdobyto Wilno, następnie zaś oddziały Frontu Litewsko-Białoruskiego osiągnęły linię dawnych okopów niemieckich z czasów Wielkiej Wojny.

Piłsudski nie chciał terenów wschodnich wcielać do Polski

Rosja biała czy czerwona?

Oddziały bolszewickie stawiały słaby opór, oddawały pole i generalnie nie rwały się do walki. Pomyślnie rozwijającą się ofensywę przerwało latem 1919 zagrożenie na granicy z Niemcami, które szykowały się do wojny z Polską. Na zachód ściągnięto połowę polskich sił i większość lotnictwa. Do wojny jednak nie doszło, bo podpisano traktat pokojowy w Paryżu.
W czerwcu wojska polskie zaczęto przerzucać na wschód i ofensywa znów ruszyła. 8 sierpnia zdobyto Mińsk, 28 sierpnia zajęto Bobrujsk, w którym niegdyś stacjonował I Korpus Polski gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego, a 25 września zdobyto Połock, o który przed wiekami zmagał się z Moskalami Stefan Batory. „Na północnym wschodzie wojska polskie zbliżyły się do granicy z 1772 r. i zatrzymały się na linii Berezyny i Dźwiny. Były to naturalne granice, które pozwalały na prowadzenie działań obronnych” - pisze prof. Chwalba w „Przegranym zwycięstwie”.

Bolszewicy, którzy zmagali się z białymi na wielu frontach starali się uzyskać spokój od zachodniej strony. Stąd Moskwa co rusz występowała z propozycjami rozmów rozejmowych lub pokojowych. Piłsudski najpierw je ignorował, następnie zaś, w lipcu 1919 r., podjął ale bez intencji doprowadzenia do finału. I to mimo że delegacja bolszewicka z Julianem Marchlewskim na czele (określanym jako najbardziej rozsądny z polskich komunistów) oferowała daleko idące ustępstwa terytorialne, oddanie dóbr kultury, repatriację uchodźców itd.

Równocześnie Piłsudski prowadził rozmowy z gen. Antonem Denikinem, dowódcą antybolszewickich sił na południu Rosji. Jego wysłannicy usłyszeli jednak od generała, że Polska może istnieć jedynie w granicach Królestwa Kongresowego, tereny na wschód od Bugu należeć będą do Rosji, tak samo jak Chełmszczyzna i Galicja Wschodnia. Nie ma też szans, aby mogła powstać niepodległa Ukraina.

To ostatecznie przekonało Piłsudskiego, że biała Rosja jest długofalowo większym zagrożeniem dla Polski niż Rosja czerwona. I że w polskim interesie nie leży popieranie białych generałów. Dlatego wojska polskie wstrzymały ofensywę na wschodzie i pozwoliły czerwonym przerzucić większość sił na południe, przeciw Denikinowi. Piłsudski był przekonany, że bolszewicy pobiją białych, a potem on bez trudu pobije ich. Na to przecież wskazywały dotychczasowe militarne doświadczenia z walk z Armią Czerwoną.

Wygrać wojnę

Wiosną 1920 r. Piłsudski przystąpił do realizacji drugiej części swojego planu. W Warszawie podpisano umowę polityczną i wojskową z władzami Ukraińskiej Republiki Ludowej kierowanej przez atamana Symona Petlurę. URL zrzekła się Galicji Wschodniej na zachód od Zbrucza, a w zamian za to miała uzyskać polityczne i militarne wsparcie Polski w walce z bolszewikami. Niepodległa Ukraina miała stać się jednym z elementów wspomnianej federacji państw związanych z Polską.

Na polskich delegatów cały czas wywierano rozmaite naciski

25 kwietnia ruszyła ofensywa na Ukrainie. Oddziały polskie i ukraińskie szybko posuwały się naprzód. Tempo było bardzo duże, niektóre jednostki pokonywały 35 km dziennie, a bolszewicy nie bronili się zbyt silnie. 7 maja zajęto Kijów. W kraju zapanowała euforia, a Piłsudski stał się bohaterem. Uwierzono, że Polska znów staje się mocarstwem i wraca na ścieżkę I Rzeczypospolitej.
Niestety, wojska bolszewickie na Ukrainie nie zostały rozbite, lecz wycofały się. W dodatku utrata Kijowa zelektryzowała Moskwę i całe rosyjskie społeczeństwo. - Zdaniem Rosjan Polacy podnieśli rękę na święte miasto Rosji - Kijów. Tam przecie narodziła się ruska państwowość. Nastąpiła niezwykła mobilizacja społeczna i rozpoczęto wojnę ojczyźnianą - podkreśla prof. Chwalba.

W maju 1920 r. ruszyła bolszewicka ofensywa na Białorusi i na Ukrainie. Dwa sowieckie fronty - Zachodni i Południowo--Zachodni uderzyły i przerwały polskie linie. Napór był tak silny, że nasze oddziały rozpoczęły odwrót. Odbywał się on w sposób uporządkowany. W walkach obronnych i kontratakach starano się zatrzymać wroga.

Armia Czerwona była wtedy jednak na fali wznoszącej. Jej impet i masa liczebna sprawiały, że polskie oddziały spychane były coraz bardziej na zachód, a ich wola walki coraz bardziej słabła. Padł Mińsk, Lida, Grodno, Białystok, Brześć, Siedlce, a latem bolszewicy stanęli nad Wisłą i szykowali się do zdobycia Warszawy. Połowa kraju znalazła się pod okupacją. Wydawało się, że losy niedawno odrodzonego kraju są policzone.

Na polskich delegatów cały czas wywierano rozmaite naciski

Wtedy jednak Piłsudski przeprowadził dobrze obmyślane kontruderzenie. W bok rozciągniętych armii sowieckich znad Wieprza uderzyła wydzielona grupa wojsk, która rozcięła wrogie jednostki, a następnie je rozbiła. Bolszewicki front został zrolowany, a napastnicy rozpoczęły odwrót. Polskie oddziały na całej długości przeszły do ataku, a potem do pościgu.

Uratowane przynajmniej chwilowo, bo dowódca Frontu Zachodniego Michaił Tuchaczewski wyprowadził z matni połowę swoich sił i szykował się do kolejnego uderzenia. Tym razem jednak Piłsudski był szybszy. Przegrupował wojska i uderzył pierwszy, a w wielkiej manewrowej bitwie nad Niemnem po raz drugi pobił Tuchaczewskiego. Sowieci zostali odparci również na południu. Wojna była wygrana. Teraz należało jeszcze wygrać pokój.

Wygrać pokój

Rozmowy z Sowietami zaczęły się gdy Armia Czerwona stała jeszcze pod Warszawą. Do Mińska pojechała delegacja z ludowcem Janem Dąbskim na czele. „Towarzyszyło mu dziewięciu członków delegacji, z czego sześciu zostało wybranych przez Sejm, dwóch przez rząd, a jeden przez Naczelne Dowództwo Wojsk Polskich. Do Brześcia delegaci jechali samochodami, a następnie koleją z trzema sowieckimi komisarzami. Podróż spowalniano, gdyż czekano na komunikat o zdobyciu Warszawy” - opisuje prof. Chwalba.
Na miejscu polskich przedstawicieli zakwaterowano w brudnych pokojach pełnych pluskiew, fatalnie karmiono, pilnowano na każdym kroku. Stronę sowiecką reprezentował czekista Karl Daniszewski, który przedstawił skandaliczne warunki zawarcia pokoju. Polska armia miała zostać zmniejszona do 50 tys., sprzęt wojskowy miał zostać przekazany Rosji, a przemysł zbrojeniowy zlikwidowany. Granica wschodnia miała biec linią Curzona.

Na polskich delegatów cały czas wywierano rozmaite naciski, by skłonić ich do przyjęcia warunków i podpisania porozumienia. Sytuacja zmieniła się po bitwie warszawskiej. Sowieci spuścili z tonu, a czekistę Daniszewskiego zastąpił dyplomata Adolf Joffe. Strona polska poczuła się pewniej i zażądała przeniesienia rokowań do kraju neutralnego. Na ich miejsce wybrano łotewską stolicę Rygę.

Polska delegacja wypłynęła tam 14 września z Gdańska na pokładzie angielskiego niszczyciela. Tworzyli ją m.in.: Jan Dąbski, Stanisław Grabski, Władysław Kiernik, Norbert Barlicki. Parlamentarzystom towarzyszyło 40 ekspertów. Rozmowy toczyły się w dawnym domu kupieckim na starym mieście - pałacu Czarnogłowców. Rozmowy relacjonowało około 100 korespondentów. 12 października o wpół do ósmej wieczorem podpisano rozejm. Sam pokój zawarto 18 marca 1921 r.

Czy pokój ryski był dla Polski sukcesem czy przegranym zwycięstwem? Wszak ustalona tam granica nie oddawała przebiegu frontu z końca wojny, nie mówiąc już o tym z końca 1919 r.

- Sukcesem było zakończenie wojny, bo kraj był bardzo zniszczony i wycieńczony. Gospodarka była zniszczona, budżet ogromnie obciążony, a ludzie zmęczeni. Przegrał natomiast Piłsudski jako polityk. Jego wizja stworzenia na wschodzie państw związanych z Polską nie spełniła się. W dodatku już na samym początku rokowań Dąbski uznał istnienie sowieckiej Ukrainy i Białorusi i zobowiązał się, że Polska wycofa poparcie dla Petlury. I tu Sowieci wygrali. Formalnie więc państwa ukraińskie i białoruskie powstały, tyle że po sowieckiej stronie. Przez cały okres międzywojenny Sowieci podkreślali, że muszą doprowadzać do zjednoczenia Ukrainy i Białorusi. I ten argument posłużył im we wrześniu 1939 r. Tak więc to był fatalny błąd strony polskiej, który zemścił się na nas po latach - mówi prof. Chwalba.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ryga 1921 - przegrany pokój - Plus Dziennik Polski

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl